Miłość do przyjaciela z dzieciństwa-I-O dwa słowa za dużo

Stało się to co każdy uczeń bezapelacyjnie kocha a mianowicie weekend. Po pięciu długich dniach w szkole nareszcie mogliśmy trochę odsapnąć. Wychodziłem właśnie z budynku szkoły. Znałem to miejsce, aż za dobrze. Uczyłem się tu już trzeci rok, więc to chyba logiczne, że zdążyłem przyzwyczaić się do tego miejsca. Nie powiem by było specjalnie źle. Jednak jestem człowiekiem, który kocha sport. Siedzenie w głupiej ławce na pewno nie jest dla mnie najlepszym wyjściem, przecież nie bez powodu zostałem kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej…Ale skończmy lepiej o szkole, a skupmy się na tym co mogę zrobić przez najbliższe dwa dni. Niby powinienem mieć dużo zajęć, czas zaabsorbowany przez kolegów. Akurat teraz specjalnie nie chciało mi się z nimi iść na boisko czy do jakiejś restauracji typu Fast food. Najchętniej załapałbym się na jakąś imprezę, ale niestety nikt nie ma w najbliższej przyszłości, ani urodzin, ani wolnego mieszkania.

   -Alan!- Usłyszałem piskliwy głos za sobą

Odwróciłem się z pytającym wzrokiem na twarzy, a moje oczy ujrzały niską blondynkę o bardzo pogodniej twarzy. Była to Maja. Jedna z tych dziewczyn, którym nie chodziło o to by po prostu się z kimś przespać. Ona jest na całe szczęście normalna i to właśnie mi się w niej podoba. Nie maluje się jak te inne tapeciary. Ona w ogóle się nie maluje! No może teraz trochę przesadziłem. Nawet jeżeli chce się jakoś upiększyć to robi to tak by nie było widać, ale tak by dawało efekt. Muszę z zadowoleniem przyznać, iż w pełni jej się to udaje i, aż oko się cieszy, gdy się ją widzi.

   -Przepraszam, nie zauważyłem cię-Uśmiechnąłem się przepraszająco-Co chciałaś?

   -Naprawdę dzięki za te notatki z fizyki-Powiedziała wyjmując z torby dobrze mi znany szary zeszyt

Zaśmiałem się cicho na jej słowa. Wiedziałem, że dziewczyna ma bardzo poważne problemy akurat z tym przedmiotem. Maja była dobrą jak nie wzorową uczennicą… Niestety fizyka to jej wróg numer jeden. Jednak dzielnie z nim walczy biorąc przeróżne korepetycje wypełniające po brzegi jej czas. Jednak według tego co wiem to nadal jej to nie idzie, a podobno nauczyciele w jej rozumieniu mówią wtedy po rosyjsku.

   -Idziesz jutro na imprezę?- Zapytała nagle

Spojrzałem na nią zdziwiony. Myślałem, przecież, że nic się nie szykuje… -A jest jakaś?- Zapytałem ostrożnie- Jakoś nie słyszałem

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko-Ano jest i nie dziwię się, że nic nie wiesz. Ta informacja jest tylko dla wybranych-Po tych słowach uniosła jeden palec-A ty właśnie zostałeś jedną z nich-Powiedziała obnażając swoje białe zęby.

   -Czuje się taki zaszczycony-Powiedziałem zadowolony-A tak w ogóle to gdzie jest ta impreza? Hm?

   -U Piotrka. Na pewno go kojarzysz. To taki niewielki brunecik, który ciągle udaje, że jest fajny

   -Ten?- Zapytałem zdziwiony-Ciekawe co mu się stało, że robi imprezę. Zwykle przychodził do kogoś

   -Wiesz… Ja się nie orientuje, ale…- Dziewczyna nie dokończyła, ponieważ wzrokiem już śledziła swój autobus-Dobra, Alan ja lecę, a ty masz przyjść na tę imprezę, rozumiesz?

   -Będę-Zapewniłem

Przez chwile jeszcze obserwowałem jak dziewczyna biegnie na tyle szybko by tylko autobus jej nie uciekł, gdy ona wsiadała do pojazdu. Ja powolnym krokiem ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Nie miałem daleko, dlatego nie musiałem pchać się w różnego rodzaju środkach komunikacji miejskiej. To chyba jedyne co było dobre w tym malutkim mieszkanku w jakim mieszkam wraz z ciocią.

