Akcja ratunkowa cz. III Dwie pary

Akcja ratunkowa cz. III Dwie paryAkcja ratunkowa cz. III Dwie pary

Po wspólnym rejsie, z końcem lipca wrócili do Warszawy. Kuba zajął się pracą, zaplanowane wcześniej spotkanie przyniosło duży kontrakt jego firmie. Przez te kilka dni widywali się z Beatą codziennie po pracy. Ciągle byli spragnieni bliskiego kontaktu, wciąż nienasyceni sobą. Dziewczyna dopiero przy Kubie poczuła, jak to jest być prawdziwie kochaną. Leżąc wieczorem w łóżku snuła fantazje, jak to będą się kochać, gdy już na stałe zamieszkają razem. Robiło się mokro między udami. Po pierwszych nocach, spędzonych z nim w lipcu, wiedziała, że może liczyć na nieskrępowane współżycie, że Kuba jest otwarty na różne pomysły. Poziom jej libido był bardzo wysoki, o czym przekonała się w trakcie tych prawie dwóch tygodni na „Osesku”. Bała się tylko jednego, jak przyjmą rodzice pomysł przeprowadzki do chłopaka.
W piątek przed wylotem do Tunezji została u niego na noc. Prawie wcale nie spali, tak trawiło ich pożądanie. Kochali się kilkakrotnie, na różne sposoby. Dopiero nad ranem zasnęli dosłownie na parę godzin. Rano dziewczyna musiała wracać do domu, bo wczesnym popołudniem odlatywała na zaplanowaną wycieczkę. Umówili się jeszcze na wspólny rejs „Oseskiem” w sierpniu, koło piętnastego, na tydzień, może dziesięć dni. Zamierzali popłynąć na jezioro Nidzkie, gdzie ruch jachtów jest niewielki, a jest też kilka ładnych, cichych zatoczek z dobrym dojściem dla łodzi. Postanowili na ten wypad zaprosić poznane w lipcu młode małżeństwo, Ewę i Bartka. Jeszcze nie wiedzieli, jakie będą następstwa tego wspólnego pływania.
Dwunastego sierpnia rano Beata wróciła z Tunezji, opalona na brązowo pod tamtejszym słońcem. Po południu przyjechała do Kuby, który nie mógł doczekać się ukochanej. Ledwo zamknęła za sobą drzwi jego mieszkania, natychmiast przywarła do jego ust, stęskniona wielodniową rozłąką. Nabrzmiały i twardy członek chłopaka wbijał się w brzuch dziewczyny, a jej krocze już spływało wilgocią. Wygłodniali seksu, wprost zrywali z siebie ubrania, znacząc nimi drogę do sypialni. Spleceni w uścisku, padli na łóżko. Członek mężczyzny wbił się natychmiast w gorącą i mokrą pochwę, od razu do samego dna. Zaczął od razu szybkie i głębokie ruchy. Wielkie podniecenie nie pozwoliło im zbyt długo czekać na spełnienie. Po kilku minutach dzikiego galopu Kuba wytrysnął w Beatę kilkunastoma skurczami, napełniając jej wnętrze gorącą spermą. Ona osiągnęła szczyt kilkanaście sekund później, krzycząc i wijąc się po pościeli. Jeszcze długich kilka minut leżał na niej, ciężko dysząc, jak po biegu.
-     Wykąpiesz się ze mną – spytała Beata, jak powrócili do rzeczywistości – mam chęć na wspólną kąpiel w twojej wannie.
-     Jasne, nie musisz pytać – odparł – już idę puścić wodę.
W mieszkaniu Kuby łazienkę stanowiło spore pomieszczenie z dużą, trójkątną wanną w rogu, w której swobodnie mogły kąpać się dwie osoby i osobną kabiną prysznicową. Odkręcił gorącą wodę i wlał pachnący jaśminem płyn pod strumień. Utworzyła się piana, w którą zanurzyli rozgrzane seksem ciała. Leżeli tak kilkanaście minut, odpoczywając po szaleńczej miłości. Beata przywarła plecami do torsu chłopaka, a on pieścił jej piersi, śliskie od piany. Poczuła, jak jego penis odzyskuje wigor i zagnieżdża się między pośladkami, przyjemnie ocierając drugą dziurkę. Lekko uniosła biodra i pomagając sobie ręką, wolno opuszczała się na niego, nadziewając się kakaowym oczkiem na twardego kutasa. Miednicą wykonywała delikatne ruchy, a on zaczął pieścić jej łechtaczkę. Trwali tak połączeni aż do równoczesnego, bardzo spokojnego, ale głęboko przeżywanego, orgazmu.
