narodziny nowej Ja cz. 5

Przyszedł piątek, ten piątek, piątunio, piąteczek.
Po pracy szybko pojechałam do domu. Dzieci brak, męża brak, obowiązków, a co mi tam, też brak.
Umówiłyśmy się z Agnieszką zaraz, na gorąco, na ciepło by spotkać się jak najszybciej.
Chciałam tego ja, ona , po prostu chciałyśmy.
Co prawda pogoda jakoś mało zachęcająco wyglądała, ale co mi tam.
Parno, gorąco, może i burzowo, nie ważne.
     Szybki prysznic, letnia sukienka, szklanka lodowatej wody z plastrem cytryny i wygniecioną miętą, można nawet biec, bo znów ją zobaczyć.
Dzwoniła do mnie wczoraj, całą drogę do domu trajkotałam na głośnomówiącym i czuję, że wchodzę w to całą sobą.
Świetne uczucie, takie które buduje a nie niszczy, które nakręca do działania a nie hamuje, względnie bezpieczne bo przecież ona to ona a nie on, no i ucieczka od destrukcyjnych kamerek bo kiedyś wyjdzie i będzie wstyd.
Umówiłyśmy się na Rynku w Strzelcach Opolskich, prosta droga, mała odległość a jednak poza okiem potencjalnych moich znajomych, a nawet gdyby, to przecież koleżanka.
Podążając za wskazówkami nawigacji dojechałam pod Rynek i niestety już przywitał mnie ciężki zapach zbliżającej się burzy, deszczu.
Pierwsze krople spadły w chwili kiedy przekraczałam próg wskazanej knajpki.
Agnieszka już była, uśmiechnięta, radosna i taka jaką ją chciałam zobaczyć po ostatnim spotkaniu.
Stres był zdecydowanie mniejszy, podekscytowanie zdecydowanie wybijało się ale to coś miłego, fajnego.
- Cześć - Powiedziałam, całując ją na powitanie, to takie dziwne, że pocałunek kobiet nie wzbudza absolutnie żadnych sensacji.
- No cześć Sucza - Odpowiedziała z uśmiecham Aga.
- A co to, jakaś ksywka o której nie wiem ?  
- Haha, no tak jakoś wyszło, ale chyba nie masz o to pretensji ?
- Nie ale niebo się burzy i to coraz bardziej, chyba ze spaceru nici-  Obserwując to co się działo za mną, raczej nie gwarantowało tego, że szybko się skończy.
- Przeszkadza tobie deszcz ? Ja czekałam od dawna aż trochę deszczy spadnie i ochłodzi się, lubię słońce ale w granicach i ostatnio coraz bardziej odczuwam i temperaturę i jednak co za dużo to....  
ale widzę Ty słońce kochasz chyba,- Wpatrywała się odważnie we mnie.
- Wiesz, tak, kocham słońce i jeśli mogę to często spędzam czas na powietrzu.
Rozmawiałyśmy o wszystkim, może to wszystko polegało na domu, dzieciach , pracy jej, mojej i jakoś sprytnie omijałyśmy temat mężów, kamerek i internetów, jak to wcześniej nazywałyśmy lub po prostu inne tematy były ważniejsze niż akurat te które nas poznały.
Strumieniom deszczu towarzyszył pomruk grzmotów i w knajpce zostałyśmy prawie same. Niby żal, że nie można było wyjść i gdzieś poza okiem ciekawskich osób pospacerować, a z drugiej strony podobało mi się, że mogę się wygadać a ona, że ktoś chciał jej słuchać.
To był dobry i budujący piąteczek.
Zaczęło się wcześniej ściemniać a chmury które zaczęły zasnuwać całe niebo, szczelnie odebrały dostęp do słońca.
Niestety ja parkowałam z jednej strony Rynku, ona po drugiej.
Przytuliła się na pożegnanie i po grzecznym buziaku ze sporym niedosytem pobiegłyśmy do swoich samochodów.
Potem pogoda płatała nam jeszcze dwa razy figle i w deszczu spotykałyśmy się  w centrach handlowych na kawusi.
