Był wieczór. Ostatnia niedziela wakacji.
Od jutra, 2 września, miałem rozpocząć nowy etap swojego życia. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowa szkoła. Nowe miało być absolutnie wszystko.
Postanowiłem się wykąpać i przy okazji wydepilować. Pod brzuchem i pachami zarosłem, jak dziki agrest, a bardzo tego nie lubiłem. Nie uważałem golenia się w tych miejscach za pedalskie. Ważne były względy higieniczne i walory wizualne. Mój ptak wydawał się być wtedy większy.
Depilowałem się z wielką ostrożnością. Wiadomo dlaczego. Jajka są bardzo kruche i delikatne i szkoda by było, gdyby...
Swoją drogą, to ciekawe czy usuwanie owłosienia z narządu intymnego u faceta także nazywa się depilacją okolic bikini, czy też jest to zwykłe golenie jaj.
Zawsze się nad tym zastanawiałem. Zresztą, to nieważne...
Jednorazówka pozbawiała mnie włosków szybko, sprawnie i bezbolesne. To był mój ulubiony sposób. Maszynka goliła włosy precyzyjnie, tuż przy powierzchni skóry, bez pozostawienia wyczuwalnej szczecinki.
Trzeba po prostu ładnie i schludnie wyglądać. Tam też. Nigdy bowiem nie wiadomo co, gdzie i kiedy się wydarzy. Trzeba być zawsze przygotowanym...
Wróciłem z łazienki. Podszedłem do łóżka i odgarnąłem kołdrę. Nagle, aż klapnąłem na cztery litery z wrażenia. Wręcz mnie zamurowało, chociaż lepszym określeniem będzie, że mnie ogłuszyło. Widok był tak uderzający, że bez problemu posłał mnie na ziemię.
- Co tu robisz? Kim jesteś? - krzyknąłem.
Pod kołdrą leżała młoda, piękna dziewczyna. Uśmiechała się do mnie wesoło. W jej pięknych oczach dostrzegłem wesołe ogniki.
Były piękne. Duże, niebieskie, lśniące oczy. Głębokie, że patrząc w nie można było się utopić.
I te ogniki w nich płonące. Wesołe iskierki, które rozświetlały mrok panujący w ciemnym pomieszczeniu.
Do tego długie, czarne zmysłowe rzęsy, które trzepotały, jak motyle skrzydła. Nosek jej był wąski i zgrabny. Pełne, czerwone usta nadawały jej jeszcze więcej delikatności.
Dziewczyna była rozbawiona całą sytuacją, chociaż może bardziej, bawił ją mój widok. Nie widziałem siebie, ale pewnie miałem bardzo głupią minę.
Nadal siedziałem na podłodze zaskoczony i oszołomiony niespodziewanym widokiem. Pięknym i zapierającym dech w piersiach. Zupełnie, jakby ktoś "wyłączył" mi tlen. Krew szaleńczo pulsowała mi w żyłach. Nerwowo przełknąłem ślinę, bo w gardle nagle zrobiło mi się bardzo sucho. Szeroko otwartymi oczami patrzyłem na nią.
Dziewczyna po chwili usiadła zakładając nogę na nogę. Poruszała stopą.
Nieznajoma miała czarne, długie włosy, które spadały lokami na kształtne piersi. Jej zaokrąglone biodra oraz zgrabne nogi były jedną, wielką obietnicą niebiańskich doznań.
Wciąż się do mnie uśmiechała.
- Kim ty jesteś? - zapytałem, ale już spokojniejszym głosem.
- Twoim marzeniem - odpowiedziała z czarującym uśmiechem.
Mówiąc te słowa, wstała i odgarnęła włosy do tyłu. Wtedy zobaczyłem ją w całej okazałości.
Była naprawdę zachwycająca.
Jej kształty były idealne. Wszystkie proporcje, kiedyś tam i gdzieś przyjęte, były zachowane. Prawdziwie boskie.
