Nikczemne elfy (I)

Nikczemne elfy (I)Tytuł oryginału: „Nefarious Elves”
Autor oryginału: RawlyRawls

Utwór ten jest fikcją literacką. Wszelkie nazwy postaci, miejsc i zdarzeń są wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób żywych lub zmarłych, firm, miejsc lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. Wszystkie postacie w tym utworze mają ukończone 18 lat. Miłej zabawy!


     – Święty Mikołaj chyba oszalał. Nie powinniśmy tego robić.
Promyczek kopnął drzwiczki dla psa i przeczołgał się przez nie. Przyjrzał się kuchni pogrążonej w ciemnościach. Światełka choinkowe rzucały swoje promienie na podłogę z linoleum, docierając do kuchni z salonu.
     – No cóż, Mikołaj nie lubi, gdy dorośli go o coś proszą.
Mirabelka weszła za Promyczkiem do wnętrza domu. Oba elfy nie sięgały ponad kuchenny blat.      – Aleksander ma dziewiętnaście lat i do tego odwagę robić sobie żarty
pisząc do Świętego Mikołaja prosząc go, by mógł miło spędzić czas z mamą? Zwykły palant.      Położyła zaklętą czekoladę w proszku na kuchennym blacie, podniosła zielony worek i ruszyła na górę.
     – Stęsknił się za domem na studiach. Daj mu spokój. – szepnął Promyczek – Chce tylko aby jego mama poświęciła mu więcej  uwagi. Z pewnością nie prosił o to, co mamy mu dać. To jest naprawdę popieprzone.
     – Ciśś... – Mirabelka przyłożyła palec do ust. Elfy starając się zachować ciszę, delikatnie otworzyły drzwi do sypialni i wśliznęły się do środka. Podczołgały się do łóżka i spojrzały na śpiącą Martę Bilecką. Mirabelka opuściła worek, wyjęła z niej długą, rozgałęzioną gałązkę ze starego drewna i przytrzymał ją nad śpiącą żoną i matką. Słyszała, jak Artur Bilecki chrapie po drugiej stronie łóżka.
     – Prosisz, ale nigdy nie dziękujesz. Teraz umysł twojej matki jest pusty. – cicho recytowały elfy. – Przybyliśmy, aby skłonić ją do myślenia. Twoje życzenie się spełni, gdy się napijecie.
     – Gotowe.
Mirabelka wsadziła gałązkę z powrotem do worka, i oba elfy zeszły na dół. Gdy dotarli do salonu, Mirabelka wskazała na regał z książkami.
     – Ukryjmy się tam na górze. Muszę to zobaczyć. Marta naprawdę nieźle wygląda. Nie chciałabym jak marzenie Aleksandra się spełnia. – Mirabelka zachichotała.
     – Znowu? Dlaczego zawsze musimy to oglądać?
Ale Promyczek również zauważył piękne, długie blond włosy Marty, twarz w kształcie serca i kształtne ciało pod kołdrą. Podążył za swoją towarzyszką, razem z nią wdrapał się na regał z książkami i czekał.

