Umowiłam się z Lizi na spotkanie w samo południe. Najpierw miałyśmy iść do kawiarni, żebym mogła jej wszystko opowiedzieć, a dopiero potem mój najgorszy koszmar. Zakupy... Weszłam do knajpki, gdzie Umowiłam się z Liz. Było to bardzo przyjemnie. Wszędzie znajdowały się czerwone kanapy i fotele. Za barem stał mężczyzna około 40. Wybrałam stolik przy oknie i rosiadlam się wygodnie. Lizy jeszcze nie było, a podobnież to ja się spóźniam. Po chwili czekania podeszła do mnie kelnerka. Zamówiłam owocową herbatę i do tego naleśniki z czekoladą. Nie pijałam kawy, a jeść mogłam normalnie. Tylko czasem potrzebna mi była dawka krwi. Zaraz usłyszałam otwierające się drzwi. W progu stanęła niska, drobna dziewczyna. Jej włosy koloru miedzi idealnie kkntrastowaly z zielonymi oczami. Po mimo swojego wzrostu przykuwała uwagę mężczyzn. Ubrana była w białe rurki i niebieską koszulę w kratę. Była zupełnym moim przeciwieństwem. Ja czarna, ona kolorowa. Ona pełna optimizmu i wesołości, ja wieczny ponurak. No może nie wieczny, ale wiele nie mija się z prawdą. Liz z wielkim uśmiechem na twarzy, podbiegła do stolika i uściskala mnie przyjaźnie. Jak ja za nią tęskniłam! - Boże jak ty się zmieniłaś. Zrobiłaś się jeszcze piękniejsza niż byłaś - mówi, taksując mnie wzrokiem. - I ty to mówisz? Spójrz na siebie dziewczyno. Wyglądasz olśniewająco! - odwdzięczyłam jej się komplementem, ale taka prawda, wygladała przepięknie. - opowiadaj co nowego u ciebie. - Jak ja nie mam o czym opowiadać. Lepiej powiedz mi co się z tobą działo przez trzy miesiące? - zapytała z lekką urazą w głosie. Nadal się na mnie gniewa. Zresztą nie dziwię się jej. Ona nie miała mojego numeru telefonu, więc nie miała jak zadzwonić. - Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Miałam tak dużo roboty, ze czasami całymi dniami nie spałam. Ta robota mnie wykańcza - westchnęłam ciężko. - Właśnie jak ta nowa praca? Co robisz? Dostałaś to mieszkanie co mówiłaś? - zniżyła głos do szeptu, żeby nikt nie słyszał. Po mimo tego i tak rozejrzalam się po sali w poszukiwaniu jakichś innych form życia niż tylko ludzi. Jednak nikogo takiego nie Dostrzegłam. - Jak mówiłam, bardzo dużo pracy. Jednak nie przeszkadza mi to. Przez to staję coraz lepsza, ale nie o tym chciałam ci powiedzieć. Widzisz mój pracodawca zrobił mi pewną niespodziankę - i opowiedziałam jej całą historię poznania Jace'a, Rena, tego czego dowiedziałam się o śmierci moich rodziców. Liz słuchała z uwagą, czekając aż skończę. - Leci na ciebie - pokiwała głową, twierdząc, że wie co mówi. - Z całej tej historii tylko to cię zainteresowało? - zapytałam ze śmiechem. - możliwe, ale niekoniecznie z wzajemnością. - No co ty! Ty zdecydowanie na niego też! - krzyknęła. - Skąd ci przyszły do głowy takie głupoty? - Widać było po tobie jak o nim opowiadałaś, że nie jest ci obojętny. Miałaś niby srogą minę, ale jednak - uśmiechnęła się chytrze. - Nie gadaj bzdur - skarciłam ją. - Jest nadetym bufonem, myślącym tylko o sobie. Zresztą zmieńmy temat. Jak tam twoje życie miłosne? Ostatnim razem pamietam jak opowiadała mi, o miłości swojego życia, ale cóż Liz miała duzo tych miłości. - Poznałam super chłopaka! - wykrzyczała radośnie. - Ma na imię Alex, jest ode mnie starszy o 3 lata. Studiuję prawo... I tak Liz zaczęła swój półgodzinny wywód na temat jej "przystojniaka". Patrzyłam na nią z uśmiechem na twarzy, myśląc, że jak dobrze mieć ja przy sobie. Wreszcie miałam uśmiech na twarzy, a jeszcze przed nami zakupy. Może nie bedą takie najgorsze.
Cdn.
Przepraszam, że takie krótkie, ale znowu pisałam na telefonie. Mam nadzieję, że się podoba. Całuski ~ C
Znowu trochę nie pisałaś? To co ja mam powiedzieć?! Tym razem trochę słabiej, kilka powtórzeń no i zdecydowanie za krótko. :/ Ale generalnie całość na plus i oczywiście łapcia w górę.
5 komentarzy
.
Bedzie dzisiaj nastepna czesc?
Clary
Myślę, że dzisiaj dodam kolejną część. Będzie wreszcie dłuższa
Ann.
pisz dalej
...
Dodaj kolejna!
LittleScarlet
Znowu trochę nie pisałaś? To co ja mam powiedzieć?! Tym razem trochę słabiej, kilka powtórzeń no i zdecydowanie za krótko. :/ Ale generalnie całość na plus i oczywiście łapcia w górę.