Po kąpieli, spokojnie zjedli kolację, przygotowaną wcześniej przez Kubę. Leżąc już w łóżku, snuli plany na wieńczące sezon żeglowanie po Mazurach w końcu miesiąca. Jeszcze raz przeżyli wspaniały seks, po którym wtuleni „na łyżeczkę” usnęli. Ale nie dane im było spokojnie przespać całej nocy. Pożądanie wzięło górę i nim nastał ranek, połączyli się w miłosnych zapasach jeszcze dwukrotnie.
Sobota powitała kochanków deszczem i wiatrem, świszczącym w uchylonym oknie sypialni. Nie wstając z pościeli, jeszcze raz oddali się we władanie zmysłom. Tym razem w pozycji „69”.
-     Podoba mi się taki początek dnia – oznajmiła Beata swojemu lubemu.
-     Może być częściej – odparł – jak już tu zamieszkasz.
-     Jeszcze nie wiem, jak zareaguje tata, bo z mamą już rozmawiałam, jak byłyśmy na wycieczce. Trochę poruszyło ją to, ale powiedziała, że musi cię poznać. No, i, stwierdziła, że jestem już dorosła i nic mi nie może zabronić. Z ojcem może być trudniej, bo jest cholernie zazdrosny o swoją córeczkę.
-     Spróbuję go przekonać. – Kuba uśmiechnął się do niej. – Może nie taki diabeł straszny.
-     Dzisiaj jest sobota, może przyjdziesz do mnie wieczorem? – zapytała – Będzie czas na rozmowę.
-     Dobrze, z przyjemnością – zgodził się - chętnie poznam twoich rodziców. A teraz leż sobie jeszcze pod kołderką. Idę zrobić kawę.
Po śniadaniu pojechali do sklepu kupić butelkę dobrej whisky dla ojca Beaty, a dla matki wielki bukiet róż.
W domu dziewczyny został powitany bardzo ciepło. Z rozmów z córką wiedzieli, co wydarzyło się na jeziorze w lipcu, ale musiał sam wszystko dokładnie opowiedzieć. Obiecał też, że będzie dbał o nią i, że jej nauka ma być na pierwszym planie. Po długiej rozmowie doszli do wniosku, iż mogą zaufać Kubie i oddać ukochaną córeczkę pod jego opiekę.
We środę, siedemnastego sierpnia wcześnie rano pojechali do Piasek z Ewą i Bartkiem. Wspólnie postanowili popłynąć na koniec jeziora Nidzkiego, gdzie Kuba znał zatoczkę z piaszczystym zejściem do wody i trawiastą polanką, osłoniętą od strony lądu gęstwiną krzewów i lasem. Ale na początku pożeglowali na Śniardwy, największe jezioro w Polsce. Tam wylądowali na małej wysepce w południowej części akwenu. Pogoda w sierpniu bywa różna, często chłodna i deszczowa, ale tym razem rozległy wyż wschodnioeuropejski zapewnił im słońce i lekkie wiatry i ciepłą wodę w jeziorze, umożliwiającą codzienną kąpiel. Z parą nowych żeglarzy zaprzyjaźnili się zaraz pierwszego dnia. Poznali się w lipcu, na Kisajnie, po pamiętnej przygodzie Beaty na Niegocinie w czasie „białego szkwału”. Już wtedy rozmawiali o sierpniowym, wspólnym pływaniu.  
