O żydach - str 7

  • Stara żydówka spadła ze schodów

    Stara żydówka spadła ze schodów i skręciła kark. Już prawie nie żyjąc ostatnim tchem wzywa lekarza. Przyszedł lekarz.  
    - Pani mnie wołała?  
    - Panie doktorze, mam śliczną córkę na wydaniu.

  • Przychodzi młody mężczyzna

    Przychodzi młody mężczyzna do szpitala i mówi do lekarza:
    - Proszę mnie wykastrować!
    - A czy dobrze pan to sobie przemyślał? To zabieg mający poważne konsekwencje i nieodwracalny!
    - Tak, panie doktorze, wiem! Proszę kastrować!
    Po zabiegu lekarz pyta pacjenta:
    - Co wpłynęło na podjęcie przez pana tak nietypowej decyzji?
    - A bo doktorze ożeniłem się niedawno. Żona jest Żydówką. No to musiałem.
    - Zaraz, to może pan chciał się obrzezać?
    - No tak. A jak ja mówiłem?

  • Icek ty możesz mnie pożyczyć 100

    - Icek, ty możesz mnie pożyczyć 100 zł?
    - Życzę ci 100 zł.

  • Krawiec damski Benis Litman

    Krawiec damski Benis Litman, najdowcipniejszy spośród rzemieślników stanisławowskich, zwykł był powtarzać: "Nie suknia zdobi człowieka!". Toteż partaczył jak się dało.
    Pewnego razu niezadowolona klientka zaskarżyła go do sądu o zwrot pieniędzy za materiał.
    Sędzia przesłuchuje pozwanego:
    - Nazwisko?
    - Litman.
    - Imię?
    - Proszę wysokiego sądu! U nas, Żydów, imię to sprawa bardzo skomplikowana.
    - Dlaczego skomplikowana?
    - Proszę tylko posłuchać! Ja się nazywam po żydowsku Bajnisz, to znaczy po polsku Benis. W chederze nazywali mnie Berel-cap, w synagodze - reb Ber. Na szyldzie warsztatu nazywam się Bernard, a moja żona nazywa mnie idiotą.

  • Icek kupię od Ciebie 10 kubików

    - Icek, kupię od Ciebie 10 kubików drewna loco Puszcza Białowieska.
    - Mosze, chętnie sprzedam. Ale a propos Puszcza: czy Twoja żona ciagle przebywa w Ciechocinku?

  • Seans filmowy kino nabite z końca sali

    Seans filmowy, kino nabite, z końca sali rozlega się w ciemnościach zaskoczony damski głos:
    - Och, Piotrze, nic nie mówiłeś , że jesteś Żydem!!!

  • Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta

    Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta ledwo słyszalnym głosem:
    - Małko, moja żono, jesteś przy mnie?
    - Jestem, mężu.
    - Dwojro, moja córko, jesteś przy mnie?
    - Jestem ojcze.
    - Jojlik, mój synu, jesteś przy mnie?
    - Jestem, ojcze.
    - Binem, mój synu, jesteś przy mnie?
    - Jestem, ojcze.
    - Chajka, moja córko, jesteś przy mnie?
    - Jestem, ojcze.
    Konający zrywa się i wykrzykuje ostatkiem sił:
    - A kto siedzi w sklepie?!!!

