Wersja robocza materiału.

Zwierzenia młodego ministranta cz.2

W nocy z czwartku na piątek nie mogłem zasnąć, a przecież było trzeba iść jeszcze jeden dzień do szkoły. Musiałem coś ze sobą zrobić, żeby nie spać później na lekcjach. Wiadomości, które przeczytałem z Robertem ciągle tkwiły mi w głowie. Strasznie podniecały mnie te historie. Odszukałem na Internecie zdjęcie Agaty i zacząłem się masturbować. Miała świetny tyłeczek. Ostatnio gdy ją widziałem, miała na sobie krótkie obcisłe jeansowe spodenki, które opinały jej fantastyczne pośladki. Długo nie było trzeba czekać, aż mój kutas wystrzelił potężną salwę spermy. Teraz byłem już gotowy do spania. Jedynie pewna niewiadoma chodziła mi jeszcze po głowie. Kim jest Małgorzata z komunikatora gadu-gadu? Czy ją znam? Znałem kilka osób o tym imieniu w moim mieście, ale było ich zbyt wiele.  

- Następnym razem muszę się bardziej wczytać w rozmowę księżulka na komunikatorze - postanowiłem

Budzik obudził mnie o 7:00 i z niechęcią zwlekłem się z wyra. Posprzątałem ospermione chusteczki i otworzyłem okno, żeby wywietrzyć pokój, po nocnych robótkach. Zjadłem lekkie śniadanie, wziąłem plecak i wsiadłem na rower by odwiedzić moją placówkę edukacyjną.

Nie mogłem się skupić na lekcjach, bo ciągle myślałem o tym, co się będzie działo dzisiejszego wieczora. Najgorzej było na lekcji historii, bo dodatkowo nauczycielka z którą mieliśmy zajęcia, była gorącą mamuśką. Nie raz miałem przez nią powstanie w spodniach, a w nocy musiałem je tłumić silną ręką. Marta, bo tak miała na imię nasza historyczka, to kobieta przed pięćdziesiątką, o dużym biuście i długich blond włosach. Zawsze ubierała się z klasą i eksponowała swój dekolt. Może nie była chudzinką i miała parę kilo za dużo, ale wyglądała na kawał porządnej samicy. Chyba nie muszę wam mówić w której ławce siedział taki zdolny uczeń, jak ja. Zawsze byłem bardzo wsłuchany w jej niski głos, który doprowadzał mnie do szaleństwa, ale może o tym kiedy indziej.

Zadzwonił dzwonek i nadszedł czas, by iść do domu. Gdy zacząłem się pakować, pod biurko spadł mi niechcący piórnik z którego na nieszczęście wszystko mi wypadło. Koledzy wychodząc z klasy śmiali się ze mnie, że jestem gamoniem i klepali mnie po karku. Odsunąłem krzesło, by posprzątać przybory szkolne spod ławki i moje oczy ujrzały zgrabne nóżki pani profesor. To było jednak nic. Gdy uniosłem wzrok wyżej zauważyłem jej złączone kolana i kremową spódnicę opiętą na jej udach. Do tego miała białe pończoszki z koronkowym zakończeniem. Wszyscy wyszli już z klasy, a ja kończyłem zbierać swoje ołówki i długopisy, które odkładałem na biurko po omacku wysuwając do góry rękę. Wtedy dostrzegłem, jak pani Marta schowała pod biurkiem dłoń w której trzymała swój czerwony długopis. Nie wiedziałem co robi, aż nagle go upuściła.

- Przepraszam, spadł mi długopis. Czy mógłbyś mi go podać skoro już tam jesteś? – spytała zalotnie
- Oczywiście – wydukałem zszokowany

Gdy po niego sięgałem rozłożyła delikatnie nogi pod ławką, a moim oczom ukazał się biały cieniutki paseczek opinający jej cipkę. Z wrażenia walnąłem się głową o ławkę. To nie był przypadkowy zabieg z jej strony. Sięgnąłem długopis i wyłoniłem się by go oddać profesorce. Nawet się nie spostrzegłem, jak w moich spodniach powstało sporego rozmiaru wybrzuszenie.  

