Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Rytuał_AB

Andrew Boock

Rytuał

     Pod kołami zatrzymującego się samochodu zazgrzytał piasek. Kierowca zerknął w lusterko wsteczne na nastolatkę, która leżała na tylnym siedzeniu. Parciany worek naciągnięty na głowę w miejscu nosa poruszał się przy każdym nerwowym wdechu. Przestała już walczyć z więzami, które zostały ciasno zaciśnięte na nadgarstkach. Dziewczyna miała na sobie białą, obcisłą koszulkę podkreślającą jej drobne piersi oraz spódniczkę sięgającą do połowy ud. Długie nogi zdobiły szare zakolanówki wraz z lekkimi trampkami. Kierowca wziął głęboki oddech nerwowo ściskając kierownicę. Skinął na towarzysza, który po chwili zawahania się wysiadł z samochodu.
     Ostatnia noc kwietnia była wyjątkowo chłodna co powodowało tworzenie się mgły. Dziwnej mgły, która unosiła się metr nad powierzchnią ziemi. Mleczna gęstwina nadawała podupadłemu kamiennemu kościołowi klimat z filmów grozy. Drewniany dach budowli był zapadnięty, a strzelista dzwonnica górowała złowieszczo na pustkowiu wśród pól i lasów.
     Mężczyźni wyciągnęli dziewczynę z samochodu na chłodne powietrze. Chwycili ją pewnie za ramiona i zmierzali w stronę runi. Kierowca wpatrywał się w przestrzeń przed sobą, z której nagle wyłoniła się zakapturzona postać w długiej czarnej szacie. Oboje zatrzymali się wpatrując się w przybysza, a z ich ust zaczęła wydobywać się para.
     - Przyprowadzaliście ją - powiedziała szorstkim szeptem zakapturzona postać napawając mężczyzn strachem. - Dobrze - dodał, a kaptur skrywający twarz przybysza poruszył się mierząc dziewczynę. - Idealnie.
     Dziewczyna zakwiliła słysząc ton głosu nieznajomego.
     - Spokojnie moje dziecko - łagodne słowa spłynęły z jego ust jak uspokajająca melodia. - Zdejmijcie to. - dodał szorstko w stronę oprawców.
     Mężczyzna, który prowadził samochód, energicznym ruchem ściągnął parciany worek z głowy nastolatki ukazując jej rozczochrane blond włosy i zapłakane niebiesko-zielone oczy. Usta wypełniał materiałowy knebel dławiący jej kwilenie. Wpatrywała się przestraszona w zakapturzoną postać, która wyciągnęła w jej stronę dłoń. Wskazujący palec wydawał się kością ubraną w skórę o żółtawym odcieniu pokrytą brązowymi plamami. Knykieć dotknął delikatnego czoła dziewczyny, która zwiotczała przestając szlochać. Zapłakane źrenice stały się wielkimi czarnymi spodkami. Dłonie, ciasno związane sznurem, opadły wzdłuż ciała.
     - Wyjmij to - rozkazał szorstkim głosem zakapturzony.
     Jeden z mężczyzn w kominiarce usunął knebel z ust dziewczyny. Nastolatka nie próbowała krzyczeć tylko wpatrywała się tępo w twarz skrywającą się w ciemnej otchłani kaptura. Wprowadzona w trans była jak marionetka. Dostarczyciele puścili ramiona patrząc przestraszonym wzrokiem na siebie. Obaj jednocześnie odwrócili się oddalając przyspieszonym krokiem w stronę samochodu, który w ułamku sekundy odjechał wyrzucając piasek spod kół.
     - Chodź moje dziecko - powiedziała zakapturzona postać łagodnym głosem. Odwróciła się składając sękate dłonie w szerokich rękawach szaty. Zaczęła podążać w stronę kamiennych ruin wchodząc głębiej w gęstą mgłę. Dziewczyna z otępiałym wzrokiem podążyła za nim.
     Przeszli za budynek, gdzie znajdował się cmentarz, który wyglądał jeszcze bardziej zaniedbanie niż kościół. W tym miejscu mgła opadała niemal do kostek, a stare pokruszone nagrobne płyty pokryte zielonkawym mchem wyłaniały się z mlecznego całunu pokrywającego ziemię. Pomniki niegdyś wspaniałych aniołów tworzyły karykaturalne postacie pozbawione skrzydeł lub kończyn. Wpatrywały się białymi marmurowymi oczami na scenę, która miała miejsce na poświęconej ziemi.
     Zakapturzona postać zatrzymała się i zapraszającym gestem wskazała pentagram ułożony z ludzkich kości wydobytych z rozkopanych grobów. W powietrzu unosił się zapach świeżej ziemi oraz lekka nuta zgnilizny. Na niektórych kościach były jeszcze skrawki przegniłych ubrań. Przy każdym ramieniu diabelskiej rozgwiazdy stała osoba ubrana w czarną szatę, a w centrum pentagramu z ziemi wystawał rzeźbiony fallus.
