W bibliotece. Z fantazji? A może z pamietnika Marty?

Od zawsze byłam molem książkowym i bardzo długie godziny spędzałam w bibliotece… Uwielbiałam ten klimat półek zastawionych ciężkimi księgami, zapach papieru i druku. Kochałam mroczne zaułki tego przybytku.

Nawet tam przychodziłam elegancko ubrana… Czyli – poza tym, że porządna bluzeczka i spódniczka – obowiązkowo całości stroju dopełniały i szpilki i pończoszki….

No i uwielbiałam się zaszyć w jakimś zakamarku… gdzie nikt mnie nie zobaczył… A przynajmniej tak mi się zdawało, że nikt mnie nie dostrzegł...

Co tam czytałam? Czym się wzruszałam? O czym fantazjowałam???  
Pozostanie to oczywiście moją słodką tajemnicą…

A czy ponadto robiłam tam coś mniej przyzwoitego??? Czy podwijała mi się tam przypadkowo spódniczka? A może zupełnie przypadkowo, rozpiął się jakiś guziczek jeden? A może dwa?
A może ktoś mnie wówczas podejrzał? Nakrył, z jakim zaangażowaniem czytam?
Co wtedy mogło się wydarzyć?

Co jest tu moją fantazją, a co ma elementy z prawdziwego życia – nie zdradzę A może… może sami spróbujecie zgadnąć? Jestem waszych typów niezmiernie ciekawa! Może nawet odkryjecie moje skrywane, damskie sekrety…? Kto wie… I wtedy może będę zmuszona je wyznać???
W każdym razie… wpisujcie je w komentarzu