Na granicy życia i śmierci ( Pustka ubrana w słowa (całość) )

Pamiętam ten dzień dokładnie, jechałeś do mnie na motorze, spieszyłeś się. Pamiętasz? jeden krótki sms ubierz się zaraz po Ciebie będę.Nie wiedziałam co jest grane, ubrałam się i czekałam pod domem nie wiedząc, ze ty leżysz tam na ulicy walcząc o życie.Podobno jechałeś jak wariat nie zważając na mokry i ślizgi asfalt, tak jechałeś do mnie by...Dziś mija trzy lata a ja wciąż ciąż czekam wierząc, że mnie stąd zabierzesz.Nie kochanie nie pozbierałam się i chyba nigdy tego nie zrobię.Mam  
każde nasze zdjęcie i każde wspomnienie.Pamiętasz? poznaliśmy się przypadkiem. Ja taka roztrzepana, zbuntowana wpadłam na Ciebie rozrzucając ci książki.Ty krzyczałeś, że to brak manier, że nie uważam i miałeś rację nie uważałam.Wróciłam do domu jakby nigdy nic nie wiedząc, że zgubiłam portfel, jeszcze tego samego dnia mi go odniosłeś.Okazało się, że mieszkamy w tej samej dzielnicy.Pamiętam kochanie wszystko jakby to było wczoraj.Pamiętasz? pierwsze zdjęcie zrobiliśmy na grillu, miesiąc po tym jak się poznaliśmy.Kochanie dlaczego? Dlaczego musiałeś jeździć jak wariat, przecież wiedziałeś, że ulica jest ślizga...Czekałam godzinę pod domem czekając aż po mnie przyjdziesz.Tego momentu nie zapomnę mama wparowała jak burza blada ze łzami w oczach, nasze zdjęcie upadło na ulice rozbijając się o asfalt, trzymałam je w ręce bo chciałam ci je dać z okazji naszej pierwszej rocznicy.słowa do mnie nie docierały, nic do mnie nie docierało. Mama, mama powiedziała, że widziała twój motor i chłopaka leżącego na ulicy w takiej kurtce jaką miałeś ty.Pobiegłam nie zważając na pogodę, na nic.Biegłam modląc się, żebyś to nie był TY ale moje serce już wiedziało czułam, że coś złego się stało przecież nigdy się nie spóźniałeś.
Zabierali Cię do samochodu zakrytego czarnym prześcieradłem.Ja, ja pobiegłam sprawdzając czy to TY i wszystkie moje obawy sprawdziły się.Krzyknęłam twoje imię wierząc, że mnie słyszysz.klęknęłam na zimnej ulicy i nie chciałam żyć a gdy  
dostałam od lekarza pierścionek który znaleźli przy Tobie było jeszcze gorzej.W jednej chwili rozumiałam, że jechałeś bo chciałeś mi się oświadczyć, nie zdążyłeś.Nie pamiętam co było później bo zemdlałam.Kolejnych dni aż do pogrzebu nie pamiętam,  
podobno dostawałam coś na uspokojenie.Ale za to twój pogrzeb pamiętam doskonale, Dzień był zimny i deszczowy.Stałam na cmentarzu, mocno łapiąc się twojej trumny, chciałam by zakopali mnie razem z Tobą. Przypomniałam sobie naszą rozmowę na temat motoru powiedz mi dlaczego? dlaczego nie posłuchałeś mnie mimo tylu próśb.Prosiłam żebyś nie kupował ścigacza bałam się, że w końcu nadejdzie  
ten dzień i nadszedł.Biegłam z całych sił przed siebie, zostawiając ludzi na cmentarzu, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce.Zatrzymałam się w parku, wracając do wspomnień, usiadłam na ławce i zobaczyłam nas.Siedzieliśmy tacy szczęśliwi, objąłeś mnie ramieniem i na niebie pokazałeś obłok w kształcie serca, przytuliłeś mnie i pocałowałeś.Siedzieliśmy w ciszy nadsłuchując śpiewu ptaków, przy tobie wszystko wydawało się inne.Wstając z ławki podpisałeś ją naszymi imionami:  
Aneta i Jarek miłość ponad wszystko.Tak kochanie, ten opis jest do dziś.Pamiętasz? Te nasze rozmowy o zachodzie słońca.Dzięki Tobie uwierzyłam w marzenia, nie chociaż teraz już nie wierze a może wierze? Sama nie wiem, wiem jedno jestem
zagubiona. Jedna, dwie czy trzy blizny co to za różnica? Dla mnie żadna, wiesz chciałam Cię tylko zobaczyć, nic więcej.

