Testament Króla - część 2.

Testament Króla - część 2.Dębowa Wyspa była, najdalej wysuniętą na zachód, bezpieczną dla człowieka ziemią. Od stuleci panował na niej ród Hiusów, słynący z produkcji najszybszych statków w okolicach Półwyspu i kreślenia najdokładniejszych map morskich.

- Okręt przed nami! - wrzasnął marynarz z bocianiego gniazda. - po czym zamachał dwukrotnie zieloną flagą w kierunku zauważonej jednostki.
- Mamy od nich zieloną? - krzyknął ku szczytowi masztu sir Leems.
- Jest zielona!
- Daj im sygnał czerwoną! - poinstruował sir Leems.
Wyraźnie zdezorientowany marynarz niepewnie machnął krwistym płótnem zatkniętym na drewniany pałąk. Ten sygnał oznaczał, że na okręcie jest niebezpiecznie. Używano go przede wszystkim w przypadku epidemii na pokładzie lub transportu groźnego ładunku. Zazwyczaj jednostka, do której ów komunikat docierał, oddalała się od statku wysyłającego. Tym razem było inaczej. Potężny okręt transportowy wykonał wyraźny zwrot ku Ośmiornicy.
- Melduj, co widzisz!
- Zbliżają się do nas! Czerwona flaga na bocianim gnieździe! - wrzasnął przerażony.
- To oni — szepnął pod nosem sir Leems.
Stojący obok kapitana Ośmiornicy sternik wyczekiwał rozkazu ucieczki przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
- Kapitanie, są coraz bliżej... - powiedział drżącym głosem. - Na pokładzie jest książę, nie możemy ryzykować.
- Mamy wszystko pod kontrolą — odpowiedział z błyskiem w oku smukły mężczyzna.
Rozmowę przerwał im wzburzony obrotem sytuacji kwatermistrz pokładowy, prywatnie brat sir Leemsa.
- Co ty wyprawiasz głupcze! - wrzasnął. — Najpierw łamiesz kodeks morski i każesz wysłać sygnał niezgodny z prawdą, a teraz czekasz aż czerwona flaga, do nas podpłynie. Jesteś szalony?
- Uspokój się braciszku! - bąknął kapitan Leems.
- Ostatni raz płynę pod twoją komendą! Jeśli sprowadzisz na księcia niebezpieczeństwo, przypłacisz głową! Myślisz, że stanę w twojej obronie idioto?
- Braterska miłość ponad wszystko! - skomentował ironicznie sir Leems.
Kłótnię na kapitańskim mostku przerwał wysoki mężczyzna ze złotym ryngrafem z wyrytym feniksem na piersiach.
- Co tu się dzieje?! - zapytał zdecydowanie.
- Książę - opowiedzieli spokojnym głosem bracia, chyląc się nisko.
- Liczę na wyjaśnienia.
- Książę, wykonałem twój rozkaz, to musi być statek z twoim bratem na pokładzie.
- Doskonale! - skwitował Meorg. — Wydaj rozkaz całej na przód, nie będę czekał na Famira bezczynnie.
- Stawiać żagle! Kurs ku naszym gościom!
Ośmiornica powoli przyspieszała, dwa okręty płynęły ku sobie z postawionymi żaglami. Spotkanie pośród morskich fal było coraz bliżej.

Okręty ustawiły się równolegle do siebie lewymi burtami w bezpiecznej odległości. Ku ośmiornicy płynęła szalupa z pięcioma mężczyznami. Jeden z nich, ubrany w dostojne zielone szaty z wyhaftowaną harfą, niecierpliwie przebierał nogami. Jako jedyny nie wiosłował w pocie czoła.
- Meorg ty ptaszku! - krzyknął uśmiechnięty ku Ośmiornicy.
- Famir dorośnij w końcu! - odpowiedział rozbawiony brat. - Właź na pokład, bo będziesz mnie ścigał w tej szalupie.
- Przede mną nikt nie ucieknie!
- Masz na myśli pałacowe służące i malarki, którym fundujesz płótno? - odgryzł się Meorg.
- Meorg znasz mnie lepiej niż ja sam!
- Właź na pokład harfiarzu!

