Tego wieczora na pierwszym piętrze prawie się wyludniło. Prawie — bo oprócz jego pokoju zajęta była tylko dwójka po prawej stronie. Portugalska parka od kilku dni zachowywała się względnie cicho, nie licząc late night tv, i rozmów przez Skype.
Wiatr także jakby się uspokoił i w tym nieco staromodnym hoteliku górującym nad angielskim miasteczkiem, gdzieś na południu Królestwa, panowała chwilowo cisza, co jeszcze bardziej potęgowało surrealizm tych scen... Była jesień 2006.
Położył się na łóżku, chwilę słuchał radia, światło małej lampy rzucało stały cień. Wichura po chwili przerwy znowu powróciła. Mimo tego przysnął na moment, ale pojawił się nowy narastający dźwięk, i był to nie tylko szarpiący starymi ramami okiennymi południowy wicher zwany gale. Głos, dźwięki, odgłosy narastały z korytarza, ale były także wokół...słyszał je i z zewnątrz także, konkurowały z wściekłym, ale nierównomiernym poświstem żywiołu, jakby okrążały, obiegały stary budynek.
Podniósł się na łóżku, chwilę nasłuchiwał-wyodrębnił ze dwa osobne dźwięki, dochodzące właśnie z pokoju obok, ściany prawie nic nie tłumiły. Uchylił leciutko bardzo ciężkie, masywne drzwi i nasłuchiwał chwilę: znajome, wyraźne, rytmiczne "klaskania" ciała o drugie nagie ciało, ten cudowny dźwięk...potem odgłosy klapsów wymierzonych pewnie w tyłeczek dziewczyny, i jej głos, gdy szczytowała: aj aj, aj aj aj !!
A dopiero się rozkręcali... Klaskanie, klapanie stało się głośniejsze, trzymali rytm, ona jęczała, wyła już prawie, głośno, sugestywnie, swobodnie...nie ściszała głosu, zatracała się w nadchodzącej fali orgazmu. Te ostre dźwięki seksu jednocześnie go drażniły i nakręcały : oddzieleni byli tylko i aż zasłoną grubych, drewnianych drzwi swego pokoju, ale akustyka wręcz doskonała... czy byli tego świadomi, tak ostentacyjnie celebrując dodatek portugalskiego pieprzu do angielskiej "eleven o`clock?"
(Gdy spotykał ich na korytarzu, dziewczyna zawsze miała obojętną minę za to twarz jej faceta promieniowała dumą )
Welcome back w Teatrze Dżwięku - mruknął do siebie, założył bluzę, poprawił wygodne spodnie z dresu i zdecydował się opuścić pokój. Zamknął drugie drzwi dzielące dwa korytarze, wszedł na chwilę do kabiny prysznicowej, przemył twarz i po chwili schodził już po wąskich, jak na starym promie, schodach w dół, do recepcji. Na parterze zaspany Egipcjanin powitał go z naburmuszoną miną- o tej porze nie spodziewali się żadnych nowych gości, ale musiał trwać na stanowisku.
Wyszedł przed hotel, kucnął na schodkach i chwilę kontemplował wygwieżdżone niebo, hotelowy szyld i fasady budynków po drugiej stronie ulicy. Było dosyć ciepło, wizja ” europejskiej” zimy odsunęła się gdzieś na skraj jego pamięci. Po chwili z powrotem wszedł do hallu, a mężczyzna w recepcji zmierzył go kolejnym ,
niezadowolonym spojrzeniem — o tej porze do komputera, człowieku? A co Cię to obchodzi, arabski bracie-pomyślał.
Siadł na krzesełku przed wnęką ścienną — ten pecet pewnie był tak specjalnie skonfigurowany, iż po 15 minutach prawie zawsze się zawieszał, by goście za długo nie korzystali z internetu. Stukał w klawisze kilka minut, ale narastająca senność zachęciła go do powrotu na górę. Jego kroki zadudniły kolejny raz po starych, wysokich schodach, tu naprawdę było jak na promie...wrażenie potęgowały białe ściany i zupełny brak okien na korytarzach. Wszedł znowu na chwilę do łazienki, rejestrując, iż szampon do włosów, który tu wczoraj zostawił ulotnił się bez śladu.
