Chcę tylko...cz.5

No właśnie było za dużo ale, w mojej głowie już widziałam przyszłych właścicieli, koniecznie z dwójką lub trójką małych urwisów, w domu powinno być życie.Udałam się do sypialni w której już wcześniej miałam możliwość spania w mógłby być to pokój dla jednego z dzieci, może dla dziewczynki,  
pokój mógłby być w odcieniach delikatnego różu, znalazłam jakiś mały notatnik i zaczęłam w nim pisać wszelkie uwagi. Przede wszystkim dodatki, zdjęcia, kwiaty, poduszki. Położyłam się na łóżku i pogrążyłam się w moich rozmyślaniach o idealnym domu
nawet nie wiem kiedy zasnęłam
-Kwiatuszku, chyba czas wstać- poczułam jak ktoś dotyka mojej twarzy- tak się przygotowałaś do wczesnego wstania, że teraz sama zasnęłaś?- powoli otworzyłam oczy, a obok mnie leża uśmiechnięty Artur, szybko zezwałam się na nogi, na co zaczął się śmiać
-i z czego się śmiejesz?
-z ciebie uroczo wyglądasz jak śpisz... i jak się rumienisz- zakryłam twarz dłońmi, chwycił je-hej, nie chowaj się przede mną, mógłbym tak patrzeć na ciebie cały czas- ledwo było słychać to co mówi, przetarłam oczy
-długo spałam?- zupełnie straciłam poczucie czasu
- chyba nie, byłem tutaj może jakieś 20 minut, wstawaj zrobiłem kawę, pewnie trochę się już zaczęłaś rozglądać po moim domu- mówiąc to szliśmy do kuchni, usiadłam przy wyspie kuchennej, a Artur podał mi ciepłą kawę, którą teraz potrzebowałam  
-masz rację zobaczyłam jak mieszkasz, i aż dziwi mnie to, że nie biega tu gromadka dzieci- widziałam jak jego dłoń się zaciska, mimo tego ciągnęłam temat dalej nawet nie wiem dlaczego-dom jest jakby stworzony dla dużej rodziny, nie chciałeś nigdy mieć dzieci? Nawet jednego?
-ZAMKNIJ SIĘ!!- chyba jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, aż się przestraszyłam- uwierz mi pragnąłem nawet więcej niż jedno dziecko i nadal tego chcę, ale moja żona nie chciała, nie mogłem jej do tego zmusić przecież, ona podjęła decyzję za nas oboje, a teraz wynoś się z mojego domu, bo nie mam ochoty na uwagi takiego zera jak ty- nawet nie wiem kiedy poczułam na moich policzkach łzy, nie wiem czy bardziej bolało mnie to że nie mógł się wykazać jako ojciec, czy to że jestem dla niego zerem
-ja....ja przepraszam-- wstałam i zaczełam się kierować w stronę drzwi
-twoje przepraszam jest dla mnie gówno warte, nie wtrącaj się więcej do mojego życia prywatnego
-ale sam chciałeś
-nie odzywaj się- szybko wyszłam z jego domu trzaskając drzwiami, z moich oczu płynęły łzy, a ja teraz marzyłam tyko o tym żeby ktoś mnie przytulił, co ja mu zrobiłam?  


Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak unieść na nią, nie wiem czy to przez jej uwagi, wygląd, gesty czy to że dawno z żadną kobietą nie byłem, a ona zaczęła mieć bardzo dziwny wpływ na mnie. Powoli zaczyna mnie to przerastać, jeszcze jej łzy, nie chciałem tego. Usiadłem w kuchni i dopiłem kawę, jutro w pracy ją przeproszę dzisiaj i tak nie miałem ochoty jej oglądać. Dopiłem kawę, włączyłem telewizor, z sypialni zabrałem laptop i zacząłem pracować, żeby zająć sobie czymś czas.
Rano obudził mnie jak zwykle budzik, chwilę jeszcze poleżałem w łóżku i myślałem nad moim wczorajszym zachowaniem, postanowiłem że ją przeproszę. Wstałem poszedłem do łazienki, ubrałem ciemne jeansy, błękitom koszulę i marynarkę, na nogi założyłem brązowe buty. Gotowy wyszedłem i zakluczyłem dom, poszedłem do mojego samochodu i udałem się w stronę firmy. Zaparkowałem przed budynkiem kilka minut po 8, jakoś nie specjalnie spieszyło mi się do pracy. Przywitałem się z dziewczyną w recepcji i udałem się do windy, która zawiozła mnie na moje piętro.  
Przywitała mnie zupełna pustka, nie było słychać chodzącego laptopa, czy też delikatniej muzyki, która prawie codziennie z niego leciała. Co najważniejsze nie było Ani, może tylko się spóźni, na razie nie będę dzwonił, poczekam z pół godziny, jak się nie zjawi, zacznę się tym przejmować, mam nadzieję, że nie zrobiła nic głupiego. Usiadłem na jej krześle i zacząłem przeglądać kalendarz z umówionymi klientami. Z tego co widziałem nie było tego dużo, ale dla mnie to nawet lepiej nie miałem ochoty siedzieć dzisiaj cały dzień w pracy, miałem jeszcze umówione spotkanie z adwokatem, żeby ustalić najszybszy termin rozprawy.  
Nawet nie wiem, kiedy do gabinetu weszła Ania, była ubrana bluzkę bez wyrazu, jeansy i adidasy makijaż, też chyba sobie odpuściła, wyglądała jak nastolatka
-Witaj, chciałem cię przeprosić za wczorajsze słowa, nie wiem co wczoraj się sta..
-daruj sobie- uciszyła mnie gestem ręki- wiem spóźniłam się, ale w nocy źle spałam, autobus mi uciekł- mówiąc to usiadła na fotelu- nie mam siły rozumiesz? Chcę żebyś dał mi spokój, nie mieszam się w twoje sprawy prywatne, a ty nie mieszaj się w moje- położyła na biurku klucze od mieszkania  
-co ty robisz? są twoje, ja.. nie robiłem tego nigdy, ale proszę cię, nie rezygnuj z lepszego życia, bo ja mam zły dzień, weź wolne i odpocznij, a jutro zabiorę cię na zakupy

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 985 słów i 5218 znaków, zaktualizowała 29 cze 2018.

4 komentarze

 
  • Margo1990

    Bardzo proszę o kolejną część szybko 😁

    30 cze 2018

  • dreamer1897

    Nerwowo ale słusznie się z nim pożegnała. Ciekawe co dalej :rotfl:  
    Łapa w górę!

    30 cze 2018

  • AnonimS

    Dobre. Zestaw na Tak. Pozdrawiam

    30 cze 2018

  • blondeme99

    Genialnie, dobrze, że wróciłaś do tego opowiadania ;)

    29 cze 2018