Materiał zarchiwizowany.

Niesmiertelna cz1.

1września 2015r.

Każdy przyglądał mi się z takim zainteresowaniem, czułam że ich oczy przeszywają mnie od góry do dołu. Chwilami czułam nawet dyskfort w ruchu, ponieważ ludzie w klasie nie odrywali ode mnie wzroku. Mimo tego że podobne sytuacje powtarzały się pawie co roku w raz z każdą przeprowadzką to uczucie w tej klasie tak mnie denerwowało że przez dłuższą chwilkę wybuchnę.
Kiedy rozmyslałam o tym jak ich wszystkich już nienawidzę, ktoś szarpnął mnie za ramię.
-Cześć, jestem Alek- przedstawił się nieznajomy i wyciągnął ręke w moją stronę.
-Hej, jestem Anastazja- uśmiechnełam się i mimowolnie cała poczerwieniałam.
Coś w nim było, może to przez te oczy.  
Był on wysokim osiemnastolatkiem, blondynem o jasnej cerze i pełnych ale wąskich ustach. Małym nosku i niesamowicie niebieskich oczach, koloru burzliwej nocy. Odwrócona w jego stronę i wpatrująca się w niego momentami zauważałam iskierki w tych magicznych oczach.
Nie zwróciłam uwagi nawet na to że cała klasa przygląda się mi jak zjadam go wzrokiem.
Coś ze mną nie tak?- powiedział i uśmiechnął się a wtedy po lewej stronie policzka pojawił się dołeczek.
-Nie, coś Ty nie. Przepraszam!- spanikowana odwróciłam się w stronę nauczyciela, chowając twarz w rękach by nikt nie zauważył mojego zakłopotania tą całą sytuacją.
Lekcja mineła szybko, a ciszę klasową przerywały gwiazdeczki szkolne tekstami  
"Uu nowa" albo "Wcale nie jest taka ładna".
5minut przed dzwonkiem, pewna dziewczyna wstałam i zapytała się mnie.
-Hek, jak to jest być córką cpunki, narkomanki?- po czym uśmiechneła się złośliwie i spojrzała na mnie z pozycji już wygranej. Cała klasa zaczeła się smiać oprócz Alka.
-Kochanie możesz sobie odpuścić!- krzyknął w jej strone a Ja w tym samym czasie wybiegłam z klasy czując że coś gorącego, jakby fala ognia przeszywa całe moje ciało.
Weszłam do łazienki i szybko zaczełam ochlapywać swoje ciało lodowatą wodą, niestety to nie pomogło i w przeciągu 5sekund zemdlałam.
Obudziłam się w gabinecie pielęgniarki, która badała mój puls i okładała moje czoło lodowatą chustką.
-Oj Kochana, za dużo stresu.- uśmiechneła się ciepło po czym zaczeła nerwowa przeszukiwać swoją szufladę z lekami.
-Możliwe.- czułam się znaczniej lepiej, jedynie chwilami palący ból skroni powracał. Kiedy pielęgniarka zajmowała się swoimi sprawami Ja w mgnieniu oka wyszłam z gabinetu i ruszyłam przed siebię prosto do domu.
Czułam że to wszystko mnie przerasta, już nawet pogodziłam się z myslą że nie znajdę żadnej przyjaciółki a o drugiej połowie mogę sobie snić.
To było dla mnie tak proste, przez 10lat wmawiałam sobie to i stało się tak banalne jak zakładanie butów.
-Hej wujku, ciociu.- Ciocia uśmiechneła się a Wujek podszedł i od razu wyczytał w moich oczach że stało się coś okropnego, że coś mnie zraniło a te płomyki chwilami palą moje skronie.
Poszłam szybko do pokoju i zamknełam drzwi, po czym usłyszałam pukanie.
-Proszę wejśc.- powiedziałam
-Ana, co się stało? Nie zaprzeczaj,wiesz że tego nie lubię.
Więc nie pozostało mi nic innego jak opowiedzieć mu o całym zajściu.
-Dlaczego nie zadzwoniłaś?- mam w tej szkole bardzo dobrego znajomego. Pomógłby Tobię
-Niech to szlag, zapomniał swojej torby z klasy! A co do Twojego kumpla, to stało się u niego na lekcji.  
-Jutro to załatwię.- kiwnął lekko głową i wyszedł z pokoju.
Umyłam się, zjadłam kolację i wróciłam do pokoju. Usnełam.
Obudziłam się około 6 i zrobiłam te wszystkie poranne nudne czynnośći co zawsze.  
Wujek odwiózł mnie do szkoły, tak bardzo nie chciałam tam wchodzić, czułam nienawiść do nich wszystkich.
Miałam ochotę zabić ich co do jednego.
Idąc korytarzem ktoś mnie zawolał.
-Anastazja! Siemkaa, mam twoją torbę!- to był Aleksander, było mi tak ciężko na niego spojrzeć, coś strasznie mnie przyciągało do niego. Nie mogłam oderwać oczu od jego przystojnej buzi.  
Nawet sposób w jaki wypowiadał moje imię strasznie mnie zawstydzał. Był tak ciepły i czarujący.
