Jealousy is the way to love. Cz. 2

"DZIEWCZYNA"
Następne dni minęły Andry’emu jak sen. Dni, tygodnie, miesiące – przewijały się jak
w kalejdoskopie – nawet nie zauważył, jak minął rok, odkąd przeprowadził się do domu ciotki.
  ― Pamiętaj, że po szkole idziesz ze mną na zakupy. Spotkamy się w centrum handlowym – rzuciła ciotka za wychodzącym Andry’m. – Pomożesz mi wybrać coś na przyjęcie.
Przyjęcie. Ciotka Estera uwielbiała takie imprezy. To była okazja, żeby się pokazać, zaszaleć, a jednocześnie pochwalić przystojnym bratankiem. Andry tego nienawidził. A teraz ciotka uparła się, żeby zorganizować przyjęcie z okazji pierwszej rocznicy ich zamieszkania razem. Andry zachodził w głowę, jak to się stało, że w ogóle się na to zgodził. Dlaczego? Kiedy? Najwyraźniej Estera musiała go jakoś podejść (jak to kobiety mają w zwyczaju)      i wymusić na nim tę zgodę, kiedy nie był niczego świadomy.
Teraz było już za późno, żeby się wycofać. Należało tylko robić dobrą minę do złej gry i przeczekać wszystko.
  ― Ok, widzimy się po południu – pomachał jej ręką na pożegnanie.
Swoją drogą, nie mógł uwierzyć, że minął już rok. Wciąż pamiętał ten dzień – przeprowadzka, spotkanie z ciotką, pierwsze wrażenie. Pamiętał też siebie: zagubionego, nieśmiałego chłopca z kompleksami. I lękami, których nie do końca udało mu się pozbyć.
Jadąc do szkoły rozmyślał nad tym, jak bardzo zmienił się przez ten czas. W radiu leciało "Friday I’m in love” kultowego już The Cure, obowiązkowa pozycja z playlisty na dzień rozpoczynający weekend.  
"Który to już piątek?” – zastanawiał się Andry – "pięćdziesiąty drugi, a może trzeci? To już tyle tygodni…”
Droga nie zajmowała dużo czasu, więc już po chwili wjeżdżał na parking. Witając się       ze znajomymi, przypominał sobie, jak to było w poprzedniej szkole i jakim koszmarem był dla niego każdy dzień, kiedy był bity, poniżany, molestowany. Teraz nic takiego nie miało miejsca. Zmiana środowiska, otoczenia, kolegów dobrze wpłynęła na Andry’ego. Nikogo tu nie znał i nikt nie znał jego. Doskonała prezencja też działała na jego korzyść. Zawsze był przystojny, ale kiedy jego ciało osiągnęło odpowiednio męskie kształty, zmężniał i nabrał krzepy (do czego niewątpliwie przyczynił się sport, który od niedawna uprawiał), jego uroda zaczęła przyciągać uwagę. Niewieścia uroda, chociaż kobiece rysy dodawały mu tylko uroku. Przypomniał sobie, że ciotka zauważyła to już pierwszego dnia.
"Znowu myślę o Esterze” – zganił się w duchu – " Do cholery, po roku powinienem już dać sobie z nią spokój. Tym bardziej, że ona nie zwraca na mnie żadnej uwagi, traktuje jak dzieciaka, którego musi utrzymywać”. Jednak sama myśl o tej właśnie kobiecie sprawiała, że Andry’emu krew zaczynała szybciej krążyć w żyłach. Zły był na siebie o to, ale nic nie mógł poradzić. "Zalazła mi za skórę już od początku, jedno spojrzenie tych jej fiołkowych oczu wystarczyło, żeby mi zmącić myśli. Dlaczego właśnie ona? Ze wszystkich kobiet na świecie… Fuck!”
Jednak to właśnie ciotka miała największy wpływ na zmianę Andry’ego. Jej charakter i usposobienie działały kojąco na jego skołatany system nerwowy. Poświęcała mu czas, rozmawiając godzinami, doradzała w rozmaitych sprawach. Stała się bardziej jego przyjaciółką niż kimś z rodziny. Dla chłopaka, który odczuwał paniczny wręcz strach przed kobietami, bliskość młodej i atrakcyjnej przedstawicielki tej płci była niemal nie do zniesienia. Tak przynajmniej wydawało się Andry’emu. Z czasem jednak przyzwyczaił się do obecności ciotki i zaakceptował ją. Wpłynęło to korzystnie na jego postrzeganie świata. Zmienił się charakter Andry’ego i jego stosunek do otoczenia. Odkąd odczuł, że ludzie traktują go normalnie, jak równego sobie, przestał się ich bać i nabrał pewności siebie. Ba,   z czasem nawet zaczął się otwierać na innych, choć nie były to jeszcze przyjaźnie. Minęły jednak tygodnie zanim przełamał się i mógł rozmawiać z rówieśnikami, a na ułożenie pozytywnych relacji z dziewczynami potrzebował miesięcy.
