Na ognisku wszystko szło normalnie, śpiewaliśmy jakieś piosenki, a Bartek parę razy naciskał swoim udem na moje. Nawet ciężko mi opisać jak bardzo byłem cały ten czas nakręcony. Czekałem tylko aż ognisko się skończy, będziemy mogli wrócić do swojego domku, a ja będę mógł zająć się Bartkiem. Cały czas siedząc obok niego byłem napalony. Nie miałem erekcji, ale czułem ten charakterystyczny ucisk w podbrzuszu. W mojej głowie widziałem te piękne duże usta Bartka owinięte wokół mokrej główki mojego penisa. Widziałem jak ściskam rękami jego silną klatkę piersiową, szczypię jego sutki, które teraz, od wieczornego chłodu, wyraźnie sterczały lekko odciskając się na koszulce. Chciałem dobrać się do jego jąder, zanurzyć nos między jego wielkimi, owłosionymi, męskimi udami i wczuć się w zapach młodzieńczego potu.
Z tych fantazji wyrwał mnie gwar rozchodzących się ludzi. Ognisko dogasało, obozowicze wracali na noc do domków. Nie mogłem się doczekać tego co planowałem.
Gdy wróciliśmy do domku Bartek powiedział, że od razu idzie pod prysznic bo śmierdzi dymem. Ściągnął białe skarpetki, odsłaniając swoje wyjątkowo duże i solidne stopy, na których też dało się zauważyć sporo włosów. Gdy tylko drzwi do łazienki się zamknęły wziąłem długie skarpetki Bartka, które przed chwilą ściągnął. Gdy tylko poczułem, że są delikatnie wilgotne od potu do moje penisa zaczęła napływać krew. Rozciągnąłem się na łóżku i zanurzyłem nos w jego zużytych skarpetach. Od razu uderzyła mnie słodka woń intensywnego, męskiego potu po całym letnim dniu. Podziałało to na mnie jak viagra. Mój penis momentalnie zesztywniał, czułem jak napletek odsłania nabrzmiała główkę. Mój penis pulsował jak dziki, napędzany gorącą krwią, która waliła mi w skroniach. W dłoniach wciąż ściskałem wilgotne, przepocone skarpetki Bartka, które śmierdziały intensywną, zwierzęcą wonią jego dużych, owłosionych stóp – słodką, ziemistą, z nutą soli po całym dniu biegania na słońcu. Zanurzyłem nos głębiej w materiał, wdychając ten ostry, męski zapach, a mój 16-centymetrowy kutas zesztywniał jeszcze bardziej. Napletek zsunął się całkowicie, odsłaniając nabrzmiałą, ciemnoczerwoną główkę, która lśniła od kropel preejakulatu, spływających powoli wzdłuż żył na trzonie. Moje jądra, ciężkie i zwisające, z lewym większym i bardziej okrągłym, podskakiwały lekko, gdy ocierałem się biodrami o łóżko, czując, jak szorstkie włosy łonowe – krótko przycięte, jasne, niemal niewidoczne – drażnią wewnętrzną stronę moich ud. Moje pośladki, duże i sprężyste, napinały się mimowolnie, a gęsty, jasny meszek wokół mojej dziurki był wilgotny od potu, który spływał mi po plecach w dusznej atmosferze domku.
Usłyszałem, jak prysznic w łazience cichnie. Szybko cisnąłem skarpetki na podłogę, ale zapach Bartka wciąż tkwił mi w nozdrzach, jak afrodyzjak. Drzwi zaskrzypiały, a Bartek wyszedł, owinięty tylko cienkim ręcznikiem, który ledwo trzymał się na jego biodrach. Jego ciało było mokre, lśniące od wody i potu, który już zaczynał się zbierać w zagłębieniach jego mięśni. Klatka piersiowa, szeroka i napakowana, unosiła się z każdym oddechem, a gęste, ciemne włosy na torsie – mokre, posklejane – biegły w dół, tworząc grubą linię aż do pępka i niżej, gdzie znikały pod ręcznikiem. Jego sutki, małe, ale twarde, sterczały w wilgotnym powietrzu, otoczone kępkami szorstkich włosów. Bartek, choć niższy ode mnie – jakieś 170 cm – miał ciało jak zapaśnik: krępe, z grubymi bicepsami, które napinały się, gdy przeczesał mokre, kręcone włosy palcami. Jego uda, masywne i umięśnione, były pokryte gęstą, czarną szczotą owłosienia, która wyglądała jak futro, rozciągając się aż do kostek. Nawet jego łydki, twarde jak kamień, były owłosione, a pot spływał po nich, zostawiając błyszczące smugi.
Spojrzał na mnie, a jego mięsiste wargi – duże, wilgotne, jakby stworzone do grzechu – rozciągnęły się w zadziornym uśmiechu. – Co tak leżysz, Michał? – rzucił, a jego głos był niski, chropowaty, jakby prosto z gardła młodego wilka. – Śmierdzisz ogniskiem i potem. Nie idziesz się umyć?