- Proszę bardzo – powiedziałem kładąc długopis na biurku i spuszczając wzrok ze wstydu
- Dziękuję Erni – powiedziała z zawadiackim uśmiechem zdrabniając moje imię

Czułem, że jestem czerwony na twarzy, jak burak. Szybko wrzuciłem wszystko niechlujnie do plecaka i wyszedłem pośpiesznie z klasy. W głowie miałem tylko pytanie, czy aby przypadkiem nie widziała, że mi stanął. Zawstydzony pobiegłem po rower i gnałem szybko do domu. Gdy tylko do niego wszedłem, rzuciłem plecak w kąt i zamknąłem się w łazience.  

- Te baby są zboczone i kiedyś mnie wykończą – pomyślałem w duchu, po czym opuściłem spodnie i zacząłem trzepać swojego przyjaciela. Musiałem ochłonąć po takiej dawce edukacji.  

Umyłem ręce i zszedłem na obiad. Cały dzień zerkałem tylko na zegarek. Nie wiedziałem co ze sobą robić. O 19.00 miałem iść na msze.

Roberta dzisiaj nie było, bo pojechał gdzieś ze starymi. Na mszy był ks. Rafał, z którym wymieniliśmy w zakrystii kilka luźnych zdań. Gdy wyszliśmy do mszy w oczy rzucił mi się jeden obraz. W pierwszej ławce siedziała nasza bohaterka z gadu – gadu – Agata. To jednak nie wszystko. Pierwsze ławki były szczególnie wypełnione kobietami. Przedział wiekowy 17-45. Na mszy myślałem już tylko o tym, co się dzisiaj jeszcze wydarzy. Gdy ks. Rafał udzielał komunii, trzymałem akurat patenę. Widziałem, jak do naszego wikarego ustawiał się wianuszek kobiet, a do naszego proboszcza szły same babcie. Prawie każda z kobiet, które szły w rządku do ks. Rafała z maślanymi oczami zerkała na Rafała. W pewnym momencie doznałem olśnienia. Pod koniec kolejki szła kobieta, która miała na imię Małgorzata. Nie byłem oczywiście na 100% pewny, czy to ona, ale wszystko na to wskazywała. Miała ok. 40 lat, była mężatką i mieszkała może pół kilometra od naszego lasu. Na co dzień pracowała w banku i rozliczała naszych księży. Jej mąż był budowlańcem. Mogłem się mylić, ale jej czerwone poliki zdradzały jej podniecenie. Patrzyła na księdza, jakby chciała w momencie przed nim klęknąć, ale z pewnością nie z powodów sakralnych. Była seksowną mamuśką o ciemno-czerwonych i delikatnie kręconych włosach do ramion. Na szyi miała białe perły, a z marynarki uśmiechały się dwie dorodne piersi. Gdy wracała do ławki, ponętnie kręciła tyłeczkiem, a w tle było słychać tylko stukot jej butów na korku.  

- Pójdę do piekła – pomyślałem

Msza się skończyła, a ks. Rafał bardzo szybko się przebierał.  

- To co, dzisiaj jakiś meczyk? – spytałem
- Nie, nie. Przepraszam cię bardzo, ale dzisiaj mam ważne spotkanie. Wpadnijcie z Robertem jutro albo w niedzielę wieczorem. – uciął jednym zdaniem

Udawałem, że jest mi przykro i go rozumiem.  

Wróciłem do domu, zjadłem kolację i nie wiedziałem co ze sobą robić. Stwierdziłem, że podniecenie trzeba rozchodzić, a w zasadzie wyjeździć. Wsiadłem więc na rower i pojechałem na przejażdżkę. Jeździłem tak po mieście bez celu i gapiłem się ludziom w okna.

- Mam to w dupie – burknąłem pod nosem
- Jadę tam. Schowam się gdzieś i zobaczę to na żywo. – jak pomyślałem, tak też zrobiłem

Na wprost wspominanego lasu były pola, a przy lesie stała kapliczka. Las był na uboczu i trzeba było zjechać z głównej asfaltowej drogi na polny trakt. Zjechałem i przypomniałem sobie, że obok lasu stoją zarośnięte mury starej wiejskiej chaty, z której dobrze widać kapliczkę i wejście o lasu, gdzie ukryliśmy fotopułapki. Oczywiście, żeby nie stracić żadnego szczegółu przedstawienia, wróciłem się do domu po lornetkę. Rower schowałem w zbożu i pobiegłem do starej chaty. W murze była mała szczelina, którą powiększyłem prętem, który leżał gdzieś zasypany w gruzie. Widok był idealny. Czułem się, jak snajper na wieżyczce czekający na swoją ofiarę.  

