O matce nimfomance - część III

- Sieradzka! – głos nauczyciela przywołał mnie do rzeczywistości i, o ile zwykle po prostu pogodziłabym się z powrotem do krainy nudy, schematów oraz paskudnych nastolatków, tak tym razem…
- Czego… - mruknęłam wywołana z marzeń i niechętnie spojrzałam na Grocha. Stał zszokowany, mocno wybałuszając oczy – Panu się wydaje, że jak te oczy tak wystawi, to więcej miejsca na myśli będzie? Mogę zrobić zdjęcie? Zawsze chciałam mieć takie coś, żeby babcię straszyć. A zdjęcie byłoby jak znalazł…
- Wy… Wy… - profesor jęknął, nie chowając jednak oczu.
- Przypomina mi pan raka. One też noszą oczy na czułkach. O! I też na wstecznym chodzą!
Pedagog istotnie cofnął się o kilka kroków, jakby pchnięty bezczelnością uczennicy.
- Wy… Wy…
- Powtarza się pan, a spodziewałabym się czegoś bardziej… Sama nie wiem. Elokwentnego? W końcu, jako przykład rozumem grzeszącego człowieka, powinien pan być bardziej wygadany…
- Do wyrektora! – krzyknął Grochu, wskazując drzwi.
- Chciał pan powiedzieć jednocześnie "dyrektora” i "wypierdalaj”? Dlatego tak zgrabnie panu wyszło?
W klasie wrzało jak w ulu, po wpuszczeniu do niego chmary bąków.
- Do dyrektora! – wrzasnął ponownie belfer, wspierając słowa zamachem czerwonego koloru swojej twarzy.
- Do wyrektora, do wyrektora… A kto za mnie lekcje przepisze?
Chcąc nie chcąc, dla uspokojenia sytuacji, podążyłam za roztrzęsionym Grochem, wypytując go po drodze o rozmiar przyrodzenia, częstotliwość masturbacji, uprawianie seksu z sąsiadkami i ulubione pozycje w łóżku. Potem zapytałam jeszcze, czy uprawiał kiedyś seks ze zwierzątkami, albo dawał sobie coś wsadzić w tyłek. Dokładałam do pieca przez całą drogę, a piec pod postacią gęby profesora, na przemian czerwieniał, bielał i przybierał różne odcienie żółtej barwy. A może ja tak tylko myślałam, przyglądając się z ukosa? Grochu zbojkotował moje pytania, na żadne z nich nie odpowiadając, aż dotarliśmy do siedziby smoka.
- Panie dyrektorze! – krzyknął od progu Grochu, nie zważając na, przytkniętą do dyrektorskiego ucha, słuchawkę. Grubas skinął dłonią, jakby kazał Grochowi przysiąść i marszcząc czoło, wrócił do słuchania rozmówczyni. Pewnie rozmawiał z żoną, bo przez kolejne trzy minuty nie odezwał się ani słowem, tylko mrucząc, potakiwał. W końcu wypowiedział wstydliwie "ja ciebie też”, przy którym parsknęłam, wyrzucając z nosa gila wprost na otwarty dziennik trzeciej A i odłożył słuchawkę na widełki szarego telefonu.
- Co się stało? – zapytał, próbując rozszyfrować temat wzrokiem. Ustawiłam się z niewinnej pozie i splotłam palce dłoni.
- Bo pan profesor chciał się przyznać do molestowania nieletniej – wypaliłam wbijając sztucznie zakłopotany wzrok w podłogę.
- Co? – wrzasnął trzęsący się ze złości Grochu.
- Co? – jęknął skrzywiony dyrektor.
- Czy mam powtórzyć? – zapytałam cieniutko.
- Powtórz – sapnął profesor.
- Tak, powtórz! – syknął Grochu.
- Co? – jęknęłam, naśladując głos dyrektora, po czym powtórzyłam to samo, naśladując głos Grocha.
Dyrektor nie powiedział nic więcej, tylko otarł pot z czoła, zagarnął ostatnie włosy na lewo i ciężko wypuścił powietrze. W wyobraźni zapewne mnie dusił, trzymając za szyję, po przerzuceniu za okno, a Grochu dźgał widłami jeszcze ciepłe zwłoki, stojąc na poniższym parapecie.
- To ona mnie molestuje! – odezwał się w końcu wzburzony nauczyciel. – W dodatku przeszkadza w prowadzeniu lekcji!
- Nieprawda! – odkrzyknęłam z przytupem, zrzucając z biurka dwa segregatory.
- Wyjaśnimy to. – Dyrektor silił się na spokój. Wstał z sapnięciem swoim i fotela, po czym zabrał się za podnoszenie segregatorów. Niewiele myśląc, złapałam wielki, szary telefon i trzasnęłam zabytkiem w potylicę schylonego dyrektora.
- Jak pan może! – krzyknęłam głośno, odskakując jak najdalej i z przerażoną miną przyglądałam się Grochowi. Ten poczerwieniał, nie potrafiąc schować w sobie żądzy mordu, lub przynajmniej wyrządzenia głębokiej krzywdy. Dyrektor sapiąc i dysząc powstał, mocno uciskając bolące miejsce. Wlepił wzrok w czerwonego Grocha, potem we mnie, ponownie w Grocha, znów we mnie i jeszcze raz w Grocha.
- Panie dyrektorze, bo panu się w głowie zakręci! – wypaliłam, przerywając ciszę. – Sam pan widzi, że pan profesor oszalał! Najpierw mnie molestuje, a teraz napada na pana telefonem!
- Uduszę… - wycharczał wspomniany, postępując krok naprzód.
- Proszę mnie ratować! – pisnęłam, uciekając przed nauczycielem.
  