– Jeszcze nie – warknąłem, czując, jak moje ciało napina się z pożądania. Mój kutas wciąż pulsował w bokserkach, a jądra podciągnęły się lekko, czując chłód desek podłogi, gdy wstałem. – Tu jest… kurwa, za gorąco, żeby się spieszyć.
Bartek prychnął, siadając na łóżku. Ręcznik zsunął się, odsłaniając fragment jego krocza – gęste, czarne włosy łonowe, wilgotne od prysznica i potu, otaczały podstawę jego fiuta, który już zaczynał się podnosić. – Gorąco, mówisz? – rzucił, a jego oczy błysnęły. – Widziałem, jak gapiłeś się na mnie, kiedy zdejmowałem spodenki. Myślisz, że jestem ślepy?
Serce waliło mi jak młot. To był ten moment – albo ruszę na niego jak zwierzę, albo stracę szansę. Podszedłem bliżej, moje długie, umięśnione nogi – smukłe, ale twarde od biegania – napinały się z każdym krokiem. Moje jasne włosy na udach, niemal niewidoczne, lśniły od potu, a mięśnie pośladków grały pod skórą. – A ty? – warknąłem, patrząc mu w oczy. – Gapiłeś się na mojego kutasa, klepałeś mnie po plecach, jak jakiś napalony ziomek. Nie udawaj świętego.
Bartek zaśmiał się, a dźwięk był jak ryk – głęboki, zwierzęcy. – Dobra, może i gapiłem – przyznał, wstając. Ręcznik opadł na podłogę, a jego kutas, gruby, jakieś 13 cm, stał już w pełnej erekcji. Był ciemniejszy od mojego, z szeroką, nabrzmiałą główką, która lśniła od wilgoci. Żyły na trzonie pulsowały, a gęste, czarne włosy łonowe rozciągały się aż do jąder – dużych, zwisających, pokrytych szorstkim futrem. Jego pośladki, mniejsze, ale twarde jak skała, były pokryte cienką warstwą ciemnego meszku, który znikał w głębokiej, wilgotnej szczelinie.
– I co teraz, Michał? – zapytał, a jego głos drżał z podniecenia. Stał tak blisko, że czułem jego zapach – ostry, męski, z nutą potu i mydła, który bił od jego klatki i krocza.
– Teraz to rozjebiemy – warknąłem, a moje dłonie same powędrowały na jego ramiona, ściskając twarde mięśnie. Pchnąłem go lekko na łóżko, a on opadł na plecy, rozkładając swoje owłosione nogi. Pochyliłem się nad nim, a nasze usta zderzyły się w brutalnym pocałunku. Jego wargi, miękkie, ale sprężyste, smakowały solą i potem. Jego język wdarł się do moich ust, a ja odpowiedziałem, gryząc lekko jego dolną wargę. Moje dłonie zsunęły się na jego klatę, szarpiąc mokre włosy i drażniąc jego sutki – twarde, otoczone kępkami szorstkiego futra. Ścisnąłem je mocno, a Bartek syknął, jego biodra drgnęły, a kutas szturchnął mnie w brzuch, zostawiając wilgotny ślad.
– Kurwa, Michał… – warknął, a jego ręce chwyciły moje pośladki, wbijając palce w moje sprężyste mięśnie. Czułem, jak jego szorstkie dłonie rozchylają moje półkule, a kciuk muska wilgotną, owłosioną dziurkę, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Mój kutas, uwięziony w bokserkach, napierał na jego udo, a ja czułem, jak materiał przesiąka od mojego soku.
– Zdejmij to gówno – warknął Bartek, szarpiąc moje bokserki. Zerwałem je jednym ruchem, a mój fiut wyskoczył na wolność, 16 cm czystej, pulsującej stali. Żyły na trzonie nabrzmiały, główka była mokra, a jądra, ciężkie i owłosione, kołysały się przy każdym ruchu. Bartek chwycił mojego kutasa, ściskając mocno, a jego kciuk drażnił oczko na głowie, rozsmarowując śliski preejakulat. Syknąłem z rozkoszy, czując, jak moje mięśnie napinają się do granic.
– Na kolana – rozkazałem, a Bartek, z dzikim błyskiem w oczach, klęknął przed mną. Jego mięsiste wargi objęły moją główkę, a ja poczułem gorąco jego ust. Jego język lizał czubek, smakując mnie, a potem zsunął się w dół, po trzonie, muskając żyły i szorstkie włosy u podstawy. Chwyciłem jego kręcone włosy, mokre od potu, i pchnąłem biodra, wpychając się głębiej. Bartek zakrztusił się lekko, ale nie przestał, jego usta pracowały jak odkurzacz, ssąc i liżąc, a jego ręce ściskały moje uda, wbijając paznokcie w skórę. Czułem, jak jego palce muskają moje jądra, masując je i ciągnąc lekko, co niemal doprowadziło mnie do szaleństwa.