Chwilę przyglądał się jak dziewczyna o azjatyckich rysach zamyka drzwi pokoju i rozsiewając chmurę woni kosmetyku, szczebiocze po rosyjsku przez komórkę, po czym znika w drugim końcu korytarza. I wtedy usłyszał nowe odgłosy z dołu — lekki zgrzyt szklanych drzwi wejściowych, kilka urywanych słów, potem kroki po schodach na pierwsze piętro...nie było to zwykłe męskie, ciężkie tupanie, a delikatne kroczki kobiecych nóżek, stawiających kropkę nad „i” z każdym stopniem — szpilki albo pantofelki. Wstrzymał oddech i odczekał chwilę.
Poprzez deseczki w drzwiach mignęła mu kolejna, wysoka tym razem postać w płaszczu...i zaraz potem dźwięk otwieranej następnej kabiny prysznicowej. Wyszedł z łazienki, kierując się do drugiego, wewnętrznego korytarza i swego pokoju-powstrzymał pragnienie, by przystanąć przy drugiej łazience i zobaczyć jej twarz.
Był już na „swoim korytarzu”, ale teraz było cicho. Z dziewiętnastki sączyła się nastrojowa muzyka, przerywana trzaskami jak z cb radia na pełnomorskim statku.
Otworzył powoli drzwi do swego pokoju i delikatnie je przytrzymałby nie stuknęły. Zaraz potem opadł na swoje łóżko-była 23.15 i planował wkrótce odpłynąć w objęcia głębokiego snu. Lecz usłyszał energiczne zamykanie drzwi łazienki, potem zbliżające się kroki... Najpierw zdecydowane, potem niepewne-zatrzymała się na wewnętrznym korytarzyku. Podniósł się, podszedł do okna, odsłonił firankę i na chwilę oparł czoło na chłodnej szybie. A 500 metrów niżej pod fioletowym prawie niebem przelewało się i kotłowało burosine Morze.
Usłyszał pukanie i delikatny chrobot paznokci na politurze drzwi - umówiony znak? Wstrzymał oddech ze zdziwienia- do kogo to?
Jednak pukanie powtórzyło się i dobiegł go stłumiony, niecierpliwy chichot..
Come in — rzucił bardziej dla żartu, bo nie spodziewał się nikogo tego wieczora. Drzwi otworzyły się zdecydowanie, wykonał półobrót, gdy Ona już była w środku- wysoka dziewczyna o ciemnej karnacji, na (męskie) oko jakieś 28 lat, o czarnych prawie włosach i miękkich , delikatnych rysach mierzyła go już od chwili zaciekawionym spojrzeniem.
Zgrabna, pełne piersi, szerokie wargi, piękne dłonie, nieco wyzywająca uroda...Hiszpanka, Azjatka ?
( Od razu wyobraził sobie że już leżą obok siebie na hotelowym łóżku i jak te smukłe paluszki walą mu namiętnie konia, zmieniając tempo, a on w międzyczasie zanurza dłoń w majtkach dziewczyny i słyszy jej rytmiczne pojękiwania.) - tak, to ja- skinęła głową, jej głos był miły i wyrwał jego umysł z fantazji, akcent miała nieokreślony, jednocześnie onieśmielona i ciekawa, plus to kokietujące spojrzenie...w lewej ręce malutka torebka, pełne usta, pięknie wykrojone wargi. Od razu zapomniał o swojej ex która została w kraju, a zresztą przecież w ostatniej rozmowie przed jego wyjazdem "dali sobie wolność".
Wykonał potakujący ruch głową, by zyskać na czasie i podszedł do niej, gdy już po chwili wahania przycupnęła na wezgłowiu jego kanapy. Jestem Eleonora- jej głos lekko drżał — z ogłoszenia...ale dziś wieje, Manolo !
Już otwierał usta, by jej powiedzieć, że on wcale się Manolo nie nazywa...gdy zobaczył jak jej krótka spódniczka podwinęła się, gdy usiadła, odsłaniając długie zgrabne i szczupłe nogi, i gdy rozchyliła poły płaszcza zarejestrował mignięcie kusej bluzeczki, odsłaniającej pępek...
Usiadł obok niej, kiwając głową ze zrozumieniem-cokolwiek to było, żart, nieporozumienie, warto odegrać tę scenkę do końca ? A Ona z uśmiechem położyła kołnierz płaszcza, potem odrobinę się podniosła i ściągnęła go, kładąc na oparciu jedynego w pokoju krzesła. ( Wymyśl coś i to szybko ! Zatrzymać ją tu jeszcze trochę aż pożądanie sprawi, że dziewczyna przestanie analizować i sama położy mu dłoń na kolanie, i szybko przesunie ją wyżej...)
