Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Kim jestem?

Moje całe dotychczasowe życie okazało się do dupy. A chyba powinnam być z niego  raczej zadowolona. Mam dwadzieścia pięć lat, niezłą pracę, ładne mieszkanie. Znajdzie się też kilku przyjaciół i małe grono znajomych, tyle że nie mam do kogo wracać i nikt na mnie nie czeka w pustym domu. Oni mają już swoje życie, żony dzieciaki czy dziewczyny, a mnie zawsze się wydaje być piątym kołem u wozu. Praca dom. Dom praca, jedyna odskocznia to ewentualny wyjazd służbowy,   albo jakieś sporadyczne spotkanie. Czyjeś imieniny, czy oblewanie jakiegoś sukcesu. Zresztą jak tylko sięgnę pamięcią wstecz, to chyba zawsze odstawałam jakoś gdzieś na uboczu.  Jeśli nie sama, to raczej unikałam chłopaków i trzymałam z dziewczynami, choć i między nimi również nie miałam żadnej bliższej przyjaciółki. Bycie singlem ma pewnie i swoje zalety. Jesteś panią samej siebie,   ale na dłuższą metę, w każdym razie jak dla mnie, jest naprawdę męczące. Jak do tego doszło? Dlaczego inne, znalazły sobie faceta a ja nie? Nie jestem przecież żadną szkaradą. Faceci się za mną oglądają więc   chyba się im podobam, tyle tylko że zawsze jak się który już trafi to okazuję się, że to jakiś niewypał. Większość odpada już w przedbiegach, jak na dziś tylko z pięcioma dobrnęłam trzeciej bazy, to znaczy wylądowałam z nimi w łóżku. Trzech z nich sobie odpuściłam natychmiast, bo w niczym nie odbiegali od Pawełka z którym miałam swój pierwszy raz. Podobno nasze pierwsze razy zawsze są nieudane i daleko odbiegają od oczekiwań, ale to z nim to naprawdę była wielka porażka.  