Stanąłem na czerwonym świetle, gdy to tylko zapaliła się lampka. Strasznie nienawidziłem tego przejścia dla pieszych. Już nie chodzi mi o to, że zielone światło nie pojawia się nigdy, kiedy ja tego chce… To przejście jest blisko szkoły. Jest w sumie wyjazdem z jej parkingu i to jest właśnie niebezpieczne. Zawsze można się spodziewać, że wyskoczy jakiś motor, albo samochód z kierowcą, który kto wie czym jest zajęty. W zeszłym roku podobno potrącono kogoś właśnie tu, na tych pasach. Oczywiście nie powinienem wierzyć takim głupim plotką… Jednak od tamtej pory zachowuje jakieś dziwne bezpieczeństwo, gdy przechodzę przez te nieszczęsne przejście.

W końcu po kilku minutach spaceru moim oczom ukazał się szereg szarych bloków. Za ładnie to one nie wyglądały i z tego co wiem to lokatorzy domagali się by je jakoś pomalować, ale jakoś nie przynosiło to skutku. Ciocia powiedziała, że były one szare jeszcze, gdy ona była w moim wieku… Czyli jednym słowem całkiem sporo czasu, prawda?

Mieszkałem konkretnie na piątym piętrze i zawsze musiałem na nie dotrzeć wadliwej jakości windą. Teoretycznie mógłbym zejść po schodach, ale szkoda mi czasu, a co ważniejsze energii, którą mogę spożytkować na milion innych rzeczy. Wszedłem do mieszkania w którym tak jak się spodziewałem nie było kompletnie nikogo. Ciocia była w pracy i pewnie jeszcze tam posiedzi, a zwierzaka nie mieliśmy i nigdy nie będziemy mieli.

Jak już wcześniej wspominałem mieszkanie w którym mieszkam jest małe. Znajduje się tu pięć pokoi. Oczywiście w tym jeden zajmuje ja, a drugi ciocia… W sumie to jej sypialnia jest tak jakby salonem, ale mniejsza o to. Mieszkanie nie różniło się bardziej od tych w których byłem. Nadal byłem za tym by zrobić remont, ale ciocia zawsze się upiera, że nie ma pieniędzy… Wierzyłem jej. Wiem jak kobieta się stara pracując za grosze aby zapewnić mi jakiś byt. Jest naprawdę kochaną osobą. Poświęciła mi swoje życie, a ja obiecałem, że gdy tylko zacznę zarabiać to spłacę swój dług wdzięczności i będę ją utrzymywał. Kobieta obecnie pracuje w trzech sklepach, a na oku ma również czwarty. Już teraz nie ma żadnego wolnego dnia. Wiem, że chce dobrze, ale według mnie to lekka przesada i powili zaczynam się o nią martwić. Spójrzmy prawdzie w oczy. Ona nie jest już młodą osobą, więc nie ma tyle siły co kiedyś… Boję się, że wykończy sama siebie. Jednak ona zastrzega się, że wszystko jest dobrze.

Wszedłem do pokoju, a mój plecak rzuciłem na łóżko. Natychmiast odpaliłem komputer. Nie byłem jakimś maniakiem portali społecznościowych czy gier komputerowych… Po prostu zainteresowała mnie nieobecność jednego osobnika, który już teraz ma na bakier z nauką i jeszcze opuszcza zajęcia. Szybko zalogowałem się na odpowiedni komunikator. Jak się domyślałem… był dostępny. Przez chwile myślałem co by do niego napisać, ale chyba zamiast ochrzanu zapytam się po prostu dlaczego nie było go w szkole. Pewnie po tym usłyszę serie wyjaśnień, które w większości będą pewnie inwencją twórczą… Jednak jakoś będę musiał dowiedzieć czy chłopak mówi prawdę.

Ja-Dlaczego nie było Cię w szkole?

Daniel-Zejdź ze mnie…

Ja-Jak się wyrażasz w stosunku do swojego przyjaciela, co?

Daniel-Jakbyś nie przyjacielem to napisałbym byś się odpieprzył. Jest różnica, prawda?

Ja-A więc dlaczego nie było Cię w szkole?

Daniel-Pamiętasz jak kilka dni temu mówiłem o nowej grze, prawda?