Jakby wycięto ją z kolorowego pisma dla dorosłych.
Wszystko miała na miejscu. Wszystko było tam, gdzie powinno być.
Wydatny biust falował przy najmniejszym ruchu. Płaski brzuszek i wydepilowany wzgórek łonowy jakby lekko schowany między długimi, zgrabnymi nogami dopełniały widoku.
"O co to chodzi, do cholery?" - zapytałem w myślach samego siebie. To pytanie było lekko bez sensu, bo jeśli sam nie wiedziałem o co chodzi, to nie mogłem sobie odpowiedzieć. Czyli: było to pytanie retoryczne.
Wstałem z podłogi.
Staliśmy tak dłuższą chwilę wpatrzeni głęboko w swoje oczy. Ona pierwsza zrobiła krok w moją stronę. Zarzuciła mi ręce na szyję. Połączyliśmy usta w namiętnym pocałunku. Mój żołnierzyk zaczął się budzić.
Po pierwszym szoku, wszystko wróciło do normy i zacząłem reagować, jak typowy samiec. W przeciągu kilku sekund, w moich slipach zrobiło się naprawdę ciasno. Erekcja była natychmiastowa i monstrualna. Często czułem takie ciśnienie, jak to zwykle chłopak w moim wieku. Szesnastym wieku.
Level 16.
Bardzo niebezpieczny, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Hormony były, jak oszalałe i nie dało się ich kontrolować. Biegały po całym organizmie spuszczone ze smyczy.
"Twoje marzenie".
To ładne, co powiedziała, ale to określenie nic mi nie mówiło. Widziałem ją przecież po raz pierwszy.
Owszem. Zawsze marzyłem o kimś takim, jak ona. O dziewczynie bardzo ładnej i zgrabnej.
Ona jednak przebijała to wszystko swoją urodą i wdziękiem.
Świetnie całowała. Miałem nadzieję, że ja nie wypadam przy niej blado. miałem w tym zbyt wielkiego doświadczenia, ale szybko się uczyłem. To jest chyba wewnętrznie zakodowane w każdym. Tego nie nauczy żadna szkoła. Każdy dochodzi sam do mniejszej lub większej perfekcji.
Gorąca fala przepływała przez moje ciało od głowy aż do stóp, a potem wracała tą samą drogą. Było to niezwykle przyjemne uczucie.
- Kim jesteś? - powtórzyłem swoje pytanie, gdy zrobiliśmy sobie krótką przerwę.
- Cii... - przełożyła palec do ust nakazując milczenie - Nic nie mów, ani o nic nie pytaj. Wszystko wyjaśni się już wkrótce.
Jej odpowiedź nie bardzo mnie zadowoliła, ale skoro tak...
Odrobina tajemniczości czasem jest bardzo wskazana. Kiedy zacznę normalnie i racjonalnie myśleć, to będę miał o czym. Na razie jednak płynąłem na tej fali. Wprowadzała ona dodatkowy, podniecający element. To, kim ona jest w tej chwili nie było ważne.
Zrobiła dwa kroki do tyłu i delikatnie poprowadziła mnie za rękę. Usiadła na łóżku i przytrzymała mnie w biodrach. Stałem przed nią z postawionym namiotem w slipkach.
Wpatrywała się w niego uważnie. Nagle położyła na nim swą prawą dłoń. Delikatnie "uciekłem" biodrami do tyłu. Uśmiechnęła się.
- Nie obawiaj się - powiedziała cicho.
- Nie boję się, ale...
- Ale?
- Ja jeszcze nigdy...
- Nigdy tego nie robiłeś?
Pokiwałem tylko głową.
- Jesteś prawiczkiem?
Pokiwałam głową po raz drugi.
- To jest bardzo przyjemne.
- Wiem... To znaczy: domyślam się - poprawiłem się zaraz.
Masowała ręką moją męskość.
