Chcę tylko...cz.3

Widziałem w jej oczach chęć powiedzenia, ale uciszyłem ją gestem pokazującym drogę do jej pokoju. Szczerze? Sam nie wiem czemu jej nie obudziłem i nie zapytałem gdzie mieszka, tylko przywiozłem ją do mojego domu. Jednak zmęczenie wzięło górę i nie zastanawiałem się nad tym długo tylko udałem się do swojej sypialni gdzie jeszcze niedawno spałem z moją żoną. Usiadłem na łóżku, nienawidzę tych poduszek, ale ona je kocha dlatego się na nie godziłem, nie sądziłem, że jest taka wyrachowana, podobno to nie pierwszy jej skok w bok, ale dla mnie i tak już się to nie liczy. Od samego początku naszego małżeństwa mogłem się domyślić, że coś było nie tak. Pierwszy alarm był wtedy kiedy stwierdziła, że nie chce dzieci, a ja wręcz przeciwnie pragnę stworzyć rodzinę, mieć dzieci, mieć komu oddać moją firmę. Wtedy zganiałem to na jej młody wiek i nie nalegałem, zresztą sam nie byłem gotowy, ale kiedy mieliśmy po 26 lat? Ja już miałem firmę, rozwijała się, ona już mogła zrezygnować z pracy, co z chęcią zrobiła. I chyba właśnie wtedy kiedy zrezygnowała z pracy zaczęły się nasze problemy. Szkoda sobie tym teraz mieszać w głowie, klamka zapadła. Wstałem i poszedłem do łazienki szybki prysznic i wróciłem do łóżka, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Rano obudził mnie zapach kawy i chyba jajecznicy, szybko wstałem, przebrałem się w ciemne jeansy i błękitną koszulę. Zszedłem na dół do jadalni, ale nic tam nie było. Czy ja już mam tak realistyczne sny? Wszedłem do kuchni, i to uświadomiło mnie, że to nie był sen tylko prawdziwy koszmar
-Witaj kochanie- przytuliła się do mnie moja żona, a ja poczułem wstręt do niej- nie mówiłeś, że zatrudniłeś pomoc w kuchni, ale dziękuję, wiesz, że nie potrafie gotować, za to ona radzi sobie doskonale- widziałem wzrok Ani nie była zła, była smutna
-Po pierwsze, nie dotykaj mnie i nie mów do mnie kochanie
-Ale misiu…
-Nie udawaj, że nie dostałaś papierów rozwodowych, po drugie nie zatrudniłem jej dla ciebie, bo Ania nie jest pomocą domową, tylko…
-Zdradziłeś mnie?!
-Jak już, to ty mnie i to nie jeden raz, Ania pracuje u mnie i nie muszę się tobie tłumaczyć, a teraz opuść ten dom, on nie należy do ciebie, chyba wiesz gdzie są drzwi
-ALE…
-Od dzisiaj komunikujemy się tylko i wyłącznie przez prawników, co i tak nie będzie konieczne, bo nie mam powodu do rozmów, z tobą. Żegnam- usłyszałem tylko trzask drzwi- zostaw to  
-Odwal się ode mnie i więcej się ni odzywaj chcę stąd wyjść i więcej ciebie nie widzieć- chyba była wściekła
-Chyba to niemożliwe skoro razem pracujemy
-Nieważne- wyszła z kuchni, poszła po kurtkę, buty i tak samo jak wcześniej usłyszałem tylko trzask drzwi, nawet nie pozwoliła sobie tego wyjaśnić, tylko naskoczyła na mnie jak na wroga, a ja nic nie zrobiłem, stanąłem w jej obronie. Zjadłem i wypiłem kawę, ubrałem buty i marynarkę, zabrałem kluczyki i ruszyłem do pracy musiałem porozmawiać z pracownikami, ale wolne na osobności więcej dotrze do ich głów. Po 20 minutach wjeżdżałem na parking. Przekazałem w recepcji, żeby odwołała moje spotkania, zostawiła tylko to umówione z prawnikiem. Po 4 spotkaniach miałem dość każde trwało ponad 45 minut i podawali ten sam powód, Ania, twierdzili, że ma jakieś specjalne względy, bo raz poprawiłem za nią pracę i nie wezwałem na rozmowę. Czułem się jakbym rozmawiał, z dziećmi. Poskarżyli się na coś na co w ogóle nie powinno im zaprzątać umysłu.
Po   13 zrobiłem sobie przerwę wyszedłem z biura i udałem się do biura Ani, żeby z nią porozmawiać. Nie pukałem, bo nie widziałem potrzeby, siedziała nad jakimiś dokumentami i śmiesznie marszczyła przy tym czoło
-Będziesz miała zmarszczki na starość- podniosła na mnie wzrok i nie była zadowolona moimi odwiedzinami, zresztą po tym co rano powiedziała jej moja jeszcze obecna żona też bym nie był szczęśliwy
