Dimidium IX

Witam! Nawet nie wiecie jak wielką sprawia mi to przyjemność jak się tak niecierpliwicie <3
Oto kolejna część. Standardowo przepraszam za błędy i życzę miłego czytania.


Rozdział IX

Ruszyliśmy biegiem przez korytarz. Musieliśmy wybiec stąd głównym wejściem, bo innego nie było.  
- Zachowaj teraz spokój. Może straże nie są jeszcze powiadomione. – powiedział Jace, kiedy mieliśmy wyjść na schody prowadzące do Sali balowej.
- Raczej w to wątpię. – odpowiedziałam z przekąsem. Wzięłam głęboki oddech i rozsunęłam kotary oddzielające prywatne loże od reszty. Ludzie bawili się tak jak wcześniej. Może było to teraz bardziej odważne. Weszliśmy w tłum. Jace chwycił mnie za rękę, żebyśmy się nie rozdzielili. O dziwo jej nie zabrałam. Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Otwierając drzwi na dach miałam cichą nadzieję, że nikt tam na nas nie czeka. Byłam zdziwiona, że moje nadzieję się spełniły. To było za proste. Weszliśmy na schody. Nie było by to najmądrzejsze z naszej strony gdybyśmy udali się windą. Gdy byliśmy już prawie na samym dole, usłyszeliśmy kroki i z góry i z dołu. Chcieli nas otoczyć. Na gesty pokazałam Jeacowi, żeby poszedł za mną. Weszliśmy przez jakieś drzwi prowadzące do korytarza z mieszkaniami. Otwierałam każde drzwi, patrząc czy jakieś są nie zamknięte. Sprawdzając piąte drzwi z kolei, byłam zaskoczona kiedy bez przeszkód się otworzyły. Usłyszałam szum wody. Właściciel musiał brać kąpiel. Oby był sam. Podeszłam do okna. Wyjrzałam. Nie było tak wysoko, chyba mogliśmy skakać. Najpierw wyskoczyłam ja, za mną Jace. Gdy leciałam suknia podwinęła mi się do góry. Cholera. Dobrze, że Jace tego nie widział, Ukryliśmy się za drzewami, bowiem byliśmy w hotelowym ogrodzie. Była noc, więc trudno nas zauważyć. Zaczęliśmy się przemieszczać do ogrodzenia. Po chwili usłyszeliśmy huk otwieranych drzwi i na ulicę wypadło dwóch dobrze znanych mi łowców Eve i Nick uciekali przed gromadą strażników. A więc taki był plan. Tak mieli odwrócić uwagę, żeby wzięli ich za nas. Jednak to co mnie zaskoczyło najbardziej to nie łowcy, ale strażnicy. Nie byli oni ludźmi. Byli skubami.
- Nie możemy ich tak zostawić. – szepnęłam do mojego wspólnika, widząc jak "straż” dogania Eve i Nicka.  
- Wiedzieli co robią. Musimy stąd zwiewać. – odszepnął.
- Cholera Jace. Naprawdę chcesz ich tak zostawić? – pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i wstałam. Z nim czy bez niego i tak im pomogę. Tamten westchnął przeciągle i ruszył za mną.  
Wyjęłam swój sztylet i ruszyłam w stronę zaułka w którym zniknęli łowcy i skuby. Wyczuwałam ich aurę. Zajrzałam. Zobaczyłam pokrwawioną już Eve walczące z trzema na raz i Nicka w tej samej sytuacji. Byli tak pochłonięci walką, że nawet nas nie zauważyli. Rzuciłam się na pierwszego z brzegu demona i jednym ruchem odcięłam mu głowę.  
- Katharine! – wykrzyczała uradowana łowczyni.
- Chcieliście imprezować bez nas? – zapytałam, śmiejąc się ponurą.  
Nic nie odpowiedziała, bo kolejny przeciwnik natarł na nią. Ruszyłam w jej stronę i wbiłam strażnikowi ostrze w serce, po tym Eve odcięła mu głowę. Zobaczyłam jak Jace pomaga Nickowi. Poszło szybko. Może za szybko. Coś jest nie tak. Po chwili wiedziałam już co. Usłyszałam nadbiegającą pomoc.  
- Musimy się stąd wynosić. Już! – krzyknęłam do pozostałych. Wybiegliśmy z zaułka i to co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Gonił nas tuzin wampirów. Byli już całkiem blisko.
- W nogi! – wrzasnęłam.  
Zaczęliśmy biec najszybciej jak się dało, ale wampiry są od nas szybsze. Na dodatek my z Jacem nie używaliśmy pełni swoich sił, bo biegła z nami dwójka ludzi. Co prawda łowców. Bardziej sprawnych i doświadczonych, ale to nie imało się do nas, a co dopiero do wampirów. Niemal czuliśmy już za sobą ich oddech.  
- To nie ma sensu. –powiedział Nick, zatrzymując się.
- Nie wygłupiaj się! Biegnij do cholery! – warknęłam na niego.  
