Rozochocony zająco-królik wielkanocny stał się tak śmiały, że zasadził w mej wilgotnej bruździe swą, tak wielką marchewę!!! Nie zważał, że to dopiero Wielkanoc!
Rozwarł moje nogi szeroko i… jechał, jakby jechał taczką w ogródku! W moim ogródku! Panoszył się okrutnie!
Sadził tę marchewę i sadził! A moja bruzdka i tak była maksymalnie wilgotna…
Taka praca w ogrodzie nie jest lekka! Wręcz arcyżmudna! Zasapaliśmy się podczas niej oboje! Ja to nawet stękałam… Napracowałam się nadzwyczajnie! Dalibyście wiarę, jak można napracować się przy sadzeniu jednej marchew… w zasadzie… zasadzaniu jej?
Na koniec króliko-zajączek dorzucił:
- Koniec tego dobrego. Dorzucę w tę bruzdę trochę nasionek!
No i co to będzie? Kto mi biednej podpowie? Co to się w tej bruzdce urodzi?
4 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
nanoc
No i marchewa zasadzona po sam korzeń
Historyczka
Alladynie, Twoja wyobraźnia nie ustępuje mojej
Aladyn
@Historyczka Nawet nie śmiem się z Tobą porównywać.
Aladyn
Jeśli się urodzi zimową porą...to biały króliczek może być tatusiem również i białego bałwanka z dużą marchewką w miejscu nosa.
Historyczka
No i co to będzie? Kto mi biednej podpowie? Co to się w tej bruzdce urodzi?