Spodziewałeś się kontroli.
Myślałeś, że dalej będzie posłuszna — gotowa do wzięcia.
Ale kiedy wyszedłeś spod prysznica, już czekała — naga, rozłożona na łóżku, z ogniem w oczach.
– Siadaj – powiedziała, klepiąc brzeg łóżka. – I nie ruszaj się, dopóki ci nie każę.
Twój kutas już był twardy, pulsował z napięcia. Podeszła, wzięła go w dłoń, oblizała sam czubek — ale nie wsunęła do ust. Tylko musnęła. Na tyle, byś szarpnął biodrami.
– Nie pozwoliłam ci się ruszać.
Wlazła na ciebie okrakiem, siadając na udach. Pocierała cipką o twojego penisa, ale nie pozwalała wejść do środka. Jęknąłeś. Próbowałeś się wbić. Dała ci lekkiego policzka.
– Cierpliwości. Jeszcze nie zasłużyłeś.
Kręciła biodrami, rozsmarowując swoją wilgoć po całym twoim kutasie. Ty próbowałeś przejąć kontrolę — złapać ją za biodra, wbić się siłą — ale złapała cię za nadgarstki i przygwoździła do łóżka.
– Błagaj.
Duma cię trzymała. Ale ta jej gorąca cipka, sposób w jaki jęczała do ucha… złamała cię.
– Proszę… pozwól mi poczuć cię. Chcę być w tobie…
Uśmiechnęła się jak drapieżnik.
I wtedy — powoli, centymetr po centymetrze — wsunęła się na twojego kutasa.
Gorąca. Mokra. Idealna.
Jeździła na tobie powoli. Kręciła biodrami, drażniła się. Ręce trzymała na twojej klatce piersiowej, twoje ciało drżało pod nią. Za każdym razem, gdy byłeś blisko — zatrzymywała się.
– Nie wolno ci dojść, dopóki ci nie powiem.
Byłeś spocony. Drżący. Zdesperowany.
– Błagam… chcę dojść…
Pochyliła się, całowała twoje usta, szyję — i szepnęła:
– Jeszcze nie.
Jęczałeś. Prosiłeś. A ona dalej cię torturowała, powoli, rytmicznie, z rozkoszą.
Aż w końcu — gdy nie mogłeś już myśleć — zaczęła jeździć szybciej. Głębiej. Mocniej.
– Teraz – jęknęła. – Dojdź dla mnie.
I eksplodowałeś. Bezbronny. Całkowicie jej.
Dodaj komentarz