Ja-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że znów zarwałeś noc grając w gry…

Daniel-A jeżeli tak to…?

Ja-Ja w ciebie nie wierze. Wiesz, przecież jaką masz sytuacje w szkole. Mnie to nie obchodzi, ale jeżeli nie poprawisz ocen to wywalą Cię z drużyny

Daniel-Poradzę sobie, przecież! Nie pierwszy raz mam taką sytuacje

Ja-Nadal nie wiem jak Ci się to udaje… W każdym razie, idziesz na jutrzejszą imprezę?

Daniel-Alan, Alan, Alan… Czy ja opuściłbym szanse by się napić i to za darmo?

Ja-Masz racje, to było głupie pytanie

Korespondowanie z Danielem nie trwało jednak zbyt długo, ponieważ jaśnie pan stwierdził, że chyba się jednak prześpi. Nie mogłem go zatrzymywać, nawet nie chciałem tego robić, skoro chciał spać to niech sobie idzie. Z Danielem znam się już naprawdę bardzo, ale to bardzo długo. Nawet nie chodziliśmy wtedy do szkoły… Jednak teraz muszę przyznać, że się zmienił, a co najgorsze zmienił się jeżeli chodzi o charakter. Daniel jest blondynem i do tego wysokim co bardzo ułatwia mu grę w drużynie koszykarskiej. To jedna z tych rzeczy, które oboje kochamy, sport. Zarówno ja jak i on mamy zamiłowanie do ruchu. Tylko jeden z nas woli piłkę nożną, a drugi koszykówkę. Jak to bywa spieramy się czasem o to, który sport jest fajniejszy, ale żadnemu nie daje się przemówić temu drugiemu do rozsądku. Taki już nasz los… Co jeszcze mogę powiedzieć o przyjacielu… Może to, że w przeciwieństwie do mnie jest bogaty. Oczywiście nie jest to jakieś przesadne bogactwo, ale jego rodzinę stać na to by mieć duży dom jednorodzinny, ogród i samochód. Cieszę się, że jednak chłopak nie jest snobem i zachowuje się jak normalny człowiek. No może czasem lekceważy niektóre problemy, ale jednak można mówić, że jest w miarę normalny.

   -Jestem Alan-Usłyszałem głos z przedpokoju

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał, że już zbyt długo siedzę przy komputerze, ale tak właśnie jest, gdy nie ma co robić, a dorwiesz się do tego przeklętego urządzenia…

Wstałem i wyszedłem cioci na powitanie. Zawsze tak robiłem od czasu, gdy byłem dzieckiem, można spokojnie powiedzieć, że taka już była nasza małą tradycja.

   -Cześć ciociu-Powiedziałem całując ją lekko w policzek

   -Weźmiesz to ode mnie-Uniosła reklamówkę

   -Jasne- Powiedziałem odbierając zakupy

Już niedługo po tym stałem w kuchni jedząc kanapkę, którą sobie przygotowałem. Ciocia natomiast stała naprzeciwko mnie popijając herbatę. Widziałem po niej, że jest zmęczona i to nawet bardzo, ale dzielnie się trzymała, można by powiedzieć, iż przyzwyczaiła się do tego trybu życie. Nie ważne czy to właśnie takiego chciała. Jednak nigdy nie słyszałem by narzekała. Zawsze jest uśmiechnięta i pogodna. Nie ważne jakby była zmęczona, zawsze, ale to zawsze na jej twarzy gości uśmiech. Nie wiem jak było na początku, ale teraz jest chyba dobrze. Spadł na nią naprawdę wielki ciężar, musiała wychować dziecko swojej tragicznie zmarłej siostry. Musiała wychować mnie. Byłem wtedy jeszcze mały, a ciocia nie oszczędziła mnie, nie pozwoliła mi żyć w nieświadomości "Alanku… Mamy i taty… już nie ma już nigdy ich nie zobaczysz” Może takich słów nie powinno mówić się dziecku, ale dzięki temu mogłem od razu przyswajać sobie informacje o tym, że moi rodzice umarli. Płakaliśmy obaj. Zarówno ja jak i ciocia. Obaj w innych pokojach. Nie miałem jakoś odwagi wtedy przyjść i płakać razem z nią. Teraz wiem, że to byłoby lepsze wyjście, ale czasu już nie cofnę. Nie będę mógł wrócić do tamtych chwil… Jednak to wbrew pozorom bardzo dobrze, kto chciałby wracać do czasów, kiedy przeżywał naprawdę wielki ból?