……………………………………………..
- Dlaczego mi to robisz? – zapytała matka, przyciskając mocniej pedał gazu.
- Tobie? O co znowu chodzi?
- Myślisz, że mam mało zmartwień? Że mi mało? Że musisz dokładać mi swoimi szaleństwami w szkole?
- Przecież to nie moja wina! – krzyknęłam, zaplatając dłonie na piersi.
- Nie twoja? Widziałam nagranie. Chyba mi nie wmówisz, że to nie ty, wyglądająca jak ty i ruszająca się jak ty, uderzyła dyrektora telefonem?!
- Kurrrr… Wa… Sz… mości przybycie zwiastował… - Nie miałam pojęcia, że w gabinecie dyrektora mogła być kamera.
- Coś chcesz jeszcze powiedzieć? – zapytała ze łzami w oczach. Spojrzała na mnie z wyrzutem, gdy tylko stanęłyśmy na światłach.
- Tak… - wyszeptałam zawstydzona, wzburzona i wściekła. – Nienawidzę cię!
Wybiegłam z samochodu bez plecaka, co uświadomiłam sobie dopiero w centrum miasta. Znalazłam się bez pieniędzy, bez wsparcia i bez cholernej kurtki, która pomogłaby mi przetrwać na tym wypiździewiu.
Wtedy dostrzegłam chłopaka, który kilka dni temu przysiadł się do mnie w autobusie. Zbliżał się do mnie dużymi krokami, uśmiechając się tak szeroko, jak tylko pozwalała mu natura.
- Oj, nie masz ty, chłopcze dzisiaj szczęścia – warknęłam pod nosem i strzeliłam na odlew prosto w uśmiechniętą twarz, gdy tylko spróbował mnie objąć.
- Za co?! – krzyknął, rozcierając czerwieniejące miejsce.
- Za jajco. Dostaniesz jeszcze raz, bo masz dwa. Wybierz sobie, czy dostałeś za lewe, czy prawe.
- Czy ja ci zrobiłem coś złego??
- Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka!
- Przecież cię nie dotknąłem!
- Ale próbowałeś!
- Chciałem się przywitać!
- Możesz tak się witać ze swoim psem. Mnie możesz, co najwyżej, cmoknąć w tyłek.
- Serio?
- Serio – odpowiedziałam, wypinając się w jego stronę. Pożałowałam tego, gdy zacisnął zęby na pośladku. Mimo spodni miałam wrażenie, że wyrwie mi kawałek ciała. Spróbowałam się uwolnić, ale złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie, blokując wszelkie ruchy.
- Puść! – wyszeptałam, próbując się uwolnić.
- Nic z tego. Na pewno nie w tej chwili. – Jego głos stał się zimny. Ciężki i mroczny. Zawlókł mnie do swojego samochodu i po prostu wrzucił na miejsce pasażera. – Uspokój się – powiedział równie ciężko, jak przed chwilą i odpalił silnik. Podobało mi się, w jaki sposób zmieniał biegi. Robił to zdecydowanie i stanowczo. Wiedział dokładnie, co robi. Nie wiem, dlaczego zwróciłam na to uwagę.
- Już lepiej? – zapytał ciepło, ale widziałam, że moja złość przeszła na niego.
- Lepiej.
Było mi trochę głupio, że bezceremonialnie odbiłam sobie na nim zły humor. Nie chciałam jednak, by poznał moje myśli. Dotarliśmy do jego domu. Był duży i tak cholernie biały, że zęby rozbolały mnie od mrużenia oczu. Rodzice oczywiście wyjechali na kilka dni, a rozpuszczony gówniarz miał całą chatę dla siebie.
- Dlaczego jeździsz autobusem, skoro masz samochód?
- Bo mam go od wczoraj – odparł lakonicznie, nalewając wodę do szklanki.
- Nie lubię wody – mruknęłam. Zastanawiałam się, czy mówi prawdę.
- To nie dla ciebie – powiedział spokojnie, zanurzając usta w płynie.