Teraz wszystko zaczynało się układać. Prawie wszystko. Gdyby tylko Estera była inna: stara, brzydka, nieatrakcyjna, gdyby miała faceta. Chociaż nie. Tego chyba by nie zniósł. Pomysł, że ciotka mogłaby mieszkać z kimś innym niż on sam w ogóle nie wchodził w grę. O ile zniósłby może wspólne posiłki, to odgłosy dochodzące z sypialni … Myśl, że ktoś inny mógłby ją zaspokajać, dawać rozkosz, jaką on sam chciałby jej dać – Andry czuł, że pięści same się zaciskają. Niedoczekanie!
Po skończonych lekcjach, Andry podjechał pod centrum handlowe. Rozejrzał się, ale ciotki jeszcze nie było. "Typowe” – pomyślał – "Jak zawsze, musi się spóźnić, mieć swoje wejście. Lubi, kiedy na nią czekam.”
  ― O, jesteś już. Długo czekasz? – zapytała, jakby nigdy nic. – Trochę mi zeszło, wybacz. Wiesz, w moim wieku trzeba poświęcić trochę więcej czasu, żeby jakoś wyglądać. Ale już jestem. Chodź, najpierw coś zjemy – źle się myśli na pusty żołądek.
Znaleźli wolny stolik i Andry poszedł złożyć zamówienie. Po drodze widział spojrzenia mężczyzn skierowane na jego ciotkę, która tego dnia wyglądała wyjątkowo seksownie. "Czy ona musi się tak ubierać?” – wkurzał się – "Nie widzi, że przyciąga uwagę wszystkich?” Tak naprawdę zżerała go zazdrość o tych wszystkich mężczyzn, z których każdy mógł pozwolić sobie na to, co dla niego było zakazane.
Nagle poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Odwrócił się i spostrzegł grupkę dziewcząt siedzącą przy stoliku w głębi sali. Rozmawiały między sobą, od czasu do czasu rzucając mu zaciekawione spojrzenia. Andry wiedział, że podoba się dziewczynom, ale nadal czuł się nieswojo pod ich natarczywym wzrokiem.  
Przyjrzał się im bliżej i uśmiechnął zachęcająco. Jedna z dziewcząt, do tej pory siedząca tyłem, odwróciła się, a wtedy Andry poczuł nagle, jak wszystka krew spływa mu do serca. Zamarł. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, nie mógł się poruszyć, patrzył tylko jak urzeczony na dziewczynę o włosach w kolorze czekolady. "Gorzkiej czekolady” – pomyślał z goryczą – " Jak moje wspomnienia o Tobie”.
To była ona, Lana, dziewczyna, przez którą Andry przeżył największy koszmar swego życia. To z jej powodu bał się chodzić do szkoły, był molestowany i dręczony na wszelkie możliwe sposoby. Do dzisiaj miewał koszmary i budził się w nocy z krzykiem. Andry miał nadzieję, że już nigdy nie zobaczy nikogo ze swojej przeszłości, a w żadnym razie nie chciał spotkać Lany.
Teraz przeszłość w jej osobie wracała do Andry’ego, nie dając mu czasu na oswojenie się z tym. Dziewczyna już podchodziła do niego uśmiechając się zalotnie.
  ― Cześć! Jestem Lana. – powiedziała, podając mu rękę – Często tu bywasz? Nie widziałam Cię wcześniej.
  ― Andry – przywitał się. Jej dłoń była ciepła w dotyku, jednak pod tym dotknięciem chłopak poczuł zimny dreszcz na całym ciele. Wzdrygnął się, ale ona tego nie zauważyła.
  ― Andry? – zapytała – znałam kogoś o tym imieniu, ale to było dawno temu.  
"W poprzednim życiu” – pomyślał Andry. A głośno zapytał:  
  ― Może to ja, może to mnie znałaś? Jestem do niego podobny?
  ― W ogóle. W niczym go nie przypominasz. – zaśmiała się – Zresztą, chłopak, o którym mówię to kretyn. Nie widziałam go od roku i mam nadzieję, że przepadł na dobre.
  ― Wow! Musieliście być blisko, skoro tak go nienawidzisz.
  ― Nie byliśmy ze sobą. Taki żałosny dupek nie zasługiwał nawet na to, aby na niego spojrzeć. Nie to, co Ty, w Twoim przypadku jest na co popatrzeć – jej lubieżne spojrzenie ślizgało się po postaci Andry’ego – Przysiądziesz się do nas?
