Klątwa, którą kiedyś Stara Wiedźma rzuciła na królewnę Loarę, wciąż była w mocy i żadną siłą nie dało się jej zneutralizować. Według tej klątwy Królewna nigdy nie miała poczuć penisa w swej cipce.
Oj, straszna to była klątwa…
Stara Wiedźma nie dała się przebłagać chociaż rodzina królewska bardzo o to zabiegała. Po prostu stare babsko uparło się i tyle. Potem umarła, więc nic już nie dało się załatwić nawet przy pomocy Medium.
Wielu nadwornych Magów starało się osłabić działanie tej klątwy, ale ich wysiłki nie przynosiły żadnych efektów. Lekarze także byli bezradni. Każdy środek, który próbowała wykorzystać zawodził. Nawet eksperymenty seksualne, które organizowała nie zbliżyły ją do przeżycia wspaniałości stosunku ani o krok. Nadal pozostawała nienaruszona.
Próbowała sama na własną rękę tak, jak radziły jej dwórki i nic. Młodzi mężczyźni, których namiętnie spraszała do siebie próbowali wkładać swe członki pomiędzy jej wargi sromowe. Jednak ta brama była zamknięta na głucho i żaden taran nie dał rady wedrzeć się do środka. Wszystko więc sypało się na maksa. Był to dla królestwa duży problem. Loara przecież miała zapewnić ciągłość dynastii, a tu kicha. Każdy z pretendentów do tronu wycofywał się natychmiast , gdy usłyszał o tym problemie.
To była tragedia narodowa. Sztab kryzysowy zbierał się minimum raz w miesiącu i debatował. Na ostatniej naradzie jeden z ministrów wpadł na szalony i dość niebezpieczny pomysł. Zaproponował, aby naruszyć czasoprzestrzeń i sprowadzić kogoś z wymiaru równoległego. Może ten ktoś coś poradzi.
I tak w tej bajce znalazłem się ja…
Moja podróż odbyła się bardzo szybko i sprawnie. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam było to, że podeszła do mnie bardzo ładna dziewczyna, blondynka i poprosiła o papierosa. Chętnie ją poczęstowałem. Gdy dziewczyna wypuściła pierwszy kłąb dymu, świat nagle zaczął falować, rozmywały się kształty, a po chwili poczułem, że wszystko wokół mnie zaczyna wirować w szaleńczym pędzie. Kiedy wreszcie szaleństwo w mojej głowie i przed oczami uspokoiło się, siedziałem naprzeciwko tej samej dziewczyny, wprowadzony już we wszystkie szczegóły sprawy.
- Pomożesz nam? – spytała Aana.
Tak właśnie miała na imię moja kidnaperka, która okazała się być dwórką Królewny Loary
- Jeżeli tylko będę w stanie wam pomóc, to z największą przyjemnością – odrzekłem.
- Król nie pożałuje ci niczego. Będziesz mógł prosić o co tylko zechcesz.
- Okej. Wiem już nawet o co go poproszę.
Aana spojrzała na mnie z wielkim zainteresowaniem w oczach
- Za wcześnie jednak o tym teraz mówić – kontynuowałem – Powiedz mi tylko jedno: dlaczego wybrałaś mnie?
- Dużo powiedziała mi o tobie twoja koszula, którą masz na sobie.
Miałem na sobie lekko sfatygowany, bo bardzo stary t-shirt z napisem: Seks – instruktor i rysunek pary splecionej w miłosnym uścisku.
- Mhm – kiwnąłem głową ze zrozumieniem – w takim razie prowadź mnie do Loary.
Po chwili zostałem wprowadzony do sypialni Królewny. Loara leżała już naga w- wielkim łożu czekając na mnie. Podszedłem bardzo blisko.
- Nareszcie jesteś – uśmiechnęła się Loara – długo na ciebie czekałam. Podobno ty możesz zaradzić coś na klątwę tej Starej Wiedźmy?
