Jealousy is the way to love. Cz. 1

"Jealousy..." poprzednio zamieściłam jako "Meandry miłości". Postanowiłam jednak wrócić do pierwotnego tytułu, nadanego opowiadaniu przez jego pomysłodawcę. Nota bene, bardziej mi się podoba ten angielski tytuł, więc chyba wszystko jest okej. :) Przypominam: prolog jest jego, reszta moja. Dla tych, którzy mają problemy z angielskim podaję polskie tłumaczenie tytułu: "Zazdrość drogą prowadzącą do miłości" (choć ja wolę: "Zazdrość sposobem na miłość"). :P  

PROLOG  
Do szóstej klasy szkoły podstawowej Andry był zwykłym, szczęśliwym dzieciakiem. Do tej pory nikt nie miał problemów z jego kobiecym wyglądem. Niestety, po zakończeniu nauki w podstawówce nastąpiła zmiana środowiska. Z Wielkiej Brytanii przeprowadził się z ojcem do Francji. Jego ojciec był dość znanym projektantem mody, przez co rzadko bywał w domu, a osamotniony Andry nie miał komu powiedzieć: "Dziewczyny się nade mną znęcają”.  
Przez tę samotność, Andry nawet się nie opierał dziewczynom w szkole. Dzień w dzień jego niewinność, a także szacunek do kobiet malała. Dzień w dzień kopany, bity, a także przytulany, całowany, czy nawet obmacywany przez zazdrosne, mimo to, jedne z najładniejszych dziewczyn w szkole.  
Wielu chłopaków dałoby się za coś takiego pociąć, jednak Andry nie widział tego w ten sposób. Jemu było już wszystko jedno, 13-latek całowany przez 17-latki to już było dziwne. Tylko, że to nie kończyło się tak pobłażliwie. Czasami był rozbierany, wykorzystywany, póki nie został złamany.  
To była druga klasa gimnazjum. Andry dowiedział się, że przechodził przez to piekło tylko dlatego, że jedna z dziewczyn została odrzucona przez swoją "pierwszą miłość”, a na domiar złego właśnie ten chłopak powiedział, że jakby miał się z kimś umówić, prędzej zrobiłby to z Andry’em.  
Przez te zdarzenia Andry miał dość. W trzeciej klasie gimnazjum się złamał. Zaczął się bać kobiet. Sama ich obecność doprowadzała go do wewnętrznej paniki, a bliższy kontakt skutkował zatraceniem zmysłów. Męska szkoła nie wchodziła w grę, ponieważ przez jego wygląd byłoby jeszcze gorzej.  
Naturalne, platynowe włosy, błękitne, duże tęczówki oraz kobiece rysy twarzy były powodem jego problemów.  
Mimo tego, że był wysoki i miał wysportowaną sylwetkę, nadal wyglądał kobieco. Zmieniło się to po zakończeniu gimnazjum, sam nie wiedział czemu, po prostu zaczął wyglądać jak chłopak.  
W tamtej chwili postanowił sobie, że nigdy się nie zakocha i będzie tylko wykorzystywał dziewczyny do zaspokajania własnych zachcianek.  
Kiedy jego problemy minęły, okazało się, że nie będzie w stanie spełnić swojego postanowienia, ponieważ zaczął wykazywać objawy genofobii. Panicznie bał się obecności kobiet, a na domiar złego miał strasznie nieodpowiedzialnego ojca, który zmieniał kobiety jak rękawiczki.  
Cała historia zaczyna się w dniu, w którym ojciec Andry’ego przyprowadził do domu kobietę oznajmiając, że chłopak będzie miał rodzeństwo i musi się wyprowadzić. 18-latek, który boi się kobiet, miał zamieszkać u swojej ciotki, która była niezwykle piękną i dziwną kobietą.  



