Uwięziony - część 16

– JAK TYLKO ODCZYTASZ NAPIS, WYCOFAJ SIĘ. NIE CHCĘ, BY PRZEZ PRZYPADEK COŚ CI SIĘ STAŁO.
     „Nawet teraz, gdy zwróciłam się przeciw tobie?”
     – WIEM, ŻE MI NIE UFASZ. DOSKONALE TO ROZUMIEM I NIE MAM CI TEGO ZA ZŁE.
     – Zostało nam mało czasu, jeśli chcemy to zrobić w świetle dnia – zauważył czarodziej w niebieskich szatach.
     – Chodźmy – rzucił Dagmar i ruszył w stronę bramy, nie oglądając się za siebie.
     – Zatem chodźmy – zdecydował książę. – Czas wygrać walkę o przyszłość Heimingen.

     Już po chwili dowódcy zaczęli wydawać polecenia swoim podwładnym. Na placu przed świątynią zapanował gwar i pozorny chaos.
     Sofia i Arthur obserwowali wszystko, stojąc nieco na uboczu. Kobieta zerknęła na narzeczonego, kiedy ten chwycił ją za dłoń. Wyraz jego twarzy nie zdradzał żadnych emocji. Wyglądał na spokojnego i skoncentrowanego.
     – Co się dzieje? – zapytał, podążając za jej wzrokiem, gdy spojrzała w kierunku miejsca, gdzie zostawili konie.
     – Nic – odparła. – Sprawdzam, co z moimi ludźmi.
     – Chcesz ich mieć przy sobie?
     – Nie – zaprzeczyła od razu. – Nie chcę ich niepotrzebnie narażać.
     – To ochroniarze. Płacisz im za…
     – Nie zaczynaj – przerwała mu. – W niczym tu nie pomogą.
     – Dobrze… – zamilkł i zamyślił się na moment, nieobecnym wzrokiem śledząc zbrojnych ustawiających się w szyku. – Sprowadzę łowców. Trzymaj się blisko czarodziei. Zaraz wrócę. – Rozejrzał się pospiesznie, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę bramy.

     Gdy hrabina podeszła do magów, którzy zajęli miejsce dokładnie na wprost wejścia do świątyni, czarodziej z Kolegium Iluzji położył dłoń na jej ramieniu. Zaskoczona tym gestem spojrzała na niego.
     – Przez jakiś czas demon nie będzie w stanie dotrzeć do twoich myśli – powiedział.
     – Zaklęcie już działa? – zapytała.
     W odpowiedzi tylko skinął głową.