- Nie on ma rację Kat. Biegnijcie i tak nas złapią i tak, a wy jesteście szybsi. – powiedziała ze spokojem Eve. – No już, ruszcie się. – ponaglała nas.  
Jace chwycił mnie za rękę i tak pobiegliśmy razem. Łzy spływały mi po policzkach, kiedy słyszałam odgłosy walki, a później już nic. Głucha cisza.  
- Chodź Katharine. Tu zaraz jest moje mieszkanie. – jeszcze bardziej przyspieszyliśmy. Na szczęście już po chwili byliśmy u niego.  
Padłam wykończona na podłogę. Trzęsłam się ze zmęczenia, ze strachu i z żalu. Po paru minutach podniosłam się. Moja suknia była cała we krwi i porozrywana. Buty zdjęłam już w loży. Wyglądałam koszmarnie. Jęknęłam cicho. Czarnowłosy patrzył się na mnie ze spokojem.
- Idź wziąć prysznic. Dam ci coś do przebrania. Do świtu zostaniesz u mnie. Nie pozwolę ci się stąd ruszyć. – podał mi ręcznik i poszłam we wskazane miejsce. Mieszkanie Jace’a było podobne do mojego. Tyle, że on mieszkał na parterze i zamiast dachu miał piwnice. Widać, że Starsi mają multum kasy, skoro stać ich na wyposażenie każdego łowcy w dom. Właśnie muszę zadzwonić do Johna. Weszłam pod prysznic. Przed oczami miałam twarze Nikca i Eve. Poświecili dla nas życie. Z moich oczu kolejny raz popłynęły łzy. Nagle sobie o czymś przypomniałam. Ren.
Wygramoliłam się szybko spod prysznica. Opatuliłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
- Jace, gdzie jest Ren? – zapytałam, wycierając głowę ręcznikiem.
- Na dole, W piwnicy. Chcesz go zobaczyć? – kiwnęłam głową. Pokazał mi ręką drzwi z tyłu kuchni. Po czym dodał. – Pójdziesz do niego w ręczniku? – wzruszyłam tylko ramionami i udałam się we wskazanym kierunku. Zeszłam po schodach do podziemi. Było tu sporo drzwi. Na samym końcu znajdowała się łaźnia. Z wielką wanną, basenem. Całkiem przyjemnie. Tuż obok mnie znajdowały się drzwi z kratką u góry. Widać, że stworzone specjalnie do przetrzymywania kogoś. Spojrzałam przez nią. Jace nie dał mi klucza, więc nie mogłam wejść do środka. Ren właśnie spał. Wyglądał bardzo dobrze. Chyba mój wspólnik godnie spisywał się z powierzonego zadania. Nie chcąc go budzić udałam się z powrotem na piętro. Odwiedzę go później. Usłyszałam szum wody. Poszłam w stronę sypialni mojego towarzysza. Weszłam do jego garderoby i nałożyłam na siebie jego koszulkę i bokserki. Powinno mi wystarczyć.  
Do pokoju wszedł Jace w koszulce podobnej do mojej. Poparzył się na mnie i tylko lekko się uśmiechnął.  
- Jak chcesz to możesz się tu położyć. Ja pójdę do salonu - zaproponował.
Pokręciłam głową.
- Nie musisz. Możesz też się tu położyć. – sama się sobie zdziwiłam, że to powiedziałam. Jednak w tym momencie potrzebowałam czyjejś bliskości. Czarnowłosy zrobił zdziwioną minę.
- Myślałam, że mnie nienawidzisz.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytałam szczerze zdziwiona. – Denerwujesz mnie owszem. Jesteś irytujący, arogancki. Czasami mam ochotę cię zabić, ale to nie oznacza, że cię nienawidzę. – zaśmiałam się.
- Kamień spadł mi z serca. – uśmiechnął się do mnie promiennie.  
Podeszłam do łóżka i się na nim położyłam. Jace zrobił to samo. Leżeliśmy tak plecami do siebie. Nie wiem co mnie naszło, że wyszeptałam.
- Przytul mnie.
On znieruchomiał, ale po chwili poczułam jego ręce obejmujące mnie i przyciskające do siebie. Oczy miałam szeroko otwarte. Nie mogłam zasnąć. Po chwili poczułam, ze Jace odgarnia mi włosy z karku. Potem w tym samym miejscu poczułam jego usta. Zadrżałam cała. Jego język cicho sunął po mojej szyi. Nie mogłam się już opanować, obróciłam się. Popatrzyłam się na jego piękną twarz. Jego srebrne oczy były teraz niemal czarne. Nie wytrzymałam napięcia pomiędzy nami i to ja pierwsza go pocałowałam. Jęknęłam cicho kiedy go odwzajemnił. Nasze języki splatały się ze sobą. Był to najbardziej namiętny, a zarazem czuły pocałunek jaki przeżyłam. Jace zaczął błądzić rękami po moim ciele. Czułam jego dotyk na swoich udach, talii, karku. Odwdzięczałam się tym samym. Po chwili nie było już pomiędzy nami żadnych barier. Była tylko przyjemność. Ta noc zalicza się do najbardziej udanych.  