- Masz może sok pomarańczowy? Albo ananasowy?
- Nie znoszę ananasa. Prędzej bym się porzygał, niż to wypił. Ale pomarańczowy masz tutaj – powiedział, podając mi szklankę i otworzył lodówkę.
Od słowa do słowa, stąpając na krawędzi kłótni, spędziliśmy razem całe popołudnie. Niezwykła umiejętność unikania ataków mojej złości, która była dla niego tak naturalna, sprawiła, że wieczorem trafiliśmy na kanapę. Każde z nas wzięło kąpiel osobno, ale spotkaliśmy się na dole w szlafrokach i on pachniał tak niezwyczajnie… Pierwszy raz w życiu poczułam coś takiego. Stałam, wpatrując się w jego oczy, sączyłam lekkiego drinka i pozwalałam dreszczom przeszywać moje ciało. Coś rosło. Kwitło pod skórą, obezwładniając mocniej z każdą chwilą. Pożądanie sączyło się w żyłach, uderzając coraz mocniej. Oczy zaszły mgłą, krew napłynęła do nabrzmiałych warg, a mózg oszalał na kwiecistej łące przyjemności. Wtedy zbliżył się do mnie. Miał rozchylone usta, wzrok dziki, lecz pewny siebie. Objął moją szyję dłonią, odstawił swojego drinka i zrobił to. Wbił się wargami w moje usta. Zabrał mi dech. Zabrał mi świat. Zabrał mi rozum. Lecz podarował rozkosz. Przepełnił mnie pożądaniem, odbierając siłę w nogach i umyśle. Chociaż zapamiętam tę chwilę na zawsze, pogubiłam się. Jego usta zaciskały się na moich, masowały je i odpuszczały, by zaatakować ponownie. Szklanka wypadła mi z dłoni i wylądowała bezgłośnie, przywitana przez gruby dywan. Sprawiał, że czułam w głowie magiczny wir. Wsuwał język i gładził nim spragnione usta. Wpychał go głębiej, przesuwając też po zębach. Robił wszystko, a ja nie oponowałam. Nie byłam w stanie, ale też nawet nie przyszło mi to do głowy. Nie szepnęłam nawet słowa, gdy rozpiął mój szlafrok i stał tak, przyglądając się sterczącym piersiom. Dyszałam, wpatrzona w jego podniecenie, jak w obrazek i czekałam, aż ponownie rzuci się na mnie z kolejną porcją szaleństwa.
Tak też uczynił.
Schował twardy sutek w ustach, dopadając drugą pierś dłonią. Ważył ją, ściskał, ugniatał i zdawało mi się, że robił tysiąc innych rzeczy, gdy ja marzyłam tylko o jednej.
Marzyłam, by nie przestawał.
Wsunął dłoń między moje uda i jednym ruchem ściągnął majteczki. Nie pytał. Wiedział. Wiedział, czego chce i wiedział, czego chcę ja. Rzucił mnie na łóżko, rozchylił nogi i pocałował w udo tak blisko cipki, że aż poczułam ból. Potem pocałował z drugiej strony, muskając moją mokrą muszelkę wzrokiem. Przysięgam, poczułam ten dotyk, chociaż przecież mnie nie dotknął. Spojrzał tylko przeciągle, lubieżnie, z ciekawością i pragnieniem. A ja poczułam, jakby tysiąc języków dotknęło mnie swoim ciepłem. Miast tego, poczułam jeden, który mocno dopadł łechtaczki.
- Ach! Nie! Kurrrr… Tak! - krzyknęłam, z trudem łapiąc powietrze. Moje dłonie uderzyły w kanapę, głowa uciekła do tyłu, odchylając się maksymalnie, a przez ciało przepłynął prawdziwy prąd eksplozji. Wiłam się w spazmach, a on nie przestawał lizać. Wpadł w trans i nie zwracał uwagi na moje krzyki, jęki, wycie i oszalały taniec. W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że zaciśnięty mocno udami, nie słyszał żadnego z dźwięków, które z siebie wydałam. Rozchyliłam nogi i złapałam jego głowę. Spojrzał pytająco.