Wracając po ostatnim kawowym wyjściu zadzwoniła do mnie w drodze powrotnej.
- A co to, już stęskniona ? - Odebrałam ze śmiechem.
- Wiesz, czy jeśli zadam pytanie a będzie głupie, obrazisz się ? Nie chcę czegoś zepsuć ale może miałabyś chęć wyrwać się gdzieś za tydzień na noc ? Znaczy Spotkać się gdzieś z noclegiem...
Czułam jej stres i to, że denerwuje się. Szczerze mówiąc sama chciałam coś zaproponować ale nie widząc impulsu jakoś było mi zwyczajnie głupio.
- Co masz na myśli, mów szczerze i nie owijaj w bawełnę, jeśli coś będzie nie tak to Tobie to powiem.
- Okej, więc sytuacja wygląda tak, że za tydzień mój mąż jedzie z dzieciakami na ostatni weekend przed nowym rokiem szkolnym do rodziny w gorzowskie i ja zostaję w domu - Zapadła cisza w słuchawce.
- Hallo , hallo, jesteś ? - Pytałam bo wydawało mi się, że się rozłączyła.
- No jestem, tylko nie wiem co Ty myślisz teraz i czy nie ...
- Nie - weszłam jej w słowo - nie, jest okej, mówisz poważnie ? naprawdę ? - Trochę dziwiłam się -  wiesz, bo to już taki krok , taki poważny krok , nie wiem, nie mówię nie, nie mówię tak, choć uwierz mi, całe moje ciało krzyczy tak, tak, tak, ja muszę to przemyśleć, przespać to,, nie gniewasz się ?
- No nie, tylko, wiesz, nie chcę by , no wiesz tak po prostu, lubię Cię, znaczy polubiłam i do tego to wcześniejsze i to co ostatnio, jakoś... podobasz mi się fizycznie, bardzo!!!  
Trochę nie do końca rozumiałam albo więcej sobie dopowiadałam, ale ja też tego chciałam i tylko mi brakło odwagi by od razu powiedzieć tak.
Jeszcze o czymś rozmawiałyśmy ale raz potem drugi raz zgubił się jej zasięg, więc napisała SMS, że zdzwonimy się albo w weekend albo w poniedziałek.
Nie czekałam na żadne weekend, poniedziałek czy cokolwiek, tylko zaparkowałam przed bramą i nie czekając aż się otworzy i wjadę przed dom odpisałam SMS: Tak, bardzo chętnie, dziękuję za zaproszenie.
Odpisała : Czyli zgadzasz się ?  
-TAK!!!  
Zbliżał się koniec wakacji, syn wrócił późnym wieczorem i od razu wparował do kuchni i spytał się nas :
- Co robicie za tydzień w piątek ?
- A co się stało, chcesz nam coś zaproponować ? - Spytał mój mąż.
- No znaczy wiesz, we wrześniu część z nas jedzie jeszcze gdzieś na wakacje i większość paczki jest na miejscu i fajnie by  było spotkać się na grillu a jak będzie dalej padać to tylko my mamy taki zadaszony taras...
- Mnie nie ma bo biorę 24 h dyżur a mamę musisz przekupić ...
- Ha, ha, zaśmiałam się, przekupiłeś, przekonałeś, bo moja koleżanka zaprosiła mnie na popijawę do siebie i gdyby nie Twoja propozycja, pewnie nie zdecydowałabym się - Powiedziałam szczerze i bez kombinacji, po prostu na żywca brnąc...
- Czyli zgoda ? - Spytał.
- Ale koszenie, sprzątanie i zajmiecie się Młodym bo nie chcę by gdzieś przepadł jak nas nie będzie.
- Zgoda, zgoda - porwał kanapkę ojca i poleciał.
Nie tłumaczyłam kto , gdzie i jak, bo nikt nie był ciekawy kto mnie zaprosił tak jakbym znikała co weekend z domu.
W tygodniu spakowałam swoją "kabinówkę" i zadekowałam w garażu.
Potem stresowałam się, po co to robię skoro w piątek po pracy nie będzie w domu nikogo a jeśli ktoś ją znajdzie to przecież samo przez się rozumie, że jeszcze ktoś otworzy i co powiem.