Jako siedemnastka miałam pewnie jak i każda z dziewczyn wyobrażenia, że będzie to królewicz na białym koniu, ja mu się oddam cała, a potem będziemy żyli długo i szczęśliwie. Czy go kochałam? Pewnie w pewnym sensie i tak, obojętnie co to określenie miałoby znaczyć. Czyli że oddałam mu swój wianuszek z miłości? Tego już dziś nie byłabym taka pewna.  Faktem jest, że chodziliśmy z sobą półtora roku, i przez ten czas razem (on również prawiczek, tak co prawda mówił) przeszliśmy prawie wszystkie fazy młodzieńczej seksualności. Było trzymanie się za ręce, przytulanie, coraz śmielsze pocałunki, a w końcu nawet bardziej zaawansowane nagie pieszczoty, których to granice wyznaczały zawsze moje majteczki, które broniły dostępu do ula, jak taki jeden z historii bronił Reduty Ordona. Niestety ale ona również jak ja, w końcu padła.  Czy ja tego nie chciałam? Sama dziś już nie wiem, czego w końcu chciałam. Nie byłam podniecona? Chyba byłam, bo były te motylki w brzuchu, łaskotanie w kroczu, poplamione majtki.  To wszystko było, i do tego było to cholernie przyjemne. Ale jak tylko próbował wsadzić mi dłoń pod majtki, to natychmiast trzeźwiałam, i wszystko to  momentalnie pryskało jak bańka mydlana. Wiedziałam jak jest wówczas napalony, z czasem pozwoliłam mu na więcej, zaciskałam uda na jego wzwodzie a on ocierając się o nie, w ten sposób mógł się wyładować. A raz nawet zdecydowałam się na podniecenie go ustami. Skutkiem, oprócz plam na majtkach po moich sokach pojawiły, się też na nich plamy od jego spermy. Może i byłam okrutna, że się tak męczył, a może i nie? W końcu zawsze to my, dziewczyny,   ponosimy wszystkie tego konsekwencje. Czas mijał szybko zbliżała się studniówka, a ja zdałam sobie w końcu sprawę,   że jak tak dalej będzie, to mój umęczony Pawełek najpewniej uda się do innego ula poszukać sobie miodu. Klamka więc zapadła. Postanowiłam sobie, że po studniówce ostatecznie pożegnam się z moim dziewictwem. Głupie to trochę, Bo jeśli jest się dziewicą,   tylko wówczas,   gdy facet nie wsadził ci tam jeszcze swojego fiuta, a zrobił z tobą wszystkie inne rzeczy, to chyba jest coś nie tak. Ale jak mówiłam, klamka zapadła, postanowione. I chyba wybrałam dobry termin. Nie musieliśmy  zrobić tego, jak wiele z dziewczyn,   gdzieś w parku na ławce albo w jakiś krzakach. Tym bardziej, że przypadły też jego i Magdy (siostra bliźniaczka)   osiemnaste urodziny i po szkolnej imprezie mieliśmy iść całą ekipą do nich.  Sama zadbałam jeszcze o jedno,   mianowicie zaopatrzyłam się w prezerwatywy. Załapałam się wówczas na jeden z najgorętszych jego pocałunków, gdy podczas jednego z ostatnich tańców, gdy światła prawie zupełnie zgasły, a didżej  puścił jakąś wolną pościelówkę, wcisnęłam je mu do ręki. Przycisnął mnie mocno do siebie a ja, czując na  swoich udach jego wzwód pomyślałam sobie, że najchętniej to pewnie wziąłby mnie tu i teraz i nawet w rajstopach do tego przez majtki. No i w końcu stało się to, co się prędzej czy później przydarza prawie każdej z nas. Tyle że ja, ze strachu czy może, by sobie dodać pewności siebie, po prostu nieco przeholowałam i za dużo wypiłam. Zrobiło mi się niedobrze, i w końcu Magda znalazła mnie z głową w sedesie haftującą jak kociamber. Oczywiście zaraz usłyszałam kazanie, że nie miesza się wina z wódką, a jak już się wypróżniłam całkowicie, to zaciągnęła mnie do pokoju i walnęła na swoje łóżko, bym przyszła do siebie. Widząc swoje odbicie w wielkim lustrze, jakie stanowiły rozsuwane drzwi, stojącej naprzeciw szafy musiałam przyznać jej całkowitą rację.  Byłam żałosna, blada, z rozmazanym makijażem cos okropnego. W końcu zasnęłam a obudził mnie sen. Ktoś lub coś ciężkiego leżało na mnie  strasznie dysząc i sapiąc. Wystraszona otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą, wykrzywioną twarz mojego Pawła. Próbowałam go z siebie zrzucić, wołałam NIE!. Że nie chcę, ale on był na to głuchy, nie słuchał, a ja  nie dałam mu rady. W końcu poddałam się i tylko bezradnie wpatrywałam się w falujący za każdym pchnięciem, nade mną sufit. Nagle za którymś pchnięciem, znieruchomiał, zesztywniał, i jeszcze mocniej wcisnął mnie w materac. A po chwili wstał wciągnął spodnie i bez żadnego słowa wyszedł z pokoju. Byłam obolała, czułam się jakaś brudna i zniesmaczona, ale najgorsze jednak dopiero miało nastąpić, bo gdy uniosłam głowę, w lustrzanych drzwiach szafy zobaczyłam swoje odbicie. Leżałam w poprzek łóżka, z wysoko podwinięta sukienka, obnażała  brzuch. Rozrzucone szeroko nogi zwisały poza łóżkiem odsłaniając krocze, z którego wyciekała różowawa, gęstawa maź. Otrzeźwiałam natychmiast.  Nie było już ważne że  przeleciał mnie, choć tego nie chciałam. Teraz ważne stało się to, że  zrobił to chyba bez prezerwatywy.  
- O ja pierdzielę!- Głos Magdy, przywrócił mnie zaraz na ziemię.
- Przepraszam.- Bąknęłam zrywając się i usiłując majtkami zetrzeć plamy z pościeli.  
- Daj sobie z tym spokój, wypierze się i po kłopocie. Nie pierwszy raz i nie ostatni. Tomka najbardziej rajcuje to jak pieprzymy się,   gdy mam okres.  
- Ale ja nie chciałam?-  
- Jasne że nie chciałaś, ale wiedziałaś że masz okres i można było kurdę coś sobie pod dupsko podłożyć! -
- Nie mam okresu! Nie chciałam by to się stało.- Zdążyłam jej tylko to powiedzieć i rozbeczałam się jak dziecko.
- Kurwa! Co? - Magdę zamurowało moje wyznanie.
- Jak się obudziłam to leżał na mnie. Próbowałam go z siebie zepchnąć, zaciskać uda, mówiłam mu, że nie chcę, ale on nie słuchał. - Cała drżąc rozryczałam się na dobre.  
- Ja  chyba gnojka zabiję! - Krzyknęła wybiegając z pokoju i chyba go dopadła na korytarzu, bo doskonale słyszałam jak się kłócą. On się tłumaczył, że przecież  ja sama tego chciałam, i dałam mu te gumki.
- Dała ci gumki a ty idioto ich nie użyłeś? Jesteś już tak popierniczony? Zresztą nie ważne że ci je dała! Liczy się zawsze ostatnie słowo, a ona ci chyba wyraźnie powiedziała nie.  
- Dziewczyny zawsze mówią, że NIE, a chcą! -  
- A ile idioto dziewczyn już miałeś, żeś taki niby doświadczony?  Chciałeś dziwki? To trzeba było iść na dziwki. Przelecieć jedną czy drugą, im to i tak wszystko jedno a i tak żadna bez gumki to ci nawet loda nie zrobi. Myślałam, że Anka to twoja dziewczyna, że jesteście ze sobą. A ty palancie co? Kurdę jak powiem matce to chyba nie wiem co ci zrobi? A jak ona zajdzie w ciążę to co? Wypierniczaj mi. -
    
