Sklep talentów

Toshiki jest życiową ciamajdą, w niczym nie jest dobry. Wszyscy nazywają go "żałosnym". Wszyscy prócz jednej osoby, jego oddanej przyjaciółki, Kumi. Pewnego razu chłopak trafia do "Ability Shop", gdzie można kupić talenty w zamian za długość życia. I tak oto Toshiki staje się utalentowaną, genialną osobą, lecz wraz z umiejętnościami zmienia się również jego charakter. Kumi nie poznaje chłopaka. Kumi zaczyna umawiać się z kolegą, a zazdrosny Toshiki pragnął, aby dziewczyna się w nim zakochała. Z tego powodu zdobywa moc, jednak ona jest tym przerażona. Jak skończy się ich historia z morałem?


Niski chłopczyna wracał do domu powłóczając nogami. Na policzkach miał liczne zadrapania i zaczerwienienia, a na twarzy malował się grymas i zniesmaczenie. Przez jego umysł przedzierały się nieprzyjemne obrazy i słowa osób, które w jego polu widzenia były niczym sól posypana na ranę.  
- " Czemu nie możesz rozwiązać tego równania!? Czego się nauczyłeś w ciągu tych trzech lat? " - Słowa nauczyciela odbiły się w jego głowie echem. Nie słyszał tego pierwszy raz i nie tylko na jego lekcji. Potrząsnął głową i zaczął iść przed siebie nieco szybciej pozwalając ciężkiej torbie obijać się o jego nogi. Starał się skupić jedynie na stukaniu swoich butów o chodnik.  
- "Nie masz w sobie niczego! Jesteś zły we wszystkim czego się dotkniesz. Nikt nie chciałby być tobą!" - krzyczała w jego głowie koleżanka z klasy. Takie zdanie już nie raz wypadło z ust jej i innych rówieśników. Po prostu wiedzieli, że jest inny. Że nic nie potrafi. Zaniepokojenie pojawiło się na jego twarzy. Spojrzał przed siebie i zaczął biec uparcie wsłuchując się w uderzenia butów o asfalt.  
- "Więc nic nie można poradzić na to, że mówią na ciebie żałosny!"
- Cholera! - Wykrzyknął przytłoczony stałą obecnością obelg kierowanych w jego stronę przez samego siebie. Powtarzał w myślach wspomnienia o nieprzyjemnych rozmowach niczym mantrę i nie potrafił się ich pozbyć. Były jak blizny.
Zmęczony rzucił torbę na ziemię, a sam przykucnął na ziemi. Ciężko dysząc otarł spocone czoło, a gdy to zrobił spostrzegł przed sobą sklepową tablicę. Umieszczony na niej napis głosił nazwę "Ability shop". Podniósł torbę i obrócił się w prawo, aby dostrzec wysoki, lecz wąski budynek.
- C-co to? Ten sklep? - Zaintrygowany pojawieniem się dziwnego obiektu ostrożnie rozglądając się, przekroczył jego próg a dźwięk dzwonka przebił panującą ciszę. Rozglądał się, lecz nie mógł dostrzec właściciela.
- Jesteś. - Uśmiechnięta dziewczyna nagle pojawiła się na fotelu przed nim. - Witaj w sklepie talentów.  
- Co to za sklep? - Chłopak zrobił krok w tył przytłoczony wielkością pomieszczenia. Był pewny, iż na zewnątrz wydawał się mniejszy.  
- Ach poczekaj! - krzyknęła dziewczyna. - Wiem, że sklep może wydawać się dziwny i można się trochę pogubić, ale proszę wysłuchaj co oferuję! - Odrzekła desperacko chcąc zatrzymać potencjalnego klienta.  
- Nie, nie potrzebuję! - Machnął ręką i zaczął zmierzać ku wyjściu z pomieszczenia. Dziewczyna złapała go za rękę.
- Wiem jak ci pomóc.

