Wice śląskie - str 9

  • Francik Kichol i Masztalski pojechali

    Francik Kichol i Masztalski pojechali do RFN. Po dwóch miesiącach kamraci witają Masztalskiego na lotnisku.  
    - A gdzie Francik? - pyta Zyguś Materzok.  
    - On tam zostoł.  
    - Zostoł? Nie godej!  
    - Sklep otwarł.  
    - Po dwóch miesiącach sklep otwarł? - dziwi się Ecik. Powiedz, jak on to zrobił?  
    - Zwyczajnie, łomem...

  • Generał zapowiedział swój przyjazd

    Generał zapowiedział swój przyjazd do jednostki wojskowej na wizytację. W dzień wizyty kapral Masztalski dzwoni do dyżurnego Ecika:  
    - Jest już ten generał? - pyta.  
    - Nie, jeszcze nie przyjechał.  
    Po godzinie znowu dzwoni Masztalski:  
    - Jest już ten generał?  
    - Nie, jeszcze nie przyjechał.  
    Po godzinie znowu dzwoni już zdenerwowany kapral:- Pierona, jest już ten generał?  
    - Nie - odpowiada Ecik
    Mija jakiś czas. Pod bramę jednostki podjeżdża czarne auto, wysiada z niego general w asyście oficerów i podchodzi do wartownika:  
    - To tyś jest ten general? - pyta Ecik.  
    - Tak
    - Chłopie, mosz przegwizdane i ani tam nie idź, kapral Masztalski już trzy razy o ciebie pytoł!

  • Tato pyta syn Masztalskiego co

    - Tato - pyta syn Masztalskiego - co to jest hipopotam?  
    - To jest taka zwariowana ryba.  
    - Ryba? Przecież on żyje na lądzie.  
    - Na tym właśnie polega jej wariactwo.

  • W szkole pyto sie rechtór dzieci

    W szkole pyto sie rechtór dzieci:
    - Po czym dzieci poznomy czy kura jest staro czy młodo?
    - Po zębach panie rechtór - pado Alojzik.
    - Przecież kura nie mo zębów!
    - No to jest szczero prowda, ale my momy zęby panie rechtór!

  • Francik wziął pudełko zapałek

    Francik wziął pudełko zapałek, zapala, zapala i dopiero siódma się zapaliła.  
    - No nareszcie - mruczy Francik -jedna dobra! Zostawię ją na jutro na rozpałka w żeleźnioku...