Jaka ulga… Mimo, że droczył się ze mną okrutnie:
- Spuszczę się pani profesor do belferskiej cipy!!!
Co wywoływało moje piski i błagania: - Tylko nie to! Chcesz mi zmajstrować dzieciaka!!!????
To na szczęście tego nie uczynił… i… wytrysnął mi na pupę… Mimo to, czułam się taka wykorzystana… jeszcze nigdy nikt nie przeleciał mnie tak ostro… tak brutalnie…
Ale to nie koniec mojej sromoty… Spotkało mnie coś, co wstrząsnęło mną do głębi! Coś, co spowodowało, że moja nieskalana reputacja runie bezpowrotnie jak domek z kart…
Moje poświęcenie okazało się jałowe i zbyteczne… Nadaremnie dałam dupy wiarołomnemu obłudnikowi! Bezczelny gówniarz zapowiedział bezdusznie i nieubłagalnie: - Pani profesor… a z tego, jak mi pani tu w kiblu dawała – też zrobiłem filmik!!! Zwariowałbym, gdybym nie pochwalił się kolegom. A przecież, gdyby nie zobaczyli, nie uwierzyliby mi, że pani profesor, zwana powszechnie – „cnotką-niewydymką”, nadstawiła mi dupy i dała się wydymać w szkolnym kiblu.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
White
Mi się podoba, opowiadania historyczki zawsze z przyjemnością się czyta
Anonim25
Ledwo się zaczęło opowiadanie, a już koniec. Jak dla mnie nie mają sensu takie krótkie wypociny. Lepiej dłużej pisać i po jakimś czasie opublikować ciekawe opowiadanie niż pisać takie krótkie historyjki
trewq10293
Kto następny...