Errrr... - Z jego ust wysnuł się głośny świst wypuszczanego powietrza. Siedział w tym dziwnie wyglądającym pomieszczeniu, raz po raz popijając filiżankę ciepłej herbaty z mlekiem. Czuł pewien dyskomfort, lecz nawet z nim czuł się niepokojąco pewnie. Zwykle nie zabawiał w tego typu miejscach zbyt długo. O ile nie jest to pierwszy raz gdy postawił się w takiej sytuacji. Na przeciw niego siedziała tajemnicza właścicielka tego dziwnego sklepu. Ukradkiem mierzył nią od dołu do góry, gdy ta brała kolejny łyk ze swojego kubka. Zaciekawiło go jej niecodzienne ubranie. Miała na sobie białą koszulę skrytą pod czarnym gorsetem i odstającą spódnicę. Nosiła czarną czapkę z kocimi uszami, a jej blond włosy o wiele wyprzedzały linię pasa. Wyglądała niecodziennie. Przypominała mu z wyglądu lokaja. Choć jak dłużej się nad tym zastanowił to bardziej pokojówkę. Gdy w bezruchu wpatrywał się w jej postać niemalże wylał zawartość swojej filiżanki na ziemię gdy spostrzegł, że dziewczyna od pewnego czasu jest świadoma, iż zawiesił on wzrok na jej osobie. Zachichotała i pochwyciła dzbanek aby dolać sobie napoju.
- W moim sklepie... - Zaczęła dodając parę łyżek cukru do parującej herbaty. -... Sprzedaję umiejętności. W skrócie, sklep jest pełen talentów.  
- Talentów? - Spytał oniemiały.  
- Tak! Gorsza część ciebie uważana jest za niedogodność. Ludzie chcą być kimś wspaniałym. Jako odpowiedź na popyt, oferujemy konsumentom możliwość kupna unikalnych cech. W tym... Sklepie talentów! - Toshiki na te słowa chciał wstać i wyśmiać dziewczynę, lecz jego ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem i jedynie bardziej nachylił się nad stołem, podtrzymując ciężar ciała ręką. "Czy z nią wszystko w porządku?" - Pomyślał głęboko wpatrując się w jej oczy.  
- Zaraz... - zaśmiał się - Czyli mam jutro test. Więc chciałbym się uczyć bardzo dobrze. Mogłabyś mi sprzedać cechę dobrego ucznia? - Zakpił.  
- Zrozumiano! - Dziewczyna zachwycona klasnęła w dłonie, a spod stołu wyjęła średniej wielkości maszynę, przypominającą kasę. - Talent nauki, raz!
- Co to jest? - Zdziwiony wskazał na przedmiot.  
- To jest dziennik.  
- A te numerki to? - Kontynuował pytanie.  
- Pozostała energia życiowa klienta. - Toshiki nachylił się aby przeczytać zapis na małym ekraniku. " 70 lat, 4 miesiące, 8 godzin, 38 minut, 2 sekundy" - przeczytał na głos.
- Pokazuje, ile życia pozostało klientowi. Sklep jako opłatę pobiera energię życiową konsumenta. - Wyjaśniła nabijając na "dziennik" sumę energii. - Umiejętność nauki będzie kosztowała tylko troszeczkę. Co o tym myślisz?
- Biorę! - Zdecydowany, bez zawahania odrzekł przenikliwie wpatrując się w maszynę. Zastanawiał się czy nie jest właśnie w niebezpieczeństwie. W końcu jakby na to nie patrzeć to z każdej perspektywy i tak wygląda na to, że robi jakiś niemożliwy interes z popapraną wariatką, której sklepu nigdy nie widział w tych okolicach.  
- Łaaa! - krzyknął rozglądając się wokół siebie. Jego ręce zaczęły się trząść gdy całe pomieszczenie pochłonęła ciemność. Przyłapał się na chowaniu pod krzesłem, a gdy ostrożnie wysunął głowę spoza stołu, ujrzał lśniącą sylwetkę właścicielki sklepu.  
- Dziękujemy... Za zakup! - Podniosła rękę i wskazała nią na chłopca, a ten mógł tylko patrzeć jak struga światła przebija się przez jego klatkę piersiową.  

