Materiał zarchiwizowany.

Niesmiertelna cz3.

Już w sumie nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jak ten alkohol wpływa na mnie, czy to może jego spojrzenie nie wiem.
W momencie kiedy siedzieliśmy na altanie, zimny wiatr i orzezwiające powietrze dało znak że czeka mnie bardzo szczera rozmowa. Kłócie w sercu, jedyne co czułam.
-Czego chcesz ode mnie?- mój obojętny wraz twarzy tylko jeszcze bardziej nakręcał go do rozmowy.
-Co się dzieje? Przecież to nie jesteś Ty, widzę to.- odparł
-Nic, zupełnie nic. Miałam ochotę na imprezę więc jestem, Twoi znajomi się mną zajeli.
-Nie żartuj, żaden z nich nie jest dobrym opiekunem.
-Jak widzisz żyje i mam się dobrze, wracam na impreze.- odparłam chłodno po czym zdałam sobię sprawę że to znowu nie jestem Ja, coś mną kierowało może złość, smutek rozczarowanie?  
-Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie dowiem się co się stało, po za tym już i tak za dużo wypiłaś, nie chcę mieć Cię na sumieniu.- jego przenikliwe oczy zbadały mnie od góry do dołu po czym zatrzymały się na mojej buzi znacząco szukając wyjaśnienia.
-Tego jest zbyt za wiele!- krzyknełam
Nie dam sobie rady, okłamywali mnie przez całe życie! Jestem pieprzonym odmieńcem.- wybuchłam kiedy nagle rozmowę i szlochy przerwał telefon.
-Nie odbiorę teraz, chcę z Tobą porozmawiać, jakim odmieńcem o czym Ty mówisz?!- patrzył na mnie wpatrując się w moje zielone oczy.
-Nie chcę o tym rozmawiać, więc albo dasz mi spokój i odpuścisz albo stąd pójdę.
-Posłuchaj mnie uważnie.
Myślisz że gdybyś była mi obojętna siedziałbym tu z Tobą, starał się rozmawiać? Pomóc?-wtedy cały się zaczerwienił.
-Nie wiem.- odparłam
-Wiesz, rzadko kiedy w życiu coś potrafi mnie zaskoczyć.- uśmiechnął się.
Postanowiłam że opowiem mu całą historię na odczpenego a jutro uzna że byłam pijana i gadałam głupoty.
Najdziwniejsze jednak było to że słuchał bardzo uważnie, nie widziałam na jego twarzy zdziwienia czy obrzydzenia. Zwyczajnie patrzył jakby to co teraz mówię było czymś normalnym.
-Ana, pozwól mi teraz coś powiedzieć. Należysz do szlachetnego rodu Makselów prawda? Sądzisz że posiadasz zdolności nadprzyrodzone więc teraz obrócę się tyłem do Ciebie i sciągne koszulkę.- nie wiedziałam co zamierza zrobić, pokazać mi.
Jego reakcja była tak niezrozumiała że sama nie wiedziałam co o tym wszystkim sądzić.
Ściągnął koszulę, a od karku w dół jego ciało pokryte było tatuażami, różnymi znakami które widziałam w dzieciństwie.
- Pochodzę równierz ze szlacheckiej rodziny Andrsonów w wieku 17 lat podobnie jak Ty dowiedziałem się o tym wszystkim.
Jednak u mnie wyglądało to całkiem inaczej.  
Wybrano mnie jako wojownika mojego plemienia jak to mówi moj dziadek.
Moim zadaniem jest niedopuszczenie do tego by ciemne moce nawet jeśli są opanowane przez kogoś wyszły na swiatło dzienne.  
Jeżeli spotkam kogoś kto posiada krew Makselów moim zadaniem jest oddanie go w ręce najwyższej rady Andersów i skazanie go na życie w innym wymiarze.- opuśćił głowę a Ja nie wiedziałam co się dzieje, wszystko było tak mało prawdopodobne, jak w jakimś filmie.  
-Nie jesteśmy sami, to miasteczko ma równierz swoją historię a moja rodzina jest założycielem tego miejsca.
-Niemożliwe, to nie jest prawda?!- tysiące myśli miałam w głowie, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nikt nie może dowiedzieć się o tym co mi powiedziałaś nikt.
Rozumiesz?
