Dowcipy - str 77

Viralowe kawały i suchary
  • Do Władimira Putina dzwoni prezes

    Do Władimira Putina dzwoni prezes Coca-Cola Co.  
    - Panie prezydencie, mam propozycję. Co sądzi pan o zmianie flagi Rosji z niebiesko-biało-czerwonej na czerwoną? Jak za dobrych czasów w ZSRR. My za taką reklamę oferujemy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie. Putin odpowiada:  
    - Pozwoli pan, że przemyślę propozycję.  
    Odkłada słuchawkę, wykręca numer swojego asystenta i mówi:  
    - Wania, kiedy dokładnie kończy się nam umowa z Aquafresh?

  • w Ośrodku Ruchu Drogowego

    Do egzaminatora w ośrodku ruchu podchodzi mężczyzna:
    - Wie Pan jutro mój syn zdaje egzamin na prawo jazdy... ale pewnie nie zda.
    Na to egzaminator:
    - A założy się Pan o 3 tysiące, że zda?

  • Dziewczyna mówi do chłopaka Za pół

    Dziewczyna mówi do chłopaka:
    - Za pół godziny wracają moi rodzice!!!
    Na to chłopak odpowiada:
    - No to co, przecierz my nic takiego nie robimy?!
    No właśnie, a czas ucieka!!! - odpowiada dziewczyna.

  • Przychodzi murzyn do warzywniaka

    Przychodzi murzyn do warzywniaka i pokazuje na banany.  
    - Co to jest? - pyta
    - To są banany - odpowiada sprzedawca
    - U nas to są taaaaaakie banany!!
    Potem pokazuje na pomarańcze i tak samo pyta się. Sprzedawca odpowiada, a on na to że u nas to są taaaaaakie pomarańcze. Sprzedawca lekko wkurwiony patrzy na murzyna, po czym znowu murzyn pyta się.
    - Co to jest? I pokazuje na morele.
    Sprzedawca już mocno wkurzony odpowiada, a murzyn wyśmiewa go i pokazuje, że u niego są taaaaaakie morele. Po czym pokazuje na arbuza i pyta się.
    - Co to jest?
    A sprzedawca na to:
    - A to jest polski, pierd...ny, zielony groszek!

  • Romek w szpitalu...

    Romek ciężko zachorował i trafił do szpitala. Z wizytą wpadła do niego żona Grażynka. Zanim jeszcze mężczyzna zacząć narzekać na swój stan zdrowia, kobieta wykrzyczała od progu:
    – Romuś, skarbie, nawet nie wyobrażasz sobie, co mi się w drodze przytrafiło. Wsiadłam do taksówki, przejechaliśmy pół drogi do szpitala, a ja przypomniałem sobie, że zapomniałam pieniędzy z domu. Proszę więc taksówkarza, żeby zawrócił, bo inaczej nie będę miała mu jak zapłacić. A on mówi, wyobraź sobie Romuś, że nie ma takiej potrzeby, i że jakoś się dogadamy.
    Roman zaintrygowany poprawił się na łóżku i pyta:
    – No, i co było dalej?
    – No i kierowca w pewnym momencie skręcił w boczną uliczkę i powiedział, że zamiast pieniędzy to mogę mu loda zrobić albo mu coś wesołego zaśpiewać.
    – Co zaśpiewałaś?
    – Romuś, no jakże to tak... Ty w szpitalu, taki chory... Gdzie mi w głowie wesołe piosenki teraz...?

  • Małego Abramka wywalili ze szkoły

    Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brakpostępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie zostało ani jednej żydowskiej szkoły, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
    Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle] najlepszym uczniem w szkole.
    Tata po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
    - Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOBĄ ZROBILI?
    - Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział:
    - "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem".
    I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.

  • Wiaczesław Mołotow podczas ważnych

    Wiaczesław Mołotow podczas ważnych negocjacji zostaje wywołany do telefonu. Sprytny dziennikarz postanowił troszkę podsłuchać dyplomatę sowieckiego i po cichutku udał się za Mołotowem, po czym stanął obok kabiny, nadstawiając uszu. A oto co usłyszał:  

    - Oczywiście, Towarzyszu Stalin
    - ...
    - Tak jest, Towarzyszu Stalin!
    - ...
    - Z całą pewnością Towarzyszu Stalin, bezapelacyjnie!
    - ...
    - Nie, Towarzyszu Stalin!
    - ...
    - Absolutnie wykluczone, Towarzyszu Stalin!
    - ...
    - Nie i po tysiąckroć nie! Towarzyszu Stalin!  

    Dziennikarz postanowił wypytać Mołotowa, w czym nie zgadzał się ze Stalinem, co było rzeczą przecież wielce ryzykowną dla polityków sowieckich, a dla przebiegu negocjacji mogło mieć ogromne znaczenie. Wyczuwał sensację...
    Podszedł więc do Mołotowa i zapytał:
    - Panie ministrze Mołotow, nie podsłuchiwałem, ale słyszałem mimowolnie Pańską rozmowę ze Stalinem...
    - Taaak? I cóż z tym?
    - Mógłby mi Pan powiedzieć, z czym tak się pan nie zgadzał ze Stalinem w końcówce waszej rozmowy? Musiało być to coś wielce istotnego, skoro zdecydował się pan polemizować z wodzem...?  

    Mołotow zmierzył dziennikarza swym słynnym chłodnym wzrokiem:
    - Tak, powiem panu, skoro już pan słyszał rozmowę.
    - ??
    - Towarzysz Stalin w końcówce naszej rozmowy pytał mnie, czy są jakieś punkty, w których się z nim nie zgadzam.

  • Blondynki

    Co blondynka ma wspólnego z butelką od piwa?

    Oboje są puste od szyjki w górę.