Goście spali w kabinie dziobowej, a Beata z Kubą zajęli rozkładaną, podwójną koję w głównej mesie. Wieczorem, z przedniej kabiny dochodził miarowy hałas i kobiece jęki. Małżonkowie, nie krępując się obecnością drugiej pary za cienką ścianką, dawali głośny wyraz swojej miłości. Słysząc te odgłosy, Beata sięgnęła ręką do członka swojego chłopaka i pieszcząc go, całowała ukochanego po całej twarzy i szyi. Nie pozostał obojętny na taką zaczepkę i zsunął dziewczynie spodnie od pidżamy, równocześnie palcami drugiej ręki szczypał jej brodawki, które natychmiast zrobiły się twarde, jak małe kamyczki. Dziewczyna pochyliła twarz nad rosnącym penisem, biorąc do ust nabrzmiałą żołądź. Ssała i lizała trzon na całej długości. W kilkanaście sekund wyprężył się na całą długość swoich siedemnastu centymetrów. Kuba złapał za biodra kochanki i ułożył nad sobą. Dotarł językiem do łechtaczki, a dwa palce włożył do mokrego już wnętrza, sięgając daleko w głąb, prawie do sklepienia. Z ust Beaty rozległ się stłumiony okrzyk, a z gorącego wnętrza wypłynął strumyk śliskich soków. Kobieta podniosła się i nabiła na sterczącego kutasa. Kręcąc kółka biodrami wyzwalała rozkoszne stęknięcia z ust partnera. Zaczęła mocno go ujeżdżać, dążąc do szczytu rozkoszy. Przestali kontrolować swoje głosy, z każdą chwilą głośniej jęcząc i stękając. Para za ścianą donośnym okrzykiem obwieściła swoje spełnienie. To spotęgowało podniecenie i wyzwoliło taki sam głośny orgazm, jednocześnie przeżywany przez kochanków. Po chwili wszystko ucichło. Przytuleni zapadli w sen.
Rano promienie słońca, wpadające przez okno w luku pokładowym, oświetliły złote włosy Ewy i obudziły ją. Bartek natychmiast zareagował na poruszenie żony, przygarniając jej ciało do siebie.
-     Dzień dobry – powitał swoją ślubną.
-     Aaaa... Dzień dobry – przeciągając się, odpowiedziała. – Czy my wczoraj nie zachowywaliśmy się za głośno?
-     Myślę, że nie, sądząc po odgłosach zza ściany, oni też nie byli cicho – odparł chłopak.
-     Rzeczywiście, coś słyszałam. – Zgodziła się z mężem Ewa. - Chyba rozumieją nas.
W pidżamach wyszli przez otwór w pokładzie na zewnątrz i zobaczyli, że pozostali już pływają. Wrócili do kabiny, żeby się przebrać i dołączyli do pary przyjaciół. Po śniadaniu, korzystając ze wschodniego wiatru, popłynęli na żaglach do Mikołajek uzupełnić zapasy i zjeść obiad w portowej smażalni ryb. Na wyspie spędzili trzy dni, razem żeglując i pływając. Wieczorami siadali w kokpicie z winem lub piwem w rękach, rozmawiając i żartując. Czwartego dnia przenieśli się do ulubionej zatoczki Kuby, na sam koniec jeziora Nidzkiego, po drodze pokonując śluzę Guzianka w Rucianem. W najszerszej części jeziora, w okolicach Krzyży, spotkali jeszcze kilkanaście żaglówek, ale w miarę pokonywania kolejnych zakrętów, akwen pustoszał. Na miejscu nie było nikogo, a okolicy też nie stał żaden jacht. Zakotwiczyli w zaplanowanym miejscu, cumując „Oseska” rufą w stronę lądu, do starego, pochylonego drzewa. Kuba znał to miejsce z wcześniejszych rejsów. Mało kto zapuszczał się tak daleko, bo jezioro w tym miejscu jest już bardzo płytkie i wymaga od żeglarza sporo umiejętności. Ostatnio dopłynął tu na samym początku lipca, chcąc ochłonąć po rozstaniu z Marzeną. Spędził tu samotne cztery dni w ciszy i spokoju, pływając w prawie krystalicznej wodzie i podziwiając nieskażoną jeszcze cywilizacją przyrodę. Polana porośnięta trawą i gdzieniegdzie krzewami otoczona lasem od strony lądu stanowiła piękny i spokojny zakątek. Z oddalonej kilka kilometrów wsi nie prowadziła do tego miejsca żadna ścieżka. Wąskie wejście między trzcinami, rozszerzające się przy samym brzegu, pozwalało stanąć tu co najwyżej, dwu jachtom, stwarzając dogodne warunki do postoju, osłonięte od wiatru i posiadające małą, piaszczystą plażę z czystym zejściem do wody. W lesie rosło trochę malin i leśnych, czarnych jagód. Rankami słońce nie dokuczało, bo wschodziło za lasem i wysokie drzewa dawały cień prawie do południa. Za to pod wieczór czerwony odblask pięknie oświetlał to miejsce promieniami zachodzącej, pomarańczowej tarczy.