- Pozamiatałeś… Po prostu pozamiatałeś – wyszeptałam, patrząc w zaskoczone oczy. Czułam się strasznie wdzięczna i szczęśliwa. A co najważniejsze i niespotykane, bezpieczna.
Wtulił się we mnie, gładząc po brzuchu, piersiach i szyi. Wkładał nos we włosy i oddychał głęboko. Gładził całe ciało, lecz omijał wciąż mokrą cipkę, za co byłam mu strasznie wdzięczna. Jeszcze przez dziesięć minut, nie mogłam znieść na niej dotyku. Byłam jednak podniecona i wciąż pod wpływem tego niezwykłego upojenia. Pocałowałam go mocno, czując swój smak na jego wargach i stwierdziłam, że w niczym nie przypomina on smaku, który przenosiłam do ust na palcach. Ten był inny. Cieplejszy, słodszy, bardziej pachnący. Jakby specjalny na taką okazję. Pocałowałam raz jeszcze. I jeszcze raz. Ugryzłam lekko w szyję, aż mruknął cicho, po czym wysunęłam język i znacząc nim magiczną ścieżkę, na wypadek, gdybym się pogubiła, ruszyłam w dół. Rozsunęłam jego szlafrok. Przejechałam przez stację szerokich piersi, zataczając okręgi wokół jego sutków. Pocałowałam jeden i drugi, polizałam, schowałam w ustach i possałam, patrząc mu w oczy. Położyłam dłonie na udach i w pewnej chwili poczułam, jak jego ciężki członek oparł się na mej dłoni. Jęknęłam z podniecenia i jakiegoś niezwykłego lęku. Spojrzałam mu w oczy. Wpatrywał się we mnie, jakby był na haju. Dyszał ciężko, wzrok przestał być ostry i zdawał się mówić "zrób to”. Słyszałam ten głos już przez dłuższą chwilę. Nakazywał i prosił jednocześnie. Stałam więc tak w przedsionku piekieł, z workiem grzechu na ramieniu. Wiedziałam, że mogę pójść tylko w jednym kierunku.
Ugryzłam go w sutek. Na tyle mocno, by spojrzał krytycznie. Na tyle delikatnie, by nie złapał za włosy. Nie spuszczając wzroku z jego oczu, przesunęłam się niżej. Poczułam, jak jego twardy kutas dotyka mojej brody. Pachniał tak, jak… Nie. Nic na świecie nie pachniało równie niezwykle. Nie dało się porównać z niczym, co człowiek mógłby opisać w jakikolwiek sposób. Pachniał kutasem. Czystą, ostrą kwintesencją męskości, ale pachniał. Przesunęłam się, a jego członek oparł się o moją brodę. Pomyślałam, że zaraz to zrobię. Zaraz posmakuję prawdziwego mężczyzny. Pozwolę mu wejść w swoje usta i zrobię to, za co tak nienawidzę swojej matki. Rozchylę wargi, zsunę napletek i pocałuję gorącą główkę pozwalając, by reszta zdarzyła się sama. Ujęłam go dłonią, pociągnęłam w dół i poczułam, jak zapach stał się jeszcze bardziej intensywny. Otworzyłam usta, dysząc, jak przed metą wyścigu, spojrzałam mu w oczy, zniżyłam głowę i…
- Marcin! – głos kobiety zatrząsnął całym światem, jak wybuchający wulkan. – Marcin, jesteś już?
- Noż szlag by ją z zapalniczki w dupę, przez osiem kangurów, dwa gwoździe i sto czterdzieści osiem bezpłetwych rekinów, mać! – wycedził z nienawiścią, bezskutecznie próbując ukryć erekcję pod szlafrokiem. – Idź do mojego pokoju – szepnął, wskazując drzwi po prawej stronie korytarza.
- Myję się! – krzyknął ze złością i ruszył w kierunku, z którego dobiegał głos kobiety.