    A tak właściwie, to co ja sobie wyobrażałam. Że napalony prawiczek się powstrzyma? Do tego jeszcze sama  zresztą  go sprowokowałam. Dając mu te cholerne  prezerwatywy wyraźnie dałam do zrozumienia że tego chcę, powinnam wiedzieć, że to może być droga bez powrotu. A może rzeczywiście to moje NIE, było po prostu zbyt niejednoznaczne. Może  za słabo się opierałam a on odebrał,  że to tylko, taki mój fałszywy, udawany wstyd. Miałam już wszystkiego serdecznie dość. Wszystko jest nie tak, wracam do domu.    
- A ty co robisz?- Magda zdziwiła się wchodząc do pokoju i widząc mnie zbierającą swoje rzeczy. - Chyba cię całkiem popieprzyło, jeśli myślisz że wyjdziesz  w takim stanie. Zresztą zobacz jak ty wyglądasz? Co twoja matka sobie pomyśli, jak cię taką i do tego w środku nocy?  Śpisz tu, i bez gadania. Zresztą tak było uzgodnione. -  
Nie dałam się długo przekonywać bo miała rację. Matula wiedziała że nocuję u Magdy. Mój niespodziewany powrót jak nic wzbudziłby w niej podejrzenia, i bez drobiazgowych pytań by się nie obeszło. Na rozmowę z Magdą też nie byłam gotowa, udawałam że zasypiam. Pewnie to zrozumiała, bo więcej nie nalegała.

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i obyczajowe, użyła 1831 słów i 9569 znaków, zaktualizowała 4 paź 2023. Tagi: #erotyka #miłość #sex

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto