Z życia wzięte.

Życie Moniki w teorii nie było skomplikowane.  

Nie walczyła ze sobą mocno, próbując dostosować do pożądanego odłamu społeczeństwa. Kasty ideałów i nadludzi, którymi nie kierowała żadna z namiętności, a pieniądza używali do ważenia człowieka w człowieku.  

Nie walczyła ze sobą, żyjąc z dnia na dzień w milczeniu. Próbowała jedynie zrobić coś z człowiekiem, który się nią opiekował. Bo w końcu się opiekował, jak to zwykł powtarzać.

Przynosił do domu pieniądze i zjadał obiady, które przygotowywała. Tak wyrażał swoje uczucia. Czasami na znak miłości, ubierał czyste spodnie. Uśmiechał się, patrząc jej w oczy i powinna wiedzieć, że to dla niej. Próbowała nim potrząsnąć, ale jak ruszyć górę, nie zrzucając z niej czapki śniegu?

- Patrz. Mam na dłoniach odciski. To dla ciebie to wszystko. Dla ciebie pracuję i przynoszę pieniądze. Nie doceniają mnie i dlatego nie stać nas na wszystko. A to, że nigdzie nie wyjeżdżamy… Powinnaś się nad tym zastanowić. Po co wyjeżdżać? Przecież to męczące i pożera dużo pieniędzy – tłumaczył wielokrotnie, manipulując pilotem od telewizora.  

Sączył piwo i przyglądał się rozgrywkom ulubionej drużyny.

Przez jakiś czas towarzyszyła mu, próbując zrozumieć pasję. Z czasem jednak, przestała spoglądać na ekran telewizora. Przyglądała się jemu. Człowiekowi, którego kochała. Z czasem coraz bardziej kierowała wzrok ku innemu ekranowi. Monitor kusił coraz mocniej.

Niektórzy nazywają to zdradą, ale czy można tak nazwać reakcję na odrzucenie? Na olanie fundamentalnych potrzeb w imię tak zwanej miłości? W związkach tak to już jest. Im ktoś mniej potrzebuje od partnera, tym mocniej może nim manipulować. Partner nie posiada żadnej wyższej karty. Wszystkie asy znajdują się w rękawie oponenta. Tak było i w tym przypadku. Brak czułości, seksu i ważnych rozmów. Brak zrozumienia i wzbudzanie poczucia winy.

Monika pochylała głowę i chowała się w kącie swojego białego więzienia. Oddawała się, gdy mąż czuł taką potrzebę. Zazwyczaj raz, lub dwa razy w miesiącu.
Był w tym mistrzem. Są ludzie, którzy angażują się w pożycie w stu procentach. Koncentrują się na odczuciach partnera i osiągnięciu przez niego rozkoszy. Grają pieszczotami, przedłużając preludium do niezwykłego momentu. Potrafią uzyskać wspólny mianownik orgazmu.

On był mistrzem. Zaczynał od wpakowania swojego organu do wnętrza jej ciała i rozpoczynał ruchy frykcyjne. Miał na celu wyrzucenie z siebie nadmiaru nasienia. Nic więcej. Po jakimś czasie doszedł do poziomu siedmiu minut. Tyle czasu zajmowało mu pozbycie się zbędnego balastu.  

Po wszystkim Monika zamykała się w łazience i zamykała oczy. Umieszczała dłoń między nogami i doprowadzała się do orgazmu. Orgazmu, którego nigdy z nim nie osiągała. Orgazmu, który zamiast masy wilgoci, wyciskał z niej morze łez.  

Niemalże każdy człowiek nosi w sobie ból. Nieważne, czy jest to tęsknota za bliską osobą, która niegdyś obiecała trwać przy nas do końca, a ten nadszedł zbyt szybko. Może być to przymieranie głodem, w ciemnym od pleśni mieszkaniu. Może nim być również kropla pragnienia, latami drążąca dziurę w sercu. Pragnienia bliskości. Pragnienia czułości. Pragnienia fantazji, czy choćby samej namiętności.  
Boli zawsze tak samo, gdy ból zdoła złamać kręgosłup ducha. Wtedy człowiek upada na dno, czarnej studni niepewności.

Monitor kusił coraz mocniej, a przyciski klawiatury pozostawały nagrzane po wieczornych sesjach. Pisała, czytała, szukała.

Próbowała z nim rozmawiać, lecz z każdą chwilą widziała duże dziecko, które uśmiechało swą pyzatą buzię w miejscu, gdzie powinna się znajdować szorstka twarz męża.  

- Ale zarejestruj mnie ty – mówił, przybierając najgłupszą minę, na jaką pozwalało mu napięcie skóry twarzy. – Wiesz, że ja nie potrafię.

Rejestrowała. Do lekarza. Dentysty. Ginekologa.

Zastanawiając się, dlaczego ten wielki chłop nie potrafi podnieść słuchawki telefonu. Dlaczego nie potrafi zrobić zakupów w drodze z pracy. Dlaczego… Właśnie. Dlaczego?

Zaraz… Do ginekologa rejestrowała siebie samą…

Lekarz uśmiechał się tak inaczej…
Z czasem zaczęła odwiedzać go częściej. Badania kończyły się długimi rozmowami, które doktor przepełniał jednoznacznymi propozycjami.

Swoją drogą, to bardzo dobry zawód. Można powiedzieć, że zajrzał w jej wnętrze, nim postanowił nakłonić do romansu.

Drżące palce wodziły po zniszczonych nerwami ustach, podczas gdy oczy przeskakiwały po kolejnych wyrazach. Zdaniach pełnych emocji. Pełnych żądzy i pragnienia.

Pełnych życia.  

Czuła, że została sama.

Spróbowała jeszcze raz, lecz mocny policzek rzucił ją w kąt.  

Nie uderzył jej dłonią. Uderzył słowem.  

Choć wolałaby to pierwsze...

- Słuchaj, może zacząłbyś brać coś, co nam pomoże w łóżku?  

- Ale jak? – zapytał, wzruszając ramionami.

- Jakiś środek. Żebyś nie kończył tak szybko – wyszeptała w myślach.  

- Coś, co pozwoli nam się dłużej kochać – wydusiła z siebie po krótkim namyśle.  
Spojrzał na nią ze zdumieniem. Westchnął i wzruszył ramionami.

- To kup mi coś takiego. Możemy spróbować.

Kup… Zrób… Zadzwoń… Przynieś.  

- Czy ja jestem jego matką? Naprawdę muszę się zajmować wszystkim? Od prania i cerowania gatek, spodni i koszulek, przez robienie zakupów, organizowanie całych dni w domu…  

Nie wychodzili. Nigdzie. W kinie już kiedyś byli. W parku też. Nad jezioro było zbyt daleko, więc dotarcie nad nie mijało się z celem. Zresztą… Powietrze było gorące, woda zimna, piwo ciepłe, piasek jakiś taki sypki…

Wszystko było nie tak.  

Czasami jednak, Monika zaprzęgała niewielkie stado wołów, by w akompaniamencie jęków małżonka, obejrzeć najbliższy kawałek świata. A przyglądała mu się z zafascynowaniem, chłonąc każdym ze zmysłów.  

Unosiła czoło wysoko, uśmiechając się do miękkich promieni słońca. Z lubością nabierała w nozdrza powietrza, pełnego zapachu wiosny. Zapachu lata. A w końcu zapachu jesieni.  

Monitor świecił w jej oczy coraz częściej. Coraz mocniej.  

Doktor uśmiechał się coraz bezczelniej. Właściwie czekał na jedno "tak” ze strony Moniki. I bardzo nie mógł się doczekać.

Zwyciężył jednak monitor. Doktor przegrał nierówną walkę, oblizując się smakiem.

Nie wiadomo, czy dosłownie…

Nie dlatego, że dała się porwać fantazji, choć to też było częścią romansu. Po drugiej stronie znalazła kogoś, kto w tydzień stał się jej bliższy od męża.  

Po miesiącu pragnęła tylko jednego.

By ją porwał i nigdy nie zwrócił.

Drżała na samo wspomnienie chwil, które udało im się razem spędzić.. Tonem głosu, zapachem, uśmiechem. Każdym gestem, dotykiem, czy mocnym uderzeniem w policzek, odrzucającym głowę.

Przy tym ostatnim, wilgotniała w ułamku sekundy.

Od tej pory, gdy tylko wychodziła na zewnątrz, świat uśmiechał się do niej szeroko. Mężczyźni wodzili wzrokiem za jej długimi nogami. Nieznajomi zatrzymywali się, oferując podwiezienie. Co najdziwniejsze, zupełnie bezinteresownie.

Dookoła ludzie stali się serdeczni.
Świat uśmiechał się szeroko.  

Odwzajemniając jej uśmiech.  



Siedząc w pustym mieszkaniu Marcin tępo spoglądał w ekran telewizora. Sączył drugie piwo, oglądając dwie drużyny mrówek, próbujące umieścić cukrową kulkę w bramce.  
- Wszystko zepsułaś – wysłał sms-a, wybierając numer małżonki.  

Monika nie odpowiedziała.  

Skuliła się, zamykając oczy w poczuciu winy.

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 1355 słów i 7702 znaków.

8 komentarzy

 
  • ErmonTwilight

    Każde nieporozumienie niesie za sobą smutek. Nie dziwią mnie poszukiwania księcia na białym koniu, skoro poprzedni okazał się być naciągaczem na białym tronie.

    20 sty 2015

  • celiinkaa

    Nie mam na imię Monika, ale opowiadanie jest o mnie... i pewnie niejedna kobieta czytając je, będzie miała podobne odczucia. Smutne, ale prawdziwe...

    18 sty 2015

  • nienasycona

    Po wczorajszej rozmowie, odbieram ten tekst jeszcze silniej...

    13 sty 2015

  • likeadream

    Nigdy nie jest zbyt późno mr. Hyde. Zycie jest jedną wielką nauką. Codziennie się o tym przekonuję

    13 sty 2015

  • likeadream

    To jest instrukcja, jak stracić miłość i oddanie kobiety, która przez dlugi czas zrobiłaby wszystko dla niego. Oczywiście wina nigdy nie leży po jednej ze stron... Ale blizny dla obojga zostaną do końca. Oby za bliznami szła nauka.

    13 sty 2015

  • anulka

    Jakże prawdziwy tekst, można śmiało powiedzieć, samo życie...

    12 sty 2015

  • nienasycona

    Miałeś rację,  nie muszę tego komentować. ..Wiesz, co myślę. ..Wiesz, co czuję. Niezwykle mocny tekst. Ty wiesz...

    12 sty 2015

  • likeadream

    Po raz kolejny dzisiaj nie wiem co powiedzieć.

    12 sty 2015