Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

No Way Out - Prolog

Kiedy jedyne co masz wokół siebie to ciemność, bądź światłem które cię ocali.  

Idąc ciemnym miastem, nie zwracałem uwagi na zło czające się w zakamarkach. Nowy Jork o północy to niebezpieczne miasto. Wracając od kumpla w stanie upojenia, powinno się mieć to gdzieś. Jednak ja słyszałem każdy pojedynczy szmer, każdy dźwięk znikąd.  

Moje trampki stukały o chodnik, a oczy były skupione na nich. Nic nie było w stanie wyrwać mnie z tego transu.

Zatopiony w swoich myślach, nie widziałem opcji. Była tylko jedna, ale czy to tak naprawdę opcja...

Mając swój świat, swoje problemy, swój zasrany plan na życie - Nie zwracałem uwagi na ludzi wokół. Dopóki nie poznałem człowieka, który mną potrząsnął i pokazał drogę.  

A teraz, kiedy to wszystko znika a przeklęte myśli nachodzą cię o każdej porze, czujesz ten gniew. Ten rodzaj gniewu, który każde ci się rozpaść.  

Upadłem pod ścianą w jakiejś ciemnej uliczce. Podkuliłem nogi, siedząc na zimnym betonie. Łzy wydostały się z oczy, choć tak bardzo ego nie chciałem. Nawet w najgorszej sytuacji, zachować kamienną twarz i stoicki spokój.  

Kiedy ludzie odchodzą, świat stoi w płomieniach już od dawna, a jedyne co masz to swoje demony... Rozum podpowiada ci tylko jedną opcję.  

Gdy twój jedyny przyjaciel znika... Gdy twoje serce zaczyna zwalniać choć do tej pory pędziło... Gdy nie masz już nic...

Wyciągnąłem z kieszeni bojówek broń. Spoglądałem na nią, czekając na jakiś znak. Może Anioły zejdą by mnie powstrzymać?

...

Nie, nic takiego się nie stało.

Wpatrywałem się w metal trzymany w dłoni.

Czy śmierć jest jedyną opcją?

Chciałem wyjść z tej ciemności i wyszedłem. Ale gdy ona powraca, już nie ma wyjścia.  

Pokonałem samego siebie... Tylko dlaczego czuję się taki słaby?

Nie ma wyjścia. Już nie.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 347 słów i 1861 znaków.

Dodaj komentarz