Siedzę na balkonie i czytam książkę, otulona kocem. Ostatnimi czasy jest to moja ulubiona rozrywka. Czytać uwielbiam od zawsze - miłość do książek dostałam w genach po mamie. Jednak przeszłam taki okres w życiu, kiedy na czytanie nie miałam czasu - ciągle gdzieś wychodziłam ze znajomymi, imprezowałam, piłam... owszem, nadal lubię od czasu do czasu gdzieś wyjść, ale ograniczyłam te szaleństwa od kiedy zauważyłam, że źle działają one na moje relacje z mamą, na oceny w szkole i na moją opinię - imprezy te nie zawsze kończyłam we własnym łóżku. Wczytana w jedną z moich ulubionych ostatnio serii, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu. - Dalej się na mnie gniewasz? - Tak. - Wytłumacz mi dlaczego. Wiesz przecież jak to wygląda. - Wiem. - Więc? Nie wiem, co mam mu powiedzieć. Przecież doskonale wiem, że to nie jego wina! Ale mimo to... - Przerywasz mi w czytaniu książki. Wyjmuje mi "Czarną Kompanię" z ręki i z trzaskiem zamyka. - Ej! Mogłeś chociaż włożyć zakładkę... Podnosi mnie z krzesła i zanosi do sypialni. - Strasznie mnie kręcisz, gdy się na mnie denerwujesz... Całuje mnie zachłannie w usta. A ja oczywiście się temu poddaję, czując, jak podniecenie ogarnia całe moje ciało, zbiegając się gdzieś w okolicach podbrzusza. Jestem na siebie wściekła, bo w jednym momencie przestaję się na niego gniewać... a tego nie chcę. Nie podoba mi się to, że ma nade mną taką kontrolę, że jednym pocałunkiem, swoimi dłońmi badającymi każdy skrawek mojego ciała i biodrami przyciskającymi się do moich tak, że wyraźnie czuję jego erekcję, potrafi zdziałać wszystko... Przestaję myśleć, momentalnie i on chyba też skupia się tylko na mnie. Przemyka mi przez głowę jedynie myśl, że znowu lądujemy w łóżku. Ogólnie uprawiamy dość dużo seksu, ale długo się nie widzieliśmy... i chyba nasze ciała chcą nadrobić stracony czas. Oboje jesteśmy już tak napaleni, że bez zbędnych czułości zrywamy z siebie ubrania, ląduję na łóżku, Daniel rozkłada moje nogi najszerzej jak się da i gwałtownie we mnie wchodzi. czuję się cudownie, uwielbiam to uczucie całkowitego wypełnienia, jakbyśmy byli dla siebie stworzeni. Od razu narzuca szybkie tempo. Wiem, że długo go nie wytrzyma, ale ja tez wiele nie potrzebuję do spełnienia. Orgazm nadchodzi niespodziewanie, krzyczę jego imię, paznokciami wbijając się w jego ramiona. To chyba zadziałało jak impuls, bo po chwili czuję, jak pulsuje, jak strzela w moim wnętrzu, słyszę jak stęka. Pada na mnie. Mimo, że ledwo oddycham, lubię czuć na sobie jego ciężar. Jest cały spocony. No cóż, wykonał kawał dobrej roboty... wtedy przypominam sobie, że się na niego gniewam. Zrzucam go z siebie, widzę jego zdziwioną minę, wychodzę z pokoju. Patrzę na zegar, jest 13:15. Warto by się zacząć zbierać, musimy niedługo wyjść, jeśli chcemy zdążyć na 14. Przeglądam się w lustrze. No tak, cała rozmazana. Zmywam makijaż, maluję się raz jeszcze, krytycznie się sobie przyglądam, poprawiam co trzeba i idę do sypialni się ubrać. Daniel dalej leży tak jak go zostawiłam. - Ubieraj się. - Po co? - Jedziemy do mamy. - Ale teraz? Nic nie mówię, tylko sięgam do szafy po ulubioną bluzę, dżinsy i trampki. Ubieram się, a on się nie rusza z miejsca. - Pośpiesz się, umówiłam się z nią na 14. - Miałem nadzieję na spędzenie tego dnia tylko z Tobą... Wstaje, podchodzi do mnie, wkłada mi dłonie pod bluzę, ustami pieści moją szyję. Odpływam... nie! Tak nie będzie. Odsuwam się od niego. - Za późno. Wiesz, że mama cię lubi, też się za tobą stęskniła. - Jak chcesz. Odchodzi obrażony. Wodzę za nim wzrokiem, ale nie daję mu tego zauważyć. Znowu będę tęskniła. Znowu.
3 komentarze
Ruda
Postaram się coś dodać dzisiaj, bo niestety, klasa maturalna nie wybiera
Boska66
Ruda ,bardzo ładnie napisane.Staraj się dodawać coś częściej
Nowa
Prosze szybciej
Pisz szybciutko bo chce wiecej
To jest genialne