Apo- 10. rozłąka

-Rozglądaj się za stacją paliw- rozkazał Krystian.
-Ale gdzie znajdziemy jakieś baniaki do paliwa?
- Na CPN'nie powinny jakieś być.

-Co robimy? Będziemy tu tak stać i czekać na nich?- Spytała się Karolina  
-Nie mamy wyjścia, ale możemy się trochę rozejrzeć po okolicy.- Rzucił Mariusz. Więc poszli w głąb lasu. Przeszli leśną ścieżką około kilometra i nic innego prócz drzew nie widzieli, nawet ptaków nie było słychać. Wystraszeni przerażającą ciszą postanowili wrócić.  

-Mogliśmy wziąć jakąś broń, tymi pistoletami długo się nie będziemy przed nikim, ani niczym bronić.
-Racja, ale jak wszystko pójdzie po naszej myśli to powinniśmy jeszcze dziś wrócić.- Odpowiedział Karol
- Widzę stację, miejmy nadzieję, że coś tam znajdziemy.- Rzucił z nadzieją Trzydziestotrzyletni mężczyzna. Podjechali pod stację paliw i zaczęli rozglądać się za czymś, za czymkolwiek w co mogą nalać paliwa. Weszli do budynku w którym stały kasy i zobaczyli 20 baniaków 10 litrowych z jakimś płynem.  
-Wylejmy to i nalejemy do tego paliwa.- zaproponował Karol
- Zrób to, a ja spakuje jedzenie i picie.

Tym czasem Mariusz, Ania, Karolina, Janusz, Krystyna i mały Edward zbliżali się do samochodu. Gdy byli około 50 metrów od samochodu zobaczyli 5 chłopaków tak na oko w wieku między 20, a 25 lat.
- Chować się za drzewem i cicho być- powiedział cicho mąż Karoliny. Wszyscy zrobili jak nakazał i czekali obserwując co robią mężczyźni.
-Kurwa jak spotkam tego jak mu tam? Władek? To mu z dupy nogi powyrywam za to co zrobił.-powiedział jeden z mężczyzn
-Chłopie odpuść już- polecił mu jego łysy kolega
-Odpierdol się bo zajebie ci zaraz.
-Kurwa chłopaki spokój, ogarnijcie się.- uspokajał ich niewysoki blondyn.- przeszukajmy lepiej samochód.  
W tym momencie Mariusz wyciągnął i powoli jakby mając nadzieję, że zrobi to cicho, przeładowuje pistolet.
-Ej, słyszeliście?- spytał podejrzanie ten pierwszy.
-Wydaje ci się.- Rzucił obojętnie ten łysy

-Dobra jeszcze zatankuj ten i wracamy.- Powiedział Krystian. Zatankowali i ruszyli w drogę Był to wietrzny dzień, kiedy przejechali 3 km zobaczyli powalone drzewo na drodze. -Kurwa i co teraz zrobimy?
-Spokojnie. Pojedziemy na około.-Mówił spokojnie starszy mężczyzna.
-Nie znamy drogi na około... Możemy się zgubić, ale z drugiej strony nie przejedziemy przez drzewo.
-Możesz spróbować objechać bokiem, ale uważaj na podwozie- Proponował Karol pokazując za pole za drogą, którą oddziela metrowy rów.  
-Nie ma takiej opcji. Nie będziemy ryzykować utraty samochodu.- Odpowiedział.

-Nie rób ze mnie debila- Powiedział Wkurzony brunet. Spojrzał w las i zobaczył jak ruszył się Edward. Oznajmił kolegów, że idzie zobaczyć, ale ci tylko machnęli ręką i zachwycali się znalezionym w samochodzie łupem. Mariusz widząc, że zbliża się do nich strzelił mężczyźnie prosto w serce... Ten padł, ciemno czerwona krew lała się strumieniami, w okół ciała była wielka kałuża czerwonego płynu. Jego koledzy się odwrócili i przeładowali swoje kałasznikowy po czym oddali strzały w ich kierunku.

Dodaj komentarz