"PIERWSZE  SPOTKANIE”
To było zwyczajne popołudnie. Dzień jak co dzień, ale dla Andry’ego właśnie wtedy zaczynał się nowy etap życia – i to życia sam na sam z kobietą. W dodatku taką, której prawie nie znał, którą widział zaledwie kilka razy w życiu, bowiem nie utrzymywała kontaktu z rodziną.
Na domiar złego, musiał przez to przejść sam. Ojciec miał go podwieźć, ale wolał zająć się swoją nową żoną. "Jesteś już dużym chłopcem, poradzisz sobie” – powiedział.
"Może nie będzie tak źle” – pomyślał Andry wysiadając z samochodu i patrząc na okazały, utrzymany w nowoczesnym stylu budynek, w którym mieszkała ciotka. – "W takim dużym domu całymi tygodniami możemy się w ogóle nie widywać.” Wyjął torby z bagażnika i podszedł do drzwi. Zadzwonił.
Za trzecim razem drzwi otworzyły się i stanęła w nich atrakcyjna młoda kobieta. Bardzo atrakcyjna. Wyglądała jak … urzeczywistnienie marzeń każdego nastolatka: zaokrąglona tam, gdzie powinna, a wcięta tam, gdzie trzeba. Istna bogini. No, może prawie bogini. Tylko te włosy…
"Płukanka” – pomyślał Andry.  
― Po płukance byłyby jaśniejsze – powiedziała kobieta, jakby odgadując jego myśli. – To naturalny kolor – dodała lekko się uśmiechając.
"Taa, jasne” – Andry jeszcze raz spojrzał na jej włosy. – "Mnóstwo ludzi rodzi się z fioletowymi włosami. Choć, trzeba przyznać, pasują jej”.  
― Ty pewnie jesteś Andry. Wejdź – powiedziała ciotka, gestem zapraszając go do środka. – Minęło sporo czasu, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni.
― Dzień dobry – przywitał się wchodząc.
Dom wewnątrz wyglądał równie imponująco jak z zewnątrz. Styl odpowiadał Andry’emu, który obawiał się, że ciotka mogłaby mieszkać w jakimś starym zatęchłym domostwie, pamiętającym jeszcze króla Ćwieczka. W rodzinie uchodziła za dziwaczkę, więc wszystko było możliwe.  
― A teraz uściskaj mnie - ciotka wspięła się na palce i musnęła ustami policzek Andry’ego. – Niech Ci się przyjrzę – dodała podnosząc rękę, żeby zetrzeć mu szminkę. - Urosłeś. Nie wiem, czy jesteś podobny do ojca, ale mam nadzieję, że charakter masz po matce.
Pod wpływem pocałunku i dotyku kobiety Andry zadrżał i mimowolnie potarł policzek, jakby dodatkowo ścierając wszelkie ślady. Nie uszło to uwagi jego ciotki.
― Co jest? Przecież jesteśmy rodziną, nie musisz się brzydzić.
― To nie tak – wybąkał Andry.
― A jak? Boisz się kobiet, czy co? A może to zwykła nieśmiałość.
― Zawsze tak reaguję wobec osób, które słabo znam.
― No to niedługo pozbędziesz się tej przypadłości, przynajmniej w stosunku do mnie.
"Nie byłbym tego taki pewny” – pomyślał Andry
Ciotka obrzuciła chłopaka uważnym spojrzeniem.
― Musisz być głodny. Postaw torby w hallu, później pokażę Ci Twój pokój. Teraz chodź do kuchni, zjesz coś.  
Wchodząc do kuchni poczuł zapach naleśników. Na stole stał już przygotowany talerz pełen pachnących krążków polanych bitą śmietaną i sosem karmelowym. Takich, jakie lubił. "Skąd wiedziała?” – przemknęło mu przez myśl.
― Tylko się nie przyzwyczajaj – uśmiechnęła się ciotka nalewając mu herbatę do kubka. – To taki prezent na powitanie.
― Dziękuję, ciociu. Są pyszne – powiedział Andry, zajadając się kolejnym naleśnikiem. – Chyba naprawdę byłem głodny.
― Nie mów do mnie: "ciociu”, to mnie postarza – kobieta spojrzała na chłopaka z figlarnym uśmieszkiem. – Mam na imię Estera i tak masz się do mnie zwracać.
― Nie wiem, czy dam radę – Andry był nieco zakłopotany. – Bądź co bądź, jesteś siostrą mojego ojca. To chyba nie wypada.
― Wypada, czy nie, chcę, żebyś mówił mi po imieniu. Poza tym, jestem tylko jego przyrodnią siostrą, więc w połowie jesteśmy sobie obcy. Jasne?
― Ok, skoro tego chcesz. A więc Estera, tak? Z "a” na końcu? Nie Esther?
― A Ty jesteś Andry, tak? Z "r” w środku? Nie Andy?
Trzeba przyznać, że ta kobieta umiała ripostować. Odbijała piłeczkę z wprawą godną zawodowca.
Po kolacji ciotka oprowadziła Andry’ego po domu, który był rzeczywiście ogromny.  
― Nie gubisz się w takim wielkim domu? – zażartował Andry.
― Mam dobrą orientację w terenie, harcerska sprawność. Ale Tobie mogę narysować mapę, jeśli chcesz.
― Dziękuję, też się trochę znam na topografii, myślę, że sobie poradzę. A jakby co, mam GPS w telefonie, więc jakoś trafię do pokoju – jak już się dowiem, gdzie on jest.