Tydzień poleciał jak z górki, poniedziałek, czwartek i piątek.
Dostałam jeszcze kilka SMSów czy będę, czy naprawdę.
W piątek rano dostałam adres i uśmiechnęłam się Gogolin i namiary . No tak stąd już wiem czemu pasowały jej albo Strzelce albo Opole , to tak.
Zwolniłam się wcześniej i jeszcze przed południem byłam w domu.
Wiem po co jadę, wiem czego chcę i mimo zawartości mojej walizki która nie pozostawiała złudzeń, zapakowałam do kosmetyczki bambetle, pod sukienkę na wieszaku moją ulubioną koszulę tiulową z seksownym haftem.
Okej, no może z tym ulubiona to przegięcie bo od trzech lat wisiała w szafie i czekała na okazję która może nadeszła.
Założyłam czarny T-Shirt z logo Ochnik , spodenki sportowe i adidasy.
Hmmmm, patrząc w lustro raczej mało randkowo, ale jeśli się mylę nie będzie wtopy a jeśli nie, to nie będzie wstydu.
Zawiesiłam sukienkę na wieszaku w samochodzie, do spakowanej wcześniej kabinówki dołożyłam kosmetyczkę i torbę sportową z siłowni z dołożonymi ciuchami na wieczór gdyby zamiast "randki" wyszło smażenie kiełbaski przy ognisku.
Tak zapakowana i przygotowana wpisałam w nawigację adres i ...czas dojazdu 56 min a tu dopiero 15sta.
Do 18stej sporo czasu.
No dobrze, jakieś zakupy, jakiś alkohol kupię, coś słodkiego a może, no nie, wiem kupię Sushi , perfekcyjny pomysł!!! Idealnie.
Ciach do samochodu, kierunek Zabrze M1 i tam znajoma ma stoisko na którym często kupuje takie zestawy.
Kupiłam wino, sery i dwa zestawy Sushi.  
Nie, wróciłam z powrotem i kupiłam wódkę, dołożyłam druga butelkę, muszę na odwagę , po prostu muszę.
Wysłałam SMS : gdybym była kilka minut wcześniej to będzie kwas ???
Oddzwoniła do mnie i za śmiechem powiedziała, że nie , dziś ma wolne ale jej mąż po prostu wyjedzie wcześniej i nie mam się co stresować tylko przyjeżdżać a jak będę zjeżdżała z A4 to mam dać jej znać.
Na bramkach dałam SMS i jechałam w w jej stronę.
Fajna okolica ale zimą, zresztą ja nie wyobrażam sobie mieszkać z dala od miasta a ona, oni mieszkali jednak na uboczu plus widok jakiegoś zakładu przemysłowego z gigantyczną instalacją czegoś tam.
Jednak jestem wygodna i jeśli gdzieś nie mogę dojść nogami to już dla mnie daleko a oni chyba wszędzie muszą jeździć samochodem.
Podjeżdżając pod jej dom zauważyłam dwa samochody, otwarte drzwi kombi i jej auto zaparkowane w otwartym garażu.
O co chodzi ? No nie pytałam się ale jasne dla mnie było, że nikogo nie będzie.
Z domu wybiegła Agnieszka i z psiakiem goniącym za nią.
- Cześć Śliczna ( już nie Suczo hahah) !!!
-  No przepraszam, już rodzinka jedzie, wjeżdżaj pod garaż i zaraz pomogę Ci rozgościć się.
Wyszedł jej mąż i jakoś odniosłam wrażenie, że widziałam go na żywo kiedyś wcześniej.
Zaraz za nim z koszykami wyszli jej synowie i witając się, a raczej krzycząc do widzenia, zanurkowali do samochodu.
Czułam na sobie spojrzenie jej męża i jakoś tak hmmm, trochę to dziwne ale, w sumie ja go widziałam na ich zdjęciach na portalu i przecież, no nie, koniec tematu.
Przywitaliśmy się i pożegnaliśmy , rzucił tylko przez otwarte okno:
- Zamknij bramę i garaż i grzeszna bądż ( tak zrozumiałam to) - krzyknął i pomachał zamykając okno.