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2634 słów i 14794 znaków, zaktualizował 20 cze 2015.

4 komentarze

 
  • Linda

    Super opowiadanie ale też śmieszne w dobrym znaczeniu ;D Będę czekać na kolejną część :)

    24 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Linda dzięki :)

    25 cze 2015

  • Szarik

    Chylę głowę z uznaniem, jednocześnie ciesząc się, że nie mam córki :D

    23 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Szarik - Jak to powiadają; gdy masz syna, pilnujesz syna. Jeśli masz córkę, pilnujesz całego osiedla. Pozdrawiam :)

    23 cze 2015

  • Szarik

    @silent ale nam bez Was strasznie nudno by było ;)

    23 cze 2015

  • Szarik

    @ErmonTwilight pozostaje wyjechać w Bieszczady chyba ;) a takie pilnowanie to już ponad moje siły :D

    23 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Szarik - Plecak sucharów i dwie puszki z prądem, na bieszczadzkie tułaczki, mam już dawno spakowane. Tylko mnie wypuścić nie chcą :)

    24 cze 2015

  • Szarik

    @ErmonTwilight skąd ja to znam? :cheers:

    24 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Szarik - Bycie potrzebnym ma swoje wady :)

    24 cze 2015

  • Szarik

    @ErmonTwilight ech to pewnie sam wiesz, że czasem jest taki zapierdziel, że nie ma czasu taczki załadować, a tu człowiek zaszyłby się w jakiejś głuszy i odsapnął nieco. A odpoczynek i pilnowanie dzieci nie chcą iść w parze jakoś ;) Seria podoba mi się bardzo. Z przestrachem jednak myślę o nauczycielach, którzy w dobie politycznej poprawności mają w zasadzie związane ręce. Kiedyś chyba jednak życie w szkole i normy zachowań były prostsze, skuteczniejsze. Mentalnie stary pierdziel się ze mnie zrobił :D

    24 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Szarik - Próbowałem z taczką, ale niewygodnie. Kółko się wbija w plecy i jest jeszcze gorzej ;) Mi już nawet nie o odpoczynek chodzi, tylko czas na rozwijanie zainteresowań i trzaskanie kilometrów. Co do nauczycieli; to rodzice kształtują fundamenty i uczą szacunku. Nauczyciele obrabiają to, co od nich dostaną. Zdarzają się różne egzemplarze, lecz absolutnie nie myślałem o tym podczas pisania serii o nimfomance, bo to całkowicie zmyślone historie :)

    24 cze 2015

  • Szarik

    @ErmonTwilight a próbowałeś tak tradycyjnie popchać? :D pisz dalej, z przyjemnością poczytam, bo na pisanie samodzielne sił mi brak jakoś ostatnio, choć może odkurzę coś z archiwum ;)

    24 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Szarik - Spróbuję :)

    24 cze 2015

  • nienasycona

    Wiesz, co myślę,  jestem pewna, że wiesz dokładnie... Brawo!

    20 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @nienasycona - Oczywiście. Bardzo się cieszę, że udało mi się wywołać właściwe reakcje ;)

    21 cze 2015

  • Miętowa

    Biedny Marcinek .... napalił się na nią jak szczerbaty na suchary a tu ktoś mu przeszkadza :D , przynajmniej Ona doszła :)

    20 cze 2015

  • ErmonTwilight

    @Miętowa - panie przodem. Chłopak może poczekać :)

    20 cze 2015