Apo- 09. Paliwo

-Ej Krystian, budzimy się! Nowy dzień- Powiedział uśmiechnięty Mariusz. To tylko sen, Boże, ale się wystraszyłem, myślał.
-Już, już wstaje- Rzucił wystraszony trzydziestotrzylatek. Ubrał się, przemył twarz i zjadł. -Mamy dla was propozycje, może, hmm, chcielibyście pojechać dalej z nami?- Skończył
-Wiesz co? nie bardzo. Mamy tu dobrze, będziemy uprawiać ziemie i hodować zwierzęta. Chcemy sobie spokojnie żyć, ale dobrym pomysłem byłoby gdybyście wy zostali.- Odpowiedział Robert.
-Mieliśmy plany jechać na północ... Więc przepraszam, ale odwdzięczymy się za uratowanie życia.
-Nie trzeba, naprawdę- Powiedział skromnie oprowadzając Krystiana do samochodu.

Doszli do samochodu. Szew wyjął z pojazdu Karabinek mini beryl, pistolet, po magazynku do każdej broni i litr wódki.
-Proszę to za uratowanie życia. Poczekaj- Wyjął z samochodu latarkę i paczkę baterii.- Masz jeszcze to, może się przydać.
-Dziękujemy, na pewno się przyda.- Wrócili do domu. Mąż Ani ogłosił, że czas wyjeżdżać. Przełożyli broń i jedzenie do bagażnika, w samochodzie zostały tylko 2 kałachy które mieli na pace przed atakiem mutantów i 2 które mieli w domu u Roberta łącznie z magazynkami. Pożegnali się i pojechali.  

Jest godzina 12:04. Przejechali 31km i skończyło się paliwo w Doge, a w Audi Karola zostało paliwa na niecałe 10 km.  
-Co teraz do kurwy zrobimy? Nigdzie nie pojedziemy teraz...- Rzucił Mariusz
-Spokojnie, coś wymyślimy- Uspokajał Krystian
-Proponuję zrobić tak, że ktoś z nas pojedzie moim samochodem poszukać paliwa, a reszta zostanie tu i poczeka...- Zaproponował Starszy mężczyzna.
-W sumie dobry pomysł, ja i Karol pojedziemy, a wy zostańcie z Mariuszem

Dodaj komentarz