   -Jak było dziś w szkole?- Zapytała po pewnym czasie

   -Eh… U mnie w miarę dobrze, ale Daniela znowu nie było w szkole

   -Naprawdę?- Zapytała zdziwiona- Nie wiem co ten chłopak ma w głowie…- Przyznała

Tak, tak Ciocia znała Daniela i bardzo go lubiła, a nawet przejmowała się jego losem. Zabawnie było patrzeć jak Daniel kuli się pod natłokiem jej pytań czy nawet z powodu samego nagannego spojrzenia, to wszystko jednak nie powodowało, że przychodził jakoś rzadziej. Oczywiście jak chodziliśmy jeszcze do gimnazjum to bywał tu niemal codziennie… Jednak źle wspominam tamte czasy… Jakoś wyryły mi się w pamięci jako te naprawdę bolesne…

Rozmowa z ciocią nie trwała długo. Ona poszła spać, a ja udałem się do swojego pokoju, gdzie jeszcze jakiś czas siedziałem przy komputerze, a potem sam poszedłem spać… Szczerze mówiąc była już taka godzina, że prawie położyłem się na plecaku, który nadal rzucony przeze mnie był na łóżku.

Rano wstałem wcześnie… Piękny efekt uboczny chodzenia do szkoły… Nie wiem czy tylko ja tak miałem, ale w weekend po prostu nie umiałem długo spać. Zawsze budziłem się w godzinach w jakich budzę się do szkoły. Czasami była to ósma, dziewiąta lub siódma, z całego serca nienawidziłem tego. Człowiek chce się wyspać przez te dwa dni… Ale nie może, ponieważ budzi się tak sam z siebie… Zostawmy jednak mój sen. Teraz siedzę lekko zaspany nad stolikiem jedząc kanapkę i popijając herbatę… Tak, tak herbata, jakoś nigdy, ale to nigdy nie smakowała mi kawa. Pod żadną postacią. Ciocia jeszcze spała. Dziś ma nocną zmianę w markecie, więc spokojnie będę mógł iść na imprezę unikając pytań typu "Gdzie idziesz?” Będzie jednak problem jak nie wrócę na czas, ale jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Nawet jak się upije to mogłem liczyć na jedną osobę, która zawsze odstawi mnie do domu i położy do łóżka. Tak, chodzi mi o Daniela.

   -Dzień dobry-Przywitałem się, gdy zobaczyłem jeszcze nie do końca obudzoną kobietę-Nie za wcześnie wstałaś?

   -Dzień dobry i… I chyba za wcześnie, ale jestem wyspana, więc nie będę marnowała sobie dnia leżąc

Uśmiechnąłem się jedynie podsuwając jej talerz z dwoma kanapkami. On uśmiechnęła się jedynie i wzięła jedną. Sam zabrałem się za przygotowanie kolejnej herbaty. Przynajmniej w tym mogłem ją wyręczyć. Jakoś nie mógłbym sobie wyobrazić tego, że ciocia robi sobie sama śniadanie podczas, gdy ja jestem obok i nic nie robię.

Dzień minął mi głównie na leżeniu i nic nie robieniu, ale była jednak rzecz w której musiałem wytężyć trochę mój umysł, mianowicie było to odrobienie lekcji. Jakoś nie wyobrażałem sobie robić ich w niedziele rano, kiedy będę świeżo po imprezie. Tak, więc odrobiłem to co mi zadano, a następnie wróciłem do nic nie robienia. Ciocia natomiast nie miała tyle szczęścia co ja, niestety, ale musiała iść do swojej drugiej pracy, a potem jak już wspominałem na nocną zmianę do marketu.

Dopiero po pewnym czasie zorientowałem się, że nie wiem o której ta cała impreza ma się odbyć. Sam się sobie dziwiłem, iż o to nie zapytałem, przecież rozmawiałem najpierw z Mają, a potem z Danielem… Musiałem być wczoraj bardzo rozkojarzony. Szybki telefon do mojej przyjaciółki i już wiedziałem kiedy powinienem wychodzić. Na całe szczęście miałem jeszcze sporo czasu. Oczywiście Maja powiedziała jaki to ja nie jestem, kiedy zapytałem o godzinę.

Przygotowany zakładałem buty w korytarzu. Impreza co prawda rozpoczynała się za jakiś czas, ale ja miałem tam jednak malutki kawałeczek do przejścia, a lubię swoją głowę, wiem jak potraktowała by mnie dziewczyna, gdybym tylko odważył się spóźnić. Co prawda punktualność nie zawsze jest moją mocną stroną, ale naprawdę staram się przychodzić na czas!

   -Alan jak zwykle z poślizgiem-Powiedział chłopak otwierając mi drzwi

Jak już mówiłem, próbuje być punktualny!

   -Wybacz…- Powiedziałem zdyszany-Ale przecież nie jestem jedynym, który się spóźnił, prawda?- Zapytałem z nadzieją

   -Niestety tylko ciebie brakowało-Powiedział przepuszczając mnie w drzwiach

   -Jak to tylko mnie? Co oni wszyscy taki punktualni się zrobili, co?- Zapytałem marszcząc brwi

   -Miałeś przyjść trzydzieści minut wcześniej

   -Trzydzieści!- Zapytałem zdziwiony- Tak długi jadłem hamburgera?- Zapytałem bardziej sam siebie.

Gdy wszedłem po pokoju była już tam Maja jak i Daniel, oczywiście znalazłem parę innych osób, które były mi znajome. Z tego co się zorientowałem to wszyscy zdążyli zacząć pić. Muzyka nie leciała tylko dlatego by słyszeć dzwonek, kiedy łaskawie będę chciał przyjść… Naprawdę powinienem popracować nad moją punktualnością… I nad szybszym jedzeniem posiłków. Nadal średnio mi się chce wierzyć, że głupiego hamburgera jadłem przez trzydzieści minut!

Nie trwało to długo, a impreza rozkręciła się już na dobre. Oczywiście alkoholu nie brakowało w tym wszystkim. Po kilku godzinach prawie wszyscy byli już pijani. Włącznie ze mną, nigdy nie miałem mocnej głowy. Nie to co Daniel. Ten mógł pić, pić i nadal był trzeźwy.

   -Czego chciałeś?- Zapytał Daniel, którego wyciągnąłem z imprezy

   -Muszę ci coś- powiedziałem lekko bełkocząc

   -O, to może być dobre-Lekko się uśmiechnął-Czekaj- Powiedział wyjmując telefon-Dawaj

   -Ale po co ci ten telefon?- Zapytałem zdziwiony-W sumie to nie ważne… Słuchaj muszę ci coś powiedzieć… Coś bardzo ważnego

   -Dawaj!- Powiedział podirytowany

   -Kocham cie… Nie mówię tego dlatego, że jestem pijany czy coś. Ja naprawdę cię kocham, inni nawet będą mogli nazywać mnie pedałem, ciotą, ale ja naprawdę cię kocham

   -Proszę, proszę, a nie wyglądałeś na takiego-Powiedział wyłączając uprzednio nagrywanie

Wtedy nawet nie wiedziałem co robiłem. Nie byłem tego świadomy, ponieważ film urwał mi się już dawno, dawno temu. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jaka to niespodzianka czeka mnie rano, nie wiedziałem, że najbliższy czas będzie nasiąknięty kłótniami, zawiedzeniami i innymi negatywnymi emocjami, a najgorsze będzie to, iż to właśnie mój najlepszy przyjaciel będzie tego wszystkiego sprawcą… Że to Daniel nagrywając ten filmik spowoduje zmianę wszystkiego na gorsze

----------------------------------------------------------------------------------------
Proszę o komentarze i przy okazji zapraszam na mojego bloga, gdzie rozdziały będą pojawiały się szybciej

RedRose

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 3182 słów i 17643 znaków.

3 komentarze

 
  • Syla

    Uwielbiam długie opowiadania :)

    29 kwi 2014

  • RedRose

    Ciesze się :) Ja osobiście nie piszę krótki rozdziałów ^^" Wydają mi się one mniej wartościowe wtedy.

    7 kwi 2014

  • Dasiaa

    Trochę długie,ale mi się bardzo podoba :-)
    Można zerknąć do  mnie :-)

    6 kwi 2014