  • MISTYKA FINANSÓW GOLDBERG Dzień dobry

    MISTYKA FINANSÓW

    GOLDBERG:  Dzień dobry panu, panie Rapaport.
    RAPAPORT:  Jak ja pana widzę u siebie, to już o "dzień dobry" nie może być mowy.
    GOLDBERG:  Kiedy ja pana rozumiem...  
    RAPAPORT:  Ale jak pan tu jest, to siadaj pan. Jak pan tu wszedł? Służąca nie powiedziała    panu, że mnie nie ma w domu?
    GOLDBERG:  Powiedziała, moja służąca też czasem mówi, że mnie nie ma, jak jestem.  
    RAPAPORT:  Patrz pan, jak ta służba nauczyła się kłamać?
    GOLDBERG:  A jak byś pan nie był w domu, to ona by przecież też powiedziała, że pana nie ma, co za różnica?!
    RAPAPORT:  Swoją drogą!...
    GOLDBERG:  Panie Rapaport, pan mnie oddaje pieniądze czy nie?
    RAPAPORT:  Wiele jestem panu winien?  
    GOLDBERG:  Osiemset.
    RAPAPORT:  Ładna sumka.
    GOLDBERG:  W razie pan oddaje to ładna, nawet bardzo ładna. W razie mnie nie oddaje nie jest taka ładna. Otóż ja się pana zapytowywuję jeden z ostatnich razów: czy pan mnie oddaje moje osiemset złotych?
    RAPAPORT:  Naturalnie, że oddaję.  
    GOLDBERG:  Czy pan mi nie może odpowiedzieć po ludzku?
    RAPAPORT:  Przecież mówię panu od pół roku, że nie mam pieniędzy.
    GOLDBERG:  To co ja mam robić?  
    RAPAPORT:  Upominać się!  
    GOLDBERG:  Co mi to pomoże?  
    RAPAPORT:  Nic!
    GOLDBERG:  Szanowny panie Rapaport. Przecież pan rozumie, że osiemset złotych to nie jest suma, której można nie oddać. Można nie oddać dziesięć złotych. Jak się jest bardzo wielki łobuz, to można nie oddać dwudziestu złotych, ale od stu złotych w górę każdy dług się robi honorowy. Pan to rozumie, przecież pan jest kupiec.
    RAPAPORT:  Panie Goldberg szanowny, ja mam inny pogląd na tę sprawę. Dla mnie osiemset złotych to jest właśnie suma, której nie można oddać. Oddać można dziesięć złotych. Jak się jest bardzo lekkomyślnym, to można oddać dwadzieścia złotych. Ale od stu złotych w górę to każdy dług staje się fikcyjny! Pan to wie! Przecież pan jest kupiec.
    GOLDBERG:  Słodki panie Rapaport, więc ja się pana pytam, co ja mam robić?
    RAPAPORT:  To ja się pana zapytam co innego, ale pan mi daje słowo honoru, że pan mnie odpowie całą prawdę!
    GOLDBERG:  Oficerskie słowo honoru.  
    RAPAPORT:  Ja wolę kupieckie.  
    GOLDBERG:  Niech będzie kupieckie.  
    RAPAPORT:  Otóż pan przychodzi do mnie, że bym panu oddał osiemset złotych. Dajmy na to ja wstaję, podchodzę do kasy i... powiedzmy, wyciągam osiemset złotych i, przypuśćmy, panu je daję. To co by pan o mnie pomyślał?
    GOLDBERG:  Ech!... panie Rapaport!  
    RAPAPORT:  Kotuchna! Słowo pan dałeś! Pomyślałbyś pan, że jestem a myszygene kopf?
    GOLDBERG:  No, zaraz a myszygene!...  
    RAPAPORT:  Pomyślałbyś pan tak? Tak czy nie!
    GOLDBERG:  Tak!...
    RAPAPORT:  Dziękuję panu!
    GOLDBERG:  Złocisty panie Rapaport. Teoretycznie pan jest kryty, ale w praktyce pan nie ma racji. Pan mnie musi oddać!
    RAPAPORT:  Dla samego oddania?  
    GOLDBERG:  Nie! Ja jestem winien Gutmanowi osiemset złotych!
    RAPAPORT:  Gutman może poczekać!  
    GOLDBERG:  Gutman nie może poczekać, bo jego dusi Rajtman.
    RAPAPORT:  Rajtman też zaczeka.  
    GOLDBERG:  Rajtman absolutnie nie zaczeka bo on jest winien Maliniakowi.
    RAPAPORT:  Maliniak też może poczekać. Chociaż nie, Maliniak nie może czekać.  
    GOLDBERG:  Dlaczego?
    RAPAPORT:  Bo on jest winien mnie, a ja nie mogę czekać.
    GOLDBERG:  Pan nie może czekać?  
    RAPAPORT:  Bo przecież pan chce, żebym panu oddał osiemset złotych, a ja ich nie mam. Bo ja pożyczyłem Maliniakowi, Maliniak Rajtmanowi, Rajtman Gutmanowi, Gutman pożyczył panu, a pan mnie, nikt ich nie wydał, bo każdy drugiemu pożyczył i nikt ich nie ma. To ja się pana pytam, gdzie się podziały te osiemset złotych?
    GOLDBERG:  A czy ja wiem?!
    RAPAPORT:  O, widzi pan, to jest ta mistyka finansów. I stąd się wziął ten cały kryzys ogólnoświatowy!
    GOLDBERG:  Nie rozumiem.
    RAPAPORT:  Ja panu wytłumaczę. Ameryka pożyczyła Anglii, Anglia Niemcom, Niemcy pożyczyli do Włoch, Włochy pożyczyli Szwajcarii, Szwajcaria pożyczyła Francji, Francja pożyczyła Anglii, a Anglia pożyczyła Ameryce!
    GOLDBERG:  To kto ma te pieniądze?  
    RAPAPORT:  Teoretycznie wychodzi, że myśmy powinni mieć te pieniądze.
    GOLDBERG:  Co myśmy`?
    RAPAPORT:  Bo myśmy nikomu nie pożyczyli i nam nikt nie pożyczył. Sytuacja jest bez wyjścia!  
    GOLDBERG: Ja mam jedno wyjście.  
    RAPAPORT:  Jakie?
    GOLDBERG:  Przez drzwi, do domu!
    RAPAPORT:  Widzisz pan, panie Goldberg. Nareszcie dorósł pan do sytuacji. Przyjdź pan kiedyś znowu się upomnieć porozmawiamy
    GOLDBERG:  Najlepiej nie zastać pana w domu.  
    RAPAPORT: Niech pan się nie obawia. Jak tylko będę miał pierwsze pieniądze, to zaraz pana zawiadomię przez służbę, że mnie nie ma w domu. Nie do zobaczenia się z panem, pa!

  • Rozmawiają dwaj bankierzy Co u pana

    Rozmawiają dwaj bankierzy:
    - Co u pana słychać panie Rozenkranc ?
    - Same kłopoty. Szukamy kasjera.
    - Przecież niedawno zatrudniliście nowego!
    - No i właśnie jego szukamy!

  • Pewien chełmski mędrzec pojechał

    Pewien chełmski mędrzec pojechał na koński targ, aby kupić sobie konia. Handlarz końmi zachwalał jedno ze swoich zwerząt:
    -To wspaniała sztuka, szybki jak wiatr. Pomyśl, wsiądziesz na niego w Chełmie o trzeciej nad ranem, a już o szóstej będziesz w Lublinie!
    Chełmianin skrzywił się:
    -To nie dla mnie - powiedział - Co ja będę u licha robił w Lubinie o tak wczesnej porze?

  • Przychodzi szeregowy Rozencwajg

    Przychodzi szeregowy Rozencwajg do sierżanta po przepustkę na trzy dni.
    - A po co wam, Rozencwajg, trzy dni urlopu?
    - Bo ja mam panie sierżancie immatrykulację.
    - Ej, Rozencwajg, wy z tymi waszymi żydowskimi świętami!...

  • Były komiwojażer Epsztajn znalazł

    Były komiwojażer Epsztajn znalazł się w więzieniu. Uprzejmy dyrektor zakładu karnego pyta więźnia, co woli: kleić torebki, szyć pantofle czy wyrabiać szczotki.
    - Wolałbym jeździć jako akwizytor tych towarów i przyjmować obstalunki - oświadcza Epsztajn.