***

     Po kilku minutach Marta usiadła na łóżku. Ogarnęła ją nagła chęć rozpalenia ognia w kominku i przyrządzenia sobie gorącej czekolady z paroma kroplami alkoholu. Zostawiła śpiącego męża w łóżku i ruszyła do swojej szafy. Szperała chwilę, aż znalazła szlafrok, który jej syn Aleksander podarował jej na Boże Narodzenie kilka lat temu. Założyła go i zeszła na dół. Kiedy ogień zaryczał, a czekolada już była gorąca, poczuła nagłą potrzebę podzielenia się tą chwilą ze swoim najstarszym dzieckiem. Tęskniła za Aleksandrem, odkąd wyjechał na studia. Czuła, że to wyjątkowa okazja gdy przyjechał do domu na święta. Poszła więc do jego pokoju, obudziła go i zagnała do salonu.
     – Co się dzieje, mamo?
Aleksander przetarł oczy i ziewnął. Jego flanelowa piżama wydawała się trochę za ciepła od napierającego na niego żaru ognia. Spojrzał na wysoką choinkę, przyozdobioną świątecznymi dekoracjami. Dostrzegł, że anielskie włosy delikatnie wirowały wprawione ruchem ciepłego powietrza, wydając cichy, szeleszczący dźwięk. Przy kominku wisiały trzy skarpety dla dzieci Bileckich.
     – Gdzie jest tata i bliźniaki?
     – Pomyślałam, że spędzimy trochę czasu razem, jak matka z synem. Tylko ty i ja.
Marta usiadła na kanapie i poklepała poduszkę obok siebie. Jej szlafrok nie był długi, a kiedy skrzyżowała nogi, odsłoniła sporą część ud.
     – Chodź, usiądź. Napij się gorącej czekolady.
Wskazała na dwa parujące kubki na stoliku do kawy.
     – Dobrze.
Aleksander usiadł i sięgnął po kubek.
     – To jest szlafrok, który kupiłem ci ładnych parę lat temu. Wydawało mi się, że mówiłaś, że na ciebie nie pasuje.
     – Bzdura, pasuje idealnie. Widzisz?
Gdy
Marta pochyliła się do przodu, szlafrok ledwo zakrywała jej mlecznobiały dekolt.
     – Ohh...
Aleksander starał się nie gapić na obfity biust mamy. Poczuł, że jego penis zaczyna pęcznieć. Aby oderwać myśli od tego jak wygląda jego matka, upił łyk gorącej czekolady. Jego oczy rozszerzyły się, gdy poczuł jej smak.
     – Tu jest alkohol, mamo.
     – Bo jest z prądem, głuptasku. –  Marta zachichotała i wzięła duży łyk czekolady.
Kiedy skończyła, oblizała usta i wytarła je grzbietem dłoni. Naturalnie magia Świętego Mikołaja sprawiała, że gorąca czekolada miała wyjątkowe właściwości, ale Marta o tym nie wiedziała.
     – Trochę dziwnie się zachowujesz.
Aleksander upił kolejny łyk, spoglądając na nią z ukosa. Był zaskoczony, jak seksownie wyglądała w tym skąpym stroju, skąpana w migoczącym świetle kominka. Czy właśnie uznał, że jego mama wygląda seksownie? Sprawy sprawy zaczynały przybierać coraz dziwniejszy obrót.
     – Dlaczego nagle częstujesz mnie drinkiem?
Przyglądał się, jak jego mama bierze kolejny długi łyk gorącego napoju, a kiedy piła, jej piersi praktycznie wylewały się spod szlafroka. Aleksander był wstanie dostrzec nawet sutek. Widział, jak kończy drinka i odstawia kubek z powrotem na stoliku do kawy. Jej piersi całkowicie się odsłoniły i Aleksander odwrócił wzrok.
     – Żeby cię upić, głuptasku.
Uśmiechnęła się niewinnie i osunęła się na podłogę, zostawiając szlafrok na kanapie. Była całkowicie naga.
     – Na co czekasz, do dna.
     – Uch… mamo… co robisz?
Aleksander pociągnął duży łyk gorącej czekolady i poczuł jak ciepło napoju
rozprzestrzenia się w jego wnętrzu.
     – Może powinienem zawołać tatę.
     – Dokończ czekoladę, kochanie.
Marta wczołgała się między jego nogi i spojrzała na niego w oczekiwaniu.
     – Dobrze.
Aleksander wychylił resztę napoju i pozwolił matce na to by odebrała mu kubek.
     – Dobra robota. Mój dorosły, wielki mężczyzno. Teraz czas na świąteczną niespodziankę.
Siedząca na regale z książkami mirabelka szturchnęła łokciem Promyczka. Elfy obserwowały, jak dziewiętnastolatek słabo protestuje, gdy jego matka ściąga mu spodnie od piżamy z pośladków i zabiera się do pracy nad jego kutasem, jakby to był najwyśmienitsza cukrowa laska Świętego Mikołaja. W końcu Aleksander przestał protestować i oparł głowę na poduszkach kanapy.
     – Mamo… ja och… mamo…
Aleksander spojrzał na swoją niegdyś nieśmiałą matkę, gdy ta zachłannie pochłaniała jego kutasa. Dusiła się, siorbała i lizała jak jakaś opętana kobieta. Wydał z siebie długi, niski jęk i eksplodował wprost do jej gardła. Przeżywając ekstazę, przyglądał się z podziwem, jak starała się połknąć każdą kroplę jego nasienia. Kiedy skończył dochodzić, ostrożnie zlizywała spermę spływającą po jego penisie i przełykała ją, jakby była smaczniejsza niż jej przepyszna gorąca czekolada.
     Marta poklepała dłonią czubek jego penisa i spojrzała na syna.
     – Nie robiłam tego od wieków. Prawda, że jestem w tym dobra, kochanie?
     – O Boże. Co się z tobą stało, mamo?
Przyglądał się jak jego matka wstaje. Miała wspaniałą figurę w kształcie klepsydry. Jak Aleksander nie mógł dostrzec tego wcześniej?
     – Jesteś młodym mężczyzną, Olku.
Marta weszła na syna okrakiem.
     – Możesz spuścić się jeszcze raz, prawda? Twój ojciec mógł dochodzić raz za razem.
Sięgnęła pod siebie i poprowadziła kutasa syna do swojej ociekającej wilgocią cipki.
     – Ochhhh... tak. Tak jest dobrze. Co nie?
Spojrzała na niego z góry i lekko mrugnęła.
     – Mamo… musisz… przestać.
Ale zamiast ją odepchnąć, Aleksander sięgnął za nią i chwycił w dłonie jej jędrne pośladki. Przyglądał się jak zahipnotyzowany, jak jej sutki tańczą przed nim, a jej piersi kołyszą się wraz z jej ruchami.
     – Ale… nie… mam… zamiaru… przestać… kochanie.
Marta ostro ujeżdżała syna. Gdy trafiał w odpowiednie miejsca głęboko w jej wnętrzu, jej rzeczywistość kurczyła się, aż całe stworzenie stało się wielkości ziarenka piasku. Następnie wszystko eksplodowało wspaniałym orgazmem. Krzyknęła, nie dbając o to, czy ktoś ją usłyszy. Gdy otrząsnęła się z orgazmu, czuła, jak jej syn drży pod nią.
     – To wszystko… ugh… ugh… pozwól mamusi to dostać.
Pochyliła się, przyciskając piersi do jego twarzy i poczuła, jak jego gorąca, lepka sperma zalewa jej wnętrze.
     – Wesołych Świąt... kochanie.
Marta dyszała, opierając policzek o czubek jego głowy.
     Na szczycie schodów zapaliło się światło i przez sufit docierał do nich odgłos ciężkich kroków Artura.
     – O nie.
Marta zeszła z syna wyraźnym pluskiem jaki wydała jej cipka, gdy kutas Aleksandra opuścił jej wnętrze, a strach nieco oczyścił jej umysł.
     – Schowaj się, kochanie.
Szybko założyła szlafrok i podbiegła do schodów. Aleksander podciągnął spodnie od piżamy i ukrył się za kanapą.
     – Kochanie, krzyczałaś na dole?
Artur stanął na szczycie schodów i spojrzał na swoją niesforną żonę.
     – Tak… hm… zeszłam po wodę i… hm… zobaczyłam pająka.
Próbowała się do niego uśmiechnąć.
     – Oh... – Arthur ziewnął, zadowolony, że to nic takiego. – Wracam do łóżka.
Nawet jeśli zauważył za nią blask ognia, to i tak nic na ten temat nie wspomniał.
     – Przyjdź do łóżka za chwilę, kochanie.
Marta przyglądała się, jak jej mąż odchodzi, a potem ruszyła by wyciągnąć syna z kryjówki.
     – Było blisko.
     – Jezu, mamo. Oszalałaś.
Aleksander wstał na drżących nogach.
     – Może trochę.
Marta skinęła głową znacząco, po czym odwróciła się, oparła łokciami o kanapę i uniosła rąbek szlafroka nad pośladki.
Jej blady tyłek był wypięty w kierunku Aleksandra.
     – A teraz spraw, żeby to były najlepsze Święta w moim życiu i daj mi jeszcze trochę rozkoszy.
     Aleksander zawahał się tylko przez sekundę, po czym ponownie zsunął spodnie od piżamy na uda. Staną za nią, a Marta sięgnęła za siebie i wprowadziła go do swego wnętrza.
     Elfy zeszły z regału i przekradły się przez salon. Ludzie byli tak pochłonięci pieprzeniem się, że nawet nie zauważyli tych dziwnych, małych stworzeń. Przy drzwiach kuchennych elfy skryły się w cieniu i obserwowały resztę przedstawienia.
     Matka i syn pieprzyli się jak króliki po całym salonie. Aleksander doszedł w niej jeszcze dwa razy. Po raz ostatni, gdy mama ujeżdżała go tyłem, jakby miała zamiar wygrać Świąteczną Nagrodę w gonitwie. Potem oboje w końcu wrócili do swoich łóżek.
     – No cóż, dostał to, o co prosił. – powiedziała Mirabelka, wypełzając przez drzwiczki dla psa.
     – I do tego mieliśmy niezłe przedstawienie.
Promyczek podążał za nią z szerokim figlarnym uśmiechem przyklejonym do twarzy.

