Vanessa cd.

Vanessa cd.Vanessa cd.

Czerwiec, rozdanie świadectw. I pierwsze dni, pierwszych  “dorosłych” wakacji. Dorosłych piszę oczywiście w cudzysłowie, bo to nam się tylko tak wówczas wydawało a faktycznie byliśmy jeszcze wielkimi smarkaczami. I nie o wiek tu chodzi ale tak ogólnie.  Specjalnej euforii  nie ma, bo ja jak  zwykle spędzę je w większości w jakiejś sezonowej pracy.  
W końcu jakoś trzeba przecież zarobić te parę groszy na swoje  wydatki, z których to nie trzeba się potem gęsto tłumaczyć i o których nikt nie musi wiedzieć. Zresztą nie byłam nauczona patrzeć na staruszków by mi się coś skapnęło.  
A że już w gimnazjum zarabiałam rozdawaniem ulotek, więc to dla mnie nie była żadna nowość. Ba nawet już sobie załatwiłam fuchę kelnerki w kawiarni znajomej  matuli. Zarobek co prawda to nie znowu z jakiejś górnej półki, ale ponoć z napiwków można wyciągnąć drugie tyle, jeśli nawet nie więcej. Ale jak to mówią, człowiek planuje a Bóg kreśli. Rodzice Vanessy no i oczywiście ona sama zaproponowali mi wyjazd z nimi nad morze. No chyba, że ja nie zechcę.  
Ja nie chcę? Kurdę! Jasne że chciałam! Chciałam jak cholera, ale dobrze wiedziałam, że staruszka mnie i tak nie puści. Już z nocowaniem u Vanessy było wielkie halo, i tłumaczenia, że  mamy do przerobienia tyle materiału i dlatego mam spać u niej na bank późno skończymy.  
A tu taki numer! Wyjazd na cały miesiąc. Zresztą na taki wyjazd matuli nie stać. Forsy  ledwo wystarczyło na kolonie dla małolata, to jest mojego młodszego brata,   a do ojca po forsę za żadne skarby nie pójdę. Niech się tam kindrzy z tą swoją pindą, dla której nas zostawił jak tylko zaszła z nim w ciążę.   Od tego czasu jak się wyprowadził nie widziałam się z nim ani razu. Po prostu nie chciałam go znać, czy nawet o nim słyszeć.  Nawet wniósł o to sprawę do sądu, że to niby matula utrudnia mu kontakt z córeczką. Ale nic nie wskórał bo powiedziałam - powiedziałam to raczej mało powiedziane, bo darłam się jak wariatka-   sędzinie, że matka nie ma z tym nic wspólnego bo to ja nie chcę się z nim spotykać, i takim razie niech mnie policja doprowadza siłą bo ja dobrowolnie się z nim nie spotkam.  Nie chcę go znać ani widywać i nikt ani żaden sąd mnie do tego nie zmusi. Więc jak już było do przewidzenia matula na wieść o ewentualnym moim wyjeździe wpadła w panikę. Że co? Że za młoda by sama jechać a poza tym brak funduszy.  
W końcu staruszkowie Vanessy wzięli sprawę w swoje ręce, usilnie przekonując matulę i kończyło się na tym, że jednak jadę. Miałam jeszcze potem trochę z nią jazdy, że postawiłam ją w niezręcznej sytuacji, nie mówiąc nic sama tylko podsyłając obcych ludzi. Ale jakość to przeżyłam, w końcu cel uświęca środki.      
     Bałtyk przywitał nas deszczem, i kłopotami z pokojem. Miałyśmy mieć pokój naprzeciw pokoju  staruszków Vanessy, ale ponoć nastąpiły jakieś błędy z rezerwacją, skutkiem czego,   na trzy dni dostałyśmy pokój dwa pietra wyżej.  Nigdy wcześniej nie byłam w takich hotelach więc nie powiem ale dla mnie był to mały szok.
Nasza „dwójeczka” była prawie taka jak połowa naszego mieszkania. Zaczynała się wąskim korytarzykiem z szafami po prawej stronie, a po lewej były dwie pary szklanych  drzwi. Pierwsze mocno zmatowane  to było WC, następne prowadziły, do wydzielonej od reszty pokoju już mniej matową przeszkloną ścianą, dużej łazienki, z olbrzymią  kabiną prysznicową, gdzie tak na dobrą sprawę mogłoby się pomieścić pewnie ze trzy osoby. I cholera żadnej intymności, prywatności bo przez te szklane ściany bo pokoju  widać było całą łazienkę.   No i sam pokój. Na wprost, przeszklona ściana z wyjściem na taras.  Po lewej stronie podwójne duże łóżko i wąska kanapka. Po prawej, stylowe biureczko z lustrem, krzesło, dwa fotele, a na ścianie naprzeciw łóżka  wielki czarny ekran telewizora.  
O ile mnie, na rozpakowanie i przygotowanie do kolacji  wystarczyło z pół godziny, bo moja walizeczka to jedna czwarta walizy Vanessy. To Vanessa już potrzebowała na to chyba z ponad godzinę i na swoje ciuchy zajęła prawie całą szafę. W końcu mogliśmy zejść na kolację.  
