W łazience odzyskuję swoją zgubę… trzymam zawstydzona to „narzędzie zbrodni”… Nie mam odwagi popatrzeć nicponiowi prosto w oczy…
A ten, jakby załamywał ręce i zdawał się mówić – nic pani na to nie poradzę…
Patrząc w podłogę, cedzę słowa:
- Och… Proszę… oddaj mi ten film… tak się wstydzę… moja kryształowa opinia zostanie zszargana…
Ale ten ancymonek, tylko patrzył i uśmiechał się głupkowato. A ja siliłam się:
- I proszę… nie wykorzystuj swojej sytuacji… chyba nie chcesz wykorzystać w żaden sposób swojej pani profesor…
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
enklawa25
świetne
trewq10293
Na co czekasz suczko..