-Czego chcesz ? Nie widzisz, że pracuję?
-Widzę- wszedłem i zamknąłem drzwi- ale mówiłem, że teraz będziesz robiła coś innego, poza tym nie będziesz pracowała za innych
-Nie rozumiem, będę na innym stanowisku?
-Tak, pamiętasz co ostatnio mówiłem? Chcę, żebyś pomogła mi sprzedać mój dom, widziałaś już jego niewielką część, chcę żebyś zobaczyła resztę, powiedziała co o nim sądzisz, dla jakiej ilości osób będzie idealny, i kiedy znajdą się kupcy, powiesz czy są odpowiedni do kupna tego domu
-Nie wiem czy to dobry pomysł, nie znam się na tym poza tym nie bardzo mi się uśmiecha, zostawianie niedokończonej pracy, na rzecz innej, która powiedzmy sobie szczerze nie należy do moich obowiązków i nie za bardzo się na tym znam, przecież jest wielu doświadczonych osób, może lepiej jak zasięgniesz porady takich ludzi, a nie mojej
-Chcę, żebyś mi pomogła i doradziła, czy to coś złego? Wiem, że powiesz mi szczerą prawdę, nie będziesz owijać jak niektórzy
-Nie zgadzam się
-Ale ty nie masz się na co godzić, decyzja już została podjęta, jutro z samego rana przyjedziesz do mnie i obejrzysz cały dom na spokojnie, mojej żonki nie będzie więc się nie martw, że będzie cię obrażać- powiedziałem to i już musiałem wracać do swojego gabinetu na dalszą turę rozmów.- i nie rób takich min wszystko widzę
Około godziny 18, miałem już wszystkie rozmowy za sobą, z kilkoma pracownikami niestety musiałem się pożegnać, jak to się mówi nikt nie jest niezastąpiony. Przechodziłem obok biura Ani i jak prawie zawsze paliło się tak światło, czy ta dziewczyna kiedyś się je nauczy gasić? Wszedłem, żeby je zgasić, ale zobaczyłem kolejny dzień z rzędu Anie nad papierami do poprawy
-Przestań już się tym zajmować, pracownicy powiedzieli, że wyślą mi prawidłowo zrobione te wykresy  
-Ale przecież, ostatnio mówili, że one są robione poprawnie- widać było jej cienie pod oczami, kolejny raz spędziła nad tym cały dzień
-Tak, robili to specjalnie, chyba nie bardzo przypadłaś im do gustu, zwłaszcza jednego dnia
-Ale co ja im zrobiłam? Przecież nie wchodzę im w drogę, zawsze im pomagam, a oni robią mi specjalnie pod górkę? Dlaczego- opadła zrezygnowana na krzesło, oparła głowę o biurko i miałem wrażenie, że właśnie się poddała i przestało ją wszystko interesować, podszedłem do niej i położyłem swoje dłonie na jej barkach, żeby dodać jej otuchy
-Nie przejmuj się pomogę ci, a ty pomożesz mi z tym domem, wtedy wszystko się uspokoi nie przejmuj się tym tylko zmykaj do domu- czułem jak stara się unikać mojego dotyku
-Nie dotykaj mnie nigdy to pierwsze i najważniejsze- wyswobodziła się spod moich rąk, wstała i skierowała się w stronę drzwi, postaram- postaram się jutro z samego rana przyjechać do ciebie i wywiązać się z moich nowych obowiązków, a teraz jestem już po pracy i chcę iść do domu więc na razie  
-Czekaj, odwiozę cię, jest ciemno nie będziesz chodziła sama- widziałem jej grymas niezadowolenia na twarzy
-Nie chcę z tobą jeździć samochodem jak już to iść pieszo- zrobiłem niezadowoloną minę, bo nie przepadam za sportem zwłaszcza chodzeniem, siłownia tak, inna forma nie bardzo
- dobrze, ale mam nadzieję, że jakoś mi się odwdzięczysz  
-CO? Wiesz co lepiej się zamknij i wracaj do swojej żony, nie mam ochoty na towarzystwo takiego zboczeńca!
-ZWAŻAJ NA SŁOWA GÓWNIARO!!
-BO CO?!- już mam jej dość podszedłem do niej chwyciłem za ramię i przyciągnąłem do siebie
-Masz szczęście że szanuje kobiety, a tak w ogóle to ciebie bym nie tkną nawet gdybyś była ostatnią kobietą na tej ziemi
-Nienawidzę cię- widziałem w jej oczach łzy  

I JAK? ŁAPKI W GÓRĘ I KOMENTARZE :):):):):):)

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1475 słów i 7849 znaków.

1 komentarz

 
  • Kasia1988

    Tego to się nie spodziewałam, super część czekam na kolejną

    23 gru 2017