Następnego dnia w szkole...

Czy testy zostały rozdane? - Spytał nauczyciel zasiadając za biurkiem. - W takim razie zaczynajmy!
Toshiki z przerażeniem spoglądał na kartkę papieru opadającą na jego ławkę. Przez wczorajsze zdarzenie nie mógł zmrużyć oka, a przy dzisiejszej drodze do szkoły ominął to miejsce szerokim łukiem. Ujął w rękę długopis a przez jego myśl przebiegało tylko jedno słowo - "Niemożliwe!".
Dzień przebiegł mu w oka mgnieniu i nim się obejrzał, po zaledwie dwóch dniach nadszedł czas na oddanie testów.
- Wygląda na to, że wszyscy mieli problemy z powodu niezapowiedzianego testu... - Odrzekł nauczyciel niezadowolony wynikami klasy. - Jedynym, który zdobył maksymalną ilość punków był... Niespodziewanie Toshiki.
Gdy chłopak równie zaskoczony podchodził aby odebrać swój jak dotąd najlepszy test za sobą usłyszał szmery rówieśników, którzy nawet nie próbowali ukryć swoich odczuć co do jego powodzenia.
- Ten żałosny gościu naprawdę zdobył "maksa"?
- Tym razem test był przecież naprawdę trudny. Oszukiwał, nie?
Ten tylko niewzruszony wycofał się aby z powrotem zasiąść w ciszy na swojej miejsce. Aby to zrobić musiał przejść pierwszy rząd.  
- To cudowne dostać pełną liczbę punków! - Uśmiechnęła się do niego koleżanka, która do tej pory rzadko zamieniała z nim słowo. Widział ją często i zawsze był nią zachwycony. Myślał, że jest jego kompletnym przeciwieństwem i może nie tyle jej zazdrościł co podziwiał.  
- Nie... właściwie to przypadek Kumi... - Chciał jak najszybciej się oddalić aby nie pozwolić dziewczynie na spostrzeżenie jego rumieńców. Poczuł, że jego twarz nabiera czerwonego koloru.
- Ciągle taki skromny! To świetnie, powinieneś się cieszyć! - Kumi poklepała go po plecach i uniosła dwa kciuki w górę, a Toshiki szczęsliwy jak nigdy z uśmiechem zasiadł na swojej ławce.  

Jak każdego dnia wracał ze szkoły tą samą drogą co zawsze. Lecz tym razem jego postura wyrażała coś więcej niż żałosny grymas porażki i zniesmaczenia. Szedł wyprostowany i pewny siebie, a jego zwykle rozmierzwiona grzywka, tajemniczo okalała oczy. Był zadowolony, zadowolony tak bardzo, że w czasie chodu, zamiast szurać nogami o ziemię, impulsywnie podskakiwał.
- Naprawdę... Naprawdę można kupować umiejętności w tym sklepie! Jeśli to wykorzystam... Nigdy już nikt się nie ośmieli nazwać mnie żałosnym! - Sięgnął do kieszeni, aby wyciągnąć z niej pognieciony świstek papieru. - Ale... Według tej kartki straciłem kilka lat życia... Tu jest napisane, że dokładnie... Straciłem 3 lata życia za wczorajszy zakup. - Zacisnął paragon w ręce - Powinno być w porządku jeśli będę zwracał uwagę na cenę. Bo zamiast długiego życia jako niedorajda, chciałbym żyć jako osoba umiejętna, nawet jeśli moje życie będzie nieco krótsze!  
"Ja, się zmienię." - Z tą myślą przekroczył próg sklepu talentów.