Pod spodem miała tylko bluzkę z wycięciem, zatem umiejętnie przenosił spojrzenie z jej brązowych oczu na głęboki dekolt, cały czas zachowując-tak mu się przynajmniej wydawało- obojętny wyraz twarzy... Siedziała blisko niego, a w jej oczach płonęły figlarne iskierki-to kiedy wreszcie zaczynamy sesję fotograficzną, i gdzie Twoja dziewczyna, Manolo, przystojniaku, hmmm-obudziłam Cię?
Nawet gdyby drzemał przedtem, czuł się już całkowicie przytomny- jego uprzejme spojrzenie rejestrowało nowe szczegóły — pod cienką bluzeczką podnosiły się i opadały wzgórza jej piersi, widział dokładnie duże aureolki i malinowe sutki, tak bardzo w jego typie — nie miała stanika...
Ściągnęłam, tu w hotelowej łazience- zaśmiała się mu cichutko prawie do ucha i potrząsnęła torebką, z które wystawał faktycznie koronkowy biustonosz, ale także czerwone, jedwabne figi - poczuł jak oblewa go fala gorąca... A ona założyła nogę na nogę — nie podobam Ci się, kawalerze, he? Ale przecież widzę, że tak — mruknęła po chwili, obdarzając ciekawym spojrzeniem górną część jego spodni.
A gdzie ta Twoja dziewczyna-zapytała szybko-bo jak wejdzie i tak nas zastanie...przeciągnęła się kusząco, a on kontemplował te piękne, długie nogi, a koronki, wystające jak na ironię z torebki- jeszcze bardziej dodawały im uroku. Posmyrała go lekko prawą stopą w kolano, prawie pieszczotliwym ruchem-już nie śpisz, hombre?
Jej spojrzenie strzelało w różne strony, po czym z wyraźną ulgą odrzuciła główkę do tyłu i oparła się o ściane, przez chwilę spuszczając z niego wzrok — trochę trwało, zanim Was znalazłam....
( "Was" ? To randka we troje, modelka czy prostytutka ? )
Oglądał teraz spod innym kątem jej profil, mulatki, latynoski ? I te doskonałe kształtne piersi, rzucające cienie na ścianę...tylko dlaczego zgasił to cholerne górne oświetlenie, byłoby więcej widać ! A jej oczy tym razem ewoluowały w stronę odcienia błękitu... a mógłby przysiąc, że jak weszła, były brązowe... Oblizała wargi i wskazała palcem na swoje wypukłości, które o mało nie rozsadzały bluzeczki — prawdziwe, królewiczu.....
Jakimś nadludzkim wysiłkiem powstrzymał się, by obiema dłońmi nie przykryć tych wspaniałości — nie wiedziała że On gra tu tylko rolę suflera- U can look, but U can`t touch...- przyszedł mu do głowy werset ulubionej popowej piosenki. Ale jej spojrzenie mówiło: go for it!!
Przypomniał sobie także fragment starej książki, której bohater w podobnej sytuacji słusznie nawiązał do hiszpańskiej romancy, gdzie "kobiece piersi mają dziubki jak ptaszęta". Ale on nie powiedział jej kilka strof romancy, ani nawet jednej- a Ona wyraźnie świetnie bawiła się jego ...stanem. Mimo iż panowało tzw. niezręczne milczenie,czuł że nieznajoma dziewczyna po prostu chce poddać się nastrojowi chwili. A nawet...przeciągnąć ją.
Serce biło mu tak, że pewnie było słuchać na korytarzu, a w gardle panowała Sahara - look, Eleonora- położył jej dłoń na ramieniu, a ona pozwoliła by opadła na kolanko... próbował coś mówić, ale z gardła wydobyły się tylko jakiś świst i charkot. Czym mnie poczęstujecie w tak chłodny wieczór- zadrżała lekko- widzę, że się często zamyślasz — obdarzyła go filuternym spojrzeniem.
Jasne,-odchrząknął, że też od razu o tym nie pomyślał- energicznie, choć z żalem podniósł się i podszedł do siermiężnego, białego hotelowego czajnika, który zaraz wesoło zabulgotał. Po chwili przyjęła z jego dłoni filiżankę wonnej, nepalskiej herbatki. Lubię Yoga tea — uśmiechneła się zalotnie pomiędzy kolejnymi łykami i cieszę się, że nadal Ci się podobam- znowu skierowała uważne spojrzenie na okolice „namiotu” w jego spodniach.