- Spróbuję.
- W takim razie próbuj – Loara rozłożyła szeroko nogi prezentując mi swoją myszkę – Może tobie uda się wcisnąć do środka.
Położyłem rękę pomiędzy jej nogami. Jej piczka była sucha, jak pieprz.
- No, próbuj wejść – ponaglała mnie Loara mając jednak iskierkę nadziei w głosie.
- Nie tak szybko, Królewno. Nie tak szybko.
Królewna podniosła głowę z poduszki i spojrzała na mnie pełnym oszołomienia wzrokiem.
- To po co tu jesteś?
- Zaczekaj – powiedziałem – z tym nie należy się spieszyć. Najpierw trzeba cię odpowiednio przygotować.
- Przygotować? – zdziwiła się
- Tak. Przygotować. Najpierw odbędziemy tak zwaną grę wstępną. Zaufaj mi i poddaj się temu, co robię
- Jeżeli tak uważasz – Loara wzruszyła ramionami i opadła na poduszkę.
Zacząłem ściągać swe ubranie i poszczególne części garderoby rzucałem gdzie bądź na podłogę. Całkiem nagi położyłem się tuż obok Loary i objąłem ją silnie ramieniem zbliżając swe usta do jej ust.
- Co ty robisz? – spytała Loara.
- Namiętnie i delikatnie cię rozgrzeję – mówiąc to wsunąłem dłoń pomiędzy nogi Królewny i zacząłem pocierać palcami o wargi sromowe, które były jak przyklejone do siebie
- Powoli i nie spiesznie, krok za krokiem będziemy wchodzili coraz głębiej w otchłań namiętności – tłumaczyłem dalej.
Zacząłem całować Loarę. Początkowo aktywność leżała tylko po mojej stronie. Nie przestawałem jednak i już wkrótce Loara zaczęła oddawać mi pocałunek. Robiła to bardzo nieumiejętnie. Wywnioskowałem, że wcale nie potrafiła całować. Nauka pocałunku nie jest trudna i skomplikowana, więc dość szybko Królewna załapała o co chodzi. Chyba nawet jej się to spodobało.
Pomiędzy nogami jednak wciąż było sucho, jak na Saharze. Próbowałem wcisnąć palec pomiędzy wargi sromowe i nie udało mi się. “Cholera. O co chodzi?” – zastanawiałem się. To był bardzo ciekawy przypadek. Z takim się jeszcze nie spotkałem. Nie zamierzałem się jednak poddać. To nie byłoby w moim stylu. Mogłem przegrać – to prawda, ale poddać się? Nigdy!
Zacząłem przesuwać swe usta w całkiem inne rejony ciała Loary. Wpiłem wargi w szyję Królewny, potem całowałem jej ramiona i śliczne piersiątka. Wydawało mi się albo wcale mi się nie wydawało,że kiedy lizałem sutki Loary, to ona jakby westchnęła cichutko z rozkoszy. To mnie tylko zdopingowało. Dostałem nagle jakby dodatkową porcję energii, chociaż jeszcze nie wyczułem, żeby była na wykończeniu.
- Jak ci się podoba? – spytałem cicho.
- Nie wiem – odpowiedziała – Nigdy tak się nie czułam. To trochę dziwne, ale jednocześnie wspaniałe.
- Uwierz mi, że to jeszcze nie koniec. Następne kroki będą jeszcze wspanialsze – obiecałem solennie.
Teraz nadszedł czas na boską minetę.
Nie chwaląc się, byłem jej mistrzem. Według wielu przyjaciółek, moje usta i język dokonywały prawdziwych cudów. Miło było to słyszeć. Długo nad tym pracowałem. Trening przecież czyni mistrza. Wiedziałem dobrze co i jak.
Rozpocząłem od delikatnych pocałunków okolic wzgórka łonowego. Zataczałem coraz mniejsze kręgi, aż wreszcie moje usta wylądowały na całkowicie łysej łące wzgórka łonowego mojej Królewny.
Zacząłem lizać jej szparkę. Delikatnie przesuwałem czubkiem języka po wargach sromowych większych. Powoli i nie spiesznie, w górę oraz w dół. Próbowałem wsunąć między nie swój palec, ale były tak szczelnie do siebie przyklejone, że po prostu nie dałem rady. Lizałem więc dalej.
Nagle Loara drgnęła. Było to pojedyncze i ledwo wyczuwalne drgnienie ciała. Ale było! Tego byłem już pewny. Jakiś drobny Impuls musiał przebić się przez szczelny kokon, którym była otoczona. Najwyraźniej moje pieszczoty uczyniły gdzieś maleńką wyrwę. Skoro kropla drąży skałę, to mój język i wargi mogły uczynić tę wyrwę ku radości wszystkich a następnie powiększać ją i powiększać. Wykonywałem więc dobrą robotę. Do mety było jednak jeszcze daleko. Jedna jaskółka nie czyni wszakże wiosny.
Kiedy Loara drgnęła po raz kolejny a z jej ust wyrwał się cichy jęk rozkoszy wiedziałem już, że nie mogę się zatrzymać i muszę przeć do przodu aż do całkowitego zwycięstwa.
Szparka między wargami sromowymi Loary robiła się coraz większa. Lody puszczały. Lody puszczały coraz bardziej. Kruszyły się i topniały w oczach. Uparłem się, że nie przestanę dopóki nie znikną całkowicie. Po pewnym czasie cipka Loary zrobiła się mokra.
Lwią część roboty już wykonałem. Cipka Królewny była gotowa, aby przyjąć w swym środku twardą męską pałkę. Ja też byłem na to gotowy chociaż gdzieś tam pod skórą czaiła się lekka niepewność. Ale prawda jest przecież taka, że kto nie ryzykuje ten szampana nie pije, więc…
Przytknąłem czubek swojego penisa do szparki Loary i delikatnie zanurzyłem go między wargami sromowymi. Pod pupą Królewny znajdowała się już poduszka, która unosiła jej biodra. Trzymając jedną ręką penisa naparłem mocno na szparkę. Czułem lekki opór, ale nagle on ustąpił i mój instrument znalazł się cały, bo aż po same jądra w jej cipce.
Loara krzyknęła głośno z bólu, który spowodowałem. Mocno wbiła paznokcie w moje plecy, że ja też syknąłem z bólu. Nie zwróciłem jednak zbytnio na to uwagi zajęty wsuwaniem penisa i wycofywaniem go z otwartego właśnie tunelu rozkoszy.
Tak! Oto właśnie się stało! Udało mi się przełamać klątwę rzuconą przez Starą Wiedźmę.
I od tej chwili się zaczęło: wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy. Cały naród był szczęśliwy. Król był szczęśliwy i Królewna także.
Po prostu super!
Król wywiązał się ze swej obietnicy. Mogłem prosić o co tylko zechcę…
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
TomoiMery
oj szkoda że nie ma dalszych części
darjim
@TomoiMery na razie nie ma. Na razie zakończyłem ten temat, ale nie jest powiedziane że do niego kiedyś nie wrócę. Nie mówię tak. Nie mówię nie.
Palmer
Zabrakło odpowiedniego wprowadzenia do tej historii. Opisałeś coś co jak sądzę, mogło mieć miejsce w średniowieczu. No i właśnie, tego opisu zabrakło, a w przypadku opowiadań historycznych ma to szczególne znaczenie. Ogólnie początek potraktowany dość pobieżnie, jednak sam pomysł dość ciekawy. Szkoda, że nie opisałeś tych wielu prób rozpalenia królewny, już samo to byłoby bardzo ciekawe
darjim
@Palmer Dzięki wielkie za opinię.
Gazda
darjim
@Gazda 🖐👍