Toshiki jest szybki, bardzo szybki! - Mówił chłopak do grupki kolegów. Właśnie byli po krótkim meczu piłki nożnej. Jego drużyna, niepokonana jak sam twierdził, została ograna przez drugi team. Nie, powinno się raczej rzec - przez Toshikiego.  
- Ostatnio chyba coś wziął się za siebie. Nikt nie mógł go zatrzymać. A nawet się chyba przy tym nie zmęczył. - Odrzekł spoglądając jak Toshiki idzie w stronę szatni. Podbiegł do niego z butelką wody w ręce. - Więc jak chcesz, to potrafisz! - Uśmiechnął się i przekazał mu butelkę. - Czy do tej pory się wstrzymywałeś? Możesz zagrać z nami następnym razem. Tylko trzymaj tak dalej i daj z siebie wszystko! - Krzyknął lider drużyny, a reszta zawodników uśmiechała się i machała do niego z boiska. Zadowolony Toshiki jedynie lekko podniósł rękę do góry i zadowolony z siebie, pospiesznie udał się do szatni. Wszystko szło po jego myśli. Wszystko. Coraz więcej umiejętności zyskiwał, a grupa ludzi zazdrosnych jak i zachwyconych jego nabytymi talentami ludzi wzrastała.
- To jest świetne! - Mówił do siebie - Nigdy bym nie pomyślał, że talent daje tyle radości. Wiem, że widzą mnie teraz w zupełnie innym świetle. Wszyscy mają o mnie lepsze zdanie. - Zaczął śmiać się trzymając rękę na ustach. Był pewien, że to jedynie początek jego świetnego życia na ziemi. A każdy dzień, to nowa paleta talentów.  
Po świetnie przyrządzonej potrawce na zajęciach z gotowania, siedział w swojej klasie otoczony przez grupkę nowych przyjaciół. Mało wiedział, że za nim siedzą również osoby, które nie zachwycają się jego nowym wcieleniem.
- Ej! Popychadło! - Krzyknął do niego jeden z powściągliwych chłopaków. - Wygląda, że ostatnio stałeś się nieźle zarozumiały, co gnojku? Zastanawiam się czy mógłbyś pożyczyć nam twoją twarz jako zadośćuczynienie. - Toshiki jedynie kątem oka obejrzał oprychów i bez słowa opuścił budynek szkoły. Jak się spodziewał, opryszki poszły w jego ślady i dały się zwabić.
Nie zwracając większej uwagi na poobijane twarze jego rówieśników z klasy, które kiedyś tak bardzo nim gardziły. To przez nich zawsze wracał w szramach ze szkoły. A teraz leżą u jego stóp. Jednak teraz jedyna rzecz, o której myślał to kolejny świstek papieru w jego dłoni.
- Wiedziałem, że do tego dojdzie... - rzekł cicho, na paragonie widniał napis " Walka, 2 lata, 8 miesięcy " - Ale... - jego twarz znów zmieniła wyraz. Rozszerzył oczy i z ogromnym uśmiechem zdeptał głowę jednego, z leżących na ziemi ofiar - Dopóki sklep istnieje... Nie ma niczego, czego nie byłbym w stanie dokonać!  
Gdy wychodził ze szkoły następnego dnia patrzył niezadowolony na kartkę z jego ilością energii życiowej.
- Chociaż mogłem trochę przesadzić... Zostało 50 lat, huh? - Westchnął.  
Gdy zrzucił wzrok z ilości pozostałego mu życia ujrzał postać. Była to dziewczyna opierająca się o jego szafkę. Nie byle jaka.
- Kumi?
Wyszli razem ze szkoły, lecz dziewczyna odezwała się dopiero gdy mijali bramę.
- Strasznie się ostatnio zmieniłeś, Toshiki...
- Nie bardzo... - powiedział wpatrując się w ziemię.  
- Wciąż to powtarzasz, a jak wytłumaczysz, że stałeś się kompletnie inną osobą. - powiedziała unikając wzroku chłopaka - Ale to prawdopodobnie przez samotność. Czuję jakbym już miała nie spotkać starego Toshikiego... - Starała się uśmiechać i zamienić swoje słowa w żart, lecz gorycz była dla niej zbyt wielka.  
- Rozumiem, Ale Kumi... - Skierował się w stronę dziewczyny tak aby została zmuszona aby popatrzeć mu prosto w oczy. - Nie musisz czuć się samotna. - " Rzeczy, których wcześniej nie mogłem powiedzieć, teraz mogę!"  
- Ale nie powinnam tak mówić! - Przerwała mu - Toshiki starał się naprawdę ciężko, aby to wszystko osiągnąć!  
- ech? - wydusił z siebie. Z niewiadomych przyczyn te słowa wywołały w nim poczucie winy.  
- Cóż w takim razie już sobie pójdę!  
- Ale, czemu...  
- Poznałam w tym czasie chłopaka. Więc czekam aż skończy się zebranie klubu! Do zobaczenia jutro! - Pomachała mu wracając do szkoły.  
- Tak... - odpowiedział, lecz dziewczyna już go nie usłyszała. Zdegustowany wpatrywał się w chodnik.  

