Dowcipy - str 101

Viralowe kawały i suchary
  • Bokser

    Uczestniczy w konkursów.
    -TYLKO ŻEBYŚ ICH NIE POBIŁ.

  • Policjanci zatrzymują dresiarza

    Policjanci zatrzymują dresiarza:
    - Imię?
    - Jan.
    - Nazwisko?
    - Kowalski.
    - Adresik?
    - Nówka Adidasa!

  • Przychodzi blondynka do sklepu RTV

    Przychodzi blondynka do sklepu RTV i mówi:  
    - Poproszę ten telewizor.  
    - Przepraszam nie rozmawiam z blondynkami.  
    Na to blondynka wychodzi i następnego dnia wraca do tego samego sklepu z ciemną peruką na głowie i zwraca się do sprzedawcy:  
    - Poproszę ten telewizor.  
    - Przepraszam panią, ale nie rozmawiam z blondynkami.  
    - Ale skąd pan wiedział, że ja jestem blondynką.  
    - Ponieważ to, o co pani prosiła to nie telewizor, tylko mikrofalówka.

  • Na dworcu centralnym w Warszawie punki

    Na dworcu centralnym w Warszawie punki biją się ze skinami. Zajście obserwuje tłum gapiów i policjant. W pewnej chwili jakaś starsza pani z tłumu podchodzi do policjanta i mówi:  
    - Mógłby pan skończyć tę głupią i hałaśliwą zabawę!  
    - To niemożliwe. Z tego co wiem, oni bawią się w wojnę trzydziestoletnią.

  • Stalin dzwoni do Berii Ławrientij

    Stalin dzwoni do Berii
    - Ławrientij ... za cholerę nie mogę znaleźć mojej fajki
    - Tak jest Towarzyszu Stalin, natychmiast wszczynamy poszukiwania
    Po czterech godzinach Stalin dzwoni ponownie
    - Ławrientij .....
    - Towarzyszu Stalin: zaginięcie fajki jest skutkiem spisku - głównie trockistów i zinowjewowców. 200 osób aresztowaliśmy, 150 już przyznało się do winy, trybunał już wydał 30 wyroków śmierci, które wykonano.
    - Ławrientij - poczekaj, fajka się znalazła ......

  • W domu Stalina światło zapalało się

    W domu Stalina światło zapalało się i gasło równocześnie we wszystkich pokojach. Z zewnątrz nie można było ustalić, w którym pokoju znajduje się generalissimus. Znajdowało się tam kilka identycznych pokoi, urządzonych bardzo skromnie: biurko, łóżko, krzesło. Nikt nie wiedział, w którym z nich Stafin w danej chwili pracuje, a w którym będzie spał. Mieszkanie to oddzielały od reszty świata opancerzone drzwi, w których znajdowało się niewielkie okienko, służące do przekazywania posiłków. Chyba żaden więzień na świecie nie znajdował się w takiej izolacji, jaką sam sobie narzucił Stalin.
    W domu tym mieszkał - i miał dostęp do wydzielonych pokoi - młody agent ochrony, pełniący funkcję ordynansa. Wycierał kurze, czyścił obuwie, w ogóle utrzymywał porządek w tych więzienno-spartańskich pomieszczeniach. W przypływie pobożnego uwielbienia, młody ordynans pomyślał, że, mimo iż stara się chodzić jak najciszej, musi z pewnością budzić wodza stukotem swych wojskowych butów. Kupił więc za własne pieniądze domowe pantofle. Ale wydało mu się, że i one zanadto hałasują. Podszył je więc grubym suknem. Teraz stąpał cicho i bezszelestnie. Pewnego dnia Stalina obudziła cisza. Nie słyszał, jak co dzień, stukotu wojskowych butów, do którego przywykł, ale czuł, że ktoś chodzi po mieszkaniu. Odbezpieczył nagan, który zawsze trzymał pod poduszką i wówczas dostrzegł ordynansa, bezgłośnie poruszającego się po pokojach.  
    Następnego dnia poskarżył się Berii:
    - Dlaczego on chodzi w kapciach, a nie w butach. Chce się cichcem podkraść, kiedy śpię...
    Chłopca rozstrzelano za próbę zamachu na życie Stalina.
    Pod koniec lat pięćdziesiątych matka owego żołnierza wystąpiła z prośbą o rehabilitację syna i przyznanie jej emerytury, stąd też cała sprawa wyszła na światło dzienne.