co po tamtej rozmowie zdominowało styl mojego życia do teraz...
odtąd często ... zamiast ściągać buty przed wejściem do samochodu i zmieniać na balerinki wygodne... znaczy dalej tak robiłam ale... wychodząc znów wkładałam obcasy... i czasem miałam frajdę łapiąc spojrzenia , do tej pory w bagażniku w koszu mam 3 pary szpilek...
...to spotkanie "młodzieży" było z końcem września... jeszcze dość ciepłego i słonecznego...
prawdziwym "kopem" do życia zaś był grill , gdzieś w połowie października, gdzie w piątek przyszli nasi znajomi i... zamiast stylu "sąsiedzkiego" czyli dresów i kapci... zaprosiłam w strojach wieczorowych i nie sportowych ... jakież było moje zdziwienie jak znajomi przyszli ...po prostu fajnie wyglądając... panowie w koszulach lub polówkach a ich partnerki w sukienkach czy spódnicach... po prostu nie w tych cholernych dresach czy crocsach na nogach!!!
miałam wielką satysfakcję z super przyjęcia... pieczenie ( a raczej dopieczenie ) indyka, mięsk i innych potraw które każdy z nas miał przynieść a moi synowie pomagali w grillowaniu i podkradaniu piwka ( hahah) pod pozorem pilnowania temperatury i smażenia mięsa... wieczorem pomagać przyszedł nie kto inny jak Dominik ... po sąsiedzku, rzecz jasna... młodszy syn pojechał na basen ...a starsi chłopcy zostali pomagać... i wtedy pierwszy raz z premedytacją zaczęłam kusić młodego albo przychodząc i niebezpiecznie blisko niego sprawdzałam czy mięsko albo inne potrawy się nie przypalają albo... kucając podnosić "wyimaginowane" śmieci z kostki czy trawnika... moja wyobraźnia podpowiadała mi, że widzę u niego erekcję w spodenkach... albo to jednak była wyobraźnia i ...kolejny kieliszek wina..
kiedy siedziałam na ławeczce i rozmawiałam z koleżankami na tarasie, ściągnęłam pantofel i wiedząc,że Dominik kątem oka musi mnie widzieć i to jak naciągam rajstopę... i kręcę stopą... po prostu miałam frajdę i ... działało to na mnie cholernie... czułam, że uderza mi do głowy cała ta sytuacja...a to przecież był raptem początek imprezy, a gdzie śpiewy i tańce... i kolejny kieliszek wina...
kiedy zrobiło się już ciemno i chłodno przeszliśmy do naszego salonu i tam już były tańce i przytulańce i ekspresja na całość... widziałam jak młody wręcz przepala wzrokiem taflę szkła widząc jak tańczę a ja ... wiedząc, że patrzy jeszcze większą miałam frajdę z tańców
tego wieczoru miałam na sobie kusą sukienkę w czarno białą panterkę do tego stanik podnoszący i eksponujący mój biust, czarne rajstopy i klasyczne pantofle na obcasie ... po północy syn oznajmił mi, że idzie po torbę i ciuchy i śpi u Dominika, bo "tu się nie da" i zostawił nas samych z młodym na chwilę...poszliśmy do kuchni, żeby zapakować im coś na kolację i śniadanie choć to był pretekst bo ... w kuchni byliśmy sami, tylko paliły się ledy pod blatami a ... ja mogłam udawać , że tu się wygnę, tu schylę, wiedząc, że on stoi i wgapia się w mój tyłek...i naprawdę napalił mnie na sex.... tyle, że skończyło się na napaleniu i... tym, że gdzieś coś w mojej głowie się zmieniało...a ja mogłam dalej bawić się ...
chciałam tych zmian, innego myślenia, innej motywacji, innych myśli... chciałam spojrzeń, chciałam może i flirtu... chciałam pożądania , być pożądaną ...
skończyło się tylko trenowanie i potem w mokrych ciuchach w auto i do domu... zaczęło się i kąpanie i sauna w klubie... bo mamy taką u siebie...
zaczęłam się malować mocniej, zaczęłam w swoim ubieraniu się szukać pazura i swojego stylu, zrobiłam sobie paznokcie, zamiast tracić czas w domu na ich lakierowanie... zaczęłam czesać się "na mieście" po prostu jakoś zachciałam być znów sobą...(sobą???)
oczywiście młodzież dalej przychodziła do domu i dalej widziałam to czy tamto... ale potem oni zaczęli przygotowania do matury, zaczęły się korki, spotkanie tematyczne... nie zwracałam już tak na to uwagi... po prostu miałam swoje życie i dom i męża wiecznie na dyżurze i pracę ale to już wszystko było inne, bardziej pode mnie niż pod kogoś...
kiedyś będąc z koleżankami na rytuałach saunowych które prowadził jakiś znajomy naszej recepcjonistki... któraś z par miała na sobie szlafroczki z nadrukiem czegoś tam, przypadkowo usłyszałam, że była to nazwa portalu erotycznego na którym można było oglądać się i flirtować i to był już totalny przełom w moim życiu...
była to końcówka stycznia 2017... zaczęłam być ja realna i opisana jak wyżej... i ta wirtualna która siedziała dotąd we mnie i nie znana nawet mi samej...no i to być może dość przydługi początek mojego zatapiania się w sexualne bagno pragnień i fascynacji które wciąga mnie coraz głębiej i boję się, że kiedyś zamknie się nade mną niszcząc to co do tej pory miałam... moje życie kompletnie przestało być dla kogoś... lub zwyczajnie dalej udaję siebie tylko po to by znaleźć czas na kolejny skok w przepaść...
... tym krokiem było zalogowanie się i... doświadczenie tego ile, ilu jest ludzi mających podobne myśli, nastawienie, pomysły itp. niby nikogo nie ranie, nie zdradzam, nikomu nie robię krzywdy, nie mam moralnego kaca po nocy spędzonej tam... i każdą godziną nakręcam się na coraz bardziej dziwne pomysły mogąc się realizować a każdej chwili uciec... a to był dopiero początek tego co do tej pory było niewinnym flirtem z netem...
2 komentarze
agnes1709
Po co tyle wielokropków, to jakiś szyfr? Słabiutko.
Ora
Czy będzie ciąg dalszy?