C10H12N2O

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i fantasy, użyła 1986 słów i 11337 znaków, zaktualizowała 28 gru 2023. Tagi: #incest #mama #syn

4 komentarze

 
  • Użytkownik andy144

    Takie sobie....brak emocji, akcja rozwija się za szybko, słabe w porównaniu do Twoich poprzednich opowiadań. Wiem że to tylko tłumaczenie, ale brak w tym smaczku prawdziwych emocji w opowiadaniu incest😏. Pozdrawiam serdecznie

    31 gru 2023

  • Użytkownik Samotny

    To było piękne. Czekam na więcej

    28 gru 2023

  • Użytkownik Noname

    Dzięki za prezent (czy to świąteczny, czy noworoczny, to już mniej istotne :) ).  
    Muszę niestety trochę jednak ponarzekać, gdyż nie pierwszy raz taka przypadłość ma miejsce:
    " Marta poklepała dłonią czubek jego penisa i spojrzała na syna.
         – Nie robiłem tego od wieków. Prawda, że jestem w tym dobra, kochanie?" - niby po filologii polskiej nie jestem, lecz pomimo tego, czy jednak nie powinno to brzmieć:  
    - Nie robiłAm tego od wieków. ?

    28 gru 2023

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Noname Przeoczyłam :P
    Już poprawiłam ;)

    28 gru 2023

  • Użytkownik TomoiMery

    👍👍

    28 gru 2023