Gabinet urządzono luksusowo, ściany były pomalowane na ciemnozielony kolor. Pod oknem stało dębowe biurko.
Hugo podszedł do Agnes i zaczął ją obmacywać. Kobieta go spoliczkowała.
— Ty zboczeńcu, łapy precz ode mnie!
— Nie uwierzę, że ci się nie podobało, bo twoje poprzedniczki błagały o więcej.
— Ja taka nie jestem.
— Akurat. Widziałem, jak ci się podobało — szepnął jej do ucha.
Mężczyzna nie dawał za wygraną. Wsadził kobiecie dłoń w dekolt i masował pierś. Agnes kopnęła go w krocze tak mocno, że ten z bólu jęknął i zgiął się w pół. Kobieta rzuciła się do drzwi. Otworzyła je nożem do kopert i wybiegła, nie oglądając się za siebie. Hugo ruszył za nią, a na twarzy malował się grymas nienawiści.
— Agnes, gdzie jesteś? Wyjdź, bo i tak nie uciekniesz.
Nie czekając na windę, zbiegła po schodach. Zdyszana dotarła na parter, po czym schowała się w rejestracji pod ladą. Serce waliło jej, jak oszalałe. Dłonią zakryła usta, żeby nie zdradzić swojej obecności. Nie wiedziała, że odbija się w lustrze. Hugo wszedł do środka i od razu zajrzał pod ladę.
— Tutaj się schowałaś.
Złapał ją za włosy, wyciągając z ukrycia. Ciągnął po podłodze jak worek z kartoflami. Agnes udało się wyrwać i na czworakach zaczęła uciekać, ale ją dopadł i okładał pięściami po głowie. Potem zacisnął dłonie na gardle i robił to tak długo, aż przestała się ruszać
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.