Ludzie sądzą że to miejscowa  legenda, by zastraszać chociaż niektorzy przeprowadzają badania i wciąż węszą na ten tamat.
Nasz nauczyciel historii równierz powiązany jest z Twoją rodziną, jak mi się wydaje jest to brat Michaela Maksela.
-Boże przecież Micheal to mój ojciec!- ręce opadły bezwładnie na kolana a Alek tylko patrzył przed siebie chyba sam nie wiedząc czy to wszystko co mi powiedział jakkolwiek mi pomogło.
Coraz ciężej było mi utrzymać równowagę, nogi się pode mną zapadały a wzrok tracił ostrość.
Czy byłam aż tak pijana czy też ta cała sytuacja tak mną wstrząsneła.
-Proszę, odprowadz mnie do domu.- powiedziałam bezsilnie.
Wziął mnie za ręke po czym poszliśmy na parking i wsiedliy do samochodu bez słowa.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy by Ci pomóc przejść przez to, dopilnuje rownierz by nikt z mojej rodziny nie dowiedział się o tym kim jesteś, przysięgam.- dopiero teraz zauważył że to wszystko jest prawdą że on wcale nie kłamał, wie jak się czuje i chce mi pomóc a co więcej nie chce mojej krzywdy i wygnania.
-Dziękuje Alek, naprawdę dziękuje.- pocałowałam go w policzek i dalszą cześć drogi spędziliśmy w ciszy.
Podjechaliśmy pod brame mojego domu i bez słowa wysiadłam.
Spojrzałam ostatni raz w jego strone, posyłając mu uśmiech wdzięczności.
A teraz najważniejsza częśc mojego dnia, wejść do domu i porozmawiać z wujostwem.
Przekroczyłam próg mieszkania, które w ten smutny wieczór zdawało się być jeszcze większe niż zawsze i puste a potęzne schody wyglądały conajmniej jal wrota.
-Ana, nigdy więcej nie uciekaj!- powiedział wujek.
-Nie mam zamiaru.- uśmiechnełam się mimo wolnie.
Wujku powiedz mi czy jest coś jeszcze o czym powinnam wiedzieć?  
-Tak Ano, jest jeszcze wiele spraw które musimy obgadać ale teraz gdy znasz już prawdę muszę Cię gdzieś zaprowadzić.-podszedł do swojej żony i chwycił Ją za ręke.
Chodź za nami.- szliśmy schodami w dół przez prawie 15minut bez słowa i tylko pojedyńcze lampy oswietlały nam drogę, wszystko wydawało się takie piękne, rzeźby w tunelu, oświetlenie i obrazy.
Nagle moim oczom ukazały się potężne drzwi koloru złotego.
Zatrzymaliśmy się przed nimi, wuj wypowiedział dwa słowa w całkiek nieznanym mi język a system zabezpieczający nagle uchylił nam złote potężne wrota .
Cioca podeszła i złapała mnie za ręke po czym we trójkę przekroczyliśmy próg.
Pomieszczenie było tak wielkie, tak piękne.
Każda sciana pokryta była ksiązkami, obrazami i najdziwniejszymi posążkami.
Szklane żyrandole, całkowicie zakurzone przyprawiały o dreszczyk ale bardziej pozytywny. To miejsce było tak magiczne, piękne. Moje serce zabiło szybciej i nagle w okól moich rąk pojawił się nowy tatuaż, na początku palący lecz poźniej nie odczuwałam nic.
Przedstawiał pół księzyc i mienił się złotem.
-Widzisz Kochanie to miejsce czekało na nią 17lat.- powiedziała ciocia do wujka.
-Anastazjo, to jest własnie nasz rodzinny dom a to miejsce jest swięte dla Ciebie jak i dla nas wszystkich, zawiera wszystkie księgi początkujące nasze pokolenia a także czary zapisane przez naszych przodków.
Czekaliśmy na Ciebie przez tyle lat! W dodatku te tatuaże, wiesz że nikt do tej pory nie miał ich tak wcześnie jak Ty! - jesteś naszym błogosławieństwem.

lelele

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1278 słów i 6863 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Zajebisteee no szok !!!  ;3

    5 paź 2015