Ta chwila kiedy na niego spojrzałam była najlepszym momentem mojego życia.
-O dzięki wielkie.- kiwnełam głową i odwróciłam się na pięcie tak bardzo niechcąc się z nim rozstawać.
-Ej poczekaj, Nadia jest strasznie złośliwa, zazdrosna... Czasem nie wiem co jej odwala.
W ramach rekompensaty mogę zabrać Cię na lody?  
Teraz? I tak nie ma ciekawy lekcji.
-Yy, Ja nie mogę, chciałabym bardzo ale nie mogę.- byłam tak zawstydzona, panikowałam.
-Chodź, spodoba Ci się obiecuję!- położył ręke na sercu i skakał jak szczeniak, prosząc.
-Niech będzie.- znowu poczerwieniałam.  Sądzę że przezcałe swoje życie robiłam to co mi kazano, to czego oczekiwał ode mnie wujek. Mam 17lat, więc mogę pozwolić sobie na odrobinkę przyjemności.
-Więc najpierw pójdziemy na mostek!- krzyknał biorąc mnie pod ręke, kiedy w tym samym czasie cała szkoła znowu na mnie patrzyła.
- Dlaczego tak bardzo zależy Ci na wspólnym spacerze?- mówiać to patrzyłam cały czas przed siebie.
- Wiesz, wydajesz się strasznie ciekawą osobą. Nie jesteś taka sztuczna jak one i powiedz mi jeszcze że sie nie odchudzasz?!
-Nie, w życiu po co mam odmawiać sobie tylu przyjemności w życiu.- zaczełam się smiać ale nadal nie miałam odwagi na niego spojrzeć.
-No idealna, idealna!- Czułam się przy nim tak dobrze, rozmawialiśmy cały czas a nawet chwila ciszy nie była niezręczna.
-Kochasz Ją?- palnełam, odrazu chowając głowę w rękach.
-Nie zakrywaj tak ładnej buzi, zwyczajne pytanie spokojnie.- sposób w jaki wymawiał zdania, pojedyncze wyrazy wciągał mnie.
Szczerze, nie wiem ale raczej to nie miłość, kiedyś była inna a teraz jest ze mną wyłącznie dla jednego.- kiwnął ramionami
A Ty masz kogoś?
-Ja? Nie w życiu nie miałam. Jesteś pierwszą osobą z którą tak swobodnie rozmawiam conajmniej od 5lat, ludzie raczej zawsze mnie unikali.- wtedy powoli czułam że pójdzie, zostawi mnie i znowu stanę się pośmiewiskiem.
Już powoli czułam że zamykam się w sobie kiedy nagle powiedział
-E tam nie jesteś taka zła, tylko szkoda że taka wstydliwa  wiesz? Całkiem niepotrzebnir chowasz głowę, wiesz że dziewczyny są o Ciebie tak cholernie zazdrosne że nawet mi zagroziły.- złapał się za brzuch i zaczął się smiać aż sama w końcu wybuchłam.
-Dlaczego miałyby być o mnir zazdrosne? Nie widzę powodów.
-Powiedziały że zaszkodzą mojej karierze piłkarskiej i zdejmą mnie z funkcji kapitana jeśli jeszcze raz sie do Ciebie odezwę.- zrobił poważną minę i chwilowo sama się przeraziłam gdy nagle szturchnął mnie w ramię i znowu zaczął się smiać.
-Nigdy więcej tak nie rób!-uśmiechnełam się szeroko
-O proszę! Taka mi się podobasz.- złapał mnie za rekę kiedy nagle zaczął padać deszcz, a my znalezlismy się koło małego wodospadu i wnęki weszliśmy tam i bardzo długo rozmawialiśmy.
Nie zdawałam sobie sprawy że spotkam kogoś kto będzie potrafił zobaczyć i polubić mnie taką jaką jestem.
Nie wierzyłam w to.
-Chodź pod szkołe bo mam tam samochód to przy okazji podwiozę Cię do domu.- spojrzał na mnie i oczekiwał odpowiedzi.
-Szczerze wolę się przejść, lubie deszcz a spacer dobrze mi zrobi.- uśmiechnełam się ciepło.
-Jesteś pewna?  
-Tak, całkowicie pewna.
-W takim razie widzimy się jutro? Mogę o 7:50 czekać tutaj na parkingu jeśli będzie Ci łatwiej dzięki mnie wejść do tego Zoo.- wtedy pierwszy raz zauważył ze nie tylko Ja czuję się oczarowana nim, on też.
Uśmiechnełam się, mimowolnie przegryzał wargę i podeszłam się do niego przytulić, odwzajemnił uścisk.
Chwilkę jeszcze stojąc w tym uscisku, powiedziałam dziękuje a on gwałtownie przycisną mnie jeszcze mocniej.
To wszystko było dla mnie jak czary, zdawało mi się ze to tylko sen.
-Do jutra Alek!
-Do jutra Ana!  
Odwracając się od niego, czułam jak łzy szczęscia wraz z deszczem spływają po moim policzku.

lelele

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1495 słów i 8128 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik lelele

    Własnie zaczynam pisać :) podawajcie swoje opinie w komentarzach

    4 paź 2015

  • Użytkownik Wika

    Kiedy kolejna czesc

    4 paź 2015