Chcę tylko...

Jestem fatalna, kolejny dzień zaspałam do pracy- wyłączam drażniący dźwięk budzika w telefonie-  codziennie obiecuję sobie, że się zmienię. Mam 20 lat, nie chce już mieszkać w domu moich rodziców, w pokoju, który nadal jest różowy, powtarzam sobie zawszę dzisiaj ostatni dzień, przestań jest tyle, zacznij się ruszać, będąc grubą z pryszczami nigdy nie znajdę miłości życia. Wiem nie mogę szukać na siłę. Jak to mówią koleżanki miłość prędzej czy później przyjdzie, masz czas. Wiem, wiem, ale ja nie lubię czekać zawsze trafiam na nieodpowiednich typków.  
Koniec tego rozmyślania, wstałam z łóżka, lustro na ścianie pokazuje moje niedoskonałości, krótkie blond włosy, pomijając fakt, że są bardzo zniszczone to są jedyną rzeczą po oczach jak podoba mi się we mnie. Lubię eksperymentować, co nie podoba się bliskim, faktycznie może mam o kilka kolczyków za dużo, ale to był okres buntu, a ja teraz nie potrafię się ich pozbyć, są częścią mnie.  Moja figura daje dużo do myślenia, i nawet fakt że nie jest słodyczy nie zmienia tego, że wyglądam grubo. Z szafy o dziwo, już za małej na moje ubrania- powinnam dostawać mniejszą wypłatę- wyciągnęłam ulubione spodnie, które jako jedyne nie są za długie i nie marszczą się na dole, do tego biały t-shirt  i koszula, nie lubię eksponować swojej figury, dlatego góra zawsze jest większa. Zeszłam na dół rodziców już nie było, weszłam do łazienki, szybki prysznic, umyłam zęby, założyłam biżuterię którą sobie przygotowałam wczoraj, poszłam do kuchni, wypiłam herbatę i zjadłam banana z jogurtem. Jeszcze tylko wzięłam swój ulubiony perfum, dzięki któremu, zawsze podnosiła się moja samoocena, ubrałam botki na obcasie, obiecałam sobie że już koniec z adidasami, teraz już sobie radzę, ale na początku wyglądałam jakbym chodziła na szczudłach , z czego śmiał się mój szef i koleżanki. Do tego ubrałam skórzaną kurtkę z wyszywanymi kwiatami, udało mi się ją zdobyć na wyprzedażach z czego bardzo się cieszę. Z wieszaka ściągnęłam moją żółtą torbę wsadziłam telefon i wyszłam.  
Jestem w trakcie robienia prawka więc jak na razie autobus, albo z buta, dzisiaj i tak byłam już spóźniona więc została tylko jedna opcja. Kiedy zaszłam już na autobus, zaczęłam się zastanawiać jak usprawiedliwić  swoje spóźnienie. Chyba nie mam wyboru i zgonię to na spóźnienie autobusu , oby Artur czyli mój szef mi uwierzył. Ledwo zdążyłam wyciągnąć słuchawki, a byłam już przed miejscem pracy, w recepcji odebrałam swój identyfikator i weszłam do windy. Droga strasznie mi się dłużyła. W czasie jazdy zdjęłam już kurtkę, szybko wyskoczyłam z windy
- Cześć dziewczyny, później z wami pogadam jestem już spóźniona
-Ania, szef cię wzywa
-No, nie jaki ma humor?
-Sama się przekonasz, ja trzymam za ciebie kciuki, ale z tego co mi mówiły dziewczyny z recepcji, podobno żona go zdradziła i to nie pierwszy raz, rano kazał umówić adwokata, to chyba już ich koniec- szczerze nigdy nie lubiłam jego żony, od pierwszego dnia kiedy ją zobaczyłam wiedziałam, że nie pasuje jej wszystko, uważał mnie za kogoś gorszego, zawsze mnie obrażała, a przy min udawała aniołka
-Wcale mnie to nie dziwi, ona jest jędzą, dobra trzymaj za mnie kciuki idę
-Będę- na dowód tego pokazała mi zaciśnięte kciuki, uśmiechnęłam się