Trawa jeszcze była mokra po popołudniowym deszcze, Aga ubrana po domowemu, tak normalnie , tak bez hallo.
Usiadłam w salonie i rozglądałam się po nim.
Aga złapała mnie za rękę i przepraszając za guzdralstwo rodziny oprowadziła mnie po domu wskazując na górze gościnny pokój w którym jeśli , no znaczy jeśli chcę się odświeżyć potem czy odpocząć ...
- Haha, wiesz nie wiem jak rozmawiać z Tobą - Śmiejąc się przytuliła się do mnie.
- Normalnie - powiedziałam ciesząc się tym , że nic mi się nie wydaje i nic nie jest inaczej.
Przylgnęła do mnie łapiąc za biodra i przyciskając do siebie.
Poczułam jej usta i dłonie które powędrowały do ramion i zjechały znów w dół.
Wow... to było boskie.
- To co, masz coś w samochodzie, pomóc Ci ? Może wjedź do garażu by czujne sąsiedzkie oczy nie przyciągały znajomych na pogaduchy.
Zbiegając po schodach czułam się o naście lat mniej w metryce.
Wzięła ode mnie wieszak z sukienką i kosz z zakupami.
- A my gdzieś idziemy ? - Śmiała się  - po co ten alkohol, chodź pokażę Ci nasz barek - Krzyczała - poczekaj otworzę bramę  i wjedź przodem jak najbliżej ściany !!!
Wyciągnęłam z bagażnika kabinówkę, torbę sportową i kosmetyczkę wielkości prawie kabinówki.
Patrzyła z zaciekawieniem i uśmiechem.
- Sukienka na górze, po prawej stronie masz łazienkę jak by co, co chcesz zjeść?
- Wódkę, błagam drinka albo kostki lodu i dwie lufki wódki i sok z limonki bo stres mi zaraz zje żołądek!!!
Naprawdę czułam wzbierający stres i musiałam się napić!!!
- A może wino ?  
- Nie tylko wódka , uwierz potrzebuję tego jak mało kiedy!
Poszła do kuchni i tam zajęła się drinkami, ja zaniosłam wszystko na górę.
- Zawsze się tak stresujesz ? - Usłyszałam schodząc na dół.
- Nie zawsze, bo to co dziś to pierwszy raz kiedy... - Nie dopowiedziałam, zapadając się w jej skórzanym fotelu.
Ma fajny rozkład domu a ogromny i nie zagracony salon ze sporą kuchnią świetnie wyglądał, plus te okna a w zasadzie tafle szklane , fajnie ale sporo pracy z myciem no i jednak trochę jak na patelni, ale jednak płot i zieleń.
- Wiesz, jak widziałaś nasze konto w necie ja, my mamy doświadczenie w takich spotkaniach i nie odczuwam stresu a co najwyżej podekscytowanie sytuacją.
Nie ciągnęłam tego wątku a tylko chciałam poczuć ciepło i rozlewający się spokój po alkoholu.
- Tylko nie padnij mi tu martwa - uśmiech nie schodził z jej ust.
Tak wódka, plus kawa, plus kilka małych porcji sushi, jej śmiech , fajna muzyka jazzowa płynąca z głośników to było to o co mi chodziło.
Na pogaduchach spędziłyśmy trochę i jeszcze pokazała mi jak mają zagospodarowaną działkę , komórkę i piwnicę .
Nasze dłonie, ciała, włosy , dotyk ud przeplatały się ze śmiechem i spojrzeniami.
- Idziemy się odświeżyć ? spytałam .
- "Odświeżyć" ??? Bardzo chętnie... ale potrzebuję dłuższej chwili, pasuje ?
Kompletnie już bez stresu poszłam na górę wiedząc, że wpatruje się we mnie jak wchodzę po schodkach.
Otworzyłam walizkę i no tak, co by założyć? wiem , przecież wszystko wiem .
Wzięłam kosmetyki i przeszłam do łazienki wziąć prysznic.
Stojąc naga przed lustrem zastanawiałam się, a co jeśli mają tu jakieś kamerki ???
