Szłam i myslałam o tym wszystkim.
Może jednak życie ma jakiś plan wobec mnie, jest szansa że będzie dobrze. Uśmiechnełam się w duchu a łzy nadal spływały po policzku.
Była już godzina 18 a lekcje powinnam skończyć o 13, co Ja powiem wujkowi. Cholera jasna.
Weszłam do domu po cichu mając nadzieje że Wuj wraz z ciotką nie zauważy mojej nieobecnośći, chociaż szanse były nikłe.
-Anastazjo! Gdzie Ty sie podziewałaś. Prawie zgłupieliśmy!- jego złość w oczach mówiła więcej niż jego słowa. Nagle niespodziewanoe odezwała się ciocia.
-Powiedz jej, ona powinna wiedzieć.- spojrzała na mnie litościwie tak jakby ta wiadomość którą za chwilkę usłyszę miała zmienić moje życie na dobre.
-Dobrze, powiem jej.- spuścił wzrok i przystąpił do opowieści.
Anastazjo, cokolwiek teraz usłyszysz daj mi skończyć.
Pochodzimy z rodziny Maxwelów, jesteśmy mocno powiązani z czarną magią.-Zamilkł na chwilę i spojrzał na mnie, nie wiedziałam co się dziejei chciałam żeby mówił dalej.
Więc Twoja matka była szamanką, w trakcie osiągnięcia pełnoletności musiała dokonać wyboru wyrzeczenia się magii lub przyjęcia jej całej i szlifowania jej.
Wybrała to drugie nie wiedząc że jest w ciąży, praktykowała magię nie zważając na konsekfencje.
Pewnego dnia przychodząc do mnie była cała zapłakana, rozpalona.
Dowiedziała się że nosi w sobie dziecko, nie chciała Cię krzywidzić więc od razu po porodzie oddała nam Ciebię ponieważ nie potrafiła poradzić sobię z mocą jaką została obdarzona. Zaczeła wariować, Twój ojciec bardzo Ją Kochał Ciebie równierz.
Znowu zamilkł.
Siedziałam osłupiała na krzesle nie wiedzać co powiedzieć.
-Wujku mów dalej, proszę.
Dowiedział się że od obsesji, wariactwa może uratować Ją ofiara z osoby która bardzo Ją kocha.
Postanowił się zabić, przyszedł do nas i wręczył nam list który mamy wręczyć Ci 12dni przed 18 urodzinami.
Skoczył z klifu a jego ciała nie znaleziono, tym sposob chciał uratować Twoją matkę.
Niestety, popadła w jeszcze większy obłęd wkraczając w tą najciemniejszą strone czarów by przywrócić życie Twego ojca.
Nie jest pewne to że tamtego dniasię zabił, gdyż Twoją matką nadal rządzą cienie.
Odziedziczyłaś po niej, po naszych pra dziadach magię, dar.
W wieku pełnoletnosci bedziesz musiała podjąc decyzje najważniejszą w swoim życiu.
-To nie jest możliwe, kłamiecie! Oszukujecie mnie!-wpadłam w histerię a burza jakby na zawołanie zamieniła się w prawdziwy horror.
-Kochanie, teraz gdy wiesz wszystko musisz podjąc praktyki, przygotowania do wyboru, decyzji.- cioca spojrzała na mnie łagodnie tak by każde jej słowo było kruchym i mogło rozpaść się lada chwila.
Za każdym razem, kiedy płaczesz niebo płacze razem z Tobą, nie zauważyłaś tego? Te chwile kiedy nerwy brały górę, czułaś się rozpalona, kiedy czułaś że czytasz w oczach wuja.
To wszystko jest Twoim darem który w dziwny sposób rozwija się bardzo szybko.
-NIE! Zostawcie mnie, nie wierzę wam.
Łkałam, krzyczałam jak opętana a całe pomieszczenie zrobiło się ciemne, migały lampy. Wszystkie swiece zgasły.
Nie chcę tego życia!
-Anastazjo, to jest piękny dar jesli tylko nauczysz się nad nim panować, Ja dałem radę, Twoja matka była zbyt słaba ale Ty jesteś inna.- wujek przekonywał mnie.
-Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia, dlaczego nie mogę mieć chłopaka który będzię zapraszał mnie na łąke na zachody słońca?! Czemu nie mam przyjaciól! Dlaczego nie mogę chodzić ze znajomymi do kina, na imprezy?! Nie chcę być pieprzonym odmiencem!- już nie płakał była zła, jak nigdy.
Wtedy moje ciało przeszła błyskawica wspomnień i nagle pogoda ustała, emocje opadły a Wuj wraz z ciocią patrzyli na mnie z podziwem.
-Wychodzę.- rzuciłam bez najmniejszej emocji.
-Uważaj są siły które chcą Cię przejąć Twoją duszę.
-Jest mi wszystko jedno.- odwróciłam się i znowu wyszłam.
Całkowiecie nie wiedziałam co się dzieje, tyle emocji tyle wiadomośći naraz.
Tego wszystkiego było za dużo.
To wydawało się mało realne.
Chociaż wszystko potwierdzało to co oni mówili, cały czas kłócę się ze sobą że to sen, jednak nie tp wszystko było prawdą a Ja kest przeklęta.
Nigdy już nic nie będzie takie samo.
Nagle z myśli wyrwał mnie czyjś krzyk z drugiego końca ulicy.
Znałam tych ludzi, to chłopaki z drużyny piłkarskiej tzw. Elita.
Podeszł do nich.
-Siema piękna, jedziesz z nami na imprezkę?- rzucił chłopak stojący po lewej stronie.
-Nie znam was.- uśmiechnełam się, a cała moja dotychczasowa niepewność zniekneła.
Ale pewnie szykuje się dobra impreza więc jade.
Zrobili miejsce na przodzie samochodu i zacziliśmy jechać, wypytywali mnie skąd jestem, jak to się stało że poznałam Alka.
Cały dotychczasowy wstyd zniknął, to wszystko tak na mnie działało.
Czułam że coś się we mnie zmieniło, pękło nieodwracalnie.
Dojechaliśmy na miejsce a moim oczom ukazał się duże, pięknie oświetlone mieszkanie z basenem na podwórku.
Litry alkoholu, głosna muzyka.
Było tu naprawdę wszystko.
Nigdy nie kręciły mnie tego typu imprezy, może dlatego nie nigdy nie miałam szansy w takiej uczestniczyć ale na obecną chwilę to co się tam działo było dla mnie pieprzonym rajem.
-Czego sobie piękna dusza zapragnie? A tak w ogóle to nazywam się Maks.- ukłonił się.
Resztę ekipy zaraz poznasz.
-Macie vódkę?- powiedziałam i iskry w moich oczach zaczyły migać przyciągając uwage chłopców z elity.
-Pewnie że mamy!Nazywam się Charli.- uśmiechnął się chłopak, był tak pewny siebie.
-Skoro już się przedstawiamy tp Ja jestem Michael.- przedstawił się i dał mi buzi w policzek, zaczerwienił się.
Czyżbym to Ja panowała nad nimi, sprawiała że są tacy czy zwyczajnie chcą być mili, myslałam.
Przyszedł Maks z vódką.
-Pijemy moi drodzy!- nalewaliśmy sobie shoty, piliśmy z butelki. Kiedy vódka się skończyła poszliy po piwa.
-Skąd Ty się urwałaś?- zapytał Maks
-Szczerze sama nie wiem.- odparłam pijana uśmiechając się, wręcz smiejąc się.
-Ej jaki masz cudny tatuaż!- nagle Maks dotknął mojego ramienia.
-Jaki tatuaż!?- nie zdawałam sobie sprawy że zostałam naznaczona w tak oczywisty sposób a pozniej przypomniałam sobie całe zajść z Wujkiem i już wiedziałam czemu on jest.
Tak jest piękny.- potwierdziłam niewiedząc co tak naprawdę tam jest.
-Chłopaki idziemy tańczyć!- rzuciłam.
Wszyscy nagle się zebrali koło mnie i ruszyliśmy na parkiet kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
-Anastazja! Co Ty tu robisz?!- spojrzał wściekły.
-Bawię się Alek, wkońcu korzystam z życia, dzisiaj pierwszy raz napiłam się vódki i piwa!- cała się trzęsłam bo pomimo tego że byłam pijana moje ciało odrzucało alkohol.
-Ana chodź do nas!- krzyczeli chłopcy w naszą strone, najwidoczniej niedostrzegając Aleksandra.
-Siema ekipo, ona pójdzie ze mną a pózniej do was wrócimy. Muszę z nią pogadać.- powiedział stanowczo i chłopaki nawet nie pisneli sprzeciwem, widać że strasznie go szanują.
-Czego chcesz? Weź mnie, porzućjak wszyscy. Dam sobię rade.- odparłam ze łzami w oczach nadal się smiejąc.
Nie wiem co się ze mną działo.
-Co się dzieje Ana, to nie jesteś Ty.- powiedział spokojnie i złapał mnie za ręke, poszliśmy do altanki gdzie panował spokój, cisza.
Dopiero wtedy zdał sobie sprawe że w momencie kiedy wsiadałam do samochodu nie byłam sobą, niestety nie mogłam powiedzieć mu prawdy, czułam że za bardzo mi zależy na tym żeby był w moim życiu.
I jak się podoba? Pisać dalej? Cp byście chceli w nastepnej częsci? Jak postacie?
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz