Siedlisko cz.IV
"Wieczór Arka"
Zostawił Mariolę pod jej blokiem, miała coś w sobie i dobrze wiedział, że była typem kobiety które go podniecały. Spojrzał gdy odchodziła jeszcze raz na jej dużą pupę, opiętą jeansami. Zauważyła to, ciekawe co o nim myśli? -Zastanawiał się będąc po jej wrażeniem -Jechał w południe na spotkanie z kobietą która miała być w sumie jego pracodawcą przez jakiś czas, a wracał jakby z randki. Czuł w sobie tą adrenalinę, szybsze krążenie krwi, krótszy oddech. Do tej pory mimo, że z żoną mu się nie układało pozostawał jej wierny. Widział często spojrzenia innych kobiet na sobie, upewniało go to, że mimo przekroczonej trzydziestki nadal podoba się młodszym jak i rówieśniczką. Uważał jednak, że jak coś się zaczyna, to trzeba być tego świadomym i wykonywać zadanie dobrze. Miał na myśli swoje małżeństwo, którego owocem był pięcioletni syn.
Jego żona Dominika nie była specjalnie mądra, specjalnie śliczna, ale miała coś w sobie co powodowało, że zwrócił na nią uwagę. Poznał ją w zakładzie fryzjerskim w którym pracowała, a on był klientem. Brunetka z pasemkami jaśniejszych włosów, o kształtnych piersiach i ładnej figurze, w wyglądzie można doszukiwać się wad, ideałem nie była, ale kto jest? Od słowa do słowa, od kawy do kawy, stali się parą, by po roku się zaręczyć, a po kilku miesiącach pobrać. Z biegiem czasu wyszło na jaw, że imponowało jej to iż Arek zajmował wysokie stanowisko w firmie z branży bankowej. Pandemia i cięcia spowodowały, że stracił pracę. Dokładnie to był postawiony przed nim wybór, albo odejdzie sam z odprawą, albo pracuje i zostanie zwolniony. Kontakty z szefostwem posiadał dobre więc miał wybór. Odprawa pozwoliła na zakup narzędzi oraz na kilka miesięcy aby nie martwić się o pieniądze. Układ wydawał się idealny w ogólnoświatowej sytuacji. Jednak nie przewidział, że Dominice bardziej zależało na mężu który był menagerem, a nie złota rączką. Skąd to się u niego wzięło. Nauczył się wszystkiego od taty i wujka którzy pracowali razem na budowach, wykroczeniach, remontach domów, gdy tylko mógł chodził z nimi aby coś zarobić dla siebie. Wszyscy twierdzili, że umie zarobić i szanuje pieniądze, stąd namowy mamy aby poszedł na bankowość. Gdy po ślubie kupili mieszkanie starał się wszystko zrobić sam, czego nie umiał to się dowiedział, tata wujek też mu pomogli. Teraz wiedział, że ta dorywcza praca była bardziej przydatna niż te studia. Dominika jednak wolała gdy chodził w garniturze niż w jeansach i koszuli w kratę. Nie pomagało to, ze wyglądał jak super przystojniak z katalogu najdroższych marek narzędzi, albo telewizyjnej reklamy marketu budowlanego. Tego dnia też po powrocie do domu zobaczył jednego z prowodyrów całego zamieszania i osobę która działała na niego jak płachta na byka. Przyjechała w odwiedziny szwagierka. Od progu usłyszał jej głos. Może by ją jeszcze zniósł, ale Dominika zapatrzona była w nią jak w obrazek, co powiedziała to było święte. Przywitał się zdawkowym... -Cześć. -Takie samo też usłyszał. -Magda ma do Ciebie sprawę, potrzebuje od Ciebie paru rzeczy. -Powiedziała jego żona. Rozejrzał się po mieszkaniu, a gdy zapytał o syna usłyszał, że babcia zabrała go na lody. Sytuacja zaczęła się klarować. -To co szwagier pogadamy? - Powiedziała lekceważącym tonem jego szwagierka. Odpowiedział od razu. -Nie widzę problemu, ale musisz poczekać najpierw wezmę prysznic.
Wszedł do łazienki zamykając za sobą drzwi. Pół ściany od zlewu w górę było pokryte lustrem, dokładnie widział swoja cała sylwetkę. Napiął mięśnie, brzuch ukazał kilka mięśni jeden nad drugim, po obu stronach linii przebiegającej pionowo od pępka. Kilkanaście lat siłowni dało efekty, uśmiechnął się sam do siebie, stał teraz nagi. -Trzeba cię ogolić. -powiedział do siebie przesuwając swojego penisa na bok, odsłaniając jadra. Nie uważał tego za jakieś zniewieścienie, to co że pracował jako tak zwany majster. Nie oznaczało, że nie może iść do kosmetyczki, do dobrego fryzjera, zadbać o siebie, a wizerunek jaki to dawało zwracało uwagę kobiet, bardziej niż gdyby miał na sobie najdroższy garnitur. Nie szukał tego w nich, ale lubił być atrakcyjnym, a praca, rodzina nie zwalniały go z tego, że nie musiał już o siebie dbać. Po skończonym goleniu i wytarciu ciała nasmarował się balsamem który tylko on używa, do zarostu olejek, włosy przeczesane szczotką, same się układały, wystarczyło je czasami przeczesać palcami. -Kurwa zapomniałem ubrań wziąć ze sobą. -Zaklął pod nosem i stwierdził, że prześlizgnie się do sypialni w samym ręczniku, nie słyszał aby teściowa już wróciła więc nie będzie rodził zgorszenia wśród rodziny żony. Dwie kobiety bez zmian siedziały w salonie, dobrze je słyszał.
-Przyjdziesz wreszcie? -Zaraz przyjdę. - Odpowiedział na wołanie żony. -Już nie rznij z siebie takiego elegancika. - dodała jej siostra. -Normalna żona by jakoś zareagowała, ja was załatwię. -Pomyślał sobie i wszedł do salonu w samym ręczniku. -To co jest takie ważne, że nie może poczekać? - Stanął przed nimi, siedzącymi na kanapie, opierając się o krzesełko, założył ręce na piersi powodując napięcie mięśni ramion. Utrzymanie wygodnej pozycji i stabilności, spowodowało mimowolne napięcie mięśni brzucha, którym lekko pomógł. Zatkało je, a szwagierka przełknęła ślinę, Dominika zrobiła się czerwona. -No słucham, faceta w ręczniku nie widziałaś? -Doskonale wiedział, że jej mąż odbiega znacznie od niego wyglądem, łysiejący znacznie chudszy, taki patyczak, typowy pantofel, być może Dominika wzorowała się na tym. Jej siostra trzymała swojego na smyczy i też próbowała tego z nim. Niestety dla niej, Arek był zbyt charakterny żeby sobie na to pozwolić.
-Idź się ubierz. -Słychać było zmieszanie w głosie Dominiki. - Szedłem to mnie wołałyście, nie jestem na wasze każde zawołanie, mówcie szybciej o co chodzi. -Powiedział stanowczym tonem. Magda, szwagierka jakby doszła do siebie. - Wiesz szwagier chciałabym wyremontować łazienkę, pomyślałam, że dam Ci zarobić, a co do ceny to na pewno się dogadamy. Krzysiek ma za tydzień dwa tygodnie urlopu to by Ci pomógł. - Nie chciał brać od niej żadnej pracy, nie potrzebował jej. Pomyślał o Marioli, doszło do niego, że na niej też musiał robić takie wrażenie, czuł jakby dostał skrzydeł. Wiedział, że to on rozdaje karty w tej rozmowie. -Szwagierka no niestety na dogadamy się to dzisiaj nic nie załatwisz, jakąś zniżkę mogę Ci dać ale bez przesady. - Uśmiechnął się odsłaniając białe zęby. Jego największym życiowym sukcesem było posiadanie wspaniałego syna i że rzucił palenie półtora roku temu. Jednym jak i drugim lubił się chwalić. -W dodatku może lepiej poszukaj kogoś innego jeśli zależy Ci na czasie, bo ja przez najbliższe dwa, a może trzy miesiące jestem zajęty. -Jedna jak i druga była zaskoczona jego odpowiedzią. -Magda pomyślała o Tobie, żebyś mógł zarobić, a ty jesteś taki chamski, z Tobą to jest zawsze taka gadka! -Wybuchła złością Dominika. Arek powiedział z miną niewiniątka, jakby nie wiedząc o co jej chodzi. -Czemu na mnie się złościsz, przecież nic złego nie zrobiłem. -Jego ton był spokojny wiedział, że taka jego postawa doprowadza ją do wściekłości. Odpowiadał spokojem i stonowaniem na jej zaczepki słowne i złość. Bawiąc się jej niemocą gdy próbowała go sprowokować. Każdy taki jeden wybryk był powodem do tego aby dobić gwóźdź do wieka trumny zwanej rozwodem. Wiedział już teraz wszystko. To Dominika pewnie zaproponowała siostrze, żeby wyszła z taką propozycją. Teraz gdy odmówił, jest jej głupio i się wścieka, albo jedna i druga tak sobie wymyśliły. Jak ma z nią wytrzymać skoro uważa, że potrzebuje aby załatwiała mu pracę, jak nisko go musi cenić. Otworzyły się drzwi wejściowe, wyszedł do przedpokoju. -Dzień dobry. -Przywitał się z teściową i przytargał dłonią głowę syna. -Tata się przebierze i jedziemy na basen. -Malec się ucieszył i pobiegł szukać okularów do pływania. Zajrzał jeszcze nachylając przez drzwi do salonu. - Tobie nie proponuje, masz gości.
Kilkanaście minut i byli naszykowani. Schodząc po schodach zabrał małego na ręce, nie chciał żeby słyszał wrzaski Dominiki po ich wyjściu. Słychać było ją na klatce schodowej, przyśpieszyli kroku. Obiecał sobie, że raz w tygodniu będzie z synem spędzał cały dzień, przeczuwał do czego prowadzi i jak się może skończyć jego małżeństwo gdy któremuś skończą się już argumenty aby być ze sobą. Wyszli z basenu po dwudziestej pierwszej niemal jako ostatni. Wracając do domu zatrzymali się jeszcze aby wspólnie zjeść zapiekankę i posiedzieć przy butelce soku na murku tuz obok budki serwującej fast foodowe jedzenie.
Położył syna spać, widział jak kręci się Dominika jeszcze po mieszkaniu już w szlafroku. Nie zostawiła syna samego, porozmawiała, przytuliła do snu. Złą matka nie była, ale jako zona nie spisywała się w swojej roli. Być może to charaktery, może znudzenie się sobą, no przestali do siebie pasować.
-Skąd ta twoja złość, że nie chciałem tej łazienki robić? - Stanęła w salonie odwróciła w jego stronę. Mówiła szeptem, aby pozwolić synowi zasnąć spokojnie. -Gdy ja chcę żebyś coś zrobił to jest problem! - Zapytaj się najpierw mnie czy mogę to zrobić. - Starał się być grzeczny w swoich słowach. -Ostatnio stałeś się nieznośny, odkąd zmieniłeś pracę jesteś nie do zniesienia. -Co zmieniło się w moim zachowaniu, nic, to ty zmieniłaś się od kiedy ją zmieniłem, tak jakbyś wolała mnie jako menagera niż gdybym nie zajmował się remontami. - Bo wolałam, wychodziłam za kogoś innego, nie za parobka. -Tego było już za wiele. Nie wytrzymał. -Tak? Ty też w paryskim salonie nie pracujesz, jeśli Ci się nie podoba jak zarabiam i jaki jestem to szukaj adwokata i kończmy ten cyrk. -Chyba tak powinnam zrobić! -Wyszła z salonu zamykając za sobą drzwi do sypialni. Wiedział, że kolejna noc jest przespana samotnie w salonie, ale nawet by nie chciał się z nią teraz kłaść.
5 komentarzy
Maxel
Myślałem, ze uda mi się wstawić kolejna część dzisiaj, rozpisałem się. Dziś nic z tego, najszybciej w poniedziałek.
Czekający
@Maxel Dawno Cię nie było, a pozostawione opowiadanie ciągle czeka...
eksperymentujacy
@maxel - nie tłumacz się - mistrzowsko napisany rys psychologiczny głównego bohatera. To znacznie ciekawsze od natychmiastowego „chwycił ją, wyciągnął kutasa i wjechał w mokrą cipkę”
Czekam na ciąg dalszy !
Gaba
👍👏
TakiJeden
Powtórzę mój wpis po poprzednim odcinku, że ilość nie zawsze oznacza jakość. A taki zwarty, krótszy tekst i do tego dobrze napisany, pozwala łatwiej ogarnąć relacje pomiędzy bohaterami, ich charakter i inne aspekty.
Tak więc nie masz powodów się tłumaczyć, ale raczej powinieneś odczuwać zadowolenie z dobrego odbioru tego interesującego opowiadania.
P.S. Bohater opowiadania wraz z tatą i wujkiem pracowali, jak sądzę, na "wykończeniach", a nie na "wykroczeniach".
Maxel
@TakiJeden dokładnie tak, błąd poprawienia literówki za pomocą słownika.
Maxel
Kolejne, krótsze. Musze się wytłumaczyć, zależy mi na odpowiednim postrzeganiu sytuacji, zrozumieniu bohaterów. Dlatego opis ich oraz ich otoczenia zajął sporo miejsca.