E tam, mam to w nosie.
Wysuszyłam ręcznikiem ciało i nasmarowałam moją ulubioną emulsją z drobinkami złota.
Efekt skóry wow!!!
Wróciłam do pokoju i wzięłam bieliznę i koszulę, spódnicę założę potem.
Poprawiłam włosy, pachnące jeszcze wcześniejszym prysznicem po pracy, zrobiłam delikatny makijaż założyłam mini stringi które z tyłu oddawały wręcz kształt jakiegoś magicznego tatuażu i seksowny biustonosz, założyłam tiulową koszulę i ... aż poczułam dumę z pomysłu i tego ,że po prostu podobam się samej sobie i katowanie na siłowni i aerobiku dają taki efekt.
Jednak nie, wróciłam do łazienki, zdjęłam koszulę, stanik i na nagie ciało założyłam ją znów.
Tak, to jest to, o to chodziło!
W pokoju założyłam delikatne, cieniutkie, ciemne, idealnie gładkie pończochy zakończone tylko potrójnym ciemnym paskiem wkoło .
Do tego czarne szpilki z Kazar ( uwielbiam buty z tej firmy i od dwóch lat moje premie idą na zakupy w sklepie internetowym)  na gigantycznej szpilce no i krótką, ołówkową spódnicę.
Tak o to chodziło.
Spryskałam włosy perfumowaną wodą i mogę schodzić.
Agnieszka czekała na dole z lampką wina w dłoni, siedziała na środku swojej białej skórzanej kanapy obrana długą czarną bluzko sukienkę w tylu safari, z nogami podciągniętymi pod siebie.
Do tego te jej kasztanowe loki i uśmiech którym zauroczyła mnie za pierwszym razem.
Czułam jak kołyszą się moje piersi schodząc po schodach, cała sytuacja spowodowała, że sutki wręcz stały się elektrycznie podatne na dotyk delikatnego materiału, mimo, że je wcześniej mocno nakremowałam.
No i ta wysokość szpilki i schody. Jak nie polecę to będę szczęśliwa.
Agnes szybko wstała i podeszła do schodów podając mi dłoń.
- Wiedziałam, Sucza jesteś i to bardzo Sucza!!! - Syknęła.
Tak miał wyglądać ten wieczór.
Dwie napalone kobiety które chcą sexu i nie boją się tego co ich ciała czują.
Wzięłam w usta jej wargę, czując smak wina.
Poprowadziłyśmy się w tym uścisku do kanapy i tak splecione padłyśmy na poduchy.
Zanurkowałam w jej włosy wciągając w nozdrza jej zapach, to samo ona robiła zaś jej dłonie zajęły się moimi piersiami.
Przemknęła na moje kolana siadając na moich nogach i rozpinając swoją sukienkę.
Ukazały się moim oczom jej podniecone piersi.
Kiedy rozpięła ją odchyliła się do tyłu łapiąc dłońmi za moje nogi i wypinając piersi w kierunku mojej twarzy.
To był jak zastrzyk adrenaliny. przechyliłam swoją twarz do jej biustu, dłonią złapałam jedną pierś i masując ją zbliżałam usta do jej piersi.
Zapach jej ciała, balsamu, lekkich perfum, jęk płynący z jej ust, to jak pracowała biodrami lekko falując nad moimi udami to był początek ekstazy.
Zaczęłam dłońmi pieścić jej piersi, masować je a gdy znów zbliżyła sutki do moich ust złapałam je delikatnie i krążąc językiem wokoło jej małych brodawek w końcu złapałam jej sutka a drugą dłonią, palcami robiłam o samo pieszcząc drugą pierś.
Cudownie jęcząc złapała moją głowę i podała swoje usta i wychodzący naprzeciw mojemu język.
Chciałam zdjąć spódnicę, chciałam pozbyć się tego krepującego mnie skrawka materiału.
Agnes wstała ściągając rozpiętą sukienkę, była cała naga a alabastrowy kolor skóry podkreślał kolor jej włosów i ciemne brodawki.