Deszcz, eh...? - Blond-włosa siedziała na parapecie okrągłego okna. Mozolnie zwróciła głowę, gdy usłyszała nachalne pukanie do sklepowych drzwi. - Proszę wejść, drogi konsumencie! - melodyjnie krzyknęła. Chłopak bez słowa przeczesał ręką mokre włosy. Właścicielka sklepu kontynuowała powitanie. - Dziękuje za przyjście w tę deszczową porę! - Toshiki bez większego poruszenia czy odpowiedzi, porywczo ruszył z miejsca, aby szybko zagrzać miejsca na drewnianym krześle. Z jego końcówek nadal skapywały krople wody. Sprzedawczyni podeszła do niego i machnęła mu parę razy ręką przed oczami.
- Jesteś?
- Rozumiem. - Odezwał się bardziej do siebie niż do niej. W dłoni na, którą spoglądał spoczywał stosik zwiniętych papierków. Wszystkie miały napisaną nazwę talentu i ich cenę - Nie chciałem być zdolny, aby wszyscy mnie podziwiali. Ja... - Nie dokończył, lecz przed jego oczami zabłysnęła mu postać dziewczyny, na której tak mu zależało. Kumi, siedzącej w pierwszej ławce. - Sprzedawco? - Zacisnął zęby.
- Tak?  
- Nieważne ile to pochłonie. - Głęboko przełknął ślinę. Jego głos się załamywał przy każdej sylabie. - Sprzedaj mi talent, którego zwykła osoba nie może posiąść!
- Drogi kliencie, - odrzekła splatając swe dłonie - nie wiem co zaszło, ale nie powinieneś wariować. - Była kompletnie opanowana. - Pogrywasz sobie ze swoim życiem, prawda?
- Zamknij się! - Krzyknął strącając kilka rzeczy z półek w przypływie złości - Przestałem być żałosny! Nie ma niczego, czego nie mógłbym dokonać! - Kobieta uśmiechnęła się gdy stali tak w ciszy. On ciężko dyszał starając się uspokoić swoje dygoczące ręce.
- Proszę bardzo, panie. - Odrzekła spokojnie. Następny dźwięk, jako jedyny przerwał ich wspólną ciszę. Oprócz deszczu, z daleka rozbrzmiał odgłos pioruna. - Dziękuje, za twój zakup.