Spojrzałem na zegarek. Zostało jeszcze 10 min. do godziny zero.

- No nic. Trzeba czekać. – powiedziałem w duchu

Długo nie musiałem, bo po 5 minutach pojawiła się Agata. Tym razem była ubrana w białe legginsy i różowy obcisły top. Przyszła na pieszo i trzymała w ręku kijki do nordic walking, że niby ćwiczy.  

- Psss, dobra ściema – pomyślałem

Chodziła przy lesie nerwowo w jedną i drugą stronę
Po chwili na rowerze przyjechał nasz czarny bohater. Pomachał dziewczynie z daleka i wjechał w las. Poprowadził rower przez kilkanaście metrów po czym oparł go o drzewo w małym zagajniku. Wyszedł na ścieżkę przy lesie i przywitał się z dziewczyną delikatnym przytulasem. Zaczęli rozmawiać i spacerowali wzdłuż lasu. W pewnym momencie przeszli w końcu na wysokości mojej kryjówki. Nie dało się ich dobrze usłyszeć, ale w ucho wpadł mi jeden fragment:

- Jesteś bardzo śliczna i młoda. Nie powinnaś się tak katować tymi samooskarżeniami. Trzeba korzystać z życia – prawił klecha
- Tak ksiądz myśli? – spytała
- Tak i dlatego….

I tu się fonia urwała. Dalej nic już nie słyszałem, ale widziałem jak idą dalej. Wtedy położył rękę na jej ramieniu i delikatnie i szli tak przez chwilę.  

- Chyba nic tu się dzisiaj nie wydarzy – pomyślałem

Ledwo ich już dostrzegałem, bo poszli dosyć daleko, aż nagle zawrócili. Gdy byli dostatecznie daleko, by nikt nich nie zauważył, a wystarczająco blisko, by wychwyciło ich moje szklane oko, zauważyłem, jak obrócił ją twarzą do siebie i położył palec na jej ustach. Tak, jakby kazał jej dochować jakiejś tajemnicy. Patrzeli tak na siebie przez chwilę, po czym dziewczyna spuściła głowę na dół. Wyglądała na zawstydzoną. Rafał palcem uniósł jej podbródek i zbliżył się do jej ust. Delikatnie musnął ustami jej młodzieńcze wargi.

- A jednak warto było czekać – mówiłem sobie w duchu z szelmowskim uśmiechem na twarzy jednocześnie ręką pocierając krocze

Po chwili dziewczyna się spłoszyła i zaczęła uciekać.  
- Poczekaj – krzyknął wikary
- Nie uciekaj – wykrzyczał i zaczął ją gonić
Przebiegli obok mnie, aż w końcu ją dogonił i złapał za nadgarstek. Stali przy lesie bardzo blisko mnie. Tym razem słyszałem ich lepiej.
- Wejdźmy w głąb lasu, bo nie chciałbym by ktoś nas zobaczył w takiej nerwowej sytuacji – powiedział ksiądz

Dziewczyna chyba walczyła sama ze sobą, bo z jednej strony patrzyła na asfaltową drogę prowadzącą do miasta, a z drugiej strony jej ciało ciągnęło ewidentnie w kierunku świątobliwego kapłana. Pociągnął ją delikatnie za sobą, a ta uległa. Oglądała się tylko na boki, czy nikt ich przypadkiem nie widzi.  

Weszli w głąb lasu, ale przez lornetkę dało się widzieć ich postacie. Najbardziej cieszyła mnie jednak wiedza, że w ich pobliżu jest fotopułapka, która ładnie wszystko rejestruje.  
Oparł ją plecami o drzewo, patrzył jej w oczy i coś do niej mówił. Znowu na chwilę zwiesiła głowę, ale nie trwało to długo. Za chwilkę podniosła powoli wzrok i wlepiła go w swojego rozmówce. Ten znów zbliżył się do niej i zaczął całować. Tym razem przestała się opierać. Najpierw wyglądało to na subtelne i delikatne pocałunki, ale po chwili poszli już na całość. Brzydko to zabrzmi, ale lizali się, jakby świat miał się skończyć. Jej ciało zaczęło się wić. Zerkali tylko chwilami, czy ktoś na nich nie patrzy. Po chwili namiętnych pocałunków księżulek obrócił ją energicznie twarzą do drzewa. Lewą ręką złapał za jej blond włosy i owinął je wokół dłoni, tak że mógł kontrolować jej głowę. Odciągnął ją delikatnie do tyłu, a prawą dłoń wsunął pod biały materiał legginsów. Musiał dostać się do jej młodziutkiej perełki, bo zaczęła się strasznie wiercić i wypinać. Ustami całował jej szyję i lizał od obojczyka po same ucho, które ssał i przygryzał. Był jak rozwścieczały buchaj. Z daleka było czuć, że w tym lesie zaraz wybuchnie pożar.  

