380 km ~5

380 km  ~5"Kocham Cię" tak bardzo chciałabym Ci to powiedzieć..
Marzenia, lub może cele trzeba próbować spełnić, nie ważne jak trudne one są. No może związanie się z Marilyn Monroe będzie trudniejsze, ponieważ nie żyje. Śmierć jest okrutna, a jeszcze okrutniejsza kiedy dopada to Twoją ukochaną osobę.

Po długich rozmowach z Travisem dowiedziałam się, że jest chory. Może się wykrwawić przez jedną małą rankę, okropne co? Cały czas musi uważać na siebie.
A wszystko to przez jeden niefortunny wypadek.  

Travis ćwiczył Judo, pewnego dnia jak miał 12 lat był na sali boso, bo tak regulamin nakazywał. Jak to młody gówniarz chciał pograć z kolegami w piłkę. Niestety kiedy chciał kopnąć piłkę nie wpadł na pomysł, że mógłby trafić w ścianę. Travis przymierzył się do strzału. Wykalkulował sobie tylko gol i szczęście kolegów. Niestety z całej siły kopnął w ścianę stopą.  

Krzyk. Płacz. Histeria na sali.
Po mimo bólu, trenerka po opatrzeniu stopy kazała mu wrócić do domu. Nie odpowiedzialna baba.  

Parę lat później mając 15 lat wyszły komplikacje, musiał mieć zabieg przez co dostał zatoru płuc. To był dla niego trudny czas, a nawet koszmar. Musiał przeleżeć w szpitalu całe wakacje, leżał 3 tygodnie na intensywnej terapii.
Będąc nie pełnoletnim chłopakiem nie mógł wiedzieć wszystkich informacji na temat swojego stanu zdrowia. Jedyne co mówiło mu, że jest bardzo źle to rodzice, którzy stali nad nim, płacząc. Wiedział, że może umrzeć. Dowiedział się wtedy, że ma 5% na przeżycie.

Strasznie przeżyłam to jak o tym opowiadał. Aż powstrzymywałam łzy, które i tak spływały mi po policzku jak głupie. Wtedy poczułam jak bardzo mi ufał, zakochałam się w nim jeszcze mocniej..

W tej chwili zaczęłam dużo myśleć o nas. Jakby to było być w związku.. Nie wierzę w siebie na tyle, abym mogła dać mu szczęście. Bardzo się boję, że mogłabym go zranić. W końcu dużo przeszedł, a nie chciałam mu dawać więcej bólu skoro już go miał nad wyraz w swoim życiu. Chciałabym być taką dziewczyną, która da mu szczęście i miłość na całe życie. Tak bardzo chciałabym się już z nim spotkać.
14 lutego ma urodziny. Tak, dzień zakochanych. 12 lutego miałam już ferie zimowe, więc wpadałam na pomysł, żebym do niego przyjechała, to był idealny plan. Niestety on miał szkołę a ja miałam 16 lat więc to by i tak nie wypaliło. Dałam mu tylko głupią nadzieje z resztą sobie samej także.

Kombinowałam z Agnieszką jak bym mogła do niego przyjechać , a ona nie chciała mnie puścić samą ( jak i Travis) to zapowiedziała, że jedzie ze mną. Miała to być niespodzianka, ale jestem kiepska w niewygadaniu o jakiś tajnych "spiskach". Dowiedział się o tym dwa dni po moim wpadnięciu na ten pomysł. Był szczęśliwy, ale niestety szlag jasny trafił. Bardzo mi zależało na jego zadowoleniu.  

.........................................................................................
Przepraszam, że te opowiadania są krótkie. Mój czas jak i wena trochę szwankują. Dziękuje za wszelkie łapki w góre i komentarze, jest to dla mnie bardzo ważne. Postaram się pisać więcej. ;)

1 komentarz

 
  • Użytkownik VirginWriter

    Świetny rozdział, jak i wszystkie poprzednie. Widzę, że akcja zaczyna nabierać tempa, więc jestem coraz bardziej ciekawa, co będzie dalej. Duużo weny! (:

    24 cze 2018