– Kurwa, Bartek… – stęknąłem, gdy jego zęby delikatnie musnęły moją główkę. Moje biodra poruszały się rytmicznie, a on przyjmował każdy mój ruch, jego wargi napinały się, próbując pomieścić mnie w pełni. Jego pot spływał po szyi, mieszając się z moją wilgocią, a zapach jego krocza – ostry, zwierzęcy, z nutą soli – wypełniał powietrze.
Po chwili szarpnąłem go za włosy, odciągnąjąc od siebie. – Moja kolej – warknąłem, popychając go na łóżko. Bartek rozłożył się na plecach, a jego gruby kutas stał pionowo, ociekając sokiem. Klęknąłem między jego owłosionymi udami, wdychając jego zapach – mieszankę potu, muskułu, i czegoś pierwotnego, co sprawiało, że mój fiut pulsował jeszcze mocniej. Chwyciłem jego jaja, ciężkie i mokre, ściskając je lekko, a moje palce musnęły szorstkie włosy, które rozciągały się aż do jego dziury. Moje wargi objęły jego główkę, a smak jego soku – słony, gęsty – eksplodował na moim języku. Zacząłem ssać, poruszając głową w górę i w dół, czując, jak jego trzon wypełnia moje usta, a żyły pulsują pod moimi wargami. Moja ręka powędrowała na jego pośladki, ściskając ich twarde mięśnie i muskając wilgotną, owłosioną szczelinę.
– Kurwa, Michał, nie przestawaj! – ryknął Bartek, a jego ręce wplątały się w moje włosy, popychając mnie głębiej. Jego biodra szarpały się w górę, wpychając kutasa aż do gardła, a ja dławiłem się, ale nie odpuszczałem, liżąc i ssąc jak zwierzę. Moja dłoń, śliska od potu, chwyciła mojego fiuta, waląc w rytmie jego pychań.
Nagle Bartek szarpnął się mocniej, a jego jądra podciągnęły się. – Dochodzę! – warknął, a ja poczułem, jak jego kutas mieni się w moich ustach. Pierwsza fala jego spermy, gorąca i gęsta, strzeliła mi w gardło, a ja połknąłem, czując, jak smakuje – słono, ostro, jak esencja jego męskości. Kolejne strumienie zalały moje usta, a część spłynęła po brodzie, mieszając się z potem. Bartek ryknął, jego mięśnie napinały się jak stal, a jego owłosione uda drżały.
Nie dałem mu odpocząć. Wstałem, chwyciłem mojego kutasa, wciąż twardego jak skała, i walnąłem kilka razy, czując, jak moje jądra napinają się z głodu. – Na czworaka – warknąłem, a Bartek, wciąż dysząc, posłusznie uklęknął na łóżku, wypinając swoje twarde, owłosione pośladki. Rozchyliłem je, widząc jego wilgotną, ciasną dziurę, otoczoną gęstymi, czarnymi włosami, mokrymi od potu. Przyłożyłem główkę mojego fiuta do jego wejścia, ale najpierw zanurzyłem twarz między jego pośladkami, wdychając ostry, zwierzęcy zapach jego dziurki. Mój język musnął jego dziurę, liżąc wilgotną skórę i szorstkie włosy, a Bartek stęknął, jego mięśnie drgały pod moimi dłońmi.
– Rusz się, kurwa! – warknął, a ja nie czekałem. Powoli wcisnąłem się w niego, czując, jak jego ciasna dziura obejmuje mojego kutasa. Poruszałem się głęboko, rytmicznie, a moje jądra klapały o jego uda, zostawiając wilgotne ślady. Moje dłonie ściskały jego biodra, wbijając paznokcie w skórę, a pot spływał mi po klatce, mieszając się z jego. Bartek ryczał z każdym pchnięciem, jego kutas, wciąż półtwardy, kołysał się pod nim, a jego owłosione plecy lśniły od wilgoci.
Nie wytrzymałem długo. – Dochodzę! – ryknąłem, a moje jądra eksplodowały. Wyciągnąłem się w ostatniej chwili, a moja sperma, gorąca i gęsta, strzelała na jego plecy, zalewając jego owłosienie i spływając po skórze. Kolejne fale tryskały, pokrywając jego pośladki i uda, a ja dyszałem, waląc wciąż kutasa, aż ostatnia kropla spłynęła na podłogę.
Padliśmy na łóżko, oblepieni potem, spermą i zapachem seksu. Bartek odwrócił się, a jego oczy błyszczały dzikim ogniem. – Kurwa, Michał… – wysapał. – To było… jak zwierzęta.
Zaśmiałem się, czując, jak moje ciało wciąż drży. – I jeszcze nie skończyliśmy – mruknąłem, a jego wargi znów znalazły moje.
Komentarze mile widziane
Dodaj komentarz