Gdyby ktoś mi powiedział, ze wyląduje na oddziale, nie uwierzyła bym.Nie wierzyłam, że można zwariować z rozpaczy aż do tego momentu, gdy znalazłam się tu.Blizna tylko to mi po tobie zostało a właściwie blizny.Każde wspomnienie zamieniało się w cięcie, ale to mi tylko na chwile pomagało, dopóki nie pojawiło się kolejne wspomnienie, kolejne ból.Nasze fotografie, zabrali mi je ale jedno udało mi się, przed nimi ukryć.Kim dla nich jestem? kim jestem bez Ciebie? Dla nich kolejnym numerkiem, pacjentem do wyleczenia, niech się chrzanią nic o mnie nie wiedzą, nie wiedzą nic o nas.A bez Ciebie jestem zagubioną połówką serca, nikim więcej. Pierścionek, ten głupi pierścionek przez który Cię straciłam, Gdybym wiedziała co czułeś przed śmiercią, o czym myślałeś, czy się bałeś, tak bałeś się tego jednego jestem pewna, pamiętam jak przy któreś kłótni wykrzyczałeś mi to w twarz; Boję się, że cię zostawię, że cię zranię.A więc czemu z tego ścigacza nie zrezygnowałeś? Przecież mogłeś kupić jakiś inny, bezpieczniejszy.Byłeś taki jak ja, razem kochaliśmy motory, ta adrenalina ale teraz ich nienawidzę bo odebrały mi Ciebie. Pozbawiłeś mnie rodziny, dziecka, pozbawiłeś tego co kocham powiedz było warto? Od trzech lat tutaj jestem ale co oni wiedzą? Podobno jest lepiej, lepiej bo pani psychiatra tak powiedziała? Nic ona nie wie.Czy straciła kogoś kto był dla niej całym światem w dniu zaręczyn? Czy straciła go bo chciał ułożyć sobie z nią życie? Nie.Opuszczałam budynek ale wcale nie czułam się lepiej, mimo trzech lat na oddziale ból nie minął.Spojrzałam na mamę w jej oczach znów pojawiły się łzy, czułam się jak wtedy gdy wbiegła zapłakana z informacją o twojej śmierci.Wróciłam do domu ale z nikim nie chciałam gadać.Tęskniłam za tobą.Założyłam coś na krótki rękaw i wyszłam z domu, kierowałam się w stronę cmentarza.Po drodze kupiłam znicze i czerwoną różę, nie potrafiłam żyć bez Ciebie.Wchodząc na cmentarz poczułam chłód.Tak kochanie byłeś obok mnie, czułam Cię.Cześć kochanie przepraszam, że tak długo mnie nie było ale sam wiedziałeś dlaczego.nie, nie zapomniałam i nigdy nie zapomnę, kocham Cię.

-jakie jest twoje marzenie?-zapytał Jarek
-być z Tobą do końca życia-odpowiedziałam
Usłyszałam znajome głosy, dopiero po chwili zorientowałam się, że to tylko wspomnienia
-Dokąd jedziemy?-zapytałam
-w twoje ulubione miejsce-odpowiedział
Staliśmy nad stawem w ciszy, słowa nie były nam potrzebne wystarczyło, że jest obok
-nie nie możesz tego robić!-krzyczałam
-to tylko ścigacz, znasz mnie, będę jeździł ostrożnie -obiecywał
-nie podoba mi się to-powiedziałam
Misiek pocałował mnie i przytulił.Szliśmy brzegiem morza podziwiając zachód słońca
-nawet jeżeli by coś się stało, zawszę będę obok-obiecał
-co ty mówisz?-wystraszyłam się
-boję się, ze cię zostawię, że cię zranię -mówił przez łzy