Po zabezpieczeniu „Oseska”, Kuba wyciągnął z bakisty w kokpicie stolik z czterema fotelikami i ustawił na trawie pod drzewami, tworząc przytulne miejsce do posiedzenia przy kawie i drinku. Ewa z Beatą przygotowały gorący posiłek na zakończenie miłego dnia. Słońce już zachodziło, usiedli, słuchając cichnącego śpiewu ptaków i rozmawiając.
-     Kilka razy już pływałam po Mazurach, ale nie wiedziałam, że są tu jeszcze takie miejsca – powiedziała Ewa, siadając wygodnie w fotelu, z kieliszkiem wina w ręce. – Tu jest pięknie.
-     Jeszcze niejedno takie znam. – Kuba popatrzył na spokojną taflę jeziora, w której odbijało się zachodzące powoli słońce. - Na przykład, Buwełno na wschodnim brzegu. W lipcu byliśmy tam z Beatą.
-     Ja mam taki ulubiony biwak na Stręglu, niedaleko Węgorzewa – dodał Bartek – tylko, że tam rano słońce nie daje pospać. Świeci prosto w stojącą łódkę i grzeje niemiłosiernie. Wyrzuca z kabiny już przed ósmą.
-     Ja dopiero poznaję Mazury z perspektywy turysty-żeglarza – zaczęła mówić Beata – zawsze dotychczas jeździłam na obozy treningowe do konkretnych ośrodków, na ogół głośnych i pełnych ludzi. Nie miałam czasu i towarzystwa na takie swobodne wędrówki.
-     To się teraz zmieni, kochanie. – Kuba popatrzył z miłością na nią. – Będziemy pływać razem, pokażę ci niejedno takie urocze miejsce. Jest ich tu trochę.
-     Idziemy się wykąpać przed spaniem. – Bartek skierował te słowa do przyjaciół. – Już późno, a jutro też jest dzień.
-     My też – podchwyciła Beata.
-     Ale najpierw posprzątamy – jej chłopak zwrócił się do kolegi – panie przygotowały, to my robimy klar.
Dziewczyny poszły się przebrać, a panowie pozbierali naczynia i umyli. Zanim skończyli, Ewa z Beatą już były w wodzie. Czysta woda zmywała z ich ciał trudy gorącego dnia. Jak podeszli do brzegu jeziora, zauważyli z niedowierzaniem, że obie pływają nago. Nie namyślając się zbytnio, zrzucili spodenki i ruszyli w ich stronę. Popływali kilka minut i wrócili do jachtu. Osuszeni i ubrani w pidżamy usiedli jeszcze na pokładzie „Oseska”.
-     Nie gniewajcie się – powiedziała Ewa – to był mój pomysł z ta kąpielą bez kostiumów. Bywaliśmy na plażach nudystów, jesteśmy dość otwarci i nagość nie stanowi dla nas problemu.
-     Trochę mnie to zaskoczyło, ale nie ma sprawy – odpowiedział spokojnie Kuba – my też razem z Beatą pływamy nago. Ale dotychczas tylko, jak byliśmy sami.
-     Już się poznaliśmy i nie widzę problemu – potwierdziła jego dziewczyna i dodała – jest jeszcze inna korzyść, nie trzeba suszyć strojów, a poza tym lubię tak sobie popływać bez niczego na sobie. Czuję się wtedy całkiem wolna.
-     Jeszcze jedno – powtórnie odezwała się Ewa – mam nadzieję, że nie przeszkadza wam nasz seks. Na pewno słyszycie za tą cienką przegrodą.
-     Absolutnie nie – zapewniła Beata – w końcu jesteście młodym małżeństwem i rozumiemy wasze potrzeby. My też uwielbiamy się kochać i trudno byłoby wytrzymać bez tego tak długo.