- Co czujesz teraz?
- Jest mi bardzo przyjemnie.
- To dobrze. Tak właśnie być powinno. Mnie też jest miło, a będzie jeszcze milej.
Domyśliłem się o co jej chodzi i aż zadrżałem na samą myśl.
Teorię miałem w małym paluszku. Z praktyką było trochę gorzej, a nawet prawdę mówiąc: wcale nie było.
Wsunęła dwa palce za gumkę moich slipek. Powolnym ruchem ciągnęła je w dół. Mój penis wyskoczył z nich, jak diabełek z pudełeczka. Chwilę kołysał się tuż przed jej twarzą.
Ujęła go dwoma palcami u nasady. Potem zacisnęła na nim dłoń i zaczęła nią poruszać. Tak robiłem, gdy chciałem sobie ulżyć. Z tym, że jej ruchy ręką były nieco gwałtowniejsze. Nie sprawiało to mi jednak bólu.
- Fajnie? - zadała kolejne pytanie.
- Tak.
Kontynuowała jeszcze przez chwilę zanim otworzyła usta i otoczyła go nimi.
Wzięła go całego do ust, aż do końca.. Zasyczałem z wrażenia. Po raz pierwszy spotykałem się z tym, co często widywałem na zdjęciach lub w filmach.
To było takie niezwykłe i przyjemne.
- O, rany - wyrwało mi się z ust.
- Co się stało? - zapytała przerywając na chwilę.
- Nic, nic - odpowiedziałem - To takie wspaniałe.
- Wiem.
Powróciła na chwilę do oralnej pieszczoty mojego penisa, ale przerwało ją szybko. Położyła się na plecach i rozłożyła nogi ukazując mi szparkę między nimi. Dodatkowo rozsunęła palcami wargi sromowe. Przed oczami miałem jej skarb w całej okazałości.
Ten narząd hipnotyzował i fascynował mnie odkąd tylko go odkryłem i odkąd dotarło do mnie, że w ogóle istnieje. Zachwyciłem się nim od pierwszego wejrzenia.
Cipa...
Cipka...
Cipunia...
Na żywo widziałem ją po raz pierwszy.
Jej obraz miałem tuż przed oczami w dużym zbliżeniu i ujęciu ginekologicznym, jak na wielu zdjęciach i filmach, gdzie każdy szczegół był widoczny. Zupelnie, jak na dłoni.
Ta cipka była wprost idealna. Była taka, jaką spotyka się w podręcznikach anatomii:
klasycznie zbudowana i z symetrycznymi wargami sromowymi delikatnie rozchylonymi.
Poczułem przyjemne drżenie całego ciała. Pojawiła się gęsia skórka. Byłem niezwykle podniecony. Ciśnienie wzrosło mi jeszcze bardziej. Krew w szalonym tempie przepływała przez rurociągi moich żył.
Moje gardło było suche, jak Sahara i raz po raz przełykałem ślinę.
Ta wagina wydawała mi się taka potężna, a ja przy niej taki mały i kruchy. Bliskość jej wprowadzała we mnie lekki niepokój, ale on tylko dodatkowo podniecał.
Była niczym brama prowadząca do nieznanego świata i to na wyciągnięcie ręki. Moglem jej dotknąć. Po raz pierwszy w życiu.
Podkreślam ten fakt po raz kolejny i mówię: po raz pierwszy w życiu!!!
Gdy jej dotknąłem, poczułem, jak przez moje ciało przepływa strumień prądu.
To nie było jednak powalające, jak pierwsze wrażenie, które odniosłem na widok dziewczyny. Owszem, poczułem silny wstrząs, ale wprowadził on we mnie porcję dodatkowej energii...
Ta trudna do określenia potęga jej waginy, w pierwszej chwili trochę mnie przestraszyła. Poczułem się jeszcze bardziej mały, wątły i kruchy. Niby źdźbło trawy, które bez trudu można przerwać w pół. Niby pyłek, którego łatwo zdmuchnąć.