Z wspomnień wyrwał mnie ryk silnika, spojrzałam za siebie i zobaczyłam czarny ścigacz, zaczęłam płakać.Wróciłam do domu.W pokoju wzięłam pierścionek do ręki, to przez niego go straciłam, przez niego.Na półce leżał zielony album wzięłam zdjęcie  
i odpłynęłam w wspomnieniach.

-co my tu robimy?-zapytałam zdziwiona
-zgadnij-zawiązał mi oczy
Zaprowadził mnie na polane, odwiązując mi oczy zaskoczył mnie.Na polanie leżał koc z jedzeniem.Jarek przygotował mi kolacje przy świecach, było wspaniale i tej nocy mu się po raz pierwszy oddałam.Ryk silnika, czarny ścigacz.Nie tak bardzo chciałabym  
o tym zapomnieć, po prostu zapomnieć.Dlaczego? Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego nie posłuchałeś? pytałam się setny już raz.Kocham Cię krzyczało moje serce.W mojej głowie było zbyt wiele wspomnień.Żałowałam, że wyszłam, czułam się jakbym wariowała, wszędzie go widziałam!
-zaczekaj-krzyczał
-złap mnie-śmiałam się
Słyszałam nasze głosy, z moich oczu płynęły łzy, znów nie potrafiłam o nim zapomnieć.W głowie miałam naszą każdą rozmowę, każde spotkanie, każdą chwile. Spojrzałam na zakochaną parę i rozpłakałam się, poszłam w stronę cmentarza, chciałam po prostu leżeć obok niego, żałowałam że nie zakopali w dniu jego pogrzebu, tak jak tego chciałam.
-ile chcesz mieć dzieci?-zapytał któregoś dnia
-nie wiem a ty?-spytałam
-może parkę? ale chciałbym żeby mieli twoją urodę skarbie-szepną mi do ucha
Doszłam do cmentarza, weszłam w alejkę niosąc jego ulubioną białą różę Odebrałeś mi kochanie marzenia o rodzinie, dzieciach, domu o wspólnym życiu ale nie jestem zła, boli mnie tylko to, że muszę żyć bez ciebie.Czemu mnie nie zabrałeś? czemu zostawiłeś? krzyczałam.Położyłam się na jego nagrobku i przytuliłam do zimnego pomnika, chciałam zasnąć i nigdy się nie obudzić.Poczułam zimno na plecach a po moim ciele przeszedł ciemny, przyjemny dreszcz.Poczułam jego obecność i chociaż go nie widziałam, byłam pewna, że to on.Pocałowałam jego zdjęcie i wróciłam do domu.W domu byłam o dwudziestej pierwszej, zjadłam kolację i poszłam spać.

-zaczekaj-krzyczałam
Biegliśmy przez las, trzymając się za ręce, patrzył na mnie jak na najważniejszą osobę na świecie.
-kocham cię-szepną
-ja ciebie tez-zaśmialiśmy się
Biegliśmy dalej, rozmawiając o naszej przyszłości.Na palcu świecił pierścionek, słońce odbijało się o jego kamień, powodując biały blask.
-tylko z tobą kochanie-obiecywał
Zatrzymaliśmy się rzucając szyszkami i wtedy mnie pocałował, całował tak jakby to miał być nasz ostatni pocałunek.Pobiegliśmy dalej wygłupiając się jak dzieci.W jego oczach widziałam prawdziwą miłość, miłość o którą tak mocno walczyliśmy gdy wszyscy inni byli przeciwko nam.I wtedy zakręciło mi się w głowie, po sekundzie staliśmy nad jego ciałem i patrzeliśmy jak umiera.
-wybacz mi-mówił sam do siebie przed śmiercią
Zanim umarł prosił mnie o wybaczenie, nie nie bał się śmierci tak jak myślałam, bał się tylko o mnie o to jak ja sobie poradzę, jak będę z tym żyć, bał się mojej tęsknoty.
-tylko wybaczając mi wybaczysz sobie-powiedział zamykając oczyObudziłam się zalana łzami i zrozumiałam, muszę przebaczyć.Poszłam na cmentarz, musiałam go odwiedzić i powiedzieć mu, że w głębi serca mu wybaczyłam, chciałam nareszcie uwolnić się od ciężaru którego nosiłam tyle lat, od wspomnień i żalu.Szłam alejką niosąc jego ulubione kwiaty.