Cdn.


Jeszcze jedno mam pewien plan na to opowiadanie.
1. Muszę przedstawić historię Jace'a, bo nic o nim nie wiemy. Ja zresztą też nie, więc jak macie jakieś propozycję w stosunku do niego, to są one mile widziane.
2. Chcę zrobić małe przejście w czasie. W sensie, że o 2 lata do przodu. może rok, ponieważ denerwuję mnie to, że moja bohaterka ma tylko 17 lat :)
3.Zakończenie. Mam nadzieję, że was nim zaskoczę, bo mam na nie pewien plan. Wiadomo będzie starcie z Anselem ( jeśli pamiętacie kto to ) i dowiemy się paru rzeczy.
4. A i jeszcze wyjaśnię wątek z Renem przy okazji.  
Myślę, że jeszcze trochę mi zajmie to opowiadanie, ale od razu potem zaczynam kolejną serię. Oczywiście będzie to seria o Katherine. Mam parę pomysłów na drugą część. Wplotę w to wszystko Liz, ale to już się przekonacie dużo później. Na razie nie skończyłam tej serii, a już myślę o drugiej.
No to chyba wszystko :)

Całuski ~ C

Clary

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1740 słów i 9411 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Lilka

    Wymyśl coś dziś błagam cięęę !;)

    29 sty 2014

  • Użytkownik Clary

    Moze dzisiaj. Podkreślam moze. Mam juz kawałek napisany, ale chce właśnie w tym rozdziale wprowadzić historię Jace'a, ale nie mam na nią pomysłów :(

    29 sty 2014

  • Użytkownik Nati

    Koncowka!!!!! Super :) kiedy kolejna?

    29 sty 2014

  • Użytkownik LittleScarlet

    Aaaaaaaaaaa! *-* Końcówka mnie urzekła, cudownie.

    29 sty 2014