A ona trwała przede mną, jak prawieczny monolit, który był tu od początku świata. Była, jak coś najoczywistszego. Była początkiem i kresem jednocześnie, od którego wszystko się zaczyna i na którym kończy.
Jej ciemno-różowe wargi sromowe były nieco rozchylone i dość subtelnie ukazywały
tajemnicze wnętrze. A ono kusiło wciąż i kusiło.
Najbardziej swoją niezwykłością i tajemniczością, czyli: jedną wielką niewiadomą, która czeka na każdego śmiałka. Ja już byłem gotowy zrobić ten ostateczny krok i przekroczyć tę bramę.
Ten srom bowiem sprawiał wrażenie bramy, która zapraszała bardzo serdecznie do środka. Nawet nie wiem dlaczego, ale jej cipka skojarzyła mi się z bramą prowadzącą do piekła, opisanego przez Dantego.
Brakowało tylko tabliczki z napisem:
LASCIATE OGNI SPERANZA, VOI CH'ENTRATE.
Byłem jednak zdecydowany przekroczyć te wrota, nie zważając na żadne konsekwencje. Za wszelką cenę. Nic innego się nie liczyło. To było silniejsze ode mnie.
Wiedziałem, że to zrobię. Wiedziałem, że za chwilę znajdę się cały w jej wnętrzu. Wejdę tam. Nic mi w tym nie przeszkodzi.
Najpierw jednak położyłem się na dziewczynie i zacząłem pieścić rękami jej zgrabniutkie piersi. Całowałem je i ssałem sutki. Starałem się to robić, jak najlepiej. Nie miałem w tym żadnej wprawy, ani doświadczenia, ale chyba nie wychodziło mi to najgorzej. Nieznajoma westchnęła głośno z rozkoszy. Potem jej westchnienia powtarzały się rytmicznie. Byłem więc chyba na dobrej drodze.
Jak już wspomniałem dziewczyna miała bardzo duże, ale zgrabne piersi. Stwardniały nieco, ale nadal były bardzo przyjemne w dotyku. Sutki już stały w pozycji na baczność. Ona sama była bardzo ciepła. Moje pieszczoty dokładały z pewnością temperatury. Taką miałem przynajmniej nadzieję, gdy prawie wgryzałem się w to ciepłe mięsko.
- O, tak... - wyjęczała.
To tylko zdopingowało mnie do dalszych pieszczot. One przynosiły przyjemność nie tylko mnie. Jej także. Kontynuowałem je więc z jeszcze większym zaangażowaniem.
Kobiety, w odróżnieniu od mężczyzn, mają dużo więcej punktów erogennych. Wystarczy tylko impuls, aby je uruchomić i doprowadzić na skraj orgazmu.
W ogóle, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że kobieta jest cała jedną wielką sferą erogenną. Każdy fragment jej ciała, odpowiednio pobudzany, mógł doprowadzić do ekstazy. Robiłem więc wszystko, aby tak się stało. Oczywiście na tyle, na ile pozwalało mi moje mikro doświadczenie.
Teorii miałem w sobie sporo i teraz korzystałem z niej, jak tylko mogłem.
- Uuu... Naprawdę świetnie to robisz - usłyszałem jej głos - Naprawdę nigdy wcześniej tego nie robiłaś?
- Nigdy - potwierdziłem szeptem.
- Jesteś wybitnie uzdolniony - stwierdziła - Rób tak dalej...
Posłusznie więc kontynuowałem. Nie spieszyłem się. Nie parłem prędko do przodu. Rozsmakowywałem się w tej pieszczocie. Tym bardziej, że przynosiła ona zamierzony efekt.