  ― Niestety, nie jestem sam. Przyszedłem tu z ciotką i mamy do załatwienia parę spraw. Może innym razem.
  ― Trzymam Cię za słowo. Ale jak się spotkamy? Może jutro w tym samym miejscu?
  ― Mam lepszy pomysł – w głowie Andry’ego zaczął kiełkować szatański plan – ciotka wydaje jutro przyjęcie. Może miałabyś ochotę przyjść? Jeżeli nie masz innych planów, oczywiście.
  ― Nie, jutro jestem wolna. Bardzo chętnie przyjdę, ale czy Twoja ciocia nie będzie miała za złe, że przyprowadzasz obcą osobę?
  ― Moja ciotka jest bardzo wyrozumiałą kobietą, przekonasz się.  
Podał jej adres, a na wszelki wypadek zapisał też numer telefonu.
  ― Dzięki. A więc do jutra. Powiedz tylko, jak mam się ubrać. Obowiązuje strój formalny, czy mogę przyjść w dżinsach?
  ― W sukience. Strój koktajlowy.
  ― To lecę na zakupy. Jeszcze raz dzięki za zaproszenie. Mam wrażenie, że będę się dobrze bawiła na tym przyjęciu. To na razie, Andry. – odeszła uszczęśliwiona, a Andry oparł się    o ladę, nie mogąc dojść do siebie po tym spotkaniu.
"Nie poznała mnie, jak mogła, przecież nie zmieniłem się aż tak bardzo” – w głowie huczało mu od natłoku myśli – "To tylko świadczy, że naprawdę nic dla niej nie znaczyłem”.
  ― Hej, młody! Chcesz coś czy nie? Nie chciałam Wam, ptaszyny, przerywać tego ćwierkania, ale kolejka Ci przeleci. Co podać? – młoda ekspedientka uśmiechnęła się przyjaźnie, odrywając Andry’ego od niechcianych myśli.
  ― Już mówię i przepraszam za zwłokę – złożył zamówienie, odebrał i wrócił do ciotki, która przyglądała mu się z ciekawością.
  ― To Twoja znajoma – spytała – dziewczyna, z którą rozmawiałeś?
  ― I tak i nie – odpowiedział wymijająco Andry. – Zaprosiłem ją na jutrzejsze przyjęcie. Nie masz nic przeciwko?  
  ― Ani trochę, wiesz, że lubię poznawać nowych ludzi. Im więcej będzie osób, tym lepiej.
  ― Dziękuję, Este. Zależy mi, aby ta dziewczyna się do nas zbliżyła.
Ciotka spojrzała na Andry’ego z uwagą. Zauważyła w jego oczach coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. Coś niepokojącego. To nie był już ten chłopak, który rok temu zapukał do jej drzwi. Pojawił się nowy Andry i kobieta instynktownie poczuła, że to ktoś, kogo należałoby się obawiać.
  ― Dobrze. A teraz jedzmy wreszcie, bo jestem głodna jak wilk. A czekają nas jeszcze zakupy, nie zapominaj o tym. Skoro zaprosiłeś do domu dziewczynę, to muszę kupić sobie coś specjalnego na tę okazję, żeby się odpowiednio zaprezentować.
  ― Proszę Cię, Este, nie zachowuj się jak matka, której syn po raz pierwszy przyprowadza do domu dziewczynę. To nie jest wizyta połączona z poznaniem rodziców. A Lana nie jest moją dziewczyną. "I nigdy nie będzie” – dodał do siebie.
  ― Ma na imię Lana? Ładnie – ciotka była zachwycona. Najwidoczniej, w jej mniemaniu, Andry wkraczał na dotąd nieznane sobie tereny. A ona naprawdę czuła się jak dumna matka, która wypuszcza pisklę z gniazda.
  ― Podobno jesteś głodna. Zjedzmy i chodźmy już na te zakupy – Andry chciał jak najszybciej odciągnąć ciotkę od tego typu myśli.  
W tym czasie Lana i jej koleżanki skończyły posiłek i wyszły. Przechodząc obok Andry’ego, dziewczyna popatrzyła na niego przeciągle, ale nie odwzajemnił spojrzenia. Korzystając z tego, że ciotka zajęta była jedzeniem, skupił się na własnych myślach.  
"A więc chcesz się dobrze bawić, tak? Ok, zapewnię Ci rozrywkę.” – Andry uśmiechnął się złowieszczo – "I to na najwyższym poziomie. Zabawimy się, Lana. Zabawimy”.

Erica

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2060 słów i 11852 znaków, zaktualizowała 20 sty 2016.

Dodaj komentarz