O żydach - str 3

  • Firma konstruująca samoloty pracowała

    Firma konstruująca samoloty pracowała nad nowym projektem. Projektem samolotu. Samolot miał być najszybszy na świecie, z największym zasięgiem i w dodatku niewykrywalny przez radary. I był - tak na projekty wpływają rządowe dotacje. Miał jedną wadę - na wysokości 8 tysięcy metrów odpadały mu skrzydła. Nieważne, jak by nie zostały wzmocnione - samolot osiągał 8 tysięcy metrów i najpierw na ziemi lądowały skrzydła a potem kadłubek. Rząd sygnalizował, że czas na projekt się kończy, więc pracownicy wymyślali coraz to nowe rozwiązania, ale nic nie pomagało. Rząd denerwował się coraz bardziej, kolejne egzemplarze spadały na ziemię a w firmie trwała panika.  
    W końcu - w akcie desperacji - jeden z konstruktorów powiedział, że w pobliżu jest gmina żydowska, w której mieszka rabin słynny z mądrości. Konstruktor został jednak zakrzyczany, że rabin tak ma się do samolotów, jak.... (tu wstaw ulubioną analogię).... Więc dalej - wzmacnianie, zmiana materiałów itd. Więc dalej - rząd grozi, że cofnie dotację. W końcu załamanie - i wycieczka do rabina.  
    Rabin pogładził pejsy, wysłuchał problemu i powiedział:  
    - Wy wiecie co? Wy do mnie przyjdźcie w następna środa.  
    Przyszli. Mieszane uczucia, bo faktycznie - co rabin może wiedzieć o samolotach. Rebe pogładził tym razem brodę i powiedział.  
    - Wy wiecie co? W tym miejscu, gdzie te skrzydła się urywają, wy nawierćcie dziurki!  
    Wrócili do biura zawiedzeni, że rabina fantazja poniosła, i zamiast wzmocnić, to chce osłabić konstrukcję. Więc dalej - zmiany konstrukcyjne, usztywnienia itd. I ciągle ten sam kłopot - magiczna granica 8 tysięcy metrów. I ultimatum rządu - w ciągu 2 miesięcy należy zakończyć projekt, albo zwrócić dotacje. Więc desperacka decyzja - wiercimy. Znalazł się oblatywacz - desperat, więc startują testy. 1000 metrów - leci. 2 tysiące - też. Na 5 - leci jak ta lala. Na 8 - leci, na 9 i 10 - też. Ekipa pospiesznie robi wszelkie pomiary i testy, kończy projekt, a tymczasem konstruktorzy wraz z zarządem firmy wybrali się do rabina z podziękowaniem za poradę. Po tym, jak wszyscy ważni panowie powiedzieli już, co mieli powiedzieć a uśmiech prezesa odciśnięty w marmurze został wręczony, jeden z konstruktorów zadał pytanie.  
    - A jak rebe na to wpadł?  
    Rebe uśmiechnął się, pogładził rondo kapelusza i powiedział.
    - Wy wiecie co? Ja sobie poszedłem w takie miejsce, gdzie nawet król chodzi piechotą. Siedzę ja tam sobie i siedzę i patrzę i ja zobaczył papier toaletowy. I wy wiecie co? Ten papier, to on się nigdy nie urwie tam gdzie dziurki...

  • Dwóch Żydów w Moskwie czyta gazetę

    Dwóch Żydów w Moskwie czyta gazetę. Jeden z nich mówi do drugiego:  
    Abramie Osipowiczu, ministrem finansów mianowali jakiegoś Briuchanowa. Jak on się naprawdę nazywa?
    Abram Osipowicz odpowiada:
    To właśnie jest jego prawdziwe nazwisko - Briuchanow.
    Jak to!!! Prawdziwe nazwisko Briuchanow? To on jest Rosjanin?
    Ależ tak, to Rosjanin.  
    No proszę, ci Rosjanie to taki zdumiewający naród; wszędzie wlezą.

  • Rebe czy Żyd może się ogolić? Nie

    - Rebe, czy Żyd może się ogolić?
    - Nie, synu. Talmud mówi, że nie wolno dotykać skóry ludzkiej ostrzem.
    - To czemu ty Rebe jesteś ogolony?
    - Widzisz, synu, ja się o to nikogo nie pytałem.