Na swoim biurku położyłam torbę i kurkę, ruszyłam w stronę biura mojego szefa, nie wiedziałam na co mam się przygotować, swoją prace zawsze wykonywałam na czas i starałam się nie popełniać błędów, jak zaczynałam pracę wiem, od dziewczyn, że całe sprawozdanie zrobiłam źle, to poprawił wszystko za mnie, następnego dnia nawet nie wezwał mnie na rozmowę, z pensji też nic mi nie zabrał, a wiem, że kiedy pracownik popełni najmniejszy błąd nawet głupią literówkę, jest wzywany na rozmowę, a z niej wychodzi w fatalnym stanie psychicznym. Delikatnie zapukałam i weszłam
-Dzień dobry wzywał mnie pan?- Podniósł głowę znad papierów
-Ile razy mam ci mówić, że nie masz się do mnie zwracać na Pan?- w dniu kiedy podpisywaliśmy umowę, mówili mi, że tutaj do wszystkich mówi się na ty
-Wiem, ale jest Pan moim szefem, jest straszy ode mnie i…- przerwał mi w połowie zdania
-Nie kończ, wiem szacunek, ale nie jestem, aż taki stary ile masz lat, żeby mówić do mnie na Pan?- dokładnie szacunek
- Jest Pan starszy, podobno ma już Pan siwe włosy, więc to zobowiązuje do szacunku dla Pana
-No patrzcie jaka mądrala- uśmiechnął się- mój fryzjer by mnie poinformował gdybym miał już siwe włosy
- może nie chciał sprawiać pan… tobie przykrości tym odkryciem?  
-Może masz rację
-dobrze, masz 34 lata, ja jestem o 14 lat młodsza, więc to całkiem normalne, że zwracam się na Pan- mówiąc to podeszłam do okna które było prawie na całą ścianę, a za nim był widok parku i pięknego szarego nieba- uwielbiam taką pogodę
- Czyli mamy coś wspólnego- poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się czerwone wypieki, spuściłam głowę na dół,- Ładnie się rumienisz- uśmiechną się
-to w takim razie w jakiej sprawie wezwał mnie Pan do sienie?- zajęłam miejsce przy jego biurku
-Chciałbym, żebyś mi pomogła sprzedać dom szczerze nigdy go nie chciałem, to był kaprys mojej, jest dla mnie stanowczo za duży zwłaszcza, że nie mam dzieci, które by mogły w nim mieszkać, jak już pewnie wiesz, rozwodzę się, dzięki podpisanej intercyzie, mogę zacząć działać już teraz, moja żona dostanie bardzo mało, co na moje i tak jest za dużo- zamilkł na chwilę- nie rozumiem tego dostawała wszystko czego tylko zachciała, spełniałem wszystkie jej zachcianki, nie tylko te materialne- szczerze nie chciałam już słuchać o jego sprawach łóżkowych
-Szczerze, to radzę się nie użalać nad sobą, widocznie nie zasługiwała na Pana
-Tak sądzisz?
-jest Pan przystojny, inteligentny, zabawny, z dystansem, dąży do osiągnięcia swoich celów, myślę, że nie jednej dziewczynie od nas się pan podoba i PRAWIE każda się w panu podkochuje- specjalnie dałam nacisk na to słowo- A teraz jeżeli mogę wrócę do swoich obowiązków- szybko ruszyłam do drzwi, ale na moje nieszczęście zahaczyłam o dywan i wylądowałam na ziemi- usłyszałam śmiech i poczułam, jak mój szef mnie podnosi, nie było tutaj poza nami nikogo innego
-Ty niezdaro, jeszcze się nie nauczyłaś na nich chodzić?- cały czas się śmiał i trzymał swoje dłonie na mojej nieidealnej talii swoje dłonie, nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z jego biura, kiedy zamknęłam drzwi, wypuściłam powietrze z płuc i poszłam do swojego biurka



I jak myślicie, że coś z tego będzie?

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1282 słów i 6848 znaków.

1 komentarz

 
  • Celina17

    Zaczyna się fajnie. Chociaż przypomina mi to trochę 50 twarzy greya. Ale pisz dalej jestem ciekawa co się wydarzy :)

    17 gru 2017

  • blogerka

    @Celina17 szczerze to nawet nie wiedziałam, bo nie czytałam i nie oglądałam tego ????

    18 gru 2017