- Dziewczyny macie jakieś plany, na dalszą część wieczoru?-  Pod koniec kolacji padło pytanie matki Vanessy.
- Przestało padać więc może z Anką przejdziemy się na spacer.- Vanessa zapewne przewidywała co padnie dalej i z góry chciała uprzedzić jej propozycję.   Nie pomyliła się wcale bo matka ciągnęła temat dalej niczym niezrażona.  
- My też chcemy się przejść…… może pójdziemy razem? -I nie zważając na niezadowoloną  minę Vanessy, zaraz dodała.
- Zobaczymy co się pozmieniało, potem może jakieś lody lub deser?   -
- My z Anką nie jemy słodkiego,   więc deser odpada.- Chyba trochę za niegrzecznie odburknęła Vanessa.  
- Daj spokój dziewczynom!- Tu wtrącił się do rozmowy ojciec.  
- Młodość ma swoje prawa,   a i nam przyda się trochę samotności we dwoje. Idźcie dziewczyny i nami się nie przejmujcie.-  
Nie trzeba nam było tego dwa razy powtarzać. I by nie słuchać dalszego kazania matki, Vanessa zerwała się szybko z krzesła i pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.  
- Tylko nie wracajcie za………….. -  Reszty nie już nie usłyszałyśmy, byłyśmy  za drzwiami.  
-…. za późno! Kurdę! Ciągle mnie traktuje jakbym miała z dziesięć lat! - Dokończyła za matkę Vanessa
   Pierwsze co zaliczyłyśmy to oczywiście była plaża. Tyle że zimno od morza, mokry piasek, potworny hałas  wiatru  i fal. Nie byłyśmy na taką eskapadę przygotowane  więc uciekłyśmy czym prędzej. Na ulicach było pełno ludzi a z mijanych lokali dobiega głośna muzyka i co rusz wytaczały się z nich grupki młodych, rozbawionych a na bank i podpitych gości. I na taką właśnie grupę hałaśliwych, podchmielonych  facetów miałyśmy to nieszczęście się nadziać. No i jak było do przewidzenia zaczęły się ordynarne zaczepki, typu,   może się z nami napijecie, albo  pójdziemy razem na plażę pokażemy wam coś, czego pewnie jeszcze nie widziałyście. Próbowałyśmy na nie  reagować gdy nagle ten najbardziej z nich podpity chłopak chwycił mnie za ramiona i  przyparł do ściany. Leciało od niego piwskiem i ostrym potem i nagle poczułam jego łapsko miętoszące mi cycki.    
- Mała! Niezła  jesteś…..  może pofiglujemy? Dam ci taki orgazm jakiego……-  
Niestety nie dowiedziałam się jaki to orgazm miał być bo nie dokończył, zatoczył się odepchnięty przez Vanessę i zwijając się z bólu na chodniku trzymając za krocze, gdzie dostał potężnego kopniaka, wrzeszczał.
- Kurwaaaaa! Zabiję dziwkę! -
, Na ten widok reszta towarzystwa wy buchnęła śmiechem. Ale  chyba facet się cholernie wkurzył, bo jak tylko trochę ochłonął, doskoczył do Vanessy i niewiele brakowało a przyłożyłby jej solidnie, gdyby nie interwencja pozostałych. A  jeden z nich, przytrzymując agresywnego dupka, próbuje mu przemówić do rozumu. Sytuacja z horroru stawała się komiczna, bo on trzymał wyrywającego się do Vanessy gbura, a ja szarpałam się z nią, by ją powstrzymać od dalszych ataków.  
- Piotr! Uspokój się  i zostaw te małolaty w spokoju!-
- Kurwa! Zabiję dziwkę! Ta zdzira mnie kopnęła w jaja! Widziałeś to!?
- No chodź gnojku, dostaniesz jeszcze raz! Szarżowała z kolei Vanessa.-  No dalej chodź! A tak ci tego dzyndzelka pokiereszuję, że zostaniesz eunuchem do końca życia!  -  
Powiedzieć rozjuszonemu facetowi, że ma dzyndzelka?! To tak, jakby się prosić o niezłe kłopoty.  
- Puśćcie! Zabiję  kurwę!-  
- Uspokój się! Należało ci się! - Powiedział  trzymający, dyszącego z wściekłości byczka. A odwracając się do nas  - Małolaty zmywajcie się do mamusi!.- W końcu jednak udało mi się odciągnąć stamtąd Vanessę, ale i tak całą drogę do hotelu nie mogła się uspokoić i wyzywała na cały głos, że przechodzący obok ludzie patrzyli na nas z zaciekawieniem.
- Co to za cham!  Widziałaś!? I jeszcze mnie wyzwał od kurwy!-  
- Daj spokój, facet był kompletnie zalany! Niepotrzebnie tak ostro poszłaś, sama dałabym sobie radę. - Próbowałam  załagodzić sytuację, ale dostało mi się zaraz na odlew.  
- Cooooo? Jakiś pijany gnojek łapie cię za piczkę? A ja do kurwy nędzy,   miałam na to spokojnie patrzeć! I po co ja się durna, wtrącałam! Niechby cię nawet przerżnął na środku ulicy! -  