     Gwar stopniowo ustąpił odgłosom naciąganych kusz. Sofia zwróciła się w stronę bramy i przez chwilę przyglądała się strzelcom ustawionym w dwuszeregu pod palisadą. Potem przeniosła wzrok na księcia, który właśnie wziął swój hełm od sługi. Przy władcy zgromadzili się rycerze, a za nimi wojownicy w zbrojach kolczych, dysponujący mieczami jednoręcznymi oraz tarczami. Na twarzach części z nich hrabina dostrzegała wyczekiwanie oraz gotowość na to, co miało wkrótce nastąpić. Niestety liczniejszą grupę stanowili ci, u których widać było jedynie strach.
     „Niedobrze” – pomyślała. „Uciekną, gdy tylko demon stanie w progu.”
     – Nie wyglądają najlepiej – powiedziała do czarodzieja w szarych szatach, również przyglądającego się żołnierzom. – Nie wytrzymają tego starcia.
     – Wytrzymają – stwierdził. – Znam zaklęcie, które im pomoże. – Ruszył w stronę wojowników.
     – Jestem gotów! – krzyknął Dagmar, tym samym zwracając na siebie uwagę zgromadzonych w pobliżu. – Możesz zaczynać! – Zatrzymał wzrok na Sofii.
     Hrabina przechyliła lekko głowę, patrząc na niego.
     – Ja tu wydaję rozkazy – odezwał się książę.
     – Tak, panie – Dagmar natychmiast odwrócił się w kierunku władcy – jednak zdawało mi się, że nam się spieszy, a słoneczko niedługo zajdzie, więc… – Rozłożył ręce.
     Książę rozejrzał się i wymienił porozumiewawcze spojrzenia z kilkoma oficerami.
     – Chyba wszystko gotowe – stwierdził po chwili. – Zaczynajmy! – powiedział już znacznie głośniej i sięgnął po miecz.
     Niemal w tym samym momencie wszelkie odgłosy zostały zagłuszone przez dźwięk dziesiątek ostrzy wysuwanych z pochew. Strzelcy unieśli kusze.
     Eckstein, właśnie wracający ze swoimi ludźmi, wyraźnie przyspieszył. Gdy tylko dotarł do narzeczonej, ta ruszyła w stronę świątyni.
     Ciszę, jaka zapanowała na placu, przerwał Dagmar, dość głośno nucąc melodię pieśni, którą czasami wojownicy zagrzewali się do boju.
     Gdy Sofia na niego spojrzała, zamilkł i uśmiechnął się szeroko.
     – Skoncentruj się – mruknął Arthur, który szedł obok niej.
     – Jestem skoncentrowana – powiedziała, nie zatrzymując się.
     – Nie kokietuj tego czarodzieja. – Rozejrzał się i sięgnął po pistolet.
     – Kochanie, chociaż w takiej chwili daj spokój z tą swoją zazdrością.
     – Chodzi o powagę sytuacji – wyjaśnił.
     – Akurat. – Zerknęła na niego.
     – Nie uśmiechamy się do sojuszników podczas bitwy. Nie wspominali o tym w książkach o strategii i taktyce? – zapytał.
     – Nie. – Pokręciła głową. – Nawet wzmianki na ten temat nie kojarzę.
     – No tak. Ale nie wszystko, co nie jest zakazane, jest dozwolone – zaznaczył. – Pomyśl, że twoje zainteresowanie może go rozproszyć i przez to nie w czas użyje swoich ognistych kul.
     – Przesadzasz – rzuciła, stając przed drzwiami świątyni.
     Ich spojrzenia niemal jednocześnie zatrzymały się na pieczęci. Dwa stemple, które kształtem przypominały te woskowe, stawiane na listach, łączył gruby, metalowy łańcuch. Każdy z elementów został opatrzony tajemniczymi runami.
     Sofia uniosła wzrok na napis, który widniał nad drzwiami.
     – Widzisz tam coś? – zapytał konspiracyjnie Arthur.
     – Tak – odparła po chwili, po czym zerknęła na niego. – Nie rozumiem ani słowa. Nie znam tego języka – powiedziała, przyglądając się kolejnym literom tworzącym długą frazę. – Trochę to przypomina elfie pismo… – Popatrzyła na narzeczonego. –  Nie jestem w stanie tego wypowiedzieć, a tym bardziej zapamiętać. Potrzebuję czegoś do pisania.
     – Myślałem, że będę mógł to odczytać za ciebie – usłyszeli głos dochodzący ze świątyni  
     – Odsuń się od drzwi! – zażądał Eckstein.
     – Nie rozkazuj mi, śmiertelniku. – Ostatnie słowo zostało wypowiedziane z pogardą. – Nie zapominaj, że wkrótce będę wolny.
     – Albo i nie – wtrąciła hrabina.
     – Chciałbym z tobą porozmawiać sam na sam – powiedział demon.
     – Zorganizuj mi coś do pisania, proszę – zwróciła się do narzeczonego.
     – Hans, chodź tu. – Arthur machnął ręką na jednego z łowców, którzy zatrzymali się kilkanaście kroków od budynku.
     Mężczyzna natychmiast ruszył w ich stronę.
     Sofia pokręciła głową z dezaprobatą i popatrzyła na Ecksteina.
     – Porozmawiam z nim – oznajmiła. – Możesz nas zostawić?
     Wyraźnie niezadowolony skinął na podwładnego i obaj odeszli od świątyni.
     – O co chodzi? – zapytała demona.
     – Powstrzymaj ich – zażądał. – Wiem, że jesteś w stanie to zrobić.
     – Może i jestem, ale nie narażę tych ludzi…
     – Skazujesz ich na śmierć – przerwał jej. – Oni wszyscy tu zginą.
     Hrabina zerknęła na wyczekujących wojowników.
     – A może ty chcesz tej rzezi? – ciągnął. – O to ci chodzi? Tego pragniesz?
     – Oczywiście, że nie! – uniosła się. – Chcę, żebyś podał swoje imię, by magowie mogli odprawić ostatni egzorcyzm i tak zakończyć tę sprawę.
     – Wyobraź sobie, że ktoś wyrywa ci serce z piersi, a mimo to ty nie możesz umrzeć. Dlaczego chcesz mnie narażać na takie cierpienia?
     – Chyba są niczym w porównaniu z latami, jakie spędziłeś tu ponoć w mękach. To tylko moment. Nie powinieneś negocjować, tylko cieszyć się, że nie zostaniesz tu na wieki.
     – Dobrze… – zamilkł na chwilę. – Będzie, jak sobie życzysz.
     – Podasz mi swoje imię?
     – Gdy tylko z nimi skończę – obiecał.
     Sofia spojrzała na narzeczonego, który po chwili wahania ruszył w jej stronę.
     – Już? – zapytał.
     – Tak – potwierdziła, biorąc od niego drewnianą podkładkę oraz papier. Bez słowa zamoczyła pióro w kałamarzu trzymanym przez Arthura i zaczęła skrupulatnie przepisywać niezrozumiały dla niej napis.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1247 słów i 7847 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Ciekawy odcinek. Ciekawe jak się dlemon zachowa? Pozdrawiam AnonimS

    6 paź 2018

  • Fanriel

    @AnonimS Dziękuję bardzo. :) Również pozdrawiam!

    6 paź 2018