Tymczasem Kumi nadal czekała na szkolnym korytarzu.
- Spóźnia się... Ciekawe czy nadal jest zajęty sprawami klubu.
- Kumi... - odwróciła głowę na dźwięk wypowiadanego imienia.  
- Toshiki? Nie poszedłeś do domu? - Spytała idącego w jej stronę chłopaka. Deszcz nadal dudnił o szyby.
- Posiadłem cudowną umiejętność. - Każde wypowiadane przez niego słowo brzmiało jakoby, każde wyrażało inną emocję - Chciałbym abyś to zobaczyła, bez względu na wszystko. - Podniósł rękę, a na jego twarzy wykwitł tajemniczy uśmiech.
- Eh? Zobaczyć? - Spytała zdezorientowana.
Toshiki ledwo poruszył koniuszkiem palca a ściana dzieląca korytarz od sali lekcyjne rozpadła się na kilka dużych kawałków. Toshiki stał z szaleńczym zadowoleniem na swój wyczyn.
- Zrobiłem to. Pokazałem jej tą wielką moc, a teraz... - Jego wypowiedź została przerwana przez przeraźliwy krzyk dziewczyny. Kumi klęknęła na ziemi zakrywając się rękami. - Co się stało, Kumi? - Gdy zbliżył się do dziewczyny ta z ogromnym strachem, panicznie zaczęła się od niego odsuwać.
- Stój! Nie podchodź bliżej!
- Kumi! - Krzyknął uczeń biegnąc w stronę dziewczyny. Uklęknął przy niej i z troskliwie zaczął patrzeć, czy nie stało jej się nic złego - Co się tu na boga wydarzył!? - Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko szlochając wtuliła się w chłopaka.
Toshiki przyglądał się temu z niewyobrażalną nienawiścią.
- Czemu... - wypowiedział przygryzając wargę, z której szybko popłynęła krew - Nawet kiedy stałem się uzdolnioną osobą, nawet kiedy posiadłem cudowne umiejętności... Dlaczego? - Zacisnął pięści na widok swojego rywala. - Rozumiem. - Odrzekł niewzruszony. Podszedł do chłopaka a gdy znalazł się wystarczająco blisko gwałtownie złapał go za szyję i wbił palce w jego krtań. Czerwona ciesz wytrysnęła mu na policzek, lecz nie puszczał pogrążonej w agonii ofiary. Nagle bez zapowiedzi, nadal trzymając głowę chłopaka cisnął nim z niewyobrażalną siłą na koniec korytarza. Satysfakcja zalała jego ciało. Był niepokonany, niezwyciężony. Odwrócił głowę w stronę Kumi. Jego wyraz nadal zamieszkiwał szaleńczo rozwarty uśmiech.  
- Spójrz na to... - powiedział nie powstrzymując się od śmiechu - To twoja wina, ponieważ umawiałeś się z moją Kumi... - Spojrzał na dziewczynę jeszcze raz. Wszystko co do tej pory przyszło mu do głowy, wszystko to co osiągnął, przeżył i zrobił nagle wypadło z jego głowy, gdyż gdy zobaczył nieporuszone ciało leżące na ziemi w kałuży krwi, poczuł jakby z jego ciała umknęła dosłownie wszystko. Paraliż przeszedł przez jego ciało, niczym ogromny głaz.  
- Kumiiii!!! - Krzyknął rozpaczliwe padając na kolana.  
- "Jesteś żałosny". - Jego głowę znowu poczęły nawiedzać przeszłe blizny. - To nie tak! Nie jestem żałosny! Jestem...
- "Toshiki... starał się naprawdę ciężko, aby to wszystko osiągnąć! - Po tym jak jej słowa wywierciły dziurę w jego sercu opuścił ręce, a po jego polikach poczęły spływać gorzkie łzy - Jestem... Więcej niż żałosny! Stałem się dobry, bo kupowałem umiejętności. Myślałem, że mogę osiągnąć wszystko. Nawet jeśli nie zrobiłem nic własnymi rękoma! - Lekko ujął bezwładne ciało i spojrzał na jej twarz, z odrazą do samego siebie - Czemu... Nie zdałem sobie z tego sprawy trochę wcześniej!?
- Drogi kliencie... - Z końca korytarza, echem dobiegł do niego cichy głos - Zapomniałeś o czymś. - Pokazała mu najnowszy paragon. - twoja pozostała energia życiowa. Masz 30 lat. Umiejętność, która jest ponadludzka też jest droga. - Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. - Nawet jeśli miałeś tak dużo energii życiowej, teraz pozostało ci jej mało...
- Sprzedawco! - Chłopak powstał i skierował się w stronę kobiety, ówcześnie delikatnie kładąc martwe ciało koleżanki na ziemię. - Sprzedaj mi umiejętność przywracania do życia. Jeśli są talenty przewyższające ludzkie... Powinna być też możliwość przywrócenia zmarłego do życia... Czyż nie?
- Tak. - Odparła, a w jej ręce pojawiła się oślepiająca kula światła - Ale ten przedmiot jest nawet cenniejszy, niż to co posiadasz. Czy tym razem, poświęcisz swoje życie?
Toshiki popatrzył na nią zniecierpliwiony i zdenerwowany czekaniem. Nie dbał o to, chciał stąd zniknąć, a w zamian odratować osobę, którą kocha.  
- Dzięki niej zrozumiałem... Jeśli mogę ją ocalił poświęcając swoje życie... Ja nie dbam o to czy umrę! - Zdeterminowany całą swoją wolą ostatecznie przyjął na siebie strumień światła.
- Tak jest proszę pana, dziękuję za zakup!