Pomogła mi ściągnąć spódniczkę, paski bielizny i zostałam leżąc z otwartymi udami na jej kanapie i rozpiętą koszulą patrząc jak ona stoi nade mną.
- Chcesz wina czy jeszcze wódki ?  
- Wódki... tylko wódki... ale już , zresztą nie ważne, wracaj do mnie!
Założyła też sandały na obcasie które widocznie miała gdzieś albo koło łóżka a ja nie zauważyłam, albo w kuchni, nie ważne, po prostu widok demoniczny.
Chciałam jej, chciałam sexu, chciałam tej przyjemności i całą sobą to wyrażałam.
Nasze usta się spotkały a jej usta wtłoczyły delikatnie porcję zimnej wódki...
- Widziałam, że to podziała ... - Uśmiechnęła się.
Nie musiałam popijać a przywarłam łapczywie do jej ust.
Nasz dłonie jeździły po naszych ciałach ale omijały nasze podniecone cipki.
To jak pieściły jej dłonie moje piersi powodowało, że w jednej chwili zamierałam czekając pieszczot, pierwszy raz czułam się tak, że od pieszczot samych piersi będę miała za chwilę odlot.
To mnie obezwładniało, plus ten alkohol i to co i jak ona za mną robiła.
Chciałam spróbować jej smaku, jej ciała, jej podniecenia ale to ona uklęknęła na dywanie przed kanapą i obracając moje uda w jej kierunku trzymając z moje rozwarte nogi całując od ud zmierzała w kierunku mojej mokrej cipki.
Zamknęłam oczy oddając jej otwarte biodra i pieszcząc dłońmi piersi czekałam tej chwili.
Pierwszego momentu kiedy kobiecy język dotknie mojego podniecenia.
Delikatnie kosztowała moich warg ssąc je, liżąc i masując dłońmi, palcami... chciałam jej głowę wręcz tam przyciągnąć.
To był całkiem inny styl pieszczot, dotyku, pieszczot.
Chciałam czuć jej język, dotyk, palce , usta, piersi by potem mokre ode mnie zlizać.
Wiłam się pod jej dotykiem i jej podnieceniem i w którymś momencie łapiąc za ramiona wciągnęłam na siebie by czuć jej usta mokre ode mnie i zlizać tę wilgoć.
ściągnęłam z siebie koszulę i rzuciłam za siebie, za opacie łóżka i teraz stając przed nią w samych pończochach i szpilkach to ja chciałam poczuć jej smak.
Nie lizałam nigdy kobiecego ciała, ale ani przez moment nie zastawiałam się nad tym jak trafić do sedna przyjemności, widziałam jak liżąc mnie pieściła się stąd rozkładając szeroko jej nogi od razu trafiłam językiem do jej mokrej cipki.
To było fenomenalne odkrycie a widok, smak, zapach wręcz uwiódł mnie bez pamięci oddając się przyjemności smakowania.
Kto jak kto ale ja wiem co znaczy pieścić się tak by było rozkosznie i przyjemnie i mój język zaczął taniec na jej kobiecości.
Lizanie , kąsanie, smakowanie, ssanie, wodzenie zimnym nosem po jej wychylającym się ziarenku rozkoszy doprowadzał ją a tym samym mnie do spazmów.
Mam dość długie pazury ale delikatnie pozwoliłam sobie by wwiercić się w jej cipkę, ten jej jęk świadczył, że zaraz nastąpi jej chwila przyjemności a wyginające się ciało w pałąk stanowiło jeszcze większą podnietę dla mnie... po chwili gdy chciałam wprowadzić drugi paluszek złapała mnie gwałtownie za dłoń i nadając jej swój rytm doszła do orgazmu który jej ciałem aż trząsł w spazmach.
Całując się i łapiąc powoli oddech zaczęła mnie mokrymi od swoich i moich soków i śliny pieścić piersi ... chciałam tego, chciałam mocnego dotyku, by jej pachnące palce mocniej zacisnęły się na sutkach, wręcz do granic bólu ...
Zanurkowała między moje nogi pieszcząc mnie dłonią i coraz mocniej napierając wkoło cipki swoimi palcami.