― Dowiesz się, dowiesz. A GPS może Ci się przydać, jak się zgubisz. Zresztą, jest nas tu teraz dwoje, więc dom nie wydaje się już taki duży, prawda? A już na pewno nie będziesz się w nim czuł samotnie, to Ci mogę obiecać. – spojrzała przy tym na Andry’ego w taki sposób, że ciarki przeszły mu po plecach.
"A już zaczynałem się tu czuć swobodnie” – pomyślał – "Prawie zapomniałem, że ciotka Estera to także kobieta”.
I to jaka kobieta. Zrozumiał to, kiedy wchodzili po schodach na piętro. Pomimo lęku, jaki czuł wobec każdej kobiety, nie mógł się oprzeć, żeby na nią nie patrzeć. Szła przed nim wskazując drogę, jego wzrok mimowolnie kierował się na jej biodra i nogi, choć ze wszystkich sił starał się patrzeć w górę, na jej plecy. "To Twoja ciotka, siostra Twojego ojca”- upominał się. – "Nie patrz na nią jak na kobietę, a już na pewno nie wolno Ci gapić się na jej tyłek”.
W końcu dotarli do pokoju, który miał zajmować Andry. Wyglądał zwyczajnie: łóżko, szafa, biurko, na nim laptop, jakieś półki.
― Urządzisz go po swojemu – powiedziała Estera. – Możesz tu robić, co chcesz – w granicach rozsądku, oczywiście.
― Ok, rozumiem. Nie mam pojęcia, jak długo potrwa to moje zesłanie, ale postaram się przez ten czas za bardzo nie narozrabiać. Nie jestem takim typem nastolatka, możesz być spokojna… Estero – wciąż nie mógł się przyzwyczaić, żeby ją tak nazywać.
― Na dziś masz już chyba dosyć wrażeń. Kładź się spać, bo jutro do szkoły.
Szkoła. Na samą myśl robiło mu się niedobrze.
― Zapisałam Cię do nowej szkoły, tej, która jest najbliżej, chociaż Twój ojciec był temu przeciwny. Powiedział, że masz już 18 lat, więc dasz sobie radę z dojazdem. W sumie ma rację: nie ma sensu, abyś kolejny rok zaczynał w nowej szkole.
"Jest sens” – pomyślał Andry. – "Ani Ty, ani ojciec nie macie pojęcia, co muszę tam znosić każdego dnia.”
― Swoją drogą, wyrosłeś na całkiem fajnego chłopaka, Andry. Niezłe z Ciebie ciacho – Estera obrzuciła go spojrzeniem z góry na dół. – A więc masz już 18 lat. Kto by pomyślał, a jeszcze nie tak dawno byłeś o, taki – uniosła rękę na wysokość około pół metra od ziemi.
Andry znowu poczuł, jak mrówki przechodzą przez całe jego ciało. Zaczynało do niego docierać, że mieszkanie z tą kobietą pod jednym dachem wcale nie będzie takie łatwe. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu ten ogromny dom wydał mu się nagle za mały dla nich dwojga.
― No dobrze, a teraz naprawdę czas do łóżka – ciotka położyła rękę na klamce. - Rozpakowanie zostaw sobie na jutro, dzisiaj wyjmij tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Obudzę Cię na śniadanie i podwiozę do szkoły, żebyś poznał drogę, potem już sam będziesz jeździł. Dobranoc i niech Ci się przyśnią aniołki – uśmiechnęła się.
― Dobranoc, ciociu… to znaczy, Estero.
Wyszła. Andry został sam. W głowie wciąż mu szumiało od nadmiaru wrażeń. To był naprawdę długi dzień: najpierw pakowanie, potem przeprowadzka, a teraz to. Andry nie wiedział, co myśleć o swojej ciotce Esterze – a może nie chciał o niej myśleć. Postanowił, że dziś już w ogóle o niczym nie będzie myślał, umyje się i położy do łóżka.
Jak radziła ciotka, wyjął tylko najbardziej potrzebne rzeczy. Wziął szybki prysznic, przebrał się i podszedł do łóżka. Wyglądało na wygodne. Ale dzisiaj nie miało to żadnego znaczenia, dzisiaj zasnąłby nawet na twardej pryczy.  
Z przyjemnością zanurzył się w miękkiej pościeli, a rozgrzane po kąpieli ciało z rozkoszą zareagowało na chłód jedwabiu. Andry wtulił twarz w poduszkę. Poczuł delikatną woń lawendy, która doskonale harmonizowała z barwą pościeli. "Jak włosy Estery” – pomyślał. "Szlag by to!” – zaklął – "Skąd mi to przyszło do głowy? Przecież tak naprawdę znamy się dopiero od kilku godzin. Cholera, to przez to zmęczenie. Do jutra mi przejdzie”. Ale obraz kobiety o fioletowych włosach patrzącej na niego zalotnie utkwił w jego podświadomości na dobre. Do tego stopnia, że Andry poczuł nagły skurcz w podbrzuszu. "Down boy!” – nakazał swojemu ciału – "Nie czas na to. I nie z tą kobietą” – dodał do siebie naciągając mocniej kołdrę na głowę.
Była to ostatnia myśl, jaka przyszła mu do głowy tego dnia. Zasnął niemal natychmiast. Nie słyszał, jak po pewnym czasie drzwi otworzyły się i do pokoju weszła ciotka. Stanęła koło łóżka i popatrzyła na śpiącego chłopaka. Potem pochyliła się, poprawiła zsuniętą kołdrę, szepnęła mu coś do ucha i pocałowała w policzek. "Będzie Ci tu dobrze” – powiedziała wychodząc.