Kochanie śniłeś mi się dzisiaj i zrozumiałam muszę przebaczyć bo inaczej nigdy się nie uwolnię.Wybaczam.Klęczałam na zimnej ziemi wciąż patrząc na jego fotografię. Może mu wybaczyłam ale to nadal bolało. Cały czas zastanawiałam się co by było gdyby nie pędził po tym mokrym asfalcie.I w tym momencie spadły na mnie trzy małe krople, zamknęłam oczy a na plecach poczułam zimny wiatr.Czułam, że to był on.Też Cię kocham szepnęłam.Ruszyłam w stronę domu, spojrzałam na niebo, na niebie świeciło słońce ogrzewając moje zapłakane oczy.Tak bardzo za nim tęskniłam.Do domu doszłam pół godziny później, dobrze wiedziałam co muszę zrobić.Przeszukałam cały pokój w poszukiwaniu małego pudełeczka, jest! W końcu znalazłam.Przypomniała mi się nasza rozmowa.

-kochanie co byś zrobiła gdybym któregoś dnia ci się oświadczył?-zapytał któregoś razu
-powiedziałabym tak głuptasie-odpowiedziałam się śmiejąc
Usłyszałam nasz śmiech, otrząsnęłam się z wspomnień.

Czas iść do przodu wmawiałam sobie ale moje serce nie chciało, nie chciało funkcjonować bez niego, bez tego którego kochało.Usłyszałam motor podbiegłam do okna zawsze tak robiłam gdy miał przyjechać.

Czekałam ale teraz już nie chciałam, nie chciałam czekać wystawać w oknie z nadzieją, że znów wejdzie bo dobrze wiedziałam, że już nie wejdzie, nie usłyszę jego głosu, nie zobaczę go.
-proszę cię tylko nie ścigacz-błagałam
-kotku daj spokój, nic mi nie będzie-zapewniał.
A jednak było.Ta wiadomość mamy i szybki bieg by upewnić się, że to nie on a później już nicość.Teraz nie ma nic ale nie ja już nie chce tak żyć, cierpieć, czekać, wspominać po prostu nie chce nie mam na to siły ani ochoty.

Wyszłam z domu i poszłam do garażu, wyjęłam motor i wsiadłam znów czując jego obecność.Czerwony ścigacz prezent od niego, wreszcie po kilku latach miałam odwagę znów na niego wziąć.Bo wybaczyłam jemu, bo wybaczyłam sobie.Jechałam prosto przed siebie czując tak przyjemny chłód i wiatr który rozwiewał moje włosy. Czułam jeszcze coś tą adrenalinę.Jechałam wspominając.Kocham Cię i nigdy nie opuszczę pamiętaj zawsze będę obok-obiecywał.Kłamał! Ja mu wybaczyłam ale czy on wybaczy mi?

Wypadek i mocne uderzenie później nie było nic..

Kwiatuszek16

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2363 słów i 12656 znaków.

4 komentarze

 
  • wolna

    Cudowne:*

    14 sty 2015

  • heh:)

    Piękne i jeszcze raz piękne:)

    6 sty 2014

  • Jaaaaaa_

    Bardzo fajne opowiadanie, wzruszające :D

    3 sty 2014

  • dfxrsgfrfer

    Takie sobie mi sie nie podoba

    13 lis 2013