Wszystko dopięte na ostatni guzik (przynajmniej powinno być), kościół zaklepany, muzyka zamówiona, sala weselna gotowa. Jeszcze tylko do księdza, jeszcze tylko ostatnie szczegóły domówić i będzie ceremonia zaślubin jak z filmu jakiego.
Wpadam przez wrota, do zakrystii kłusem niemal, otwieram, jest ksiądz, mówię...
– Ja w sprawie tej zmiany imienia.
– Ale jakiego imienia?
– Żony ma się rozumieć.
– A jak godność, bo wiesz pan, ja tu sporo zleceń mam.
– Nowak. Katarzyna Nowak.
– Zaraz... nie kojarzę. A to dzisiaj?
– No dzisiaj. Zaraz.
– Na którą ten pogrzeb?
– Jaki pogrzeb!?
– No bo ja grabarz jestem.
Dodaj komentarz