Co rusz odgarniała te swoje włosy zarzucając głową do tyłu no i ten zapach i podskakujące piersi ...
Wygodnie ułożyłam się na łóżku chcąc poczuć jej pieszczoty w sobie kiedy, złapała mnie za dłoń i dając do zrozumienia, że mam wstać wskazała fotel na którym usiadłam nie wiedząc o co chodzi.
- Nie tak, klęknij proszę.
Natychmiast wykonałam jej prośbę uważając by nie zarysować jej szpilką i czekałam co wymyśli.
Jej dłonie na pośladkach przywołały wspomnienie naszego pierwszego spotkania, no prawie pierwszego . To było cudowne jej język, policzki wtulające się w nie dłonie które masowały, drapały, rozcierały, chciałam mocniej się wypiąć i poczułam jej język jak liże mnie, jak usta znów naciągają moje płatki.
To było boskie uczucie, zaś fotel stał tak, że w tafli szkła jej kuchennych mebli widziałam to jak stoi pieszcząc moje wypięte biodra a ten widok to była czysta ekstaza.
Chciałam jej dotyku a język który zawędrował aż do odbytu stał się i tam natarczywy.
Tak mam doświadczenie w sexie analnym i lubię go ale to jak ona mnie tam pieściła, przestawałam już kontrolować swoje ciało.
Chciałam czuć jej palce masujące wnętrze mojej cipki i język który wciskał się do dupci a ja delikatnie zaciskałam się na nim wyciskając go i tak powtarzając to aż orgazm skurczem zapanował nad moim ciałem...
- Kurwa mać, kurwa mać ! - Klęłam - chcąc uwolnić się z jej dotyku, ale ona nie przestawała i łapiąc mnie mocno za włosy i pociągając tak, że musiałam podnieść głowę mocno do góry zaczęła mocniej palcami pieprzyć moją cipkę a miejsce języka w dupci zajął jej kciuk .  
Klęcząc ciało miałam wygięta w łuk, i aż chciałam poczuć pieszczoty wystawionych piersi.
Nie wiem co się ze mną działo, drugi orgazm uwolnił ze mnie dużą porcje wilgoci i czułam jak cieknie ze mnie.
Trzymając mnie za włosy, z wypiętymi biodrami ściągnęła z moich stóp szpilki i łapiąc za stopy znów zanurkowała od tyłu zlizując z ud, pończoch to co wypłynęło ze mnie....
- Muszę się napić, kurwa muszę się napić - powiedziałam i przerywając pieszczotę poszłam na boso do kuchni pijąc solidny łyk wódki z butelki.
Aga położyła się na łóżku opierając nogi na stoliku.
Ja pierdolę, to jest jakiś matrix.
Moje buty gdzieś na ziemi, obok spódnica, za łóżkiem bluzka , w jej kieliszku po winie moje majtki i jej uśmiech.
Moje ciało całe dygotało od pieszczot i efektów spełnienia, za to jej śmiech powodował, że sama już nie wiedziałam co robię, no  i wódka, czułam ją w sobie.
Usiadłam obok wtulając się w jej ramię.
Takiego seksu nie miałam dotąd, w ogóle nie miałam.
Wszystko w moim brzuch cały czas kurczyło się i aż nie potrafiłam mówić.
- Dziękuję - wyszeptałam, wchodząc pokracznie na nią- Chcę jeszcze Ciebie!
Podobno w amoku seksualno-alkoholowym zamęczyłam i ją i siebie, nie pamiętam jak znalazłam się u nich w łóżku ale spałam do godziny 11.00 następnego dnia.
Nie miałam kaca, nie tego fizycznego ale moralnego.
Czułam się świetnie, czułam się kobieco i cieszyłam się, że to mnie jeszcze spotkało a z drugiej strony wiedziałam, że tym się to nie skończy a uśmiech i to jej badawcze spojrzenie mówiło samo za siebie.
Ha, a gdzie zabawki z mojej kabinówki ???
Przed wyjazdem czekała mnie jeszcze poważna rozmowa przy kawie ale to miało dopiero nadejść.

Kasandrea48

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4616 słów i 23938 znaków.

Dodaj komentarz