  • Mosze przychodzi do domu i od progu

    Mosze przychodzi do domu i od progu Salcia mówi:
    - Mośku, słyszałeś nowinę?
    - Jaką?
    - Berni przestał palić, ten nałogowy palacz co wypalał 3 paczki dziennie
    przestał.
    - Niemożliwe!
    - A jednak, widzisz on ma w sobie to czego Ci barkuje, silną wolę.
    - Łee tam, jeden odosobniony przykład...
    - Poczekaj nie skończyłam jeszcze.
    - Więc?
    - Twój przyjaciel Morty, ten alkoholik, wiesz który?
    - No wiem, co z nim?
    - Przestał pić, widzisz, on też ma to czego Ci brakuje, silną wolę!
    - I co myślisz ze ja jej nie mam?
    - Nie masz.
    - A własnie że mam!
    - W takim razie udowodnij.
    - Dobrze, od dziś, bede spał w stołowym, i nie zbliżę się do żadnej kobiety.
    - Dobrze, zobaczymy jak długo wytrzymasz Mośku...
    Mosiek jak obiecał, spał w stołowym i nawet nie pomyslał przez tydzień o ani
    jednej kobiecie.
    Aż którejś nocy w drzwiach od stołowego stanęła Salcia w samej bieliznie
    trzymając w ręku swoją poduszkę:
    Mosiek się wybudza i pyta?
    - A ty czego chcesz?
    - Wiesz Mośku, Berni podobno znów zaczął palić.

  • Spotyka się dwóch starych Żydów w Nowym Jorku

    Spotyka się dwóch starych Żydów w Nowym Jorku:
    - Mosze, jak ja się cieszę, że Ciebie widzę. Ty mnie powiedz, co tam u twojego syna Chajma?
    - A, u Chajma wszystko dobrze, on teraz mieszka w Paryżu.
    - I co on tam robi w tym Paryżu.
    - Nu, wiesz, on tam w Paryżu wprowadza multi-kulti
    - A co u twojego drugiego syna, Tewje?
    - A, Tewje! U niego też wszystko dobrze, on mieszka w Berlinie.
    - I co on robi w tym Berlinie?
    - A wiesz, on tam też wprowadza multi-kulti.
    - A co twój najmłodszy, Arie?
    - A u niego też wszystko dobrze, on mieszka w Tel-Awiwie.
    - I co, też wprowadza multi-kulti?
    - Czyś ty zwariował, we własnym kraju?!

  • Moja żona?

    - Wiesz, Dawid, wczoraj mi się śniła twoja żona.
    - Moja żona. A co ona mówiła?
    - Nic.
    - Wiesz. To nie była moja żona.

  • Ty wiesz co Mojsze? ten koń co

    - Ty wiesz co Mojsze? ten koń ,co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął się i zdechł!
    Na to drugi:
    - A ty wiesz co, Icek. On mi tego nigdy nie robił.

  • Babcia żydówka pilnuje na plaży

    Babcia żydówka pilnuje na plaży swojego wnuka. Nagle o brzeg uderza wielka fala i zabiera wnuczka ze sobą. Babcia w rozpaczy zaczyna wzywać na pomoc Boga i modli się błagalnie:
    - Boże miłosierny! Oddaj mi wnuka! Spraw, żeby morze wyrzuciło go całego i zdrowego! Ty jesteś dobry i wspaniałomyślny, spraw, żeby dziecko się uratowało!
    Za chwilę o brzeg udzerza kolejna większa fala i wyrzuca dzieciaka na piasek. Babcia patrzy, dzieciak żywy i cały, oddycha i patrzy przytomnie. Babcia patrzy z wyrzutem i oburzeniem w niebo i pokazuje oskarżycielsko na leżącego chłopczyka:
    - Ale on miał na głowie kapelusz!

  • Małego Abramka wywalili ze szkoły

    Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brakpostępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie zostało ani jednej żydowskiej szkoły, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
    Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle] najlepszym uczniem w szkole.
    Tata po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
    - Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOBĄ ZROBILI?
    - Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział:
    - "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem".
    I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.

  • Stary Żyd dawał do gazety nekrolog

    Stary Żyd dawał do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę.
    - Do pięciu wyrazów za darmo.
    - Nooo... to niech będzie: Zmarła Zelda Goldman.
    - Ma pan do dyspozycji jeszcze dwa wyrazy.
    - To niech będzie - Zmarla Zelda Goldman, sprzedam Opla

  • Amerykański bankier, Weintraub

    Amerykański bankier, Weintraub pragnąc wydać za mąż swoją nie pierwszej już młodości córkę, mówi do niej:
    - Rachel, kiedy dziś wieczorem przyjdzie Aaron, usiądź przy sejfie z pieniędzmi. Na jego tle wyglądasz o wiele młodziej.

  • Żyd przychodzi do rabina ze skargą

    Żyd przychodzi do rabina ze skargą:
    - Aj, pomóżcie mi, rabbi! Mam ciężkie kłopoty z zięciem!
    On nie umie pić ani grać w karty.
    - No, to przecież dobrze.
    - Jak to - dobrze?.. On nie umie pić, i pije. On nie umie grać, i gra!!