- O co ci chodzi? Złapał mnie tylko za cycki. Jasne,   jestem wdzięczna, bo mnie zapchało i  nie wiedziałam co robić!  
- A ten drugi typek wcale nie jest  lepszy…….”małolaty do mamy”. Ja pierdzielę,   ładnie się zaczyna. -
W końcu wylądowaliśmy w hotelu. Vanessa ciągle wariowała i  nie mogłam jej uspokoić. I od słowa do słowa doszło do kłótni, spojrzała na mnie wściekle i prawie mi wykrzyczała.
- Wiesz co Anka? Wal się! Ja mam to wszystko w dupie! Niech cię wali nawet kto chce, i jak dla mnie może to zrobić nawet na środku ulicy.- I wybiegła z hotelu. Minęła mała chwila zanim ochłonąłem i pobiegłam za nią, ale już jej nie było. Nie bardzo wiedziałam gdzie jej szukać więc poszłam do pokoju. - Przejdzie jej i wróci.- Pocieszałam się w myślach biorąc natrysk. Ona jednak nie wracała  -wróci, zaraz wróci, ona nie da sobie w kaszę dmuchać-  pocieszałam się przewracając z boku na bok.  
Obudził mnie szum wody, - I o co było tyle krzyku? Jednak wróciła. -  Przekręciłam się twarzą do okna owinęłam kołdrą i udaję że śpię. Światło w łazience zgasło, chyba była boso bo nie usłyszałam jak się zbliżyła i wskoczyła do łóżka.  
- Nie udawaj że śpisz stara krowo. I tak wiem że nie. - Szepcząc mi do ucha, wślizgnęła   się pod moja kołdrę. Zadrżałam gdy na swoich plecach poczułam jej mokre ciepłe ciało ale nie zareagowałam  
-Anka…. przepraszam. - Obróciła mnie do siebie,   jej usta znalazły się na moich a jej język przesunął się po moich zębach. A ja zamiast zacisnąć szczęki, co podpowiadał mi rozum,   ochoczo je rozchyliłam, wpuszczając go do środka, czego zażądało ode mnie moje ciało.   Jak by na to tylko czekała bo tej samej chwili była już na mnie, miażdżąc mi piersi swoimi a kolanem rozpychając moje uda, tak że nasze cipki w końcu się spotkały. Koszulka wysoko zadzierzgnięta pod szyją, majtki pętają kostki,   i  już wiedziałam. Wiedziałam, że już tego nie opanuje i żaden opór nie ma sensu.   Choć umysł nieśmiało się jeszcze bronił, to ciało rwało się do niej, być  jej a ona moją. Kołdry poduszki wylądowały na podłodze, za nimi poleciała również moja koszulka i majteczki. W końcu nasze rozpalone ciała mogły się poczuć całe. I wówczas wszystko się poplątało. Poplątały języki, dłonie i nogi. Usta wędrowały po całych ciałach, całowały i ssały, a języki lizały, sutki, brzuszek uda. A w końcu wedrzeć się do kwintesencji naszych kobiecości, by po chwili znów być razem i walcząc dziko z sobą, mieszać smaki naszych soków. I gdy byłyśmy tak splecione językami,   a jej piersi rozgniatały moje i jej udo ocierało się o moją waginę. To nagle Vanessa oderwała się ode mnie, uniosła się lekko i jej palce, dotąd delikatnie zabawiające się moją perełką, wtargnęły głęboko i  poczułam coś dziwnego. Coś czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam, nawet wtedy gdy sama z sobą to robiłam. Jej palce, zaczęły rozpychać się we mnie, ja zamiast zacisnąć uda, rozrzuciłam je szeroko i zapierając się stopami o pościel wyszłam im biodrami naprzeciw, nadziewając się na nie tak, jak tylko można było głęboko. A jeszcze ten jej lubieżny uśmieszek, zadowolony z siebie wyraz twarzy i te roześmiane oczy. I w końcu dopadło mnie drżenie w udach, mrowienie w podbrzuszu, i cudownie rozlewające się gorąco  i odpłynęłam. Opadłam bezwładnie, bez tchu, dysząc ciężko i nie mogąc wydusić z siebie słowa. Powrót do rzeczywistości był długi i rozczarowujący.  
- I co?- Wyszeptała mi do ucha.
- Oże kurwa! Chyba miałam orgazm.- Wyszeptałam z wysiłkiem.  
- Chyba? Jasne że tak, darłaś się przy tym jak diabli.  To jeszcze nigdy nie miałaś?- I ten jej zaciekawiony wzrok.
- Tak jak teraz to nie? Nikt mnie jeszcze tam nie dotykał.- Zdobyłam się na wyznanie.  
- Nikt? Żaden facet?...... Dziewica? Żałujesz - Całus w usta i lubieżny uśmieszek.
- Zaliczyłam dziewicę! -  
- Nie. Nie żałuję, było cudownie.- Wtuliłam się w nią.  
- Nie gadajmy o tym.- Uśmiechnęła się tylko i sama nie wiem kiedy zasnęłam z natrętną myślą - Czemu się na to wcześniej nie zdecydowałam.-  
  
