Do tronu Berga podszedł równym krokiem siwy zbrojny z łukowatą blizną na prawym policzku. Sir Urk miał za chwilę przekazać najważniejsze informacje z poprzedniego dnia.
- Jakie wieści z północy?
- Czarny książę. Stan twojego brata nie poprawił się od tygodnia. Medycy bezradnie rozkładają ręce — zameldował sir Urk.
- Wyślij do Harun dodatkowych szpiegów. Jeśli Meorg opuści ten świat, ruszamy natychmiast.
- Wedle rozkazu — zameldował sir Urk, niespokojnie poprawiając zapięcie czarnej peleryny.
- Południe?
- Famir wciąż wyprawia uczty na cześć swoich artystów. Od dwóch tygodni nie opuścił pałacu. Wzdłuż granicy nie zauważono żadnych ruchów jego wojsk.
- Obserwujcie go dalej — odparł spokojnym głosem Berg.
- Jest coś jeszcze.
- Coś ważnego? Nekromanci na mnie czekają — wysyczał podirytowany Berg.
- Szpiedzy donoszą, że chłopi z równin są blisko otwartego buntu.
Berg wstał z tronu i powolnym krokiem zbliżył się do paleniska.
- Wyślij Szczerbatego na równiny. Niech przyniesie mi dwieście głów chłopów. Najgłośniejszego z buntowników chcę żywego.
- Za pozwoleniem, to ryzykowna decyzja, mogą ją wykorzystać nasi wrogowie.
- Masz rację, niech Szczerbaty przyniesie mi czterysta głów wieśniaków. Możesz już iść, nekromanci mnie oczekują — powiedział stanowczo.
- Twoja wola jest dla mnie rozkazem — odparł zmieszany słowami Berga Urk, po czym pochylił się nisko. - Przekażę rozkaz Szczerbatemu.
W armii Berga służyło wielu degeneratów i wyrzutków. Na Zachód przez lata uciekali zbiegowie ze wszystkich części Półwyspu. Berg konsekwentnie odmawiał wydawania ich swoim braciom. Chorążymi w jego armii byli w większości bandyci i łotry. Prócz Szczerbatego czarne chorągwie prowadzili m.in. Torus Palownik, Henk Procarz i Zezowaty Fauk. W dzielnicy Begra panował terror, najmniejszy sprzeciw wobec księcia karano śmiercią. Szczerbaty wykonywał najbardziej brutalne z rozkazów swojego pana. Nikogo w zamku nie zdziwił wybór Berga, równiny miały zostać spacyfikowane szybko i skutecznie.
Sam wygląd Szczerbatego budził lęk i obrzydzenie. Oprawca miał blisko dwa metry wzrostu. Nosił długie, kruczoczarne włosy, których nie spinał nawet w czasie walki. Szczerbaty miał trudności z mówieniem, wszystko przez to, że podczas jednej z bitew otrzymał celny cios buzdyganem prosto w szczękę. Stracił ponad połowę zębów, a pogruchotane kości zrosły się nierówno. Podkomendny Berga stronił od wody i mydła, bliżej było mu do zwierzęcia niż człowieka. Okrutny, małomówny, podejrzliwy i cuchnący, taki w skrócie był Szczerbaty. Sukno okrywające jego czarnego konia miało specyficzny kolor. Była to mieszanina krwi, błota i wszelkiego rodzaju brudu. Na szyi ogromnego rumaka wisiały przywiązane sznurem dwie czaszki. Ludzka, z ogromną wyrwą u podstawy, należała do wojaka, który pogruchotał szczękę sługi Czarnego księcia, chorąży Berga zemścił się pięć lat po pamiętnym ciosie. Druga z czaszek została wykuta z przetopionego buzdyganu ofiary Szczerbatego.
- Otworzyć bramę! - wykrzyknął wartownik. - Prędzej sukinsyny!
Dwudziestu rosłych mężczyzn zaczęło pchać uchwyty mechanizmu obrotowego potężnych wrót. Bramę zamku galopem pokonało dwustu jeźdźców, przewodził im Szczerbaty. Zbrojni skierowali się ku równinom.
Dodaj komentarz