Po chwili Famir stanął oko w oko z Meorgiem na pokładzie Ośmiornicy.
- Zmężniałeś braciszku. To od gry na harfie? - ironizował Meorg.
- Spróbuj, nie pożałujesz mój bracie feniksie.
Bracia wpadli sobie w ramiona. Sposób jaki wybrali na spotkanie, nie należał do najbezpieczniejszych. Na otwartym morzu można było spodziewać się wielu zagrożeń. Radość ze spotkania była tym większa.
- Dosyć przyjemności, nie zapominajmy o powodzie naszego spotkania. - oznajmił poważnym głosem Meorg.
- Jak to szło? Najbardziej rozważny spośród synów Honsa? - wtrącił Famir. - prowadź zatem.
- Porozmawiamy w mojej kajucie. Chodź za mną — odparł Meorg, wskazując prawą ręką ku zdobionym drzwiom.

Książęta usiedli naprzeciw siebie przy dębowym stole pełnym map i dokumentów.
- Dobrze wyglądasz, jak na kogoś, kto od tygodnia zmaga się z krwawą gorączką.
- Famir, nie czas i miejsce na żarty — poskromił wiecznie rozbawionego brata.
- Meorg, Meorg. Nasz plan nie uległ zmianom?
- Wszystko idzie po naszej myśli. Ufasz swojej załodze?
- Kazałem Edunowi wybrać najwierniejszych spośród sług Południa. Wszyscy poszliby za mną w ogień. A ty ufasz swoim ludziom?
- Leems ręczy głową za nich. To mi wystarczy.
- Jak przekonamy starego Hiusa, aby zgodził się na nasz plan?
- Hius z pewnością czuje, że jest dla nas ważny. Może stawiać warunki — odparł Meorg.
- Warunki książętom? - zdziwił się Famir.
- Hiusowie to wolny ród, nie służą ani mi, ani tobie. Dla nich liczy się tylko rozkaz Irguna a nasz brat nie ma pojęcia o naszym planie.
- Co więc proponujesz? Przyciśniemy starego Hiusa?
- Tylko w ostateczności. Jego ród od lat dostarcza najlepsze okręty i mapy morskie dla królestwa. Hius ma argumenty, aby udawać niezdecydowanego.
- Nie mamy zbyt wiele czasu — odparł nerwowo Famir.
- Trafna uwaga. Spójrz na to - Meorg podał bratu dokument z czerwoną pieczęcią przedstawiającą wznoszącego się feniksa.
- Akt nadania praw do Zielonego Zamku z Północy?
- Nie mylisz się. Na twoich ziemiach jest kilka zaniedbanych twierdz. Póki nie zeszliśmy na Dębową Wyspę, wybierz jeden, który zaoferujesz Hiusowi.
- Nie rozpieszczamy wyspiarza? - zapytał Famir.
- Hius ma pięciu synów, Dębowa Wyspa nie jest największa. Zamki zaoferujemy jego dwóm najmłodszym synom. Trzech pozostałych dalej będzie kreślić nam mapy i budować statki. Rado i Glawo staną się naszymi podwładnymi i przywrócą świetność podupadłym posiadłościom. Hius przejdzie do historii jako pierwszy z rodu, który zdobył ziemie na lądzie. Na dodatek bez przelanej kropli krwi. Każdy coś zyska.
- Sprytne — ocenił plan brata Famir.
- Zgadasz się?
- Lisia Nora.
- Lisia Nora? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy Meorg.
- Dam Hiusowi Lisią Norę — odpowiedział Famir.

PERRO

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy, użył 1095 słów i 6262 znaków, zaktualizował 14 cze 2016.

1 komentarz

 
  • violet

    Masz wyobraźnię  :)  Tylko jak dla mnie za krótkie te części.

    15 cze 2016