     Nastolatka wpatrywała się w idealne kształty podkreślające szeroką główkę penisa. Każda żyła była pieczołowicie uwypuklona i wypolerowana. Potężna męskość została wykonana z śnieżnobiałej kości, która niemal przypominała porcelanę. Dłonie dziewczyny nagle chwyciły za skraj koszulki zsuwając ją z młodego ciała, które pokryło się gęsią skórką. Kaptury zgromadzonych postaci skierowały się na bladą skórę drobnych piersi z sterczącymi różowymi brodawkami. Spódniczka opadła na ziemię rozwiewając gęstą mgłę wokół kostek. Nastolatka stała w samej bieliźnie przed zgromadzeniem, które zachwycało się jej młodym nieskalanym ciałem. Smukłe dłonie zsunęły majtki ukazując łono uproszone złocistymi włoskami. Źrenice wielkie jak spodki wpatrywały się z pożądaniem w wypolerowanego fallusa.
     Dziewczyna skierowała swoje kroki ku pentagramowi, a spod kapturów zaczęła wydobywać się rytualne pomruki układające się w niezrozumiałą pieśń:
               Belum osas grimsal
               Bagda ritzas
               Pegveir
               Lazoz imnrut,
               Zecke-remus
               Yoth!
Postacie zaczęły kołysać się mrucząc pieśń, która niosła się echem po opuszczonym cmentarzu. Nastolatka z utkwionym wzrokiem w magicznym kościstym fallusie weszła na środek pentagramu. Chłodny wiatr wzmógł się rozwiewając gęstą mgłę i ukazując rozkopane groby, na których płytach widniały nieczytelne znaki układające się w słowa dawno zapomnianego języka. Dziewczyna stanęła w rozkroku nad białym trzonem. Nagle postacie zrzuciły swoje szaty ukazując nagie ciała w świetle pełni księżyca. Wszystkie były kobietami z krągłymi piersiami i nienaganną figurą. Zgrabne biodra kołysały się, a smukłe dłonie zaczęły muskać ponętne ciała. Przesuwały się po krągłościach znikając między nogami. Z ust wydobywała się bezustannie niezrozumiała melodia, która nabrała erotycznego wydźwięku.
     Zakapturzona postać jak nocna zmora obchodziła pentagram przyglądając się młodej nastolatce, która opuszczała swoje biodra rozchylając różowe wargi złocistego łona. Nadziała się na białą falliczną kość z głośnym jękiem. Głosy tańczących kobiet wezbrały na sile wypełniając nocne powietrze. Postać wpatrywała się w biały trzon po którym spływała dziewicza krew. Nastolatka podparła się dłońmi o ziemię i zaczęła poruszać się wzdłuż trzonu sterczącego z ziemi.
     Powietrze zaczęło gęstnieć, a światło księżyca padało na tańczące ponętne ciała kobiet. Zakapturzona postać obchodziła pentagram wkoło nie spuszczając wzroku z nastolatki, na której twarzy rysowało się błogie uczucie spełnienia. Źrenice wpatrywały się w rozgwieżdżone niebo, a z ust wraz z pojękiwaniem wydobywała się para. Nagle w kościstej dłoni zakapturzonej postaci pojawił się zagięty sztylet, którego ostrze było wykonane z prastarego kamienia, a rękojeść spleciona z ludzkich włosów. Zatrzymał się za plecami rudowłosej piękności, która poruszała biodrami, a dłonie błądziły pieszcząc ciało. Postać przyłożyła sztylet do gardła kobiety i jednym pociągnięciem otworzyła głęboką ranę, z której krew trysnęła na kopulującą nastolatkę. Gęsty szkarłatny płyn spłynął po krągłych piersiach kobiety piękności, a smukłe dłonie rozmazywały go na bladej skórze. Po chwili upadła wydając z siebie ostatnie tchnienie wraz z rozkoszną melodią dawno zapomnianego języka. Nocna zmora w kapturze w tym czasie stanęła za kolejną ofiarą czyniąc ten sam ruch kamiennym ostrzem. Krew znów trysnęła na nastolatkę, która nie przerywała sowich ruchów. Posuwała się wzdłuż fallusa niemal zagłębiając go całego w swoim ciele. Kobieta z poderżniętym gardłem padła przy ramieniu pentagramu wpatrując się martwymi oczami w rozgwieżdżone niebo z błogim uśmiechem na twarzy.
     Kolejna ofiara również oddała swoje życie dodając jeszcze więcej czerwonej posoki zalewając młode ciało nastolatki. Blond włosy zlepione były gęstą krwią, która parowała od gorącego ciała. Dziewczyna przyspieszyła ruchy biodrami ściskając w dłoniach mech, który pod wpływem siły zmienił się w zielonkawą breję. Ostatnia kobieta upadła wydobywając z siebie tchnienie życia.
     Zakapturzona postać górowała nad pentagramem wpatrując się w czarną otchłań, która wypełniła całe oczy młodej kobiety. Kapłan rozłożył dłonie, a spod kaptura wydobyły się gardłowe słowa:
     - Ph'nglui mglw'nafb Baal!

3 komentarze

 
  • darek

    sorry, co to są "sowie ruchy"?

    17 sty 2022

  • darek

    Co to są "sowie oczy"?

    17 sty 2022

  • kitu

    Fajna bajeczka,aczkolwiek koszmarna,i oby nie śniła się czytającym..Ogolnie temat dobry,ale tragicznie poprowadzony i niepotrzebnie skrocony..Jako dalszy ciąg widziałbym dalszy los bohaterki,ale bez rozlewu krwi..Narazie w takiej formie nie do przyjęcia,taki horror.

    16 sty 2022