- A teraz z biurka, na uczniowską ławkę! – zakomenderował stanowczo pan dyrektor. – Zawsze marzyłem o tym, żeby przelecieć nauczycielkę na ławce, przy której uczą się jej uczniowie! Zerżnąć na niej belferkę na maksa! Choćby ta ławka miała się rozlecieć! – Czy miałam inne wyjście, niż spełnić oczekiwanie pana dyrektora? Wkrótce leżałam dogodnie dla niego rozłożona na ławce, przy której siedzą Patryk i Mateusz… Miałam wrażenie, że leżę dokładnie przed nimi… Pan dyrektor dziarsko zarzucił sobie moją nogę na bark i mając bezproblemowy dostęp do mojej szparki, natarł na nią ponownie. Ponownie stanowczo… wręcz zaciekle. Pomyślałam, że jak nic, rozepcha mi piczkę… - Panie dyrektorze… może niech pan już skończy… Jeszcze tu wejdą jacyś uczniowie… - Ale on ani myślał! Czyżby podniecała go wizja, że zostanie zobaczony, że ja zostanę zobaczona w tak wstydliwej pozycji… Moja reputacja ległaby w gruzach… - Panie dyrektorze… czy już kwestia mojej pracy jest przesądzona? – Zobaczymy!- wycedził nerwowo, nie przestając mnie niemiłościwie, wręcz brutalnie pieprzyć. – Aaaaa… aaaa… - pojękiwałam, bo tylko tyle mi pozostało, poza przyjmowaniem srogich pchnięć. – Dlaczego „zobaczymy”? – przecież panu dałam?! – Dyrektor był nieczuły na mój płaczliwy ton. – Może pracę z dziećmi zapewnię ci w zupełnie inny sposób?! Ha ha ha! – Co za drań! – pomyślałam – Huncwot! Żeby aż do tego stopnia wykorzystać kobietę???
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.