Gdybyśmy tylko byli po drugiej stronie lustra, to wszystko byłoby zdecydowanie inne. Gdybym tylko znalazł się w alternatywnej rzeczywistości tak bardzo różnej od tej, w której byłem…
Bo po drugiej stronie lustra, gdzieś w jego głębi czai się rzeczywistość alternatywna. Jakaś inna płaszczyzna wszechświata.
Alternatywna rzeczywistość, czyli: krzywe zwierciadło, które odwraca wszystko to, co się teraz dzieje. Nie istnieje przecież tylko jedna wersja zdarzeń, ale istnieją miliony rzeczywistości, w których jesteśmy zupełnie kimś innym Zawsze byłem o tym przekonany. Miałem niemal stuprocentową pewność, że to prawda.
Ta “inna” autentyka była moją jedyną ucieczką.
…..
Anaïs świetnie prezentowała się w tym stroju bikini. Naprawdę nieźle. Byłem pod wielkim wrażeniem. To był podobnież najmodniejszy kostium kąpielowy tego sezonu. Rzeczywiście bardzo przyjemna szmatka. Góra była typu opaska-bandeau, miała odpinane ramiączka, ozdobne wiązanie z przodu biustonosza i wyjmowane wkładki usztywniające miseczki oraz wiązanie z tyłu. Poza tym majtki typu stringi wiązane po bokach.
Prosiła o niego od ponad miesiąca. Dziś wreszcie wybraliśmy się na zakupy. Kostium był idealnie do niej dopasowany. Można było odnieść wrażenie, że się w nim urodziła. Góra leżała ładnie na jej piersiach, a majteczki podsycały tylko atmosferę. Trójkątny fragment materiału zasłaniał wzgórek łonowy i krocze, a dalej przechodził w wąski paseczek leżący między pośladkami. Drugi, szerokości palca opasywał biodra. Kształtne pośladki Anaïs prezentowały się w nim cudownie. Kostium był w kolorze krwistej czerwieni. Taki kolor wyjątkowo działa na zmysły. Potrafi zaognić i sprowokować. Mnie osobiście zaognił, jak mało co i spowodował, że moja krew zaczęła szybciej krążyć w żyłach.
Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył, a szczególnie Anaïs, gdy zaprezentowała jak wygląda.
- No i jak? – spytała.
- Obłędnie – odpowiedziałem na pozór spokojnie.
- Podobam ci się?
- Wyglądasz naprawdę nieźle. Zakasujesz wszystkich na plaży.
- Ale podobam ci się? – powtórzyła pytanie szczególnie akcentując każdy wyraz.
- Tak – odpowiedziałem przyparty niejako do muru.
Odwróciłem wzrok i uparcie patrzyłem w inną stronę. Starałem się myśleć o wszystkim innym, tylko nie o niej. Nie było to jednak łatwe. Myśli o Anaïs były bardzo natrętne. One falami napływały do mojej głowy. Każde ich uderzenie o mój brzeg, powodowało straty w twardej strukturze, którą byłem otoczony. Pod ich wpływem stawała się ona krucha i delikatna. Te myśli doprowadzą mnie kiedyś na skraj przepaści i spowodują, że koniec końców zrobię ten krok. Jedna była perwersyjniejsza od drugiej. Straszne to były męki. Kto ich nie przechodził, to na pewno nie zrozumie co się działo wewnątrz mnie.
Byłem rozgrzany do czerwoności. Prawie takiej, w jakim odcieniu był jej kostium. Natychmiastowo potrzebowałem ulgi.
Wyszedłem więc do łazienki i zwilżyłem twarz zimną wodą. Na koszu zauważyłem używane majtki Anaïs. Wziąłem je do ręki i przytknąłem do twarzy. Niczym narkoman wdychałem ich aromat. Był świeży i soczysty. Te majtki musiała mieć niedawno na sobie. Zanurzyłem się aż po uszy w tych cudownych doznaniach.
To taka moja nieszkodliwa, mam nadzieję, mania i fobia. To był jedyny bliski kontakt z Anaïs. Wdychałem go niczym narkoman. Chyba powoli robiłem się od tego uzależniony.
Jej zapach jest bardzo delikatny i odlotowy. Najbardziej kobiecy ze wszystkich możliwych zapachów..Naturalny i autentyczny. Zapach ciała , zmieszany z potem i feromony zaplątane w cienki bawełniany materiał. To nie ma sobie równych. Podniecało mnie to niesłychanie, bo w zapachu drzemie wielka siła.
Nie usłyszałem, jak otwierają się drzwi łazienki. Ten fakt dotarł do mnie dopiero po chwili. W przejściu stała Anaïs. Na szczęście byłem odwrócony tyłem i zdążyłem wypuścić dowód zbrodni ze swych rąk.
- Co robisz? – spytała.
- Nic – odparłem spokojnym głosem – Zaraz wychodzę.
Gdy za Anaïs zamknęły się drzwi odetchnąłem głęboko z ulgą. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze…
Naprawdę ci się podobam? – spytała Anaïs.
- Tak. Bardzo mi się podobasz – odrzekłem nie poznając własnego głosu.
- Chciałbyś mnie mieć?
- Bardzo – wyznałem – Od długiego czasu. Właściwie odkąd stałaś się kobietą.
- I wciąż trzymasz to w sobie?
- Tak.
- Nie należy dusić w sobie swych pragnień. Należy wyjść im naprzeciw. Zrobić ten jeden krok, który zbliży do nich – odezwała się z iście profesorskim “ zacięciem” w głosie.
Zupełnie jakby to ona dysponowała większym doświadczeniem w tej materii. Jakby miała przed sobą niesfornego ucznia, którego trzeba sprowadzić na właściwą drogę, bo trochę pobłądził i się zagubił.
- Jestem bardzo w tobie utopiony. Za bardzo! Nie powinienem.
- Dlaczego?
- Sam nie wiem, ale tak jest.
- Bzdury. Wymyślasz sobie jakieś bzdurne komplikacje zamiast puścić sprawę “ na żywioł”.
- Bo jestem cholernie skomplikowany.
- Pomogę ci…
- Niby jak?
- Zobaczysz.
Mówiąc to sięgnęła dłonią do mojego krocza i oparła dłoń na wzwiedzionym członku. Erekcja była bardzo silna.
Na swoją potencję nigdy nie narzekałem. Zawsze byłem zdolny do osiągnięcia pełnej satysfakcji seksualnej. Byłem bardzo napięty. Zupełnie, jak nadmuchany balon byłem gotowy do wzniesienia się na wyżyny. Już prawie odlatywałem.
Przy Anaïs zawsze szybko osiągałem zdolność do rozpoczęcia, utrzymania i doprowadzenia do końca, czyli: aż do spełnienia, satysfakcjonującego stosunku płciowego. Byłem gotowy do osiągnięcia satysfakcji oraz dostarczania jej.
Anaïs przylgnęła wargami do moich warg. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Nasz pocałunek był bardzo gorący.
Ten bardzo intymny kontakt między nami spowodował wzrost mojego pożądania zmysłowego. Wszystkie moje emocje zaczęły szaleć. To nie był taki zwykły pocałunek, jakim obdarzaliśmy się do tej pory przy różnych okazjach.
To nie było tylko zwykłe zetknięcie warg. Nasze języki języki dotknęły się nawzajem.
W tym momencie moje ciało przeszedł prąd.
To była tak bardzo namiętne i przesycone erotyzmem oraz niezwykle romantyczne. Niczym element gry wstępnej, tego mistycznego preludium pomiędzy dwojgiem ludzi. Bo było to mistyczne, astralne, magiczne i tak bardzo nieziemskie. Nie znajdowaliśmy się już bowiem w salonie, czy nawet po drugiej stronie lustra, ale gdzieś wysoko. Gdzieś w innym czasie i przestrzeni, gdzie nie istniało nic więcej oprócz nas.
Anaïs świetnie całowała. W pierwszym momencie byłem tym zaskoczony. Później jednak przestałem się temu dziwić. Była już dorosła. Już z pewnością dużo wiedziała na “te tematy”. Miałem w ramionach w pełni świadomą swej kobiecości młodą dziewczynę. Ona doskonale wiedziała jak używać swej kobiecości tym bardziej, że była ona nadzwyczaj rozwinięta. Nie chodziło tylko o wygląd, ale także o zachowanie. Uroda Anaïs nie odbiegała od powszechnie przyjętego współczesnego kanonu urody kobiecej. Nawet go przewyższała.
Innymi słowy: zachwycała i rzucała na kolana. Mnie rzuciła. W tej pozycji pozostałem do dziś.
Oparłem dłoń o kształtny pośladek Anaïs.
- Wiesz czego teraz najbardziej pragnę? – spytałem odrywając na krótką chwilę swoje usta od jej ust.
- Wiem – odparła – Ja też bardzo tego chcę. Wbrew wszystkim i wszystkiemu. Wbrew całemu światu. Pragnę cię!
- Nigdy nikogo nie pragnąłem tak bardzo, jak ciebie.
Wreszcie wyrzuciłem z siebie to, co gniotło mnie od dawna. Wreszcie to powiedziałem głośno. Wreszcie z mojego serca spadł wielki kamień. W tej właśnie chwili poczułem wielką ulgę. Wreszcie poczułem się całkowicie wolny. Wreszcie…
Po tej drugiej stronie lustra wszystko jest zdecydowanie prostsze. Z lustra patrzyła na mnie moja twarz…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.