Całowałem brzuch dziewczyny aż dotarłem do wzgórka łonowego. To miejsce u niej było najbardziej gorące i wilgotne. Już czułem na wargach jej intymną słodycz. Nieco słodko-kwaśną, ale cudownie smakującą. Była w niej zawarta cała kwintesencja kobiety. Bez wątpienia stanie się ona moim ulubionym smakiem.
Mój język niczym skrzydło motyla muskał delikatnie szparkę nieznajomej. Było mi wspaniale.
Dziewczynie chyba też, bo zaczęła intensywniej reagować na moje pieszczoty. Jej ciało falowało, z ust wydobywały się rozkoszne jęki a rozkoszny strumyk wypływał coraz bardziej obfitszym strumieniem.
Ja lizałem wciąż jej cipkę. Wcale nie miałem dosyć. Nie miałem zamiaru przestać. To było, jak narkotyk. Wciągało mnie coraz bardziej. Nie wstydzę się powiedzieć tego, że prawie oszalałem. Skupiłem się tylko na tym...
Dziewczyna wsunęła palce jednej dłoni w moje włosy. Drugą pieściła swoje piersi. Jęczała coraz głośniej, a jej ruchy stały się gwałtowniejsze.
- Wejdź we mnie - powiedziała lekko zachrypniętym z emocji głosem.
Oderwałem usta od jej sromu. Podniosłem się nieco i schwyciłem dłonią swego sterczącego wciąż penisa. Przytknąłem go do gorącej i mokrej szparki. Powoli wsunąłem go do środka przy niewielkiej pomocy dziewczyny. Ona dokładnie nakierowała go na cel pod odpowiednim kątem. Nie ugiął się, ani nie odmówił posłuszeństwa.
Tego obawiałem się najbardziej. Gdyby tak się stało, to z pewnością czułbym się tak, jakbym spadł z wielkiej wysokości na twardy beton, A na pewno spaliłbym się ze wstydu i zażenowania. Na szczęście jednak nic takiego nie nastąpiło.
Niesamowita radość i szczęście oblały mnie niczym strumienie ciepłej wody pod prysznicem. Byłem cały rozpalony z emocji.
Tak!!! Byłem w niej. Po raz pierwszy zanurzyłem swego członka w kobiecą pochwę!!! Ależ byłem szczęśliwy!!!
Nawet najpiękniejsze słowa nie byłyby w stanie tego opisać.
Nie ma po prostu takich słów.
Wszystkie, które istnieją są niewystarczające.
Nasze połączenie było idealne. Nasze ruchy były rytmiczne i zsynchronizowane ze sobą.
Pełne zespolenie.
Doszliśmy także jednocześnie.
Wytrysnąłem obfitym i gorącym strumieniem nasienia w jej środek. Moja sperma zmieszała się z jej ejakulatem.
To był stuprocentowy orgazm. Książkowy.
Poczułem wielką ulgę. Całkowicie się rozluźniłem. Było mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy..
Opadłem na nieznajomą dziewczynę bez sił. Byłem zmęczoly, ale szczęśliwy. Oczy same mi się zamknęły. Zasnąłem.
Gdy się obudziłem leżałem na łóżku z opuszczonymi do kostek slipami. Rozejrzałem się dookoła. Przez dłuższą chwilę miałem typowego "młyna"". Zbierałem swe myśli do kupy i próbowałem jakoś je uporządkować. To było jednak bardzo trudne.
W końcu dotarło do mnie, że znajduję się w swoim pokoju. Nie było w nim jednak ani śladu bytności dziewczyny.
Co to więc było?
Czy to był tylko sen?
Jeśli tak to, był on bardzo realistyczny i najwspanialszy ze wszystkich, które do tej pory śniłem.
A jeśli to nie był sen?
Jeśli nie, to co?
Kto mnie odwiedził wczorajszego wieczora?
Może zaczynałem świrować?
Już sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Zadzwonił budzik.
Trzeba było wstać i ruszyć do szkoły.
To miał być pierwszy dzień w nowej szkole.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.