-     Zagłuszymy was swoimi hałasami – ze śmiechem dodał Kuba. – Nie krępujcie się.
Ta wymiana zdań otworzyła obie pary na rozmowę o miłości, seksie i fałszywej skromności starszego pokolenia, które udawało, że ten temat nie istnieje. Młodzi ludzie jeszcze dość długo rozmawiali o tym, nim późna pora kazała im iść spać. Tej nocy już żadna z par nie próbowała nawet zachowywać się cicho. „Osesek” rozbrzmiewał jękami i okrzykami rozkoszy jeszcze długo w noc.
Następny dzień żeglarze zaczęli dopiero koło dziesiątej, jak słoneczko wyszło zza drzew i zalało ciepłem zakotwiczony jacht. Rozpoczęli go od wspólnej kąpieli w jeziorze. Po śniadaniu Kuba zabrał Beatę na długi spacer. Chciał jej pokazać miejsce, gdzie rosły maliny. Mimo, że było już po połowie sierpnia, jeszcze miał nadzieje na znalezienie kilku. Mała polanka leżała kilkaset metrów od brzegu. Dojście do niej utrudniały rosnące w poszyciu lasu krzaki jałowca. Zebrali sporą miseczkę pachnących owoców, wystarczającą na poobiedni deser dla wszystkich. Południowe słońce przygrzewało mocno i położyli się na miękkiej trawie, wystawiając ciała na ciepłe promienie, korzystając z okazji, żeby opalić trochę ciała. Dziewczyna wsunęła rękę w kąpielówki partnera i zaczęła powolny masaż członka. Ten powoli rósł i twardniał pod jej dotykiem. Kuba sięgnął do zapięcia jej stanika i jednym ruchem zdjął i odrzucił w trawę. Pieścił palcami brodawki, coraz bardziej sterczące, równocześnie drugą ręką zsuwał majteczki, a Beata pozbawiła go spodenek, jednocześnie układając się na nim i biorąc penisa w usta. Widząc przed twarzą łono ukochanej, sięgnął językiem między wilgotne już wargi i lizał po całej długości, od brązowego słoneczka po szczyt łechtaczki. Tak się zapamiętali w dawaniu sobie przyjemności, że nie zauważyli nadchodzących przyjaciół. Ci stanęli na skraju lasu i przyglądali się igraszkom pary przez kilkanaście sekund. Ich również dopadło nieokiełznane pożądanie. Legli na naturalnie sprężystym dywanie i oddali pieszczotom. Kilkanaście minut później las usłyszał podwójne okrzyki rozkoszy dobywające się z gardeł kochanków. Beata podniosła głowę i zaskoczona, zobaczyła małżonków oddających się oralnej przyjemności.
-     Nie jesteśmy tu sami – szepnęła Kubie prosto do ucha. – Oni znaleźli tę polanę.
-     Kto? – zapytał wyraźnie zbity z tropu.
-     Jak to, kto, Ewa i Bartek – odpowiedziała mu.
-     Może nas nie widzą – Jeszcze miał nadzieję chłopak.
-     Wątpię.
Zamilkli, czekając, co zrobi druga para. Tamci wstali i wesoło zawołali:
-     Hej!
-     Cześć! – odpowiedzieli zgodnym chórem na powitanie. – Widać znaleźliście nasze tajne miejsce.
-     Jakie tam ono tajne, idąc lasem usłyszałem wasze głosy – powiedziała Ewa zupełnie nie skonfundowana. - Po prostu dołączyliśmy do was.
-     Jeszcze nikt mnie nie widział w takim momencie. – Zwróciła się do niej Beata wyraźnie speszona sytuacją, jak i własną nagością.
-     Nie przejmujcie się tak, przecież wszyscy jesteśmy dorośli i wiemy, jak jest między zakochanymi. Czasem świadomość podglądania innych jest dość podniecająca – próbował rozładować incydent Bartek.  
-     Nooo... niby taak... – ciągle z lekkim zażenowaniem odpowiedziała i zaraz dodała – tak naprawdę, to nic się nie stało, chodźcie, wracamy na obiad.