Przebudził się unosząc w powietrzu. Nie mógł się ruszyć, bezwładnie dryfując w próżni. Jedyne co mógł dostrzec to znajome mu plakaty i obrazy, które wcześniej ujrzał w sklepie, od którego wszystko się zaczęło.
- Rozumiem, ja umarłem... - Powiedział, lecz jego słowa zostały pochłonięte przez nicość.  
- Drogi kliencie, proszę spójrz tutaj! - Odezwała się znajoma mu blond-włosa wariatka, jak zwykł ją nazywać. Jej głos przedzierał się do jego uszu niczym strzała.
Gdy zwrócił wzrok we wskazanym kierunku ujrzał dwie osoby, które wskrzesił. Siedziały razem, śmiały się i spuszczały z siebie wzroku. Tak obdarzały się miłością, której on nie potrafił okazać.
- Kumi... Została wskrzeszona, więc w takim razie nie żałuję... - uśmiechnął się.
- Nie. - Sprzedawczyni uśmiechnęła się przebiegle. Przez chwilę wydawało się to nawet podejrzane. - Jesteś... "Niewypłacalny".
- Nie... wypłacalny? - powtórzył jej ostatnie słowo.
- Inna osoba zajmuje się długiem, którego ty nie możesz spłacić. Likwidacja płatności. - kontynuowała, niemalże rozbawiona reakcją jej byłego klienta - Poniesiesz karę, jaką jest utrata wszystkich talentów, ale... cała twoja energia życiowa zostanie odnowiona. Proszę powróć do swojej żałosnej formy... I zacznij od nowa!
  
Tydzień później powróciłem do swoich zwykłych dni, jakby nic się nie wydarzyło. Kumi zapomniała wszystko o mnie. A także, straciłem wszystkie talenty jakie miałem wcześniej.  

- Co ty wyprawiasz Toshiki! Grasz gorzej niż wcześniej!  
- żałosny koleś!

Ale... Zacznę wszystko od nowa! Tym razem własnymi siłami!
To uczucie... To największy dar!

Insane

opublikowała opowiadanie w kategorii horror i miłosne, użyła 4051 słów i 22607 znaków, zaktualizowała 2 kwi 2018.

3 komentarze

 
  • PseudoPisarz

    Skąd Ty, kobieto masz pomysły na te (zaje*iste) opowiadania (?!) :D

    7 lip 2014

  • Gabi14

    Świetne! Uwielbiam twoje opowiadania, straciłam nadzieję, że cokolwiek dodasz - a tu miłe zaskoczenie :) masz talent

    26 cze 2014

  • iza0199

    No, no, no... już myślałam, że niczego nie napiszesz. A opowiadanie jak zwykle genialne i pouczające :)

    26 cze 2014