Erica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2214 słów i 12845 znaków, zaktualizowała 20 sty 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Arailana

    Zapowiada się ciekawie :d

    16 sty 2016

  • Użytkownik Sledzik985

    Tak więc, ekhm... Mam to na papierze, więc raczej... niepotrzebnie to czytam. Taki zwyczaj.  
    A powrót do oryginalnego tytułu- na plus. :v

    15 sty 2016

  • Użytkownik Erica

    @Sledzik985 Z tego, co pamiętam, to na papierze nie masz wszystkiego,  radzę więc przeczytać całość.
    Btw. Powiedziałeś ostatnio, że czujesz obrzydzenie. Wierz mi, ja czuję większe. Jeszcze nigdy nie czułam się tak zniesmaczona.

    9 lut 2016

  • Użytkownik Micra21

    Dobry wstęp. Zobaczymy, co będzie dalej... Rozumiem chęć zachowania oryginalnego tytułu, ale chyba nie wszyscy znają angielski, ja nie mam z tym problemu, bo język Shakespere'a poznałem trochę już wiele lat temu. Przydałoby się choć w nawiasie polskie tłumczenie. Nrakuje kilku przecinków i coś za dużo spacji w tekście. Spróbuj to poprawić. Pozdrawiam :)

    14 sty 2016

  • Użytkownik Erica

    @Micra21 Dzięki za uwagi, jak zwykle cenne. :) Poprawiłam, co mogłam.

    15 sty 2016

  • Użytkownik violet

    @Micra21 A ja myślę "że jak jesteśmy w Polsce to powinniśmy mówić po polsku". Tak powiedział kiedyś pan D.

    16 sty 2016

  • Użytkownik Erica

    @violet Pozwolę sobie odpowiedzieć, jeżeli mogę. To nie ja nadałam opowiadaniu angielski tytuł. Ktoś, kto to zrobił, pochwala zachowanie go w oryginalnej formie. Dlatego, z szacunku dla tej osoby, tym razem pozostawmy angielski tytuł. Dobrze?

    17 sty 2016

  • Użytkownik violet

    @Erica Nie przejmuj się mną, tak tylko przyszło mi namyśl w ramach maleńkiej dyskusji nad tytułem. Ale wiem że nie wszyscy znają języki obce. Ale to Twoje opowiadanie i biorę je takie jakie jest z całym szacunkiem dla Ciebie i Twojego pisania. Pozdrawiam.

    17 sty 2016