Próbował siąść bokiem, ale dziewczyna tylko się roześmiała- rozumiem, że fantazjujesz o nieznajomej, pijącej herbatę?
Obdarzyła uważnym spojrzeniem jego półkę z książkami : „B&B Guide UK”, „Chant and be Happy - the power of mantra meditation”, "More optimistic thinking”, ”Illustrated Kamasutra for couples”- hmmm, macie dobry gust — potem jej spojrzenie omiotło ten niewielki, skromny a wręcz nudny podłużny pokój.
Czuł, że już długo nie wytrzyma, w głowie miał zapętloną krótką scenkę: jak kładzie dłoń na tych pięknych piersiach, powoli rozbiera dziewczynę i bawi się jej twardniejącym biustem, drażni kciukami sutki i bierze twarde cycki w dłonie, trzymając je dość mocno...a jego ptak sztywnieje w spodniach i wówczas ona ze zrozumieniem kiwa śliczną główką, bez ceregieli opuszcza mu te dresowe spodnie i wkłada szybko dłoń w majtki...a potem, patrząc mu z uśmiechem w oczy bierze jego twardego penisa w usta i... a może to tylko dziwka ? Niestety trzeba ją wyprowadzić z błędu haha !
Wziął głęboki oddech i popatrzył Jej prosto w oczy : Eleonoro, masz sporo racji, errr, ale wiesz, to nie istotne, a natomiast...zaczął się plątać trochę — no , w każdym razie, bardzo się cieszę, ale niestety — Ty.....pomyliłaś chyba pokoje ? To znaczy : na pewno- wyrzucił wreszcie to z siebie, czekając na Jej reakcję.
Zamiast złości zobaczył niedowierzanie i jakby żal - rysy twarzy dziewczyny zastygły, jej oczy na moment utkwiły jakby w stopklatce...potem zaśmiała się perliście i prawie upuściła filiżankę - to Ty nie jesteś Manolo — parsknęła jakby rozczarowana — Holy ssshit...- i to nie jest pokój numer 19 ?!? – właśnie, pokiwał głową z wyraźną ulgą — to jest 16-tka , a Twój jest next door.
Brawo, koleś — już wstawała z łóżka i przerzuciła płaszcz przez ramię- dobrze to zagrałeś, hahahaha, ale nic IM nie powiem, I promise- zauważył, że Jej spojrzenie stygło z sekundy na sekundę. No ,no — pokiwała wdzięcznie główką — dzięki za herbatkę, anyway, man....teraz Ona chrząknęła i znowu się roześmiała.
Mrugnęła do niego. Good night - sleep tight- ułożyła w ciup smagłą buzię i dmuchnęła mu całusa znad wyprostowanej dłoni.
Udanego wieczoru, Eleonora — mruknął do niej. Oboje rozumieli ze to już po wszystkim.
Powolnym, wystudiowanym ruchem podeszła do drzwi, a on, zamiast je otworzyć wykorzystał okazję przyjrzenia się jej opiętemu kusą spódniczką tyłeczkowi...
Dłoń Eleonory powolnym prawie pieszczotliwym ruchem omiatała już framugi drzwi, które po chwili zamknęły się ze znajomym, cichym mlaśnięciem.
Brakowało tylko rękawiczki w stylu retro — i róży w zębach — uśmiechnął do siebie jeszcze nieco odrętwiałymi wargami, i klapnął na miękka pościel.
A z korytarza dobiegły go kolejne, przytłumione już dźwięki, puk puk i znaczące skrobanie, tym razem pod właściwym już zapewne adresem... usłyszał, że otwierają się inne drzwi. Trafiło się kogutowi ziarno- pstryknął wyłącznik lampy i zachichotał sam do siebie z niedowierzaniem, zakładając słuchawki na uszy.
I tylko w tle ten wiatr, który wiał szaleńczo nad angielskim kanałem, wcale nie miał zamiaru przestawać.
( Poprawiona wersja mojego drugiego opowiadania na tym portalu - z grudnia '20 - zwykła ale i niezwykła emigracyjna historia...)
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
JoRadek
Tak, dobre opowiadanie, jest ciekawy nastrój po prostu, intrygujące ! Fajnie napisane.
Historyczka
Na prośbę autora powtarzam swój dawny komentarz, w którym napisałam, że podoba mi się klimat tego opowiadania i poczułam się, jakbym przeniosła się w to miejsce.