W zgodzie wrócili nad jezioro. Jeszcze przed obiadem wskoczyli do chłodnej wody, odświeżyć się po wycieczce. Po posiłku wszyscy dostali wspaniałą, aromatyczną kawę od Kuby, który specjalnie uruchomił ekspres na tą okazję. Siedząc z filiżankami napełnionymi pachnącym napojem, wspominali z humorem zdarzenie sprzed paru godzin. To ich bardzo zbliżyło i stali się bardziej otwarci. Rozmawiali o różnych aspektach seksu, nawet poruszyli temat wielokątów. Pod wieczór, jeszcze przed zachodem słońca, kolejny raz zanurzyli swoje ciała w czystej i orzeźwiającej wodzie. Pływając, nadal dyskutowali o wspólnym seksie zaprzyjaźnionych par.
-     A może spróbujemy? – Ewa poddała pomysł. – Początek już był, choć niezamierzony.
-     Może... – Kuba stał się odważniejszy. – Musimy to z Beatką  przemyśleć.
-     Sprawa pozostaje otwarta – Bartek nie chciał narzucać nikomu swojego zdania.
-     Nie wiem, czy jestem na to gotowa – powiedziała Beata z niepewnością w głosie.
Jeszcze tej samej nocy, po długiej rozmowie, Kubie udało się przekonać partnerkę do tego. Na razie tylko na seks w obecności drugiej pary, na polanie w środku lasu. Miejsce wydawało się bezpieczne, bo osłonięte i niewidoczne, ponadto nie miało łatwego dojścia dla osób postronnych.
Następnego dnia po śniadaniu wszyscy poszli opalać się i szukać jeszcze resztek malin w lesie. Doszli do miejsca, w którym wczoraj spotkali się w czasie pieszczot. Rozebrali do naga i wystawili ciała do słońca. Mocno napaleni chłopcy zaczęli nieśmiało pieścić swoje partnerki. Ewa rozkręciła się bardzo szybko i po kilku minutach już siedziała na Bartku w pozycji „na jeźdźca”. Beata początkowo nie mogła przełamać oporu związanego z obecnością drugiej pary. Jednak po kilkunastu minutach, pod wpływem intensywnych działań Kuby, zapomniała o całym świecie i oddała się we władanie pożądania. Mężczyzna robił jej mocną palcówkę, a ona go intensywnie masturbowała. W pewnej chwili spojrzała w bok, gdzie Ewa głośno ujeżdżała swego męża. Ten widok spotęgował jej chęć na mocne przeżycia. „Wejdź we mnie, natychmiast” prawie wykrzyczała. Poczuła w sobie twardego kutasa, który dobił aż do samej macicy. Lekki ból, pomieszany z rozkoszą, wyzwolił głośny okrzyk z jej ust. Opanowało ich tak silne podniecenie, że nie zwracając uwagi na nic, pieprzyli się jak dwa króliki, osiągając oszałamiający orgazm, ogarniający oboje w tym samym momencie. Jęki i okrzyki rozkoszy obu par rozbrzmiewały naprzemiennie przez długich kilkanaście sekund. Nagle nastała kompletna cisza. To wszyscy, zmęczeni, opadli na trawę. Po długiej chwili, jak na komendę, obydwie dziewczyny równocześnie zaczęły zlizywać mieszankę soków z wiotczejących penisów swoich partnerów. Leżeli tak jeszcze długich kilkanaście minut. Odpoczywali, a przyjemny wiaterek chłodził rozpalone do granic ciała. Nie ubierając się, wrócili do „Oseska” i wskoczyli do wody. Dzisiaj już nic nie ubierali na siebie, paradując nago, jak na plaży naturystów. Na tym odludziu czuli się wolni i bezpieczni.