Przez następne trzy dni, żadna z nas już nie wracała już do tamtego wieczoru. Plaża, słońce, kompletna laba. Ale na wieczorne, samotne wyjścia straciłyśmy nieco ochotę, co zaraz też wywołało pewna podejrzliwość u staruszków Vanessy. Szczególnie matka zarzucała nas ciągle pytaniami, dlaczego nigdzie nie wyjdziemy, tylko przesiadujemy w hotelu. W końcu od słowa do słowa, co nieco zdradziłyśmy. Oczywiście bez podawania  szczegółów, ot podpici faceci chcieli nas zaczepiać, Oczywiście o reszcie nocy  nie pisnęłyśmy ani słowa. Co natychmiast zostało odpowiednio skomentowane przez matkę Vanessy. Jaka to jest, ta dzisiejsza młodzież i takie tam podobne teksty. Na końcu stwierdziła, że na szczęście będziemy miały opiekę, bo jutro dojeżdża braciszek Vanessy. Mamy się od rana spakować, i jak tylko przygotują pokój na przeciwko nich, to możemy się przenieść. A w tym naszym zamieszka Jasiu. Vanessa zaraz zaoponowała, że to bez sensu, byśmy się znów pół dnia pakowały i potem znów rozpakowywały. Że ona nie chciałaby zajmować nie posprzątanego pokoju po kimś,. A tak oni będą mieli czysty pokój a nas ominie pakowanie i ponowne rozpakowywanie. Ojciec Vanessy stwierdził ze rzeczywiście byłoby to zupełnie bez sensu. Oczywiście w wywodu Vanessy, w domyśle było zupełnie co innego, bo wchodziła w grę ewentualna  kontrola ze strony staruszków , ale że  argumenty Vanessy okazały się na tyle celne, że w końcu postawiła na swoim.    
Znudzone smażeniem się na rozgrzanym jak patelni piachu, a tak naprawdę chcąc uwolnić się od natrętnych  pytań matki Vanessy i wskazywaniu nam przystojniaków  postanowiłyśmy przejść się wzdłuż plaży.  
- Przepraszam panie! Jest czerwona flaga, kąpiel zakazana! -
Co jest? Myślę, odwracamy się jak na komendę  w stronę skąd dochodził znajomy głos, a za nami kroczy  pogromca niedoszłego buhaja. Wtedy, raz, że było już ciemno,   a dwa burzliwy rozwój sytuacji  specjalnie nie zdążyłam mu się przyjrzeć. Za to dziś widać, że facet całkiem całkiem, a w tym stroju ratownika wyglądał nooo, powiedzmy, że bosko. Tak na oko,   jakieś dwadzieścia, dwadzieścia dwa, trzy lata,  i jakieś sto osiemdziesiąt wzrostu. Wysportowany ale żaden tam jakiś kark z siłowni.    
- Kurdę Anka! Niedoszły amator kwaśnych jabłuszek się napatoczył! -  
A widząc jego zdziwioną minę, widać że nie bardzo kapuję o co jej chodzi dodaje.  
-  No to taki  starszy pan, który nagabuje  małolaty! -  
Kładąc  akcent na to “małolaty”. Ciacho  miało chyba  poczucie humoru, bo uśmiechnąwszy  się szerzej, z punktu podchwycił jej kpiarski ton.
- Ok, jestem Adam,   i też pewnie małolat. No może  nie taki jak wy , ale niezbyt dużo starszy. A za to z kumplem to   przepraszam.  Dupek, fakt, jak za dużo wypiję to mu trochę odbija. To się więcej nie powtórzy! -
- Na bank nie powtórzy, bo następnym razem zadzwonię na policję i oskarżę o próbę gwałtu. Zresztą mam nadzieję, że się więcej nie spotkamy. -
- Czemu? Dziewczyny? To ja was chciałem przeprosić za to całe zajście i w ramach przeprosin na jakąś kawę, piwko, a wy mnie tak zaraz z punktu? . -
Już chciałam się wtrącić , ale przystojniak ciągnął dalej nie dopuszczając nikogo  do słowa.  
- Okej,  o dziewiętnastej  koło latarni morskiej. Aaaaa….. a wam jak na imię? Tobie już wiem , Anka a tobie?- Spojrzał pytająco na Vanessę. - Dobra nie ważne, potem! - I pobiegł w stronę wieżyczki ratowników.  
- Widziałaś go? Ma tupet! ……….. Ale ciacho z niego niczego sobie. Gdyby nie Krzysztof……. no facet niczego sobie. Ale i tak by chyba wielkie gówno z tego było. -  
- Z tego ze zdradziłabyś Krzyśka? -