Po chwili obrócił ją twarzą do siebie i zatopił się w jej ustach, po czym ściągnął swoją polarową bluzę i rzucił na ziemię. Następnie położył na jej ramionach swoje dłonie i doprowadził ją do pozycji klęczącej. Nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Posłusznie uklękła i położyła dłonie na swoich kolanach, jednocześnie patrząc w górę na swojego kierownika duchowego. Czekała, jakby na zgodę, na kolejny krok. Kiwnął tylko głową, a ona nie odrywając wzroku od niego, zaczęła rozpinać mu spodnie. Odpięła pasek i rozpięła rozporek. Gdy opuściła mu spodnie razem z majtkami do kostek, momentalnie przyssała się do jego krocza. Nie widziałem dobrze jaki miał sprzęt, ale widziałem, że dziewczyna się z nim nie patyczkowała. Ruchy jej głowy wskazywały na to, że była bardzo napalona. Położył dłonie na jej włosach i poprawił różową opaskę, by nic jej nie przeszkadzało w tej pięknej przygodzie, którą razem teraz przeżywali. Ssała jego kutasa, jak oszalała, a jemu musiało być z tym nieziemsko. Odchylił swoją głowę ku górze i oparł się jedną ręką o drzewo, a drugą delikatnie głaskał Agatę. Po chwili odsunął jej głowę, tak że kutas wyskoczył z jej ust i coś do niej powiedział.  

Widziałem tylko, jak twierdząco pokiwała głową. Po tym wsadził jej fiuta głęboko do buzi zaczął mocniej posuwać. Położył obie dłonie na jej głowie i docisnął ją mocno do siebie. Trwało to może z 5-7 sekund. Musiała się zacząć dławić, ale muszę przyznać, że gardełko miała pojemne. Powtórzyli to jeszcze kilka razy, po czym ona położyła swoje dłonie na jego pośladkach i sama docisnęła jego ciało do siebie. Był już na skraju wytrzymania. Odsunął się delikatnie od jej twarzy i złapał kutasa w swoją dłoń. Drugą ręką popchnął jej głowę delikatnie do tyłu i kazał otworzyć szeroko usta i wystawić język. Trzepał swojego kapucyna i spuszczał się w jej młodziutkie gardełko. Widziałem tylko, jak palcem ścierała sobie jego spermę z ust i oblizywała je jeden po drugim, gdyż zdarzało mu się nie trafić czysto do buzi. Co najlepsze, nie wypluła nasienia, tylko wszystko ładnie połknęła, po czym na jej twarzy ukazał się szeroki uśmiech.

Ksiądz pogłaskał ją i podniósł z kolan, na których przed chwilą tak posłusznie mu służyła. Założył szybko spodnie, a ona spuściła głowę na dół i patrzyła na swoje krocze. Najwidoczniej zrobiło się mokre, bo dotykała materiału w tym miejscu.

- Niezła z niej kurewka. Ciekawe skąd u niej takie doświadczenie.  – pomyślałem sobie

Na koniec przytulił ją do siebie czule, ucałował w czoło, po czym pobiegł po rower. Najpierw księżulo wyjechał z lasu, a ona wzięła kijki i jeszcze chwile spacerowała. Tym razem po lesie, bo pewnie wstydziła się mokrej plamy na spodniach i czekała aż przeschnie. Gdy minęło pół godziny wyszła z lasu i skierowała się ku miastu. Odłożyłem lornetkę, oparłem się o mur i spojrzałem w niebo.  

- To był piękny i pełen emocji dzień. Jestem ciekaw miny Roberta, gdy zobaczy nagrania z fotopułapek. Ach, jak ja bym chciał być na miejscu naszego wikarego.