Wieczór tego dnia nastał wyjątkowo gorący, jak na drugą połowę sierpnia. Po zachodzie słońca temperatura nie spadła poniżej dwudziestu siedmiu stopni. Wyż kierował do Polski gorące powietrze znad afrykańskiej Sahary, nie pozwalając na spadek temperatury, nawet w czasie pogodnej, sierpniowej nocy. Siedzieli więc swobodnie na pokładzie jachtu, popijając chłodne piwo i rozmawiając o wydarzeniach dnia. Obie pary, nie skrępowane wzajemną obecnością, pieściły się. Nagle Ewa pocałowała niczego nie spodziewającą się Beatę prosto w usta. Ta drgnęła i znieruchomiała, by po ułamku sekundy odwzajemnić pocałunek.
-     Mmm... to całkiem przyjemne – powiedziała, zaskoczona wrażeniem, jakiego doznała. - Zawsze chciałam spróbować, jak smakuje inna kobieta.
-     Nie jestem „bi”, ale kiedyś, nie tak dawno, ciekawość zwyciężyła. – tłumaczyła żona Bartka. – Pieściłyśmy się z Karoliną, która przecież znacie.
-     Kiedyś całowałam przyjaciółkę, ale to było dawno, jeszcze na początku liceum – przyznała Beata. – Nawet pieściłyśmy nasze cipki. To było fajne.
-     Dziewczyny! Popieśćcie się – naraz, słysząc wyznania partnerek, zgodnym chórem odezwali się panowie. – My sobie popatrzymy.
-     No... Nie wiem... – Ukochana Kuby próbowała się bronić.
-     Zawsze możemy przestać – namawiała ją Ewa – jak nam się nie spodoba.
Dziewczyny zaczęły dotykać nawzajem swoje ciała, rozpalając i tak gorącą, atmosferę. Nawet nie spostrzegły, jak fiuty ich towarzyszy stanęły, wyprężone i gotowe do działania. Zapamiętale posuwały swoje pochwy dwoma, a potem trzema palcami, równocześnie całowały się namiętnie. Podniecenie rosło i kazało im zmienić pozycję. Ułożyły się w „69”, wsadziły głowy między uda i lizały łechtaczki, głośno sapiąc i pojękując.
-     Chodźcie do nas – zawołała Beata.
Chłopcy nie tracąc czasu wsadzili swoje kutasy w ciasne i mokre wnętrza swoich dziewczyn, które nie zmieniając pozycji, dalej lizały najwrażliwsze punkty. Świadomość obecności drugiej pary tylko podkręcała temperaturę. Stracili kontrolę nad sobą. Takie działanie zaowocowało błyskawicznym szczytowaniem obu par. Rozległ się krzyk orgazmu, osiągnęli go prawie równocześnie, słyszalny chyba na drugim brzegu jeziora, nad którym, na szczęście, nie było nikogo. Kobiety łapczywie spijały wylewającą się spomiędzy ich warg spermę pomieszaną ze śluzem, a potem umyły językami penisy, każda nie swojego partnera. Leżeli w kokpicie dobrych kilka minut, nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa. Po tym krótkim odpoczynku wstali i zanurzyli w chłodnej wodzie rozpalone namiętnością ciała.
-     To był chyba największy orgazm, jaki przeżyłam – powiedziała Beata, pływając u boku ukochanego. – Odleciałam bardzo daleko.
-     My już kiedyś kochaliśmy się razem z drugą parą, ale tak, jak na polance, obok, a nie razem – dodał Bartek – ale taki seks jest niesamowity.
-     Szkoda, że już jutro musimy się zwijać. - Kuba był wyraźnie niezadowolony. – Pojutrze muszę być w firmie, i to bezwarunkowo.
-     To może spotkamy się w Warszawie. – Poddała pomysł Beata, widać, spodobały się jej wspólne igraszki.
-     My chętnie – odparła Ewa.
Następnego dnia od rana zaczęli przygotowywać się do powrotu. Tuż przed zachodem słońca dotarli do portu, gdzie zostały samochody. Pogoda zaczynała się zmieniać, od zachodu nadciągały ciemne chmury, zwiastujące opady deszczu i ochłodzenie. Zrobiło się trochę mniej żal kończyć tę, jakże przyjemną, wspólną przygodę. Jeszcze przenocowali w porcie, żeby nie jechać z przyczepą w nocy, a przed południem ruszyli w drogę powrotną.