- Głupia czy ślepa, a może o drogę pyta? Naprawdę nie widziałaś? Facet pożera cię wzrokiem, do ciebie tylko gada, a mnie jakby tu w ogóle nie było a ty mi tu pierdzielisz  że on ze mną.  Nie widziałaś? On prawie nawet na mnie nie spojrzał! -  
- I poczułaś się zawiedziona?-  
- Zostaw ten twój sarkazm w hotelu. Jasne że tak.-  
- A Krzysiu?  
- Krzysiu, Krzysiu! Myślisz ze on się za innymi laskami nie ogląda?  Ogląda, ogląda nawet przy mnie, dobrze to widzę. Nie powiesz mi ze nie widzisz jak ślepi za tobą, i najchętniej by cię przeleciał nawet w mojej obecności.  To ja udaję że tego nie widzę. -
- Chcesz powiedzieć że nie jesteś zazdrosna? -  
- Jest jak jest. On jest wspaniałym kochankiem ale nigdy nie będzie dobrym partnerem. Sama wiesz ze w łóżku nawet ja a jestem świetna. Co?…. może nie? Nie powiesz mi chyba, że ci się nie podobało. -  
- Nie rzekłam na to słowa. Małpa dobrze wiedziała, że się podobało i to nawet bardzo podobało. Nie rozumiem tylko   po co do tego wraca.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Ale jak koniec

    Dlaczego koniec? Jak dla mnie relacja dziewczyn ma największy potencjał i szkoda go zostawić. Trzymam kciuki aby historia potoczyła się ze dziewczyny zostaną parą!

    24 paź 2022

  • Użytkownik Niepozorny

    @abigail strasznie ciężko się to czyta, bo nie dbasz o przecinki, można rzec, że żywisz się nimi, tyle ich brakuje...
    Nie dbasz też, o to czy stawiasz 1, czy 2 spacje, w kilku miejscach, niepotrzebnie stosujesz zmiękczenia: -ą, -ę, w miejscach, gdzie wydają się zbędne i sprawia to wrażenie, że odnoszą się do innej osoby...
    Szkoda, bo fabuła ma potencjał, który blaknie przy tych usterkach...
    łapa w górę, na zachętę

    20 paź 2022

  • Użytkownik abigail

    @Niepozorny :) postaram się wolniej pisać niż myśleć

    21 paź 2022