Micra21

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4350 słów i 24656 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Anonim2

    Coś zapomniałeś o zakończeniu opowiadania. Podobnie jak Batavia zostawił czytelników, a są  chętni do czytania jego opowiadań. Są oczekiwania na ciąg dalszy. Pozdrawiam.

    18 lut 2019

  • Użytkownik Nik

    brakło tam wymiany

    21 paź 2017

  • Użytkownik Anonim2

    Ciekawe jak będzie poprowadzony ciąg dalszy "Akcji ratunkowej"a jak inne części które są zaczęte a brak im końca???

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Micra21

    @Anonim2 Tu być może będzie jeszcze jedna część... A  "Spotkanie po latach" też chyba jedną :) Pozdrawiam

    1 kwi 2016

  • Użytkownik Anonim2

    @Micra21 Dzięki za pozdrowienia i wzajemnie też Ciebie pozdrawiam.I czekam na ciąg dalszy.

    1 kwi 2016

  • Użytkownik batavia

    Spodziewałem się kontynuacji  losów pary z II ale ty poszedłeś w zupełnie inna stronę - czy lepiej? Nie wiem. Dla mnie w tej części coś się zgubiło z atmosfery którą zbudowałeś poprzednio. Jest równie fajne napisane, bezbłędnie i dobrze się czyta, ale ... No właśnie, nawet nie potrafię precyzyjnie wskazać co.  Może po prostu  powinienem poczekać na kontynuację. ;)

    20 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @batavia jest kontynuacja, ale trochę inna. Będą dalsze losy tej pary. Zamieszkają razem... Dzięki za komentarz. Pozdrawiam :)

    20 mar 2016

  • Użytkownik grafoman

    Opowiadanie super ale coś mi tu nie gra. Utraciłeś ten romantyzm u swoich bohaterów co był w poprzednich częściach. Czuło się tą chemię. Planowali razem zamieszkać, mieli podobne zainteresowania. Sex był dla nich odlotem. Jak zaczniesz wątki typu czworokąty to owszem sex może być nieziemski ale to już coś innego. Dosyć smęcenia - pisz dalej.

    18 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @grafoman nie wiem, czy będzie to "dalej" ;) dzięki za komentarz. Pozdrawiam :)

    18 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @grafoman patrz odp. batavii

    20 mar 2016

  • Użytkownik violet

    Duża łazienka..., narożna duża wanna..., zapach jaśminu..., no,no  ;) Micro! ;)   :lol2:

    16 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @violet Dziękuję za komentarz ;)

    16 mar 2016

  • Użytkownik violet

    @Micra21 proszę bardzo   :)

    17 mar 2016

  • Użytkownik Minka227

    Przyjemnie było wrócić do tej pary... dwóch par... :cool:

    14 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @Minka227 Dziękuję. To opowiadanie czekało dość długo. Ale się doczekało. Pozdrawiam

    14 mar 2016

  • Użytkownik Incestor

    Może mały swing w kolejnej części :)?

    14 mar 2016

  • Użytkownik Micra21

    @